Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

79


Pov Viviane

- Jestem niesamowicie głupia - mówię chodząc po salonie. Tata siedzi i opróżnia barek Harry'ego. Nie wiem czy to dobry pomysł by w takiej sytuacji pił alkohol.

- Bez przesady, ale to co zrobiłaś naprawdę nie było zbyt mądre. Swoją wizytą u niego tylko go zmotywowałaś do działania. On narobi ci kłopotów no chyba, że pozbędziesz się go w porę - staje w miejscu i patrzę wściekłym wzrokiem na ojca. Jak on może mi w ogóle proponować zabicie Aidena, bo właśnie to rozumiem pod stwierdzeniem pozbyć się.

- Nawet o tym nie myśl.

- Przecież wiesz, że ja i tak nic nie zdziałam, ale skoro już tak się uparłaś to nie zamierzam więcej o tym mówić, bo nie chcę się z tobą pokłócić.

Nagle mój telefon wydaje dźwięk, no tak Harry miał do mnie zadzwonić. Zerkam na wyświetlacz i od razu widzę, że miałam rację. Szybko odbieram.

- No hej - pierwsza się odzywam.

- Nie ma mnie tylko jeden dzień, a ja już się za tobą stęskniłem Vi - nie mam pojęcia czemu w ostatnim czasie zaczął mi tak słodzić. - Już bym chciał do ciebie wrócić, ale zejdzie mi jeszcze ze dwa albo i trzy dni. A co tam u ciebie i u mojego maluszka?

- Okej, ale odprawiłam kucharkę, i tak ciągle chce mi się coś innego jeść, więc zamawiam sobie z restauracji żeby cały czas nie musiała siedzieć w internecie i szukać przepisów - tak naprawdę to chodziło o to bym mogła sobie z tatą normalnie porozmawiać bez strachu, że ktoś może nas podsłuchiwać.

- No dobrze, cieszę się, że apetyt ci dopisuje. Przechodziłem obok pewnego sklepu i tam na witrynie zauważyłem śliczne płaszczyki z futerkiem. Nie mogłem się powstrzymać i wziąłem dwa, jeden czerwony, a drugi czarny. Sądzę, że będziesz w nich wyglądać wspaniale. A i prześlij mi później swój numer buta, bo tu są śliczne szpilki, a z tego co zauważyłem to ty uwielbiasz takie buty - to akurat prawda.

- Jasne, później wyślę ci smsa.

- Chciałbym jeszcze z tobą porozmawiać słoneczko, ale niestety już muszę lecieć. Postaram się za kilka godzin do ciebie też zadzwonić, no chyba, że już będzie mocno późno i nie będę chciał cię budzić. Pa skarbie - mówi i się rozłącza.

- Ten kretyn naprawdę się w tobie zakochał - mówi ojciec. - Nawijał bez przerwy i bardzo mu zależało na zwróceniu twojej uwagi. Musisz to wykorzystać.

Brzuch zaczyna mnie pobolewać, chyba za duże dziś chodziłam, podchodzę do kanapy i na niej siadam.

- To już nie zamierzam mnie namawiać na ucieczkę?

- Oczywiście, że tak, ale skoro się sprzeciwiasz to trzeba poszukać alternatywnych rozwiązań - kurwa zamiast przestać to zaczyna mnie boleć jeszcze bardziej. - Vivi ty się dobrze czujesz? - pyta zmartwiony i do mnie podchodzi.

- Nie - odpowiadam z trudem. - Chyba z dzieckiem coś jest nie tak.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro