Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2


Pov Viviane

- To było straszne - żali mi się Aiden. - Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. A mogliśmy jechać do mnie i tam spędzić bardzo miłe chwilę. Weź zadzwoń do swojej mamy i poproś byś mogła dziś spać u mnie. Obiecuje, że sam rano wstanę i przywiozę ci ciuchy na zmianę choć możesz też wykorzystać te, które u mnie leżą.

- Okej, sądzę, że się zgodzi - wyciągam komórkę i wybieram numer do mojej mamy. Odbiera dość szybko co oznacza, że już wróciła z pracy. - Hej mamo. Mam do ciebie pewną sprawę.

- Nie wracasz do domu na noc - odpowiada za mnie. Czy ja naprawdę jestem aż tak przewidywalna? Kilka razy już zostałam u Aidena, ale to nie było też tak często.

- Bardzo bym chciała u niego zostać. Jutro mam do szkoły dopiero na trzecią lekcję, więc moglibyśmy pobyć razem trochę dłużej. To co mogę?

- Jasne, tylko pamiętaj żeby w nocy chociaż na chwilę się położyć, pa Vivi - mówi, a następnie szybko się rozłącza. Zachwiała się zupełnie tak jakby to, że nie wrócę do domu było jej na rękę. Może wreszcie kogoś poznała? Oczywiście po rozwodzie z moim ojcem miała kilku partnerów, ale nigdy nie było to nic poważnego. A ja chciałbym żeby ona była szczęśliwa.

- No to chodź, bo zaraz zaczną się korki i znowu będziesz się wściekać - komunikuje Aiden i łapię mnie za dłoń, a następnie ciągnie do wyjścia. Udało mi się zaparkować blisko wyjścia, więc nie musimy dużo chodzić. I dobrze, bo dziś jestem jakoś zmęczona.

- Masz - oddaje chłopakowi kluczyki i idę do drzwi dla pasażera. Blondyn patrzy na mnie wyraźnie zdziwiony.

- Ty naprawdę dajesz mi prowadzić swój samochód? - jestem bardzo przywiązana do mojego ślicznego niebieskiego auta i praktycznie nikomu nie pozwalam go prowadzić. Dostałam je od mamy jak tylko zdałam prawko. Szczerze to byłam bardzo zdziwiona, że było ją stać na tak drogi prezent.

- Tak i błagam cię spraw bym tego nie pożałowała - mówię i gdy kluczyki odblokuję drzwi to wchodzę do środka.

- Przecież wiem, że jakby się tu pojawiał chociaż jedna ryska to byś mnie zamordowała w najbardziej okrutny sposób jaki by ci tylko przyszedł do głowy. Zbyt szanuje swoje życie i nasz związek by cię do tego zmuszać Viv, więc będę uważać.

***
- A nie możemy sobie dziś po prostu odpuścić szkoły. Przecież oboje mamy dobre oceny, świat się nie zawali jeśli dziś zostaniemy w domu - marudzi Aiden jak siedzimy przy stole i jemy śniadanie. Muszę jeszcze jechać do domu po książki.

- Posiedzimy ze trzy, cztery godziny i się zerwiemy. To lecę po tą książkę - daje mu szybkiego buziaka w usta, a następnie wychodzę. Wsiadam do samochodu i jadę do domu. Jak jestem na miejscu to wciągam ze schowka klucz, bo mama na pewno jest już w pracy

I właśnie tak jest. Szybko znajduje swój podręcznik i gdy już mam opuszczać dom to ktoś łapię mnie w pasie. I przykłada kawałek materiału czymś nasączony do moich ust i nosa.

- Nie bój się skarbie, nic ci się nie stanie - skądś znam ten głos, ale nim to sobie przypominam to zasypiam.

Jak się postarcie i będzie spora aktywność to dam dziś jeszcze jeden.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro