Wedding || Larry
Pomysł od DominikaTomczak ♥
Louis POV
Kocham śluby, to jak ludzie wyznają sobie miłość i wygłaszają ułożone przez siebie przysięgi. Właśnie jesteśmy z Harrym na ślubie naszych przyjaciół, chłopak obejmuje mnie przez cały czas i szepcze do ucha, że to kiedyś będziemy my, na co cieszyłem się w duchu jak dziecko. Co jakiś czas kilka łez spływa po moich policzkach, a Harry ściera je cicho się śmiejąc. Gdy tylko ceremonia się kończy wszyscy po kolei składają życzenia młodej parze, nam też udało się do nich dostać po jakimś czasie. Po pierwszym tańcu, toaście i przemówieniach w końcu przyszedł czas na właściwą zabawę, piliśmy, tańczyliśmy i rozmawialiśmy ze wszystkimi.
- Przepraszam skarbie muszę do toalety, zaraz wracam. - dał mi szybkiego buziaka i wyszedł.
Wróciłem do rozmowy, ale gdy Harry nie wracał od 20 minut postanowiłem się za nim rozejrzeć, chodziłem między ludźmi i starałem się dostrzec mojego chłopaka. Wyszedłem przed budynek w którym odbywało się wesele i zamarłem, Harry całował się z Nickiem, chłopakiem mojego przyjaciela. Obróciłem się na pięcie i wszedłem do sali, od razu podszedłem do naszego stolika i założyłem marynarkę, byłem spanikowany i wściekły na Harry'ego.
- Hej Lou co robisz? Idziecie już? - spytał Liam.
- Ja idę. - odpowiedziałem sucho.
- Co z Harrym? - dalej drążył temat.
- Właśnie mnie zdradza przed salą. - odburknąłem.
- Co zamierzasz zrobić? - złapał mnie za ramię.
- Wracam do Doncaster, na pewno będzie jakiś samolot niedługo, nie chce go znać. - wyrwałem się mu i poszedłem do pokoju, który dostaliśmy z Harrym na dzisiejszą noc.
Wziąłem swoją walizkę, a pokój zostawiłem otwarty, wyszedłem z budynku, nigdzie nie widziałem Harry'ego w sumie dobrze, akurat przy ulicy stała taksówka do której się zapakowałem, może to i pochopna decyzja, ale trudno.
Harry POV
- Nick nie. - oderwałem się od bruneta - Mam Louisa, kocham go.
- Jakoś na to nie wygląda. - znów zaczął się do mnie zbliżać.
- To była chwila słabości przez alkohol. - powiedziałem i zacząłem się kierować do sali, a on szedł za mną.
- Nie tłumacz tak teraz tego, też chciałeś! - powiedział pewnie.
- Nie chciałem. - warknąłem i w końcu dotarłem do stolika, ale nie było tam Louisa - Liam? - chłopak spojrzał się na mnie - Gdzie Lou?
- Po co go szukasz? Żeby zranić go jeszcze bardziej? - był widocznie wkurzony na mnie.
- C-Co? - zrobiłem się blady.
- Louis Was widział. - prychnął.
- Liam powiedz mi gdzie on pojechał. - zażądałem.
- Nie ma takiej opcji. - pokręcił głową.
- Liam proszę. - błagałem.
- Nie. - uciął.
- Liam popełniłem straszny błąd, pomóż mi go naprawić i powiedz mi, gdzie znajdę Louisa zanim go stracę. - mówiąc to patrzyłem mu prostu w oczy, a on westchnął.
- Lotnisko, Doncaster. - rzucił.
- Dziękuję!! - krzyknąłem i wybiegłem z budynku.
Szybko złapałem taksówkę i podałem kierowcy cel podróży, gdy dotarliśmy na miejsce dałem mu 20-funtowy banknot i bez czekania na resztę wybiegłem z taksówki. Sprawdziłem kieszonkę mojej marynarki i to co tam miało być było na miejscu, szybko sprawdziłem lot do Doncaster i okazało się, że bramki są już otwarte. Biegłem przepychając się przez ludzi, a kiedy zobaczyłem mojego skarba w garniturze z walizką przechodzącego przez bramki zamarłem.
- Louis!! - krzyknąłem, a on podniósł wzrok.
- Harry. - wyszeptał, a ja podszedłem do niego.
- Miałem to zrobić dziś na weselu, ale wszystko się pokomplikowało. Nie chce Cię stracić Lou, a tamto to było zamroczenie alkoholem, wiem że to mnie nie tłumaczy, ale kocham Cię. - klęknąłem na jedno kolano przed nim - Wyjdziesz za mnie? - widziałem szok na jego twarzy, a wszyscy ludzi patrzyli na rozwój wydarzeń.
- Tak. - pokiwał głową.
Włożyłem pierścionek na jego palec i pocałowałem mocno, tłum wokół nas zaczął bić brawo i nam gratulować, w oczach mojego narzeczonego pojawiły się łzy, które szybko scałowałem. Wiem, ze będziemy razem najszczęśliwsi pod słońcem.
Louis POV
Minęły trzy miesiące, a ja właśnie siedzę na własnym weselu czy to nie piękne? Nie chcieliśmy przepychu, zaprosiliśmy najbliższą rodzinę i przyjaciół, a cała ceremonia i wesele zostało zorganizowane w ogrodzie domu rodzinnego Harry'ego czym była wręcz zachwycona jego mama. Siedziałem popijając szampana, oglądałem tańczących gości i miałem nadzieję, że bawią się równie dobrze co ja.
- Gemma mnie wykończy. - westchnął Harry siadając obok mnie.
- Aż tak szaleje na parkiecie? - zachichotałem.
- Mam już dość. - pokręcił głową.
Przyciągnąłem go do siebie za krawat i pocałowałem co od razu oddał, całowaliśmy się dopóki ktoś na mnie przerwał.
- Harry? - spojrzeliśmy za nasz stolik, gdzie stała moja siostra Lottie.
- Tak? - spytał ostrożnie.
- Chodź ze mną zatańczyć. - zrobiła smutną minkę błagając go.
- Okej. - westchnął.
- Kocham Cię Harry. - uśmiechnąłem się.
- Ja Ciebie też Loulou. - cmoknął moje usta i pobiegł na parkiet.
******************************************
Dzień dobry!
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro