31
Pov Viviane
- Ja pierdole, nie miałem pojęcia, że z tobą może być tak dobrze - mówi Harry i opada na mnie swoim ciałem. Dopiero co we mnie wystrzelił. Jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu bez zabezpieczenia i mam nadzieję, że po pierwszym razie nie zajdę w ciążę. Trochę bym się chciała z tym powstrzymać. Obecnie zależy mi na zobaczeniu się z mamą.
- Uznam to za komplement.
- Chociaż przyznaję, że mogłaś się trochę bardziej postarać - dodaje po chwili żeby nie było za przyjemnie.
- Ty także mogłabyś być odrobinę delikatniejszy. - na moich nadgarstkach już uformowały się fioletowe plamy. Skoro mamy rozejm to mogę od niego oczekiwać by nie robił mi siniaków.
- Nie moja wina, że masz takie ciało - no oczywiście najlepiej o wszystko obwinić mnie.
- To mogę wreszcie pojechać do mojej mamy, albo ją tu zaprosić - popycham go tak, że upada obok mnie. - Nawet zaraz mogę się ubrać i poprosić Adriana by mnie tam zawiózł. Wrócę za dwie, może cztery godziny.
Już nie mogę się doczekać jak przytulę się do mamy. Tak bardzo się za nią stęskniłam. Ona na pewno za mną także skoro wysłała do mnie Aidena.
- Nie tak szybko, jednorazowy seks nic nie znaczy, jeśli przez dłużysz czas bedziesz się poprawnie zachowywała to wtedy zezwolę na krótkie spotkanie - od razu uśmiech znika mi z twarzy. - ale nie będą one zbyt częste, bo Louis ostrzegał mnie przed twoją matką, a ja nie chcę robić sobie problemów.
Czuję się oszukana i rozżalona. Zrobiła wszystko czego oczekiwał, a on mi teraz mówi, że to za mało. Oszukał mnie.
Odwracam się do niego plecami. Czego ja spodziewałam się po kimś takim jak on?
***
- Chyba nie powinien tu jeść - mówi Aiden. Przyprowadziłam go tutaj do jadalni by zjadł ze mną. Korzystam z okazji, że Styles gdzieś wyszedł.
- Podobno to jest także teraz i mój dom, więc mogę tu robić co chcę. A teraz mam ochotę byś zjadł ze mną ten pieprzony obiad, więc weź ten cholerny widelec i zacznij jeść - dobrze mnie zna i wie, że w tym stanie lepiej jeszcze bardziej mnie nie irytować. Zaczyna jeść te lasagne. Która jest zresztą wyśmienita.
- Jest coś co mogę zrobić by pani się tak bardzo nie irytowała?
Niby Ewelyn twierdzi, że jest po mojej stronie, ale wolę zachować ostrożność i zachowujemy się z Aidenem jakbyśmy się wcześniej nie znali.
- Nie, w tej chwili wystarczy, że dotrzymasz mi towarzystwa. Mam już dość tej samotności - nie chodzi tu o nieobecność Harry'ego tylko mamy. Nigdy się nie spodziewałam, że będę kiedyś za nią tak bardzo tęsknić.
- No to właśnie się już pojawiałem kochanie - nie mam pojęcia skąd, ale pojawia się Harry. Podchodzi do mnie, daje mi buziaka w policzek i siada obok mnie.
- Dobrze, że dotrzymałeś mojej żonie towarzystwa, ale teraz już możesz iść do kuchni, tam sobie dojesz - mówi do blondyna, a ten wstaje i wychodzi. Na szczęściea tyle rozumu by nie wdawać się ze Stylesem w dyskusje.
- Mam dla ciebie pewną niespodziankę, później się dowiesz jaką.
Nie podoba mi się to.
Na szczęście prąd powrócił, więc zdecydowałam się dodać dziś. Jak się postarcie to dostaniecie następne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro