Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Stockholm syndrome||1D

Pomysł od Wladca_spojlerow ♥

Od autorki: Skrzynka na prompty oficjalnie otwarta ;)

Uwagi:
♥Zayn bottom
♥smut
♥1,7 k słów

Zayn POV

- Uważaj na siebie Zee i napisz jak tylko dotrzesz do domu. - poprosiła mnie Doniya.

- Spokojnie dam sobie radę. - zapewniłem ją poprawiając spódniczkę i obciągając rękawy przy dużego swetra.

- Idź prosto do domu, nie łaź jak masz to w zwyczaju, jest późno. - dalej mówiła.

- Mam osiemnaście lat Doni, jestem odpowiedzialny. - przewróciłem oczami.

- W porządku, nie zapomnij się odezwać. - poprosiła jeszcze raz.

- Paaa. - pożegnałem się i wyszedłem z mieszkania siostry.

Wieczór był ciepły i przyjemny, szedłem wolnym krokiem do swojego mieszkania, które dzieliłem z dwójką przyjaciół, Calum i Ashton byli świetnymi ludźmi, mieszkanie z nimi było bardzo przyjemne i bezproblemowe. Usłyszałem przeraźliwy krzyk niedaleko mnie, zatrzymałem się tuż przed zakrętem w uliczkę.

- Dalej Louis załatwiamy to szybko i po kłopocie. - usłyszałem męski głos.

- Tylko musimy gdzieś schować to ciało Niall. - mruknął jak mniemam drugi mężczyzna.

Usłyszałem strzał i moja ciekawość wzięła górę, wychyliłem się zza ściany i zobaczyłem dwójkę mężczyzn i nie ruszającą się kobietę leżącą przed nimi.

- Kurwa Louis kto tam stoi? - rzucił blondyn.

- Cukiereczku nie ruszaj się. - powiedział szatyn, a ja stałem jak wryty.

Chłopak podszedł do mnie, złapał mnie z tyłu za ręce i wrócił ze mną do miejsca, gdzie stał jego przyjaciel.

- Weź ją Niall i wrzuć na pakę, a ja zajmę się tym ślicznym chłopczykiem, bierzemy go ze sobą. - odparł szatyn.

- Jestem całkowicie za. - blondyn oblizał usta.

Poczułem szarpnięcie, byłem przerażony jak nigdy wcześniej, szatyn prowadził mnie w nieznanym kierunku, po chwili zobaczyłem dużego czarnego vana, zostałem tam praktycznie wrzucony, a drzwi zostały zamknięte. Starałem się oddychać głęboko, ale panika opanowywała moje ciało, przypomniałem sobie o telefonie w mojej torebce i szybko go wyjąłem. W momencie kiedy wybrałem numer Doni otworzyły się drzwi z przodu i wszedł przez nie szatyn.

- O nie, nie cukiereczku, tak się nie bawimy. - wyrwał mi telefon i torebkę.

Łzy już ciurkiem spływały po moich policzkach, chłopak otworzył okno i wyrzucił przez nie mój telefon. Na miejscu kierowcy usiadł blondyn i po chwili ruszyliśmy z miejsca, szatyn zaczął przeglądać moją torebkę, widziałem że wyciągnął portfel i zaczął go przeglądać.

- Kogo my tu mamy, Zayn Malik, lat osiemnaście. Urodzony w Bradford, studiuje na uniwersytecie w Londynie socjologię. Ktoś tu chyba lubi zakupy. - zaśmiał się wyciągając moje karty rabatowe do galerii.

- Chłopaki się ucieszą. - stwierdził blondyn.

- No cukiereczku, powiesz na coś jeszcze? - spytał mnie.

Nie odezwałem się słowem, byłem zbyt przerażony na to wszystko, miałem wrócić spokojnie do domu tak jak obiecałem Doni, a tymczasem jadę nie wiadomo gdzie z ludźmi których nie znam. Jechaliśmy strasznie długo, starałem się być czujny i patrzeć gdzie dokładnie jedziemy, jednak gdzieś po drodze oparłem głowę o szybę i zasnąłem. Obudziłem się czując mocne szarpnięcie samochodu, zamrugałem kilka razy i zobaczyłem, że na miejscu kierowcy teraz siedział szatyn, a blondyn wychodził z samochodu.

- Księżniczka się obudziła. - rzucił chłopak, a ja rozglądałem się wokoło siebie.

Byliśmy w lesie, staliśmy na podjeździe działki na której stał wielki dom, nie miałem pojęcia jak daleko od domu jestem, ani nawet nie wiem ile spałem.

- No dalej wyskakuj. - blondyn otworzył mi drzwi.

Wyszedłem na zewnątrz i zastanawiałem się czy jest jakaś szansa na ucieczkę z tego miejsca, wszędzie wokoło las wyglądał tak samo.

- Nie trudź się myśleniem cukiereczku, najbliższa utwardzona droga jest dziesięć kilometrów stąd, a las jest pełny dzikich zwierząt. - poinformował mnie szatyn.

W lesie definitywnie umarłbym szybciej niż znalazł cywilizacje, a oni na pewno znają to miejsce i pewnie dość szybko by mnie znaleźli, westchnąłem patrząc na dom i posłusznie poszedłem z nimi do środka. Miejsce na pierwszy rzut oka było bardzo nowoczesne, na pewno wydali na to kupę kasy.

- Jesteśmy! - krzyknął blondyn.

- Wszystko załatwione? - usłyszałem nowy głos, mocno zachrypnięty.

- Jak najbardziej, plus przywieźliśmy mały, słodki bonus. - szatyn zmierzył mnie wzrokiem.

- Co wyście znowu wymyślili. - już zaczęło mi się wszystko mieszać bo usłyszałem jeszcze innego chłopaka.

Po chwili przede mną pojawiły się kolejne dwie nowe postacie, jeden z nich dość dobrze zbudowany, miał brązowe włosy postawione do góry i tego samego koloru oczy, a drugi był najwyższy z nich, miał dość długie, brązowe, kręcone włosy i zielone oczy.

- Skąd wy go macie? - spytał brązowooki.

- Z akcji, no spójrzcie na niego. - blondyn pociągnął za rąbek mojej spódniczki.

- Jest cholernie uroczy. - stwierdził najwyższy z chłopaków na co moje policzki zaczęły piec.

Zostałem zaprowadzony do pokoju, który miał być tylko dla mnie, miał duże podwójne łóżko, szafę, balkon i własną łazienkę. Skorzystałem z łazienki i wziąłem prysznic bo ku mojemu zdziwieniu było w niej wszystko czego potrzebowałem, ubrałam znowu swoje rzeczy i wróciłem do pokoju. Na łóżku siedział brązowooki chłopak, uśmiechnął się na mój widok i wstał.

- Nie zdążyłem ci się przedstawić, jestem Liam, mam dla ciebie Zayn parę rzeczy, wiem że nie są w twoim stylu, ale na dniach coś ci zorganizujemy. - podał mi rzeczy i wyszedł z pokoju.

Znalazłem w rzeczach trzy białe koszulki, parę szarych dresów i czyste bokserki na widok których się skrzywiłem, ale woląc mieć na sobie świeże rzeczy przebrałem się. Niedługo później przyszedł do mnie długowłosy chłopak, podał mi talerz z makaronem z sosem oraz laptopa w którym otwarty był internetowy sklep na którym miałem wybrać sobie rzeczy do noszenia, oczywiście chłopak kontrolował mnie żebym nie otworzył innej strony niż ta z ubraniami. Mimo tego, że chłopcy byli dla mnie bardzo mili jak do tej pory byłem dalej przerażony i bałem się, że w każdej chwili może mi się coś stać.

***

Wyciągnąłem się na łóżku i poprawiłem swoją fioletową spódniczkę, nudziło mnie już wszystko co leciało w telewizji. Mieszkałem już tutaj od miesiąca, nawet raz nie ruszyłem się z mojego pokoju, a chłopcy na zmianę przynosili mi jedzenie i dotrzymywali mi towarzystwa. Czułem się już dość bezpiecznie, więc postanowiłem wyjść, cicho otworzyłem drzwi, pociągnąłem jeszcze czarne podkolanówki które miałem na sobie i przeszedłem przez korytarz na którym nikogo nie spotkałem. Kolejne były schody w dół, które powolnie pokonałem i znalazłem się w holu, gdzie były drzwi wejściowe, zacząłem się rozglądać się wokół siebie, przeszedłem przez kuchnie z której było przejście do salonu w którym po chwili się znalazłem. Stanąłem dwa kroki od wejście i mnie zatkało. Harry siedział okrakiem na Louisie i całowali się, patrzyłem jak zaczarowany na tą scenę, zielonooki dosłownie ocierał się o szatyna, a ja poczułem ucisk w swoich majtkach, zacząłem wolno wycofywać się, ale wpadłem na czyjąś klatkę piersiową.

- Cukiereczek postanowił wyjść ze swojego pokoju. - usłyszałem przy uchu głos Liama.

- Nie uciekaj Zee, przyłącz się do nas. - powiedział Niall i poczułem dłonie na biodrach.

Pokierowali mnie w stronę całujących się chłopaków, Louis spojrzał na mnie i uśmiechnął się zadziornie. Liam usadził mnie na swoich kolanach i zaczął gładzić moje uda podwijając spódniczkę do góry, usta Nialla zaatakowały moją szyję, a ja dalej przyglądałem się Louisowi i Harry'emu. Liam zsunął moje podkolanówki i dalej wodził palcami po moich nogach, Niall ściągnął moją koszulkę, a ja natychmiastowo dostałem gęsiej skórki. Zostałem postawiony na nogi i poczułem wstyd, starałem zakryć się rękoma, ale to był na nic.

- Nie zakrywaj się, jesteś piękny. - Louis złapał moje dłonie i odsłonił mnie.

- Nasz cukierkowy chłopczyk. - mruknął Harry łącząc nasze usta.

Niepewnie oddałem pocałunek i poczułem, że ktoś majstruje przy zapięciu mojej spódniczki, która po chwili ląduje przy moich kostkach. Mój penis był całkowicie twardy i okryty cienką warstwą koronkowego materiału moich majtek, które zostały szybko ze mnie zsunięte. Liam klęknął przede mną, pocałował moje biodra, a potem przejechał językiem po moim wzwodzie, zadrżałem i wydałem z siebie zduszony jęk.

- Nie hamuj się skarbie. - odparł do mojego ucha Niall ocierając się o moje pośladki.

Czułem, że blondyn ma na sobie tylko bokserki, a jego podniecenie też już pełne. Liam ułożył mnie tak, że kolana miałem na kanapie, a klatką piersiową leżałem na oparciu, mój tyłek był na widoku chłopaków i czułem jednocześnie podekscytowanie i strach przed tym co ma się stać. Podskoczyłem czując mokre palce przy moim wejściu, uspokoiłem się po delikatnym pocałunku na moim pośladku i przyzwyczajeniu się do zimnego płynu na palcach któregoś z chłopaków. Spojrzałem na bok i zagryzłem wargę widząc palce Harry'ego w wejściu Nialla, zacisnąłem dłonie na oparciu czując palec wchodzący we mnie, blondyn głośno jęknął więc momentalnie obróciłem głowę i przełknąłem ślinę, Harry rytmicznie wchodził w Nialla na którego twarzy widać było samą przyjemność, tak zafascynowałem się tym widokiem, że nie bardzo przejąłem się gdy został włożony we mnie trzeci palec.

- Zayn cukiereczku. - uniosłem wzrok na Louisa - Rozluźnij się, chwilę poboli i przestanie w porządku. - spojrzał mi w oczy, a ja tylko pokiwałem głową.

Louis pocałował mnie trzymając moje policzki, miałem ochotę krzyknąć i uciec kiedy Liam wszedł we mnie, nie miałem takiej możliwości ponieważ brązowooki mocno trzymał moje biodra w jednym miejscu.

- Taki dzielny chłopczyk. - Louis pocałował jeszcze moje czoło i podniósł się.

Liam poruszył się we mnie, a ja jęknąłem i tak kilka razy aż w końcu przyzwyczaiłem się, penis Louisa znalazł się tuż przed moją twarzą więc postanowiłem wziąć go do ust. Ślina spływała mi po brodzie kiedy dławiłem się długością chłopaka, po chwili poczułem pustkę w sobie, ale szybko została ona zniwelowana. Odwróciłem się i zobaczyłem Nialla wchodzącego we mnie i Liama oraz Harry'ego kończących na moich pośladkach, mój penis bolał z podniecenia, jak na zawołanie blondyn złapał go pomagając mi w osiągnięciu szczytu. W pewnym momencie stało się dużo na raz ponieważ Louis doszedł w moich ustach, Niall we mnie, a ja na kanapę po czym opadłem całkowicie z sił. Poczułem silne dłonie, które przetransportowały mnie do mojego pokoju, Liam umył mnie, a Niall ubrał w czystą piżamę po czym położyli mnie do łóżka i poczekali, aż zasnę co nie trwało długo.

***

- Co taki słodki chłopiec jak ty robi w takim miejscu sam? - powiedział mężczyzna dokładnie skanując moje ciało.

- Szuka facetów właśnie takich jak ty. - złapałem go za krawat i zaciągnąłem do bocznej uliczki.

- Już mi się to podoba, ta spódniczka słoneczko idealnie leży na twoim tyłku. - odparł próbując mnie pocałować, jednak przytknąłem palec do jego ust i zrobiłem dwa kroki do tyłu.

Po chwili słychać było tylko jego krzyk gdy dostał metalową rurką w tył głowy od Liama, a potem wystrzał pistoletu Harry'ego.

- Dobra robota chłopaki. - odparł Liam - A ty cukiereczku spisałeś się na medal, każdy łapie twój haczyk. - pocałował mnie szybko, co zrobił też Harry.

- Wracamy do domu? - spytałem ziewając.

- Oczywiście należy nam się odpoczynek. - uśmiechnął się Harry, a Liam wziął mnie na barana i wróciliśmy prosto do naszego domu.

*****************************************************************

Zapraszam na moje inne prace:

♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall

♥ Christmas miracle || Ziall

ziallxziall

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro