2
Pov Viviane
- To było straszne - żali mi się Aiden. - Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. A mogliśmy jechać do mnie i tam spędzić bardzo miłe chwilę. Weź zadzwoń do swojej mamy i poproś byś mogła dziś spać u mnie. Obiecuje, że sam rano wstanę i przywiozę ci ciuchy na zmianę choć możesz też wykorzystać te, które u mnie leżą.
- Okej, sądzę, że się zgodzi - wyciągam komórkę i wybieram numer do mojej mamy. Odbiera dość szybko co oznacza, że już wróciła z pracy. - Hej mamo. Mam do ciebie pewną sprawę.
- Nie wracasz do domu na noc - odpowiada za mnie. Czy ja naprawdę jestem aż tak przewidywalna? Kilka razy już zostałam u Aidena, ale to nie było też tak często.
- Bardzo bym chciała u niego zostać. Jutro mam do szkoły dopiero na trzecią lekcję, więc moglibyśmy pobyć razem trochę dłużej. To co mogę?
- Jasne, tylko pamiętaj żeby w nocy chociaż na chwilę się położyć, pa Vivi - mówi, a następnie szybko się rozłącza. Zachwiała się zupełnie tak jakby to, że nie wrócę do domu było jej na rękę. Może wreszcie kogoś poznała? Oczywiście po rozwodzie z moim ojcem miała kilku partnerów, ale nigdy nie było to nic poważnego. A ja chciałbym żeby ona była szczęśliwa.
- No to chodź, bo zaraz zaczną się korki i znowu będziesz się wściekać - komunikuje Aiden i łapię mnie za dłoń, a następnie ciągnie do wyjścia. Udało mi się zaparkować blisko wyjścia, więc nie musimy dużo chodzić. I dobrze, bo dziś jestem jakoś zmęczona.
- Masz - oddaje chłopakowi kluczyki i idę do drzwi dla pasażera. Blondyn patrzy na mnie wyraźnie zdziwiony.
- Ty naprawdę dajesz mi prowadzić swój samochód? - jestem bardzo przywiązana do mojego ślicznego niebieskiego auta i praktycznie nikomu nie pozwalam go prowadzić. Dostałam je od mamy jak tylko zdałam prawko. Szczerze to byłam bardzo zdziwiona, że było ją stać na tak drogi prezent.
- Tak i błagam cię spraw bym tego nie pożałowała - mówię i gdy kluczyki odblokuję drzwi to wchodzę do środka.
- Przecież wiem, że jakby się tu pojawiał chociaż jedna ryska to byś mnie zamordowała w najbardziej okrutny sposób jaki by ci tylko przyszedł do głowy. Zbyt szanuje swoje życie i nasz związek by cię do tego zmuszać Viv, więc będę uważać.
***
- A nie możemy sobie dziś po prostu odpuścić szkoły. Przecież oboje mamy dobre oceny, świat się nie zawali jeśli dziś zostaniemy w domu - marudzi Aiden jak siedzimy przy stole i jemy śniadanie. Muszę jeszcze jechać do domu po książki.
- Posiedzimy ze trzy, cztery godziny i się zerwiemy. To lecę po tą książkę - daje mu szybkiego buziaka w usta, a następnie wychodzę. Wsiadam do samochodu i jadę do domu. Jak jestem na miejscu to wciągam ze schowka klucz, bo mama na pewno jest już w pracy
I właśnie tak jest. Szybko znajduje swój podręcznik i gdy już mam opuszczać dom to ktoś łapię mnie w pasie. I przykłada kawałek materiału czymś nasączony do moich ust i nosa.
- Nie bój się skarbie, nic ci się nie stanie - skądś znam ten głos, ale nim to sobie przypominam to zasypiam.
Jak się postarcie i będzie spora aktywność to dam dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro