Ziall *5*
Więc Ziall. Niall i Zayn są braćmi ( nie prawdziwymi tylko mama jednego adoptowała) i wszystko jest okey ale Zayn ma jakieś problemy (wymysl jakie) i zaczyna pić i ćpać. Po wpływem alkoholu i narkotyków gwałci Nialla. Po tym Niall nie odzywa sie do nikogo i płacze w nocy etc. I Zayn sie pyta co sie stało i Niall mu w końcu mówi to a Zayn nie pamięta nic wgl i go przeprasza. Niall nie chce mu wybaczyć wiec Zayn sie stara bla bla bla. No i zakoncz jak chcesz tylko żeby był happy end. Z góry dziękuję i mam nadzieje ze dobrze napisalam i wszystko zrozumiałe.
💛
~~~~~~~~~~~~
-mam nadzieję, ze twój nowy pokój ci sie spodoba- naprawdę cudowne jest uczucie, ze komus na tobie zależy. Zostałem adoptowany w wieku 13 lat. Opiekunowie domu dziecka myśleli, że już nikt nie będzie mnie chciał. Ponieważ pary wybierają raczej malutkie dzieci.
Moja nowa mama Tricia i tata Yaser, są naprawdę wspaniałymi ludźmi.
-Niall, poznaj swojego brata Zayna- popatrzył sie na mnie trochę dziwnie, nie umialem odczytać uczuć z tego wzroku.
Podszedlem do niego z zamiarem przytylenia sie. Na szczęście mnie nie odepchnął.
-hej Niall, chcesz zobaczyć swój pokój, chodź- chwycił mnie za rękę i pociągnął na piętro.
Jeszcze w tedy uważałem Zayna, za najlepszego brata na swiecie.
W tym momencie mam 17 lat. Zayn strasznie sie zmienił, przez ostatnie poltora roku, zaczął ćpać, pić i nie wracać dość często na noc do domu. Nie wiem co mu sie stało. Na poczatku, był wesoły, martwił się o wszystkich, pomagał mamie lub tacie.
Dziś byla sobota, co oznacza, że prawdopodobnie Zayn odsypia po dzisiejszej nocnej imprezie.
Wstałem z łóżka, skierowałem sie do szafy i wyciągiem czyste ciuchy oraz bieliznę. Będąc w łazience, wykonałem wszystkie czynności. Ubrany zszedłem do kuchni.
-hej slonce- Tricia oczywiście od samego rana na nogach.
-hej mamus- złożyłem pocałunek na jej policzku.
W pewnym momencie Zayn zszedł na dół.
-hej- mruknal. Usiadł kolomnie i zaczął jeść śniadanie.
-nie będzie mnie dziś na noc- czyli norma.
-ouh, okey skarbie- Zayn szkrzywil sie na to "przezwisko".
Tak jak mówił, tak nie wrócił na noc. Ja miałem zamiar nadrobić, ostatnie odcinki The Walking Dead. Rodzice pojechali do znajomych, z okazji urodzin.
Przygotowałem sobie picie i przekąski. Harry nie mógł dziś do mnie przyjść, jechał do rodziny.
Musiałem niestety, spędzić samotnie ten weekend.
Kiedy byłem przy 5 odcinku, uslyszalem trzask drzwi. Spojrzałem na godzinę 3:15 am.
Rodzice nie wracają na noc, czyli to Zayn.
Nie miałem zamiaru schodzić ma dół, by go zbierać.
Drzwi do mojego pokoju otworzyły sie, a ja poczulem odór alkoholu.
-Zayn? Co ty wyprawiasz?- usiadł na moim łóżku. Popatrzył się chwile na mnie. Po czym przygwoździl mnie do materaca.
-co ty odwalasz- szepnałem.
Miał rozszerzone źrenice, cholera on ćpał.
-Zayn puść mnie, prosze- zacząłem sie szaprac.
-nie szarp sie kurwa!-krzyknął.
Ściągnął ze mnie spodnie.
-Zayn, nie proszę, nie jesteś sobą załamał mi sie glos.
-cicho kurwa-warknal. Odpiął swoje spodnie.
-na sam twój widok, staje sie twardy, mogłem to zrobić wczesniej- mruknal mi do ucha. Pozbył sie ostatniej rzeczy. Odwrócił mnie na brzuch i szybkim ruchem wszedł we mnie.
-zayn-krzyczalem. On pchnął mocniej.
-pusc mnie- czułem jak rozrywa mnie od środka. Chce umrzeć. Niech to sie skończy, proszę.
-zostaw- płakałem.
On jeczal, gwałt sprawiał mu przyjemność.
-kurwa, jesteś tak ciasny- bo byłem prawiczkiem.
Przed oczami, pojawialy mi sie mroczki.
W pewnym momencie poczulem pustkę.
-byłeś bardzo dobry, dziwko- splunął i wyszedł.
Płakałem, płakałem jak małe dziecko. Jeżeli ktoś by mi powiedział, ze Zayn może mi zrobic krzywdę. Wyśmiał bym go.
Czułem sie jak nic nie warte gówno, jak śmieć który powinien umrzeć.
~~~~~~~~~~
Od tego strasznego dnia, minęły dwa tygodnie. Od tego czasu, unikalem Zayna jak ognia. Chodzilem w dresach, czułem ze każdy sie patrzy na mnie z odrazą, nawet rodzice. Przestałem sie do wszystkich odzywać, nawet do Harrego. Martwi sie o mnie. Ale ja nie chce, nie potrafię tak. Uciekam od dotyku każdego.
Mama nie raz sie mnie pytala czy wszystko okey. Ja jednak ją zbywałem zwykłym "tak".
Dzisiaj, siedzialem w pokoju, czyli jak codzień.
Rodzice wyszli na zakupy. Zayn siedzial w swoim pokoju.
Nie raz chciał ze mną pogadac, ale ja uciekalem. Balem sie, ze on mi znowu cos zrobi.
-Niall?- ON wszedł do mojego pokoju.
-c..co- moje ciało opanował strach.
-stało się coś, od kilkunastu dni siedzisz w pokoju, unikasz mnie, Harry'ego, wszystkich dookoła- rozszerzyłem oczy, on nic nie pamięta?
-t..ty nic nie pamiętasz?- on zmarszczył brwi.
-a mam co- usiadł na łóżku.
Poczulem zbierające sie łzy.
-niall ej- chciał mnie dotknąć, ale ja sie odusnalem.
-nie dodtykaj mnie, prosze- wyszeptalem. Zebralem w sobie resztki odwagi, by mu to powiedzieć- dwa tygodnie temu w sobotę, ty poszles na jakąś imprezę, jiebwiem co tam sie działo i nie chce wiedzieć, rodzice wyjechali do znajomych, wróciłeś 3;15- ta godzina utkwiła mi w pamięci- przyszedles do moejgo pokoju, bylec naćpany i pijany- łzy spływały mi po policzkach- t..ty, ty zaczales sie do mnie dobierać, prosilem cię byś przestał, krzyczałeś na mnie bym się nie szarpał i nie odzywal, zrobiłeś to, Zayn ty mnie zgwałciłeś- rozpłakałem się, nie chcę, by on tu był.
-wyjdz stad- szepnąłem.
-Niall ja cie przepraszam, naprawdę, nie byłem sobą, prosze- widziałem bol w jego oczach. Nie, nie potrafie mu wybaczyć- ja wiem, ze łatwo mi nie wybaczysz, ale ja będę sie starał, jesteś moim bratem, japierdole dlaczego ja to zrobiłem, przepraszam, przepraszam, przepraszam- rozplakal sie. Widze go pierwszy raz w takim stanie.
-wyjdz- wstał, ruszył do drzwi.
Po chwili go nie było. Odwrocilem sie na bok, nie kontrolowałem łez.
~~~~~~~~~~~
Od rozmowy z Zaynem, ten ciągle zaczął sie starać, w szkole gdy zaczepiali mnie chuligani, ten odrazu wkraczał do akcji, rozmawial ze mną, pomagal mi, nawet robił mi śniadanie do lozka, starał sie. Widziałem to.
Zależało mu na tym, bym mu to wybaczył.
Nie wiem czy dobrze zrobię, robiąc to. Ale on na to zasługuje. Płakał nie raz , przy mnie o ta sprawę. Ciągle mnie przepraszał. Bo on sam nie potrafi sobie wybaczyć.
-Zayn-wszedlem do jego pokoju.
Ten od razu sie podniósł.
-wybaczam ci- przytulil mnie.
-dziękuje ci Niall, mam dla ciebie dobrą wiadomoś-zmarszczylem brwi.
-zapisalem sie na odwyk narkotykowy- usmiechnal sie.
-to wspaniale- krzyknalem, chciał sie zmienić. Chciał być lepszym bratem.
-zrobilem to dla ciebie, dla nas.
Koniec, końców. Niall i Zayn stali sie nie rozłączni, wszystko robią razem. Blondyn juz nie wspomina tamtego dnia, odnowil kontakty z Harrym. Terapie pomagają Zayn'owi który zerwał kontakty z tamtym towarzystwem. Ma teraz dwójkę najlepszych przyjaciol. Louisa i Liama.
KONIEC
Wiem, że nie dodalam na czas. Za co naprawde przepraszam. Jest on nie sprawdzony, wiec za wszelkie błędy przepraszam. Tak naprawdę przyznaje sie bez bicia. Nie mialam czasu, by go napisać, a pozniej o nim zapomnialam.
Mam nadzieje, ze ci sie podoba.
*love*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro