Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

85


Pov Viviane

- Jak Harry by to zobaczył to nic nie zdołałoby was uratować. A ciebie - zwraca się bezpośrednio do mnie. - Potraktowałby najgorzej, bo zważył coś do ciebie poczuć.

Dobrze wiem, że tata ma rację, ale nic nie poradzę na to, że ja po prostu nie potrafię zrezygnować z Aidena. A tym bardziej teraz gdy jest on tak blisko mnie.

- Wziąłbym całą winę na siebie. A skoro on niby ją kocha to wolałby uwierzyć w to, że ona nie planowała go zdradzać. - odzywa się blondyn. Dalej jednak pozostaje w moim pobliżu.

- Ty naprawdę jesteś kretynem skoro sądzisz, że on by tak po uwierzył. Poza tym twoja obecność nie jest tu wskazana, będziesz tylko mieszał w głowie Vivi. Jak cię tu nie było to ona bardzo dobrze sobie radziła - owszem jest w tym trochę prawdy, bo obecność Aidena na pewno nie ułatwi mi udawania przed Harrym zakochanej w nim.

- Dajcie już obaj spokój - przerywam im tę kłótnie. - Tata ma rację, nie powinniśmy się zachowywać tak swobodnie w tym domu, ale Aiden tu zostanie, bo nie mam zamiaru z niego rezygnować.

- To obiecaj mi chociaż, że nic z nim nie będziesz próbować nawet jak będziecie poza domem.

- No nie - wyrywa się Aiden wyraźnie zirytowany prośbą mojego ojca. - Mamy sobie odmówić nawet tej przyjemności. Do tej pory nie naraziłem Viviane na niebezpieczeństwo i dalej tego nie zrobię.

Cholera, czemu i oni musieli zacząć ze sobą wojować. Jakbym miała teraz mało problemów.

Harry wraca dość szybko z tej cukierni, jestem pewna, że po drodze złamał mnóstwo przepisów drogowych. Oprócz tych rurek przywozi mi także cztery rodzaje ciast.

- Kajmak z bananami to bardzo dobry pomysł - mówię jedząc jedno z ciast, które dostarczył. - Gdybym tylko była trochę zdolniejsza to na pewno sama bym spróbowała coś takiego zrobić.

- Bez przesady, możemy je sobie kupować, nie ożeniłem się z tobą dla twojego talentu kulinarnego.

- Jak się ze mną żeniłeś to nie wiedziałeś o mnie nic poza tym jak się nazywam - jego uśmiech nagle znika z jego twarzy.

- Nie rozmawiajmy już o tym. Liczy się to, że teraz się dogadujemy - zabiera mi talerz z dłoni, a następnie stawia go na stoliku. Zaczyna mnie całować mimo tego, że znajdujemy się teraz w salonie. Popycha mnie tak, że upadam płasko, a on zwisa nade mną.

- Harry tylko ja nie mam pojęcia czy mogę - przerywam mu jak wkłada swoją rękę pod moje spodnie. - Minęły dopiero sześć dni i... - nagle mi przerywa.

- Nie musisz mi się tłumaczyć. Po przytulam cię i pocałuje i to mi na razie wystarczy ślicznotko.

Zaczyna składać pojedyńczych pocałunków na mojej szyi. Zaczynam chichotać, bo mam tam łaskotki i nie mogę stwierdzić, że to jest jakieś nieprzyjemne.

- Pani Viviane prosiła mnie bym ją gdzieś zawiózł czy to dalej aktualne - przerywa nam Aiden z kamiennym wyrazem twarzy.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie jeszcze dziś następny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro