89
Pov Viviane
Nie mam zamiaru w tej kwestii odpuszczać, tata jest tu już bardzo długo, a ja mam dość ciągłego strachu, że albo jemu lub Harry'emu coś strzeli do głowy i dojdzie do tragedii, której naprawdę nie chcę.
- Możesz prosić nawet o gwiazdkę z nieba, ale nie o to, nie pozwolę by twój ojciec knuł za moimi plecami, a dobrze wiem, że tak by było gdyby tylko wrócił do siebie. Wierz mi, że także mi się nie podoba to iż on ciągle się kręci po moim domu. Nie uwięziłem go tylko dlatego, że nie chcę ci dodawać kłopotów, bo i tak ostatnio miałaś bardzo dużo nerwów.
- Sprawiłbyś mi ogromną przyjemność jak mój tata by odzyskał wolność. Ja już zdążyłam się pogodzić z faktem, że z tobą zostanę, więc mój ojciec nie zrobi nic co miałoby na celu nas rozdzielić ani ci zaszkodzić - mówię to co on chce usłyszeć, bo sama nie za bardzo wierzę w swoje słowa, ale on nie musi o tym wiedzieć.
Harry się do mnie zbliża i kładzie swoje dłonie po obu stronach mojej twarzy.
- To, że mi ciebie nie zabierze to jest pewne, bo ja nikomu cię nie oddam, bo za bardzo się do ciebie przywiązałem. Ty też pewnie masz jakieś pozytywne uczucia względem mnie - kiwam głową na tak, chcę go z miękczyć, a on uśmiecha się na mój gest. - A Louis to wariat i nawet bym się nie zdziwił gdyby udawał uczucia względem ciebie by osiągnąć cel.
- Nie zrobiłby tak, on mnie kocha! - odskakuje od Harry'ego. Mam dość oczerniania mojego ojca. Nie jest on aniołem, ale pozostał mi tylko on. Aiden to mimo wszystko ktoś obcy. - I tylko on na całym tym przeklętym świecie!
- Vi no przecież ja cię kocham, nie mówię tego często, bo nie lubię otwarcie wyjawiać swoich uczuć - czy on naprawdę to powiedział? Cholera, do tej pory byłam przekonana, że on mnie toleruje tylko dlatego, że już zdążył się do mnie przyzwyczaić. A może po prostu powiedział to po to bym nie miała tak podłego humoru.
- Nie wierzę, jeśli to byłaby prawda to ty nie trzymałbyś tu mojego taty - siadam na łóżku, a następnie chwytam za swój telefon i całkowicie ignoruje Harry'ego.
Nie mogę znowu odpuścić w tej kwestii.
- Równie dobrze mogę znowu go tam zamknąć - odkładam komórkę i spoglądam na niego wściekle.
- Tylko mnie razem z nim. A i przyjmij do wiadomości to, że więcej się do ciebie nie odezwę! - komunikuje, a następnie w pośpiechu opuszczam pomieszczenie. Nic nie poszło zgodnie z planem, sądziłam, że bez najmniejszego problemu uda mi się przekonać Harry'ego.
Niby jestem trochę lepiej traktowana, ale i tak moje zdanie w ogóle się nie liczy. Gdyby nie mój ojciec to przyjęłabym propozycję Aidena. Harry nigdy się nie zmieni i zawsze będzie mnie traktował jak swoją własność, która nie ma prawa głosu.
Muszę coś z tym zrobić.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
A i zapraszam na nowe opowiadanie pod tytułem Rozejm.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro