Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Scare ||Zouis

Pomysł od Wladca_spojlerow ♥

Uwagi:

♥Louis - duch

♥Zayn - hybryda

♥smut

Zayn POV

- No dalej Zayn bo się spóźnimy. - jęknął zniecierpliwiony Louis.

- Jak nie wyczesze tego ogona teraz to potem będę miał kołtuny, wybacz że po części jestem kotem. - fuknąłem przejeżdżając szczotką po czarnym futrze. 

- Jak byś nie mógł zrobić tego wcześniej. - przewrócił oczami. 

- Nie mogłem ponieważ, ktoś musiał posprzątać ten syf w mieszkaniu. - zgromiłem go wzrokiem.

- Miałem spadek energii, wybacz duchy tak mają. - rzucił drwiąc ze mnie.

Westchnąłem i odpuściłem dalszą kłótnię, skończyłem czesać ogon i zebraliśmy się do wyjścia, jesteśmy z Louisem razem ponad dwa lata, kocham go jak nikogo innego, ale równocześnie wkurza mnie jak nikt inny. Każdy z nas ma inną historię, ja uciekłem z laboratorium w którym nie oszczędzali mojego zdrowia, Louisa poznałem ponieważ stwierdził, że świetną zabawą będzie mnie przestraszyć, a ja po prostu popłakałem się bo to było dla mnie za dużo. Louisowi wtedy zrobiło głupio i postanowił mi pomóc, przygarnął mnie i z czasem po prostu się w sobie zakochaliśmy. Historia Louisa jest trochę pokręcona, ale koniec końców zginął w wypadku samochodowym, pokłócił się z rodziną, pojechał do jakiegoś baru po czym upił się i wsiadł znowu za kółko, skończyło się uderzeniem w barierkę i wybuchem baku z paliwem. Dziś wypadało Halloween i zostaliśmy zaproszeni na imprezę do jakiegoś starego kumpla Louisa, mój chłopak aktualnie miał tyle energii, że dosłownie go roznosiło. Dotarliśmy do domu Liama gdzie było już bardzo dużo osób, a muzykę było słychać  w całej okolicy. Były praktycznie same znajome twarze, przeszliśmy obok kuchni bo żaden z nas nie pił, Louis wiadomo od czasu swojego wypadku nic nie tknął, a mi mogłoby to zaszkodzić. Wszyscy w okół nas byli poprzebierani w najróżniejsze stroje, a nam nie było to potrzebne. Nie zdążyłem się dobrze rozejrzeć jak Louis pociągnął mnie na parkiet i zaczęliśmy zabawę.

***

- Nie idź za mną. - burknąłem na Louisa.

- No przestań Zayn przecież to był tylko żart. - jęknął chłopak.

- Gówniany żart, szkoda że nie masz mądrzejszych pomysłów z których moglibyśmy się obaj pośmiać. - prychnąłem.

- Ile razy mam cię jeszcze przeprosić? - westchnął.

- Powiedziałbym do końca życia no ale cóż, akurat w stosunku do ciebie muszę powiedzieć w nieskończoność. - powiedziałem dalej uparcie idąc przed siebie. 

- Okej wyżyj się na mnie, powiedz co ci leży na sercu. - wydukał, a ja otwierałem już drzwi do naszego mieszkania.

- To że wiesz jak bardzo nie lubię kiedy mnie straszysz, tyle razy rozmawialiśmy na ten temat Louis, a ty za każdym pieprzonym razem robisz to samo! - wybuchnąłem w końcu - Czemu robisz to na przekór mi? Czemu? - rzuciłem płaczliwie.

- Straszenie ciebie kojarzy mi się z dniem kiedy cię poznałem i mam do tego pewnego rodzaju sentyment. Nie chce dla ciebie źle Zayn, kocham cię całym sobą. - odparł patrząc w podłogę - Obiecuję, że to był ostatni raz, koniec ze straszeniem.

- Jesteś głupkiem. - pokręciłem głową, a on się skrzywił - Ale moim głupkiem, też cię kocham Lou, a to co powiedziałeś było na prawdę piękne. - przytuliłem go.

- Więc nie jesteś już zły? - zapytał ostrożnie.

- Nie jestem. - podniosłem głowę i połączyłem nasze usta.

Louis natychmiastowo oddał pocałunek i przyparł mnie do ściany, atmosfera między nami podkręciła się i mając dalej połączone usta kierowaliśmy się do sypialni. Chłopak pchnął mnie na łóżko i usiadł na moich biodrach, swoje usta umieścił na mojej szyi robiąc porządną malinkę, jęknąłem unosząc biodra do góry, które niemal natychmiast zostały przyszpilone do materaca. Louis podniósł mnie do siadu i ściągnął moją koszulkę, zjechał pocałunkami w dół mojej klatki piersiowej i pozbył się również moich spodni. Przez chwilę patrzył na mnie łakomie po czym sam ściągnął swoją garderobę, kolejnym krokiem było zrobienie malinek na mich biodrach i zsunięcie mojej bielizny. Chłopak obrócił mnie na brzuch i sprzedał porządnego klapsa, przez którego pisnąłem, ustawił mnie tak, że klęczałem na kolanach, po chwili poczułem jego palce oblane zimnym żelem przy moim wejściu. Rozciągnął mnie dokładnie jak zawsze to robił po czym wszedł we mnie jednym płynnym ruchem trzymając w dłoniach mój ogon, zacisnąłem dłonie na pościeli i jęknąłem głośno przez co dostałem kolejnego klapsa. Oddychałem głęboko starając się kontrolować przyjemność, której doznawałem, nie chciałem dojść zbyt szybko. 

- To ja koteczku dojdziesz dla mnie? - pociągnął mój ogon.

- Louu. - przeciągnąłem dochodząc na pościel. 

- Właśnie tak. - warknął i poczułem ciepło rozlewające się we mnie.

Opadłem zmęczony na łóżko, a Louis tuż obok mnie i przyciągnął mnie do siebie, szepcząc mi dalej obietnice o straszeniu oraz zapewnienia jak bardzo mnie kocha. 

**************************************************************

Zapraszam na moje inne prace:

♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall

♥ Babysitter || Ziall 

ziallxziall

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro