Premiere || Larry
Pomysł od Marlena1999 ♥
Uwagi:
♥ smut
♥ 1k słów
Harry POV
- Jak nastrój przed premierą Harry? - rzuciła do mnie dziennikarka.
- Jestem bardzo podekscytowany. - przyznałem z uśmiechem.
- Ten garnitur fantastycznie na tobie leży. - skomplementowała mnie kobieta.
- Wszystko zasługa mojego stylisty, a teraz przepraszam fani również na mnie czekają. - podałem jej rękę i podszedłem do barierek.
Byłem w szoku jak dużo osób przyszło tylko po to, żeby zobaczyć mnie i inne osoby z ekipy. Wiele z nich wyciągało do mnie ręce z moją niedawno wydaną płytą, więc starałem się je wszystkie podpisać.
- Harry! Kocham cię!
- Jesteś cudowny Harry!
- Jestem z ciebie taka dumna!
Uśmiechałem się za każdym razem słysząc tego typu rzeczy, dałem tyle autografów ile byłem w stanie. Musiałem jeszcze stanąć na ściance i udzielić co najmniej dwóch wywiadów. Kiedy w końcu przebrnąłem przez czerwony dywan, dopadły mnie mama i Gemma.
- Mój przystojny i zdolny synek. - kobieta przytuliła mnie i nie kryła łez.
- Dziękuję mamo, ale nie byłbym tu gdzie jestem, gdyby nie ty. - ucałowałem jej policzek.
- Obie jesteśmy dumne Harry. - odparła Gemma i zajęła miejsce naszej mamy.
- Macie już miejsca? - spytałem.
- Jasne, postanowiłyśmy się przejść bo jeszcze był czas, ale już wracamy na sale. - odparła siostra.
Pożegnałem się z kobietami i znalazłem moich kolegów z planu, zajęliśmy swoje miejsca i słuchaliśmy przemówień, bez których premiera nie byłaby premierą. Odprężyłem się, kiedy w końcu światła przygasły i zaczęła się projekcja. Dziwnie było oglądać siebie na wielkim ekranie, ale znałem już ten film praktycznie na pamięć. Gdzieś w połowie filmu mój telefon zawibrował i wiedziałem, że to znak dla mnie. Specjalnie usiadłem na samym brzegu rzędu. Poinformowałem kolegę obok, że wychodzę do łazienki i po cichu wymknąłem się z sali. Na moje szczęście wszyscy reporterzy są poza budynkiem, bo nie dostali pozwolenia na wejście do środka. Wszedłem do łazienki i od razu poczułem dobrze znane mi wargi na moich, bez wahania oddałem pocałunek uśmiechając się w usta chłopaka.
- Jestem z ciebie taki dumny Haz. - szatyn przyległ do mnie całym ciałem.
- Naprawdę? - zagryzłem wargę.
- Bardzo, bardzo. - posadził mnie na blacie koło umywalki.
- Jak bardzo. - uśmiechnąłem się wyzywająco.
- Zaraz ci pokażę jak bardzo. - rzucił i poszedł do drzwi.
Zamknął je na zasuwkę i wrócił do mnie, położył dłonie na moich udał i sunął po nich w górę i w dół. Po raz kolejny poczułem jego wargi i nie mogłem się nimi nasycić, całował mnie delikatnie. Zniecierpliwiony złapałem za krawat Louisa i przyciągnąłem go bliżej siebie, dzięki czemu pocałunek zrobił się bardziej intensywny.
- Mój zdolny chłopak. - szatyn rozpiął guziki mojej koszuli zaczął robić mi malinkę w okolicy obojczyka.
Jęknąłem i odchyliłem głowę czerpiąc przyjemność z tego kontaktu, objąłem go nogami i przycisnąłem do siebie tak, że nasze krocza się zderzyły.
- Nie mamy dużo czasu. - mruknął Tomlinson.
- Więc wypieprz mnie raz, a porządnie. - uśmiechnąłem się.
- Cholera Harry. - wydusił z siebie Lou - Tak, już.
Chłopak zsunął ze mnie marynarkę i razem ze swoją powiesił na kołku obok nas, odpiął do końca moją koszulę i wyjął ją ze spodni. Przejechał opuszkami palców po mojej klatce piersiowej i brzuchu, po czym zostawił tam kilka pocałunków. Odepchnąłem go od siebie, po czym sam zająłem się jego koszulą, a potem również spodniami, ściągnąłem je do kolan chłopaka, a zaraz za nimi znalazły się tam bokserki. Oblizałem usta i wziąłem w dłoń jego już w połowie twardego penisa, pobudzałem go jeszcze przez chwilę po czym owinąłem go swoimi ustami. Szatyn warknął i wypchnął swoje biodra w moją stronę, kątem oka zauważyłem, że dłonie Louisa kierują się do mojej głowy.
- Nie dotykaj włosów, bo potem ich nie ogarnę. - rzuciłem podnosząc się.
- Odwróć się. - polecił mi.
Objął mnie od tyłu po czym sięgnął do zapięcia spodni i zsunął je razem z moją bielizną poniżej kolan, pchnął moje plecy tak, że oparłem się o blat klatką piersiową. Przed sobą miałem lustro, więc miałem cudowny widok na twarz Louisa i jego klatkę piersiową. Tomlinson sięgnął do marynarki skąd wyciągnął prezerwatywę i saszetkę lubrykantu, założył zabezpieczenie po czym rozprowadził trochę żelu po swojej erekcji, a trochę na moim wejściu.
- Dalej Lou! - jęknąłem.
- Ktoś tu się niecierpliwi. - pokręcił głową chłopak i sprzedał mi klapsa.
Wzdrygnąłem się i jęknąłem czując od razu dwa palce w sobie, całe rozciąganie było bardzo szybkie, po czym bez zawahania Louis we mnie wszedł. Starałem się nie jęczeć za głośno, ale kiedy znalazł moją prostatę i trafiał ją za każdym razem ciężko było mi się powstrzymać. Do tego mój penis ocierał się o balat, co spowodowało że bardzo szybko byłem na krawędzi. Tomlinson przyspieszył swoje ruchy, a ja nie wytrzymałe i doszedłem prosto na blat, zaciskając się na nim. Szatyn doszedł chwilę później, prosto w prezerwatywę. Przez chwilę jeszcze pozostał we mnie, jednak musiałem wrócić na swoje miejsce przed końcem premiery, więc leniwie ze mnie wyszedł i ściągnął prezerwatywę. Wciągnąłem na siebie spodnie i włożyłem w nie koszulę. Kiedy byłem gotowy, Lou stał tuż obok mnie z moją marynarką i pomógł mi ją założyć. Rozejrzałem się po łazience i wskazałem na bałagan, który po sobie zostawiłem.
- Leć już, ja to ogarnę, - podszedł do mnie i poprawił mi kołnierzyk.
- Widzimy się jutro? - spytałem.
- Baw się dobrze na after party. - dał mi szybkiego całusa.
- Bez ciebie to nie to samo. - westchnąłem.
- Dasz sobie radę, a jutro poświętujemy we dwójkę. Okej? - uśmiechnął się.
- Okej. - pocałowałem go jeszcze raz i wyszedłem z łazienki.
Na szczęście nikogo nie było na korytarzu, więc szybko wróciłem do sali i zająłem swoje miejsce w rzędzie.
- Co tak długo? - spytał mnie kolega - Już myślałem, że w ogóle nie wrócisz.
- Były małe problemy techniczne, ale już wszystko opanowane. - odparłem.
Usiadłem w fotelu i odetchnąłem, uśmiech cały czas błądził po mojej twarzy. Czasy czas czułem na sobie dotyk Louisa i nie mogłem się doczekać, aby znowu spędzić z nim trochę czasu, który i tak jest nam ograniczany. Ale ważne jest to, że zawsze kończymy koło siebie, nie przejmując się innymi i ciesząc się sobą nawzajem.
********************************************************
Zapraszam na moje inne prace:
♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall
♥ Babysitter || Ziall
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro