Provocation||Larry
Uwagi:
- crossdressing
- a/b/o
- smut
- Myślisz, że długo będziemy czekać? - jęknąłem patrząc na zegar, który był powieszony nad tablicą.
- Nie mam pojęcia, ale minęła połowa lekcji. Dobrze nam się zapowiada ten cały wychowawca. - prychnął Niall.
- Chwila. - wyprostowałem się - Czujesz to?
- Coś ty znowu wymyślił Louis? - westchnął Niall.
- Czuję alfę, bardzo intensywny zapach. Coraz bliżej. - byłem jak w amoku i wpatrywałem się w drzwi.
Jak na zawołanie do klasy wszedł mężczyzna, dość młody obstawiłem że ma koło 24 lat. Był wysoki, miał cudownie zielone oczy i brązowe włosy układające się lokami na ramionach. Jego zapach dosłownie mnie omamił, ale po szybkim rozejrzeniu się po klasie stwierdziłem, że nie tylko mnie.
- Witajcie klaso, jestem Harry Styles i od dziś będę waszym wychowawcą. - odparł, a nasze spojrzenia się skrzyżowały - Pamiętajcie, że zawsze możecie na mnie liczyć. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
Zrobiło mi się momentalnie gorąco, czułem piekące policzki i nie miałem jak ich zakryć. Naciągnąłem rękawy mojego sweterka na dłonie i odwróciłem wzrok. Po kilku informacjach czas skończył się i wyszliśmy na korytarz.
- Lou? Wszystko w porządku? - dopytał Niall - Wyglądasz na chorego.
- Jest w porządku, tylko pan Styles tak bardzo na mnie działa. - przygryzłem wargę.
- Louis! To nasz wychowawca! Jest od ciebie 6 lat starszy! To nie wyjdzie ci na dobre. - pokrecił głową blondyn.
- Ale on pachnie tak, tak... - nie bylem w stanie określić jak dobrze pachniał.
- Kto pachnie tak dobrze. - koło nas pojawił się Zayn i przyciągnął Nialla do swojego boku.
- Louisa pogrzało i zachwyca się naszym nowym wychowywawcą. - westchnął blondyn opierając głowę na piersi swojej alfy.
- Masz zamiar wyrwać go na swoje krótkie spódniczki. - zaśmiał się mulat i ucałował głowę omegi.
- Nienawidzę was. - prychnąłem i odszedłem od nich.
Na szczęście na dziś to był koniec lekcji, skierowałem się do wyjścia z budynku. Może Zayn dobrze mi zasugerował, mam w szafie kilka ładnych i dość krótkich spódniczek. Nie jestem na tyle odważny by zagadać do pana Stylesa, ale gdyby go troszkę sprowokować. Nagle uderzyłem w coś i wylądowałem na tyłku. Tym czymś okazał się być nie kto inny tylko pan Styles, uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać. Przyjąłem ją i dźwignąłem się do góry.
- Powinieneś bardziej uważać, dobrze że to byłem ja, a nie samochód. - podał mi moją torbę.
- Umm, tak. Dziękuję panie Styles. - mruknąłem i ruszyłem przed siebie.
Brawo Louis, świetne pierwsze wrażenie. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, więc czym prędzej wróciłem do domu i zaszyłem się w swoim pokoju.
***
- Louis! Nie za krótka... - nie dałem mamie dokończyć.
- Mamo, będziemy przerabiać to co rano? Mówiłem ci, że jest w porządku. Czuję się w niej komfortowo, a przecież zakrywa mój tyłek. - westchnąłem.
- Rozumiem Louis, poprostu się martwię. - odparła kobieta podając mi lunch.
- Dziękuję mamo, widzimy się później. - rzuciłem i wyszedłem z domu.
W kolejnym dniu po pojawieniu się pana Stylesa, zacząłem realizować plan z krótkimi spódniczkami. Niall jak tylko mnie zobaczył opieprza Zayna za podsuwanie mi tak głupich pomysłów, a potem mnie za realizowanie głupich sugestii jego chłopaka. Mimo wszystko czułem na sobie wzrok alfy, za każdym razem jak przyłapywałem go uśmiechałem się słodko i wracałem do swojego zajęcia. Dziś zajęcia z panem Stylesowi wypadały jako ostatnia lekcja, omówiliśmy parę klasowych spraw, jakieś wycieczki, konkursy, klasowa gazetkę. W końcu rozbrzmiał upragniony przez wszystkich dzwonek.
- Lou możesz zostać na chwilę? - odezwał się pan Styles.
- Nie ma problemu. - zareagowała siedząca przy oknach Louise.
- Chodziło mi o Louisa. - spojrzał na mnie.
- Oczywiście. - wydusiłem z siebie.
- Poczekać na ciebie z Zaynem przed szkołą? - spytał Niall.
- Nie trzeba, zgadamy się wieczorem. - rzuciłem.
Wszyscy opuścili klasę natomiast ja podszedłem do biurka wychowawcy.
- O co chodzi panie Styles? - spytałem kładąc torbę na ławce.
- Lou, Lou, Lou. - pokrecił głową alfa z uśmiechem na ustach - Myślisz, że nie widzę co robisz? - wstał ze swojego miejsca.
- Nie wiem o co panu chodzi. - przełknąłem ślinę i zacząłem się cofać dopóki nie wpadłem na drzwi.
- Mała psotna omega o cudownym zapachu. - nachylił się nade mną, powąchał i sięgnął za moje plecy aby zamknąć na kluczyk drzwi do klasy.
- Co pan robi? - spytałem.
- Chce spokojnie z tobą - oblizał usta - porozmawiać.
- O czym? - mój oddech przyspieszył.
- Może o twoim nieodpowiednim ubiorze do szkoły. Nie sądzisz że są za krótkie. - uniósł brew łapiąc za rąbek mojej spódniczki.
- Zakrywają to co powinny. - wydusiłem z siebie.
- Jesteś tego pewny? - warknął.
- Tak. - wypuściłem drżący oddech.
- Chyba niegrzeczny uczeń prosi się o karę. - odparł umiejscawiając swoje dłonie na moich biodrach.
- Karę? - miałem wrażenie, że moje serce wyskoczy z klatki piersiowej.
- Oczywiście. - pociągnął mnie do swojego biurka i usiadł na fotelu - No dalej Lou. - poklepał swoje kolana.
- Co? - rozszerzyłem oczy.
- Nie będę dwa razy powtarzał, abyś przełożył się przez moje kolana. - powiedział pewnie, a mnie znowu otumanił jego zapach, plus teraz doszedł do tego ten głos.
Czując pieczenie na policzkach wykonałem jego polecenie. Dostałem gęsiej skórki czując jak podciąga w górę materiał mojej spódniczki.
- No, no, no. Ktoś tu lubi odważną bieliznę. - zamruczał, a ja podziękowałem sobie w duchu założenia dziś czarnych, koronkowych stringów.
Nagle jego dłoń zderzyła się z moimi pośladkami, a ja pisnąłem.
- Musisz być cicho, bo inaczej kara będzie gorsza. Masz być grzeczym chłopcem dla tatusia, tak? - muskał palcami skórę na moim tyłki.
- Tak. - odpowiedziałem po czym znowu dostałem mocnego klapsa - Tak tatusiu. - poprawiłem się.
Kolejne klapsy były już delikatniejsze i dalekie od kary. Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. Po chwili Harry wstał krzesła i postawił mnie na nogach. Nie zdążyłem się poprawić, jak wpił się w moje usta. Ochoczo oddałem pocałunek cały czas czując jak dłoń alfy wodzi po moim udzie. Byłem całkowicie twardy i zastanawiałem się czy brunet posunie się dalej.
- Czego mój chłopiec by chciał? - wymruczał do mojego ucha.
- Ciebie tatusiu. - zaskomlałem.
- Jesteś pewny? - dopytał otwierając szufladę obok nas.
- Tak. - wydusiłem z siebie, a on położył na biurku prezerwatywę i postawił lubrykant.
Odwrócił mnie przodem do biurka po czym zdjął moją bieliznę i pchnął na mebel tak, że leżałem na nim klatka piersiową, plus moja noga też była uniesioną i się opierała na blacie. Chwyciłem się brzegu biurka i jęknąłem czując nawilżone palce przy moim wejściu. Alfa rozciągnął mnie dokładnie, po czym nałożył na siebie zabezpieczenie i wszedł we mnie od razu cały. Ledwo powstrzymałem się od krzyku, brunet pochwalił moje opanowanie i zaczął się poruszać trzymając moja spódnice tak, by moje pośladki były na widoku. Mój penis ocierał się o drewniany blat co nie pomagało mi przed opóźnieniem mojego spełnienia. Nie wytrzymałem i doszedłem mocno brudząc podłogę koło biurka. Alfa warknął, uderzył dłonią o mój pośladek i sam doszedł w prezerwatywę. Dopiero po chwili wyszedł ze mnie, a ja miałem wrażenie że jak się teraz podniosę to moje nogi odmówią współpracy i upadnę.
- Mój słodki i grzeczny chłopczyk. - mruknął brunet i usadził mnie sobie na kolanach.
Ubrał mnie w bieliznę i pocałował czule.
- Mam nadzieję, że zrozumiałeś zakaz noszenia tak krótkich spódniczek w szkole. - zaznaczył ostatnie słowo.
- Tak tatusiu. - odparłem zmęczony, ale zadowolony mając nadzieję, że na tym to się nie skonczy.
******************************************************
Zapraszam na moje inne prace:
♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall
♥ Babysitter || Ziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro