Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29


Pov Viviane

- Wymyśl coś bym tu jeszcze została, przynajmniej na dzień albo dwa - mówię do ojca. Już dziś, za dwie godziny znowu powrócę do tego piekła. Nie mogę udawać, że się cieszę albo przyjamniej jest mi to obojętne.

- Vivi nie dam rady, Harry już się o ciebie upomina - ciekawe po co? Skoro on mnie nie znosi to powinien się cieszyć, że mnie nie ma.

- A ty jesteś moim tatą, powiedź mu, że nie zgadzasz się bym do niego wróciła. Będzie musiał cię posłuchać - dotyka mojej ręki. Czuję ścisk żołądka na samą myśl o tym, że znowu wrócę do Stylesa, który co noc będzie mnie gwałcić i mnie bić.

- Słońce to niemożliwe. A tak z innej strony to ty się jakoś zabezpieczasz? - pyta, a ja spoglądam na niego zdziwionym wzrokiem.

- Tak, Harry kazał mi brać tabletki i znalazłam takie w łazience, więc codziennie biorę po jednej - nawet teraz gdy nie jestem u Stylesa to je zażywa żeby zachować ciągłość. Nie chce mieć dziecka z takim potworem.

- To przestań - no nie. Na to, to na pewno się nie zgodzę. Nie dopuszczę do tego by cokolwoek nas połączyło.

- Nie ma takiej możliwości! - krzyczę i wstaje z kanapy, a następnie idę na górę żeby spakować swoją walizkę, bo wcześniej tego nie zrobiła, miałam przynajmniej odrobinę nadziei, że uda mi się namówić ojca.

Wchodzę do pomieszczenia i otwieram swoją błękitną walizkę. Chyba wszystkie moje nowe ubrania tu się nie zmieszczą. Zaczynam je składać, a drzwi się otwierają. Czemu on nie może mnie przyjamniej na trochę zostawić samą?

- Viviane rozumiem, że ci się to nie podoba, ale to jest konieczne - próbuję mi tłumaczyć. Ja jednak nie chce tego wziąć do siebie. Mam dopiero dziewietnaście lat, wbrew własnej woli wyszłam za mąż, a teraz mam jeszcze urodzić dziecko. Nie!

- Nie wydaje mi się.

- Kochanie jak urodzisz dziecko to Harry nie będzie nam już do niczego potrzebny - na chwilę zaprzestaje swoich czynności. To, że mogłabym się uwolnić od Stylesa brzmi jak najcudowniejsza rzecz.

- Jak? - odwracam się tak by spojrzeć tacie w oczy.

- Wtedy przydarzy mu się tragiczny wypadek, a ty i jego dziecko odziedzczycie wszystko - jeszcze bardziej się do mnie zbliża i kładzie dłoń na moim brzuchu. - To chyba nie jest wiele za odzyskanie wolności.

- Ale on nie chce dziecka, wścieknie się.

- Powiesz mu, że tabletka nie zadziałała, a on chociaż jest okrutnym człowiekiem to nie zabije własnego dziecka. I nad tobą też przestanie się znęcać.

- A jak będę wolna to nie będziesz miał nic przeciwko Aiden'owi? - wiem, że nie powinnam sobie robić złudnych nadziei, ale mam już w głowie wiele myśli, w których jestem szczęśliwa z moim chłopakiem.

- Oczywiście, że tak. Nic nie mam przeciwko temu chłopakowi. Zaciśnij, więc zęby i przetrzymaj tę chwilę cierpienia dla szczęścia, które później cię czeka.

Nie mam już nic do stracenia, a za to dużo mogę zyskać. Muszę porzucić swoje wcześniejsze przekonania.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro