Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tribute||Ziam

Pomysł od @Władca_spojlerow ♥

od autorki: Przepraszam za długą przerwę, ale moja wena i święta nie współpracowały ze mną, mam nadzieję, że prompt jest znośny xx

Uwagi:
♥mpreg
♥1,4 k słów

Zayn POV

- Książę nie odchodź za daleko. - odezwał się mój sługa Niall.

- Wszystko jest pod kontrolą Niall. - odparłem celując strzelbą w sarnę po czym strzeliłem - Idź sprawdzić czy trafiłem. - poleciłem mu i zacząłem dalej krążyć w poszukiwaniu zwierzyny. 

Byłem już bardzo blisko granicy przed którą ojciec mnie zawsze ostrzegał, ale tutaj zawsze była najlepsza zwierzyna. Wiedziałem tylko, że po drugiej stronie jest królestwo z którym mój ojciec toczy ciągłe walki czego zupełnie nie rozumiem, lepiej byłoby zawrzeć jakiś rozejm albo nawet sojusz gdzie każdy czerpałby korzyści, a ciągłe walki przynosiły tylko straty w bogu ducha winnych ludziach. Usłyszałem szelest w krzakach i schowałem się za drzewem, kilka metrów przede mną siedział zając spokojnie zajadając trawę, starałem się jak najciszej dobrze ustawić, jednak poczułem mocny ból z tyłu głowy i straciłem przytomność. 

Obudziłem się z potwornym bólem głowy, nie wiedziałem co się dzieje tym bardziej, że ostatnie co pamiętam to polowanie przy granicy. Powoli usiadłem i rozejrzałem się dookoła siebie, znajdowałem się w ogromnej komnacie, ściany były obwieszone dziełami sztuki, meble wyglądały na ręcznie robione, na podłodze był piękny dywan, a nad łożem na którym z resztą leżałem był baldachim, wszystko krzyczało wręcz że jest drogie. Drzwi do komnaty otworzyły się i wszedł przez nie mężczyzna, szalenie przystojny, dobrze zbudowany o wyglądzie jednocześnie łagodnym jak i ostrym. 

- Co ja tu robię? - zachrypiałem po tym jak zebrałem się na odwagę żeby się odezwać.

- Margaret przynieś Zaynowi wody. - odparł mężczyzna.

- Skąd wiesz jak się nazywam? - wydusiłem z siebie.

- Oh wszyscy znają jedynego syna króla Malika. - odparł uśmiechając się i podchodząc do łoża - Swoją drogę jesteś dużo ładniejszy niż chodziły pogłoski.

- C-co? - powiedziałem przestraszony, do komaty weszła służąca mężczyzny i podała mi szklankę z wodą.

- Napij się, poczujesz się lepiej. - polecił.

- Kim jesteś? - spytałem po czym wziąłem łyk wody.

- Książę Liam Payne mieszkam w sąsiedzkim królestwie. - odparł - A teraz śliczny chłopcze w obecności mojej służącej, złożysz mi hołd dzięki, któremu jak tylko skończysz osiemnaście lat będziesz tylko i wyłącznie mój tak? - spojrzał prosto w moje oczy głosem nie znoszącym sprzeciwu.

Pokiwałem tylko szybko głową i tak też się stało, nie byłem w stanie oprzeć się mężczyźnie tym bardziej, że nie żałuję tego czynu. Miałem też nadzieję, że moja decyzja zażegna wojny między rodem moim i Liama, ponieważ to właśnie nasze królestwa ciągle są w sporze. Służba Liama odwiozła mnie do mojego zamku, gdzie czekała mnie ciężka rozmowa z rozmowa z moimi rodzicami, a raczej z moim ojcem.

- Jest! Nic mu nie jest! - usłyszałem moją matkę po przekroczeniu progu zamku.

- Masz szczęście Niall, że znalazł się bo inaczej skróciłbym cię o głowę. - warknął mój ojciec, a ja spojrzałem przepraszająco na blondyna ponieważ to ja się od niego oddaliłem bez żadnego ostrzeżenia.

- Wszystko w porządku Zayn? - zwróciła się do mnie matka.

- Powiedzmy, ale musimy wrócić do środka i porozmawiać. - westchnąłem,  a miny moich rodziców nie były zbyt ciekawe.

Poszliśmy do głównej komnaty, ojciec rozkazał wszystkim z niej wyjść, więc zostaliśmy tylko we troje, rodzice usiedli na swoich miejscach, a ja stanąłem tuż przed nimi.

- Zayn. - upomniał mnie mój ojciec.

- Złożyłem hołd następcy tronu w królestwie Payn. - wydusiłem.

- Co zrobiłeś!? Czy ty dziecko w ogóle zastanawiałeś się nad konsekwencjami swojej decyzji? - poderwał się z tronu i chodził zdenerwowany w tę i nazad.

- Ważne żebyś był szczęśliwy. - matka potarła moje ramię.

- Zawarł pakt z naszym wrogiem! To nie skończy się dobrze, jest jedynym następcą tronu, ma go objąć za dwa miesiące, a oddał hołd wrogowi! - mężczyzna był bliski wyrwania sobie włosów z głowy.

- Nie cofniemy czasu, więc pozostało nam zobaczyć jak sytuacja się rozwinie. - odparła kobieta.

- Zawiodłeś mnie synu. - odparł mój ojciec i wyszedł z komnaty.

- Zayn nie bierz słów ojca do siebie, powiedział to pod wpływem emocji. - zapewniła mnie matka.

Wróciłem następnie do swojej komnaty zastanawiając się czy rzeczywiście dobrze postąpiłem oddając hołd Liamowi, ale cóż czasu nie cofnę.

***

Dzień moich osiemnastych urodzin i jednocześnie koronacji przyszedł szybciej niż się spodziewałem. Po oddaniu hołdu Liamowi mężczyzna przyjeżdżał raz w tygodniu do mojego królestwa sprawdzić jak się mam i podarować mi drobny prezent jako oznakę, że jestem dla niego ważny. Mój ojciec dalej sceptycznie podchodził do sprawy hołdu i każda wizyta Liama była przez niego bacznie obserwowana. Uśmiechnąłem się widząc ród Payn na uroczystości mojej koronacji, tuż przed jej zakończeniem Liam podniósł się i przed całym naszym ludem uklęknął przede mną.

- Czy ty Zaynie Maliku wyjdziesz za mnie i na zawsze zażegnasz konflikt między naszymi królestwami oraz będziesz miłością mojego życia? - spytał wyciągając ażurowy pierścionek. 

- Tak. - opowiedziałem wyciągając dłoń do niego.

Moja odpowiedź nie mogła być inna, po pierwsze bo złożyłem mu hołd po drugie bo ten mężczyzna na prawdę skradł moje serce. Poddani zaczęli nam klaskać, a Liam po raz pierwszy połączył nasze usta. Uśmiechnąłem się widząc nasze rodziny prowadzące żywą rozmowę miedzy sobą, podeszliśmy do nich trzymając się za ręce. 

- Ślub odbędzie się za jakieś dwa tygodnie w naszym królestwie. - poinformował nas mój ojciec.

- A po nim zamieszkacie w naszym zamku, a granica zostanie zniszczona. - dodał ojciec Liama. 

Byłem bardziej niż zadowolony, że udało się pogodzić nasze rody, spojrzałem na Liama który po raz kolejny tego dnia połączył nasze usta.

***

Siedziałem przy długim stole i przyglądałem się z zachwytem obrączce na moim palcu i ażurowemu pierścionkowi zaręczynowemu. Dochodziła już północ, a wesele żyło pełnią życia, Liam tańczył ze swoją matką, a ja czułem powoli dopadające mnie zmęczenie. 

- Skarbie chcesz już iść? - objął mnie Liam.

- Wypada wyjść tak z własnego wesela? - spojrzałem na niego.

- To nasze wesele możemy zrobić to na co mamy ochotę. - ucałował mój policzek. 

Tak też się stało, że wyszliśmy sali gdzie odbywało się wesele i podążyliśmy do tego skrzydła zamku, gdzie były sypialnie. Jak tylko zamknąłem drzwi tej która należała do mnie, mój teraz już mąż połączył nasze usta. Liam zdjął ze mnie dość niewygodne szaty ślubne i oblizał wargi na widok mojej skąpej, białej bielizny z koronki, pozbył się swoich ubrań po czym ułożył mnie delikatnie na ogromnym łożu. Jego usta całowały każdy kawałek mojego rozpalego już ciała przez co wiłem się z przyjemności pod nim. Lekko spiąłem się czując dłoń Liama na moim wzwodzie, mężczyzna zdjął ze mnie bieliznę i uklęknął między moimi nogami.

- Rozluźnij się dla mnie skarbie. - powiedział wyjmując palce ze swoich ust.

Po chwili poczułem je przy moim wejściu, a chwilę później go we mnie wsunął, jęknąłem na uczucie rozpierania we mnie, ale po chwili było już wszystko w porządku, podobnie było z dwoma kolejnymi palcami. Gdy byłem już porządnie przygotowany szatyn wszedł we mnie jednoczenie mocno mnie całując, wbiłem paznokcie w jego plecy z bólu który mnie opanował. Liam poczekał chwilę, aż dałem mu znać że może się już poruszyć i wtedy całe moje ciało opanowała czysta przyjemność. Całował moje usta i szyję jednocześnie cały czas utrzymując tempo wchodzenia we mnie, mój penis bolał od podniecenia, które się we mnie skumulowało. Krzyknąłem kiedy trafił w punkt, który doprowadził mnie na skraj, byłem dosłownie chwilę od spełnienia, Liam przyspieszył tempo dzięki czemu doszedłem nietknięty, a szatyn chwilę później skończył we mnie opadając na moje ciało. Nasze przyspieszone oddechy mieszały się, a moje zmęczenie dawało się we znaki, jęknąłem na uczucie pustki, gdy Liam się ze mnie wysunął.

- Kocham cię Zayn. - przytulił się do mnie.

- Ja ciebie też Liam.- ziewnąłem i zapadłem w sen. 

***

- Przestań się tak kręcić słonko. - szepnął Liam do mojego ucha.

- Po porostu chciałbym mieć to za sobą. - odparłem.

- Denerwujesz się? - spytał.

- Trochę tak, ale jestem też podekscytowany. - stwierdziłem. 

- Uwierz mi wszyscy będą szczęśliwi. - zapewnił mnie. 

Świętowaliśmy dziś pierwszy dzień jesieni w naszym królestwie, jak zwykle był zorganizowany festyn z tej okazji, ludzie bawili się, jedli i pili. Nasi ojcowie mieli dziś wspólnie wygłosić mowę z tej okazji, a Liam miał ogłosić królestwu dobrą wiadomość. Uśmiechnąłem się słuchając przemowy mężczyzn bo miło było widzieć jak osoby, które kilka miesięcy temu skakały sobie do gardeł teraz śmieją się i razem wygłaszają naprawdę piękne przemówienie.

- Jako, że nasi ojcowie już zakończyli swoją mowę ja i mój mąż Zayn chcielibyśmy jeszcze coś powiedzieć. - odchrząknął Liam - Kochanie podejdź. - wyciągnął rękę - Mamy przyjemność ogłosić wszystkim, że spodziewamy się potomka wiosną. - powiedział i ucałował moje czoło.

Usłyszałem tylko brawa i jako pierwsza dopadła mnie moja mama zachwycona wizją posiadania wnuka, teściowa i teść również mi pogratulowali i na koniec został mi ojciec.

- Jestem z ciebie dumny synu, mam nadzieję że ten maluch będzie równie wspaniałą osobą jaką jesteś ty. - uściskał mnie.

W tym momencie byłem pewien, że złożenie hołdu Liamowi, było najlepszą decyzją w moim życiu.

********************************************************

Zapraszam do moich prac:

♥Holiday madness||Ziall
♥Sweet lies||Ziall
♥Holiday miracle||Ziall

♥Mistake || Ziall

ziallxziall

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro