Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32


Pov Viviane

- Gdzie my idziemy? - pytam trochę przestraszona, bo Harry prowadzi mnie kretymi ścieżkami. Znajdujemy się w piwnicy, która jest tak samo wielka jak ten dom, a dodatkowo wygląda bardzo dobrze. Jest podzielona na kilka lub kilkanaście pokojów. Zupełnie tak jakby ktoś tu mieszkał.

Może Harry ma mnie już dość i postanowił mnie tu zamknąć? Szczerze to nie miałabym żadnych oporów co do tego jeśli nie będę musiała oglądać Stylesa.

- Zaraz się przekonasz skarbie - mówi i przyśpiesza kroku. Ledwo daje radę za nim nadążyć. - Już prawie jesteśmy na miejscu.

Otwiera drzwi, a ja widzę moją mamę. Z przykutymi łańcuchami rękami do ściany. Czuję się zupełnie tak jakbym grała w jakimś filmie. W thrillerze lub horrorze.

- Co to ma być? - pytam drżącym głosem i zbliżam się do mamy. Ma potargane włosy i rozmazany makijaż.

- Vivi uciekaj stąd, nie pozwól by on cię zniewolił, ratuj się córeczko - potwarza mama. Ma załzawione oczy. Moje także robią się mokre. Odwracam głowę i spoglądam na tego potwora, który zrobił to mojej mamie.

- No co kochanie? Sama chciałaś się zobaczyć ze swoją mamą, więc ci to ułatwiłem, powinnaś się z tego cieszyć. Liczę na to, że mi się odwdzięczysz jak wrócimy na górę - specjalnie ze mnie kpi. Sprawia mu przyjemność dręczenie mojej osoby. A teraz krzywdzi nie tylko mnie, ale także moją mamę. Osobę, którą tak bardzo kocham.

- Dobrze, wygrałeś, wypuść moją mamę, a ja obiecuje, że nie będę już chciała się z nią spotkać... - chcę dalej mówić, ale przerywa mi matka.

- Nie ulegaj jego szantażowi!

- Przymknij się, bo zaraz każę cię zakneblować! - wrzeszczy, a następnie odwraca się w moją stronę i zaczyna milszym tonem. - Mów dalej słoneczko.

- Zerwę wszelki kontakt z mamą, ale muszę wiedzieć, że ona będzie bezpieczna.

- Bardzo chętnie, ale niestety to niemożliwe, twoja matka jak ostatnia kretynka starała mi zaszkodzić, robiła to w bardzo otwarty i głupi sposób. Nie mogę dłużej na to pozwalać, najlepszym rozwiązaniem jest śmierć, ale...

- Jeśli skrzywdzisz moją mamę to ja też się zabiję, stracisz coś za co zapłaciłeś.

- Viviane nie mów tak - odzywa się mama przerażoną naszą nagłą wymianą zdań.

- Spokojnie, nie zamierzam wyręczać twojego ojca, bo właśnie o to mu chodzi. Chce bym to ja odwalił za niego ciężką robotę, lecz tym razem tak nie będzie. Twoja matka przeżyje i tu zostanie, to bardzie gwarancja dla mnie, że będziesz mi całkowicie posłuszna. Zostawię was na chwilę same, na pewno macie sobie trochę rzeczy do wyjaśnienia - mówi, a następnie opuszcza to pomieszczenie. Ja szybko podbiegam do mamy i się do niej przytulam.

- Wybacz mi, że nie potrafiłam cię ochronić przez Louis'em i jego chorymi pomyslami. Gdybym wyjechała daleko i zerwała z nim kontakt to, to nigdy nie miałoby miejsca.

- Nie przejmuj się mamo to już długo nie potrwa, jakoś to przetrwamy - szepczę do jej ucha.

- Ale jak? - pyta zdezorietowana.

- Tu jest zbyt niebezpiecznie na takie rozmowy, po prostu mi zaufaj - mówię ściszonym głosem. Nie wiadomo czy tu także nie ma jakiegoś podsłuchu. Trzeba być ostrożnym.

Jak się postaracie to dodam dziś następny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro