Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Red lines || Lashton

Pomysł od sorry_not_sorry_x ♥

Oficjalnie kocham pisać Lashtona okej? ♥♥♥

Ashton, Luke - 18 lat 

2,5 tyś słów (wow)

Ashton POV

- Nie myśl pedale, że uciekniesz! - zostałem popchnięty na szafki. 

- Co tu się dzieje? - usłyszałem głos nauczyciela i odetchnąłem.

- To jeszcze nie koniec Irwin. - pogroził mi Luke.

- Wszystko w porządku Ashton? - spytał pan Leight.

- Tak dziękuję. - odparłem i wyszedłem ze szkoły.

Tak było praktycznie codziennie, tylko nie zawsze nauczyciel interweniował, a wszystko było tylko dlatego że jest gejem. Chłopcy z jego klasy nie akceptowali tego i się na nim wyżywali, zdarzało się że osoby z poza klasy też się w to włączały. Jakby tego było mało moi rodzice zupełnie się mną nie przejmują, praktycznie ich nie ma w domu, co z tego że mam kasę i ciuchy jak nie mam ich. Jutro wyjeżdżamy na wycieczkę, jest koniec roku szkolnego i nauczyciele wolą wyjechać z nami niż siedzieć w szkole, jadą wszystkie drugie klasy co po prostu świetnie. Nie chciałem jechać, prosiłem rodziców, ale stwierdzili że muszę się integrować z klasą, chodź milion razy tłumaczyłem im, że jestem dręczony. Po przyjściu do domu spakowałem walizkę, zjadłem obiad - oczywiście sam i poszedłem do piwnicy, gdzie stała moja perkusja, ćwiczyłem do późnego wieczora. Musiałem wstać o 5.00 rano bo o 7.00 była zbiórka, gdy szedłem na górę moich rodziców dalej nie było, ale co mogłem na to poradzić? Wziąłem szybki prysznic i od razu poszedłem spać. 

Punkt 5.00 mój budzić dał o sobie znać, a ja zwlekłem się z łóżka, ubrałem się, sprawdziłem czy na pewno wszystko mam i zniosłem bagaże na dół. Zjadłem płatki na śniadanie i jeśli chciałem zdążyć na autobus to powinienem już wychodzić, ubrałem buty i zarzuciłem bluzę na ramiona.

- Ashton? - usłyszałem ojca.

- Tak? - spytałem.

- Co tak wcześnie? - przetarł oczy.

- Wycieczka? - wskazałem na bagaże.

- Zanieś je do mojego auta, odwiozę Cię. - odparł, a ja cieszyłem się bardziej niż małe dziecko.

- Dziękuję. - uśmiechnąłem się.

- I tak mam po drodze do pracy, więc żaden problem. - machnął ręką i odszedł, no więc z tego szczęścia tyle.

Spakowałem bagaże do samochodu ojca i usiadłem w kuchni, aby na niego poczekać, po dwudziestu minutach zszedł na dół w garniturze z teczką w ręku i poszliśmy do samochodu. Pod szkołą byliśmy idealnie o 6:30, podziękowałem ojcu za podwiezienie, a on jeszcze dał mi 300$ jakbym ich potrzebował na wyjeździe. Większość ludzi była już przy autokarze i pakowali się, poczekałem aż będzie trochę luźniej i sam też to zrobiłem, usiadłem po środku autokaru, nie przy nauczycielach, nie przy bandzie Luke'a, jednym słowem idealnie. Jak tylko ruszyliśmy i wysłuchaliśmy przemówienia nauczycielki, że będziemy jechać sześć godzin i w połowie będzie przerwa, założyłem słuchawki i odpłynąłem. 

Obudziłem się akurat, gdy parkowaliśmy na stacji benzynowej, przeciągnąłem się i wyjąłem słuchawki z uszu.

- Macie piętnaście minut przerwy, żeby rozprostować nogi, skorzystać z toalety. Żadnego palenia, bo nie skończy się to dobrze. - powiedziała nauczycielka patrząc znacząco na tył autokaru.

Sam stwierdziłem, że rozprostowanie nóg będzie dobrym pomysłem, wyszedłem ze wszystkimi z pojazdu i zacząłem spacerować sobie wokół budynku.

- Ej pedale!  - usłyszałem, ale starałem się nie zwracać uwagi.

- Słuchaj jak się do Ciebie mówi. - warknął ktoś inny i mnie popchnął.

- Nawet tu nie możecie mi odpuścić. - jęknąłem.

- Patrzcie on potrafi mówić. - prychnął Luke.

- Spieprzaj. - syknąłem.

- Co żeś powiedział?! - złapał za moją koszulkę i pociągnął ją w górę.

- Hemmings, Irwin! - dziękowałem w duchu za interwencje nauczyciela - Mam dość tych Waszych kłótni. - pokręcił głową pan Leight - Mam nadzieję, że oboje coś wyniesiecie z tego wyjazdy, bo będziecie w jednym domku przez kolejny tydzień.

- Co?! - krzyknęliśmy na raz.

- To co słyszeliście. - odpowiedział - Już wracajcie do autokaru. - polecił.

Usiadłem na swoim miejscu chowając twarz w dłonie, cholera tydzień w jednym pomieszczeni z Hemmingsem, to nie może skończyć się dobrze.

Na miejscu jak najszybciej zgarnąłem kluczyk do naszego domku i poszedłem wybrać sobie łóżko, po wejściu odetchnąłem bo miejsca do spania były oddalone od siebie jak najbardziej tylko można. Wybrałem łóżko dalej od wejścia i postawiłem obok niego walizkę, zamierzałem wziąć prysznic przed obiadem, który miał być o 14.00 czyli za 30 minut. Gdy wybierałem sobie ubrania, drzwi gwałtowanie się otworzyły, Luke wszedł rzucił swoją walizkę i tyle go widziałem, ale może to i lepiej. Do końca dnia Luke nawet nie wszedł do domku, dopiero równo z ciszą nocną przyprowadził go nauczyciel i życzył na dobrej nocy. Chłopak krzątał się po domku nie zwracając w ogóle uwagi na to, że chciałbym iść spać, ale w końcu gdy sam wszedł do łóżka dane mi było zamknąć oczy i odpłynąć. 

Kolejne dwa dni wyglądały podobnie, Luke'a nie było praktycznie w pokoju, a jak już gdzieś go spotkałem na terenie ośrodka wyśmiewał mnie. Niestety dziś padało i to cały dzień przez co już którąś godzinę siedziałem z nim w jednym pomieszczeniu. Najgorsze dopiero się stało, gdy do naszego domku wparowali jego kumple, oczywiście zaczęli mi ubliżać, udało mi się od nich wywinąć i zamknąłem się w łazience, chodź dalej słyszałem wyzwiska lecące w moją stronę. Nie dam rady dłużej z nim wytrzymać, jeszcze pięć dni, zacząłem panikować i rozglądać się po łazience, spojrzałem na moją kosmetyczkę i przyszła mi na myśl jedna rzecz, której nie robiłem już od dobrych dwóch miesięcy. Otworzyłem ją i wyciągnąłem metalowe pudełeczko, po czym usiadłem przy ścianie łazienki, przetwarzałem sobie wszystkie za i przeciw. W końcu wyciągnąłem żyletkę, odstawiłem pudełko obok siebie i przyłożyłem ostrze do skóry, jedno, drugie, trzecie cięcie, nie były może one głębokie, ale dawały ulgę. Skończyłem na około piętnastu kreskach, spojrzałem na moje przed ramię i westchnąłem, małe strużki krwi wypływały z każdej rany, widać było jeszcze parę starych blizn. Opłukałem i osuszyłem żyletkę po czym schowałem ją, potem włożyłem rękę pod zimną wodę, na szczęście dość szybko przestała krwawić, usłyszałem trzaśnięcie drzwiami co oznaczało, że Luke i jego banda poszli już na kolację. Osuszyłem rękę i wyszedłem z łazienki, chwyciłem z walizki czarną za dużą na mnie bluzę i sam poszedłem na posiłek, dalej niestety padało więc praktycznie tam pobiegłem.

Luke POV

Po kolacji wróciłem od razu do domku, Irwina nie było jeszcze w środku co mi pasowało, cholernie nie lubię go, jest nadzianym dzieciakiem, który ma wszystko na pstryknięcie palcami, a do tego jego rodzina nie ma problemu z jego homoseksualizmem. Cóż nikt o tym nie wie, ale też jestem gejem, jednak moi rodzice nie akceptują takich ludzi więc dalej się z tym kryję, wiem że nie powinienem przez to wyzywać Ashtona, ale cóż muszę budować wokół siebie osłonę. Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie mój współlokator na co przewróciłem oczami. Jak zwykle zacząłem rzucać do chłopaka docinkami, ale on w ogóle na nie nie reagował, zdjął tylko bluzę i wpatrywał się w telefon przed sobą, no oczywiście że iphone, prychnąłem w myślach. Chłopak sięgnął po wodę, która stała na szafce, mój wzrok powędrował na jego przedramię, gdzie było pełno czerwonych linii, zamurowało mnie. To są ewidentnie świeże rany po cięciu się, jestem przewrażliwiony na ich widok, mój kuzyn Jake także się ciął, pewnego dnia moja ciotka znalazła go w łazience, ale było już za późno, chłopak był dla mnie jak brat, nie mogłem się po nim pozbierać, do tej pory ściska mnie w sercu na samą myśl o tym. Momentalnie zamknąłem się, patrzyłem jak zaklęty na chłopaka, nikt nie zasługuje na takie coś, uświadomiłem sobie że mogę być w pewnym sensie powodem przez który chłopak robi sobie krzywdę. Przez cały wieczór nie odezwałem się już słowem w stronę chłopaka.

Następnego dnia po śniadaniu stałem z moimi kumplami za starą szopą na terenie ośrodka i paliliśmy papierosy, widziałem z daleka, że Irwin idzie w naszą stronę, zapewne idzie do naszego domku, a to jedyna droga tam.

- Patrzcie idzie nasz pedałek! - krzyknął Nick.

- Słyszeliście, że Sam z 2c nosi damskie spodnie? - rzuciłem na poczekaniu.

- Pierdolisz? - zaśmiał się Tom.

- Nope, dziewczyna z jego klasy przyszła na zbiórkę w identycznych. - cała grupka zaczęła się śmiać, a Ashton spokojnie przeszedł koło nas. 

Zaczęli obgadywać tego chłopaka, a mi było lżej z myślą, że choć trochę pomogłem Ashtonowi, skończyłem palić i wróciłem do pokoju. Przebrałem się w sportowe spodenki i koszulkę na ramiączka, potem poszedłem na główny plac przy budynku w którym spali nauczyciele, bo była zbiórka, nie padało i w końcu mogli zrobić nam jakieś zajęcia, jak super... 

- Dobra mam nadzieję, że wszyscy są. Dziś biegi na orientację z zadaniami. Pary są ustalone takie jak macie domki. - odparł nauczyciel.

- Kurwa. - usłyszałem ciche przeklęcie ze strony Asha.

- Żeby nie było tak łatwo będziecie przywiązani do siebie liną, zadania będą wymagały współpracy i ten kto wygra czyli zrobi zadania i będzie miał jak najkrótszy czas dostanie nagrodę. - wytłumaczył nauczyciel.

Każdą parę po kolei przywiązywali do siebie i wypuszczali w pewnych odstępach czasowych, gdy nauczyciel podszedł do nas z liną, przypomniałem sobie że rany Ashtona są na lewej ręce więc szybko zamieniłem się z nim miejscami tak, aby sznurek nie obcierał ich. Gdy wystartowaliśmy chłopak przyglądał mi się uważnie, ale żaden z nas przez dłuższy czas się nie odezwał. Dotarliśmy do pierwszego zadania, gdzie musieliśmy przejść przez jakąś pajęczynę ze sznurków, kilka razy pomagałem Ashtonowi w przełożeniu nogi czy też podtrzymywałem go, aby nie stracił równowagi.

- Co Ty knujesz Hemmings? - rzucił do mnie.

- Nic, a nic. - westchnąłem.

- Od wczoraj jesteś dla mnie dziwnie miły, nie docinasz mi i widziałem dzisiejsze odwrócenie uwagi ode mnie gdy szedłem. - odparł.

- Po prostu odpuściłem okej? - powiedziałem - Nie chce już drzeć z Tobą kotów Ashton.

- Okej. - odpowiedział.

Spojrzałem na niego i cholera, dopiero teraz jak się uśmiechnął zobaczyłem jak przystojny jest, lekko kręcone włosy, orzechowe oczy i te urocze dołeczki. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, jakby całego tego czasu kiedy się nad nim znęcałem nie było, Irwin coraz bardziej mi się podobał, postanowiłem skorzystać z okazji, że jesteśmy sami w środku lasu i pocałowałem go przypierając go wcześniej do drzewa, na początku był w szoku, ale potem oddał pocałunek, oczywiście nie obyło się bez późniejszej rozmowy o mojej orientacji i czemu ją ukrywam. Na metę nie dotarliśmy, ani pierwsi ani ostatni, jednak cieszyliśmy się czasem spędzonym ze sobą. 

Ashton POV

Przez ostatnie dni Luke był dla mnie na prawdę miły, siedzieliśmy razem w pokoju, słuchaliśmy muzyki, chłopak przytulał mnie i czasami całował. Czułem się w końcu bezpieczny, Luke bronił mnie przed swoimi kumplami i odczepili się już ode mnie. Myślę, że zakochałem się w blondynie, nie mam pojęcia co zmieniło jego zachowanie, ale czuję się szczęśliwy pierwszy raz od bardzo dawna. Dziś jest ostatnia nasza noc na wyjeździe, jutro po obiedzie wyjeżdżamy, a na dziś zaplanowane jest ognisko zamiast kolacji. Punkt 19.00 wszyscy się zebrali w wyznaczonym miejscu, od kiedy przestali się nade mną znęcać rozmawiam z większą ilością ludzi, do czego też mnie Luke zachęca. Zjedliśmy kiełbaski i miały zacząć się jakieś zabawy i śpiewanie piosenek.

- Zwijamy się stąd? - Luke pochylił się do mnie i spytał.

- Możemy? - uniosłem brew.

- I tak nikt tego nie zauważy. - wzruszył ramionami Luke.

- Okej. - odparłem bo to znaczy, że spędzimy ten wieczór sami.

Poszliśmy prosto do domku, przebrałem się w luźne dresy i położyłem się koło Luke'a, a swoją głowę umiejscowiłem na jego ramieniu, oglądaliśmy jakieś głupie filmiki na Youtube. Blondyn jedną ręką trzymał telefon, a drugą gładził moje plecy pod koszulką co czasami mnie rozpraszało, szczególnie gdy zahaczał o gumkę od spodni. 

- Ashton? - zapytał cicho Luke.

- Tak? - wróciłem do rzeczywistości.

- Będziesz mój? - powiedział to praktycznie szeptem.

- W jakim sensie? - przełknąłem ślinę.

- W każdym. - spojrzał prosto w moje oczy.

To było wszystko czego teraz potrzebowałem, połączyłem nasze usta, a po chwili chłopak zawisnął nade mną, błądził rękami pod moją koszulką na co dostałem gęsiej skórki, a jego usta były mocno przyciśnięte do moich. Jęknąłem gdy zaczął robić malinkę na mojej szyi, nie miałem nigdy wcześniej tak bliskiego kontaktu z drugą osobą, spiąłem się gdy Luke pociągnął za moją koszulkę tak, że byłem w pozycji siedzącej, a potem ją ściągnął ze mnie. Siedziałem dość sztywno gdy on przyssał się do mojego obojczyka.

- Hej wyluzuj, nie zrobimy nic czego byś nie chciał. - zapewnił mnie.

- Po prostu ja nigdy wcześniej... - motałem się.

- Będę delikatny. - to mi wystarczyło.

Luke sam ściągnął swoją koszulkę i pchnął mnie na łóżko, siedział na mnie okrakiem, a jego krocze ocierało się o moje, w moich bokserkach ni było już miejsca, czułem że Luke także jest już twardy. Blondyn zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej, aż dotarł do moich spodni, zahaczył palcami o gumkę i ściągnął ze mnie dresy, po czym pozbył się też swoich spodni, cicho śmiałem się kiedy walczył ze swoimi rurkami. Przestałem się śmiać, kiedy ujął dłonią moje krocze przez bokserki i zaczął je masować, przyciągnąłem go za kark do siebie i pocałowałem go. Poczułem chłód na mojej skórze, gdy zdjął moje bokserki, nie wiedziałem co zrobić, czy zakryć się czy czekać na jakikolwiek jego ruch. Klęknął między moimi nogami i widziałem co zamierza zrobić, zakryłem rękami oczy nie chcąc na to patrzeć, poczułem jak przejeżdża językiem po mojej erekcji i zdusiłem w sobie jęk na co złapał moje ręce.

- Chcę Cię słyszeć. - wręcz warknął.

Spojrzałem w dół, Luke patrząc mi się prosto w oczy wziął mojego penisa do ust, mój oddech przyspieszył, a ręce co raz zaciskały się na pościeli. Przystawił dwa palce do moich warg, a ja już wiedziałem co mam robić, to że nie miałem wcześniej zbliżenia z żadnym chłopakiem to nie znaczy, że nie zdarzyło mi się obejrzeć paru niegrzecznych filmów. Otworzyłem usta i zacząłem ssać jego palce, kiedy stwierdził że już wystarczy wyprostował i spojrzał na mnie, aby się upewnić że może działać dalej. Poczułem jak przejeżdża opuszkiem palca po moim wejściu, po czym go tam wsunął, uczucie było dziwne, ale nie jakoś bardzo nieprzyjemne, czego nie mogłem powiedzieć przy drugim i trzecim palcu. Nawet nie wiem kiedy Luke pozbył się swoich bokserek, a ja wiłem się pod nim i sam nie wiedziałem czy z bólu czy z przyjemności.

- Cholera nie mam prezerwatywy. - westchnął blondyn.

- Ufam Ci, że jesteś czysty. - odparłem.

Poczułem na chwilę pustkę, a potem wszedł we mnie powoli, chciałem krzyknąć, ale się powstrzymałem i wstrzymałem powietrze. Luke szeptał mi przy uchu uspokajające słówka, gdy poczuł że się rozluźniłem zaczął się powoli poruszać, jęknąłem gdy trafił w odpowiednie miejsce, a on to wykorzystał i trafiał tam za każdym razem. Byłem już blisko, a jego usta na mojej szyi doprowadzały mnie do szaleństwa.

- L-Luke. - jęknąłem dochodząc na nasze klatki piersiowe i zaciskając się na nim.

- Ashton. - rzucił po czym poczułem ciepło w swoim wnętrzu.

Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę, a nasze przyspieszone oddechy mieszały się, nie przeszkadzało mi nawet to, że Luke jest trochę cięższy ode mnie i mnie przygniata. Chłopak spojrzał na mnie i z uśmiechem na ustach przeczesał moje włosy, oddałem uśmiech i na chwilę połączyłem nasze usta. Cóż nie na darmo ktoś kiedyś powiedział, że jest cienka granica między miłością i nienawiścią.


******************************************************************

Okej ten prompt praktycznie sam się napisał xD

Zapraszam >>>>

♥ Holiday madness || Ziall

♥ Sweet lies || Ziall

ziallxziall

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro