Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz2.13


Pov Viviane

— Mnie ciągłe trzyma pod zamknięciem, a jego nie ma już od siedmiu godzin, nie mógł się domyśleć, że będę się martwić — chodzę w kółko po salonie. Wiem, że może trochę przesadzam, ale nic nie poradzę na to, że boję się o swojego ojca. On nawet nie powiedział mi dokąd i po co wychodzi.

— Daj już spokój, on jest dorosły i z tego co zauważyłem to posiada dość pewną pozycję w tym mafijnym świecie.

— Tak, ale niedawno co dwa miesiące spędził zamknięty w pokoju u Harry'ego, więc jego kontakty pewnie trochę ucierpiały. A teraz to w ogóle jest skłócony ze swoim ojciem i moim mężem.

— Nie nazywaj go tak. On jest twoim mężem tylko z nazwy — kiwam głową na jego słowa. Ostatnio jednak coraz częściej przyłapuje się na myślach o Harrym, oczywiście karcę się za to, ale nie umiem nad tym zapanować. A następnie mam wyrzuty sumienia względem Aidena. Przecież on tak wiele dla mnie poświęcił.

Nagle do moich uszu dociera dzwonek telefonu, podchodzę do szafki na której stoi i go odbieram.

— Stęskniłaś się za mną skarbie? — przewracam oczami słysząc głos Harry'ego. Zmieniliśmy numer, a ten musiał zdobyć ten nowy. Czy w tym kraju nie ma instytucji, która by nie była przepełniona korupcją. Coraz bardziej zastanawiam się nad tym wyjazdem za granicę.

— Nie, i przestań wreszcie trącić na mnie czas. A i wiedź, że znowu zmienię numer.

— Na twoim miejscu to bym słuchał uważnie. Kochasz ty swojego tatusia? — serce praktycznie mi staje na dźwięk tych słów. To nie oznacza nic dobrego.

— Przejdź wreszcie do sedna.

— Ślicznotko twój tatuś jest u mnie i pewnie z wielką ochotą by cię zobaczył. Tak samo jak ja kochanie.

— Skąd mam wiedzieć, że mój tata na pewno u ciebie jest? Nie raz mnie oszukałeś.

— Nie przesadzaj już tak, ale skoro już się tak upierasz to — słyszę pewnego rodzaju szelst w słuchawce. Czuję też rękę Aidena na moim biodrze, ale się od niego odsuwam. Teraz nic nie może mi przeszkodzić.

— Vivi błagam cię nie przychodź tu — głos taty drży. Cholera, Harry na pewno coś mu zrobił. — Masz dostęp do wszystkich kont, nie wychodź z domu i... —  coś przerywa mu w pół słowa.

— Tato! — krzyczę, bo chcę żeby się do mnie odezwał i dał znać, że nic mu nie jest.

— Twój tatuś nie ma już nic mądrego do powiedzenia, ale jeszcze żyje. To się jednak może szybko zmienić jeśli go posłuchasz i jeszcze dziś się u mnie nie pojawisz. Oczywiście nadal będziesz traktowana jako moja żona — też mi coś. On nie raz już mi pokazał jak potrafi traktować swoją żonę.

— A wypuścisz tatę?

Słyszę jego śmiech.

— Najpierw to do mnie wróć, a dopiero zacznij stawiać warunki. Może niektóre z nich spełnię.

— Okej, zaraz będę — mówię, a następnie się rozłączam.

— Nawet nie myśl, że ci na to pozwolę — zaczyna blondyn, lecz ja go ignoruje i idę na górę.

Tu nie ma innego wyjścia, jak wrócić do Harry'ego.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro