Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

88


Pov Viviane

Przez całą drogę nie odzywamy się do siebie z Aiden'em. I sądzę, że tak właśnie jest lepiej. Przez blondyna znowu mam mętlik w głowie i zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie popełniam kolejny raz jakiegoś błędu.

Jak dojeżdżamy na posesję Harry'ego to wysiadam z samochodu biorę swoje zakupy i idę do domu. W salonie nie ma już Stylesa tylko siedzi mój ojciec.

- Jeśli masz do mnie jakieś pretensje to sobie odpuść, bo mnie głowa boli - mówię na samym wstępie, bo jestem praktycznie pewna, że zaraz usłyszę wyrzuty w stosunku tego, że pojechałam razem z Aiden'em.

- Vivi skarbie ja czekam na ciebie, bo chcę spędzić z tobą trochę czasu. Ostatnio mało cię przytulałem i muszę przyznać, że bardzo mi tego brakuje - rozkłada ramiona, a ja puszczam torbę z butami i do niego podbiegam, a następnie się przytulam. Przez te tygodnie bardzo się przywiązałam do swojego taty.

Siada na kanapie, a ja przy nim. Głowę jednak wtulam w jego tors. Dobrze, że tu czekał, ja naprawdę potrzebuję teraz trochę czułości i zrozumienia.

- Nigdy nie myśl, że jestem przeciwko tobie, czasem się z tobą nie zgadzam, ale to jest spowodowane tym, że chcę dla ciebie jak najlepiej. A dobrze wiesz, że twoja ostatnia decyzja była bardzo niemądra i ryzykowana - mówi półgłosem na wypadek gdyby komuś przyszło do głowy nas podsłuchiwać. No tak ostrożności nigdy nie za wiele.

- Nie martw się, nie zrobię nic by cię narazić - zapewniam go.

- Vivi tu nie chodzi o mnie tylko o ciebie. Jestem twoim tatą i jesteś dla mnie najważniejsza - jak byłam małą dziewczynką to oddalałbym wszystko by mieć przy sobie tatę, móc się do niego przytulić i usłyszeć jaka to jestem dla niego ważna. Nawet teraz po tym wszystkim co się wydarzyło ogromnie miło jest mi słyszeć od niego te słowa.

- Skoro miałaś ochotę na czułości to powinnaś przybiec do mnie, czekałem na ciebie - nagle zjawia się Harry. Mieliśmy szczęście, że rozmawialiśmy po cichu. - Zostaw ojca i chodź ze mną na górę.

- A co ty chcesz z nią robić? - pyta się tata zanim mnie puszczą. To ogromnie miłe, że się o mnie martwi.

- Zająć się swoją żoną, a ty przestań mnie wreszcie irytować, bo w każdej chwili możesz znowu wrócić do tego swojego pokoju.

- Nawet tak nie mów - gwałtownie się podnoszę podchodzę do Harry'ego po drodze biorąc torbę z pudełkami butów. - Chodź już to pokażę ci to co kupiłam - muszę jak najszybciej ich rozdzielić, bo w innym wypadku Harry znowu uwięzi mojego ojca.

- Vi on się robi coraz bardziej bezczelny, nie mam pojęcia ile to jeszcze wytrzymam.

- No to go wypuść - radzę mu, a następnie wchodzimy do naszej sypialni. Wyciągam dwa pudełka i pokazuje mu buty.

- Tak długo cię nie było, że sądziłem, że przywieziesz ze sobą połowę sklepu.

- Były korki, a Adrian jeździ bardzo uważnie - odpowiadam wymijająco. - A i omówmy wreszcie kwestię mojego ojca. Tak dalej być nie może jak teraz, trzeba coś zmienić.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro