Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pirates||Zilo

Pomysł od Władca_spojlerow ♥

Uwagi:
♥a/b/o
♥smut
♥trójkąt
♥1,5 k słów

Zayn POV

Odetchnąłem stojąc na pokładzie statku, przyjemna bryza dawała trochę orzeźwienia w pełnym słońcu, a to był już czwarty dzień podróży do królestwa Harry'ego. Styles to alfa, którą wybrał dla mnie mój ojciec i aby się do niego dostać musiałem wybrać się w tygodniową podróż po oceanie do królestwa w którym mieszka. Nie wiem dużo o Harrym, jedynie że jest wysokim brunetem i ma dwadzieścia trzy lata, pokornie przyjąłem decyzję ojca, ponieważ wiem że chce dla mnie jak najlepiej. 

- Książę chyba mamy kłopoty. - odparł jeden z członków załogi.

- Co się dzieje? - spytałem.

- Jakieś trzysta metrów od nas jest statek piracki i definitywnie płynie w naszą stronę. - powiedział spanikowany. 

- Szybko idź do kapitana zmienić kurs. - poleciłem.

- Już to zrobiłem, ale rokowania są niezbyt dobre dla nas. - skrzywił się.

Wszedłem na wyższy poziom statku i spojrzałem na statek, które ewidentnie należał do piratów i był coraz bliżej nas. Nie mieliśmy szans na jakąkolwiek walkę, ponieważ nie przygotowaliśmy się do tego, to miał być spokojny rejs do królestwa obok. Tak jak przypuszczała załoga nie udało nam się uciec obcemu statkowi, piraci przedostali się na nasz statek rabując wszytko co było tylko możliwe, starałem się schować tak aby ujść z życiem, jednak nie wiem skąd pojawiło się przede mną dwóch szatynów z cwaniackimi uśmiechami. Jeden z nich złapał mnie, a drugi związał ręce i nogi, a potem zawiązał jakiś materiał na moich oczach, tak że nic nie widziałem. Czułem, że gdzieś mnie przenoszą, bałem się krzyczeć, ale wiedziałem też że nic mi to nie da, nikt mnie nie uratuje, byłem przerzucony przez ramię jednego z mężczyzn. Bałem się jak jeszcze nigdy w życiu, poczułem lekko ulgę gdy zostałem posadzony na czymś miękkim, moje oczy zostały po chwili rozwiązane i znowu zobaczyłem tych dwóch szatynów.

- No, no Liam mamy tu bardzo apetyczną zdobycz. - powiedział niebieskooki.

- Masz rację Louis, bardzo apetyczną i do tego omegę. - pociągnął nosem.

- No słodki zdradzisz nam swoje imię? - ukucnął niejaki Louis, a ja nawet nie spojrzałem się na niego.

- Chyba nie ma zamiaru się odezwać. - odparł ten drugi.

- Damy mu czas w końcu się odezwie. - stwierdził.

Po chwili mężczyźni wyszli, a ja rozejrzałem się po kajucie w której mnie zostawili, była prosta z szafką, biurkiem i łóżkiem na którym z resztą siedziałem. Podskoczyłem na miejscu słysząc, że otwierają się drzwi, ukradkiem spojrzałem na blondyna który podszedł do biurka i coś tam postawił, wyglądał na młodszego od tamtych mężczyzn, strzelałbym wręcz że jest w moim wieku.

 - Hej kolego, przyniosłem ci obiad. - powiedział wesoło - Jestem Niall i możesz być spokojny, Liam i Louis to nie są złe osoby, znaczy napadają i rabują, ale nie krzywdzą ludzi. - stwierdził, a ja miałem ochotę prychnąć na jego słowa - Mnie też porwali, to było jakieś trzy czy cztery lata temu, ale dobrze mi tu i nie narzekam, czasami tęsknie za rodziną, ale żyje mi się tu dobrze. 

Spojrzałem zdziwiony na to jak Niall pozytywnie podchodzi do całej sytuacji, blondyn wziął miskę z biurka i podał mi ją, niepewnie przyjąłem ją widząc swego rodzaju gulasz, który okazał się całkiem niezły. Niall okazał się bardzo gadatliwą osobą, też był omegą tak jak i ja, ale nie znalazł jeszcze tej jedynej alfy. Gdy się ściemniło przyszli do mnie Louis i Liam, skuliłem się w kącie łóżka i czekałem co mają zamiar zrobić.

- Więc książę Zayn Malik. - odparł Louis, a ja zrobiłem wielkie oczy.

- Pewnie zastanawiasz się skąd wiemy? - zaśmiał się Liam - W skrzyniach zrabowanych z twojego okrętu znaleźliśmy dokumenty statku. - wytłumaczył.

- To co Zayn odezwiesz się do nas? - rzucił Louis, a ja dalej zawzięcie milczałem.

- To jest twoja kajuta, czuj się jak u siebie w domu. - odparł Liam po czym zostawili mnie samego, przestraszonego i chcącego być znowu w domu.

***

Minęły trzy tygodnie od mojego porwania, posłuchałem się Nialla i zacząłem normalnie funkcjonować, musiałem się pogodzić z moim losem bo nie miałem szans ucieczki, byliśmy na środku oceanu, a przynajmniej tak mi się wydaje. Przechadzałem się po pokładzie, pogoda była całkiem ładna, wszyscy pracowali w swoim tempie, ale nie spieszyli się jakoś bardzo. W pewnym momencie poczułem uderzenie gorąca, dosłownie ugięły nie pode mną nogi i poczułem wilgoć w bieliźnie. Natychmiast połączyłem fakty i spanikowany uciekłem do swojej kajuty mijając Louisa i Liama, którzy dyskutowali z jednym z członków załogi. Niemal natychmiast rzuciłem się na łóżko szukając jakiejkolwiek ulgi w moim narastającym problemie, ocierałem się o łóżko jednak to nic nie dawało. Louis i Liam wpadli do kajuty, spojrzeli się na mnie, a potem na siebie, miałem ochotę krzyczeć przez to co się ze mną działo.

- Spokojnie skarbie zaraz ci pomożemy. - zapewnił mnie Louis.

- Zaspokoimy twoje potrzeby. - dodał Liam.

- Proszę! - jęknąłem prawie krzycząc.

Louis podniósł mnie z łóżka i mocno wpił się w moje wargi, łapczywie oddałem pocałunek podczas gdy ręce Liama błądziły po moim ciele zdejmując ze mnie ubrania. Chwilę później Liam przyciągnął mnie do siebie i to on zajął moje usta, oboje byliśmy już tylko w bieliźnie, a Louis pospiesznie rozbierał się niedaleko nas. Ściągnąłem ostatnie co na mnie zostało, po czym położyłem się na łóżku wypinając się do mężczyzn, mój wzwód był aż bolesny i niecierpliwie czekałem, aż w końcu wezmą się do roboty i mi pomogą. Wcześniej gorączki przeżywałem sam, zamykając się w pokoju i samemu się zaspokajając, ale mając w pobliżu dwie alfy nie mogłem się im oprzeć. Jęknąłem czując palce przy moim wejściu, a następnie w sobie, na początku było to dość bolesne, jednak niedługo potem sam zacząłem pracować nabijając się na palce jednej z alf. Zostałem obrócony na plecy i zsunięty do krawędzi łóżka, patrzyłem dużymi oczami jak Liam zakłada prezerwatywę i kieruje się do mnie, za to Louis usiadł na kolanach tuż obok mnie i pochylił się po czym wpił w moje usta, w tym samym momencie Liam wszedł we mnie, ale pocałunek niebieskookiego koił ból który na początku się pojawił. Kiedy brązowooki nabrał tempa nie byłem w stanie wyhamować jęków, a Louis pieszczący moje sutki nie ułatwiał mi tego. Doszedłem nietknięty jako pierwszy, ale to nie był koniec, bo mój wzwód nie ustępował. Poczułem, że Liam doszedł w prezerwatywę, po czym zamienili się z Louisem miejscami, odetchnąłem z ulgą czując się znowu wypełniony. Brązowooki całował moje ciało, jednoczenie jeżdżąc dłonią po moim penisie, czułem ponownie ucisk w podbrzuszu, Louis pochylił się nade mną przysysając się do mojej szyi, a Liam zrobił to samo po drugiej stronie. Krzyknąłem dochodząc drugi raz, a do tego poczułem pieczenie w okolicach szyi, Louis doszedł w prezerwatywę i opadł koło mnie. Dopiero po chwili doszło do mnie co się stało, mężczyźni połączyli się ze mną, od teraz należę do nich, książę połączył się z piratami, ale nie przeszkadzało mi to, czułem się z nimi świetnie i cieszyłem się że stało się jak stało. 

Kolejne kilka dni wyglądały podobnie, aż w końcu moja gorączka ustąpiła, Niall tylko przychodził do nas z jedzeniem uśmiechając się do mnie szeroko. Moja tęsknota za rodziną zaczęła dawać się we znaki, zaproponowałem mężczyznom powrót do mojego królestwa, mój ojciec nie będzie zadowolony, ale oni są ze mną połączeni więc nie będzie mógł nic z tym zrobić. Po czterech dniach zobaczyłem znajomą ziemie i zamek, który był moim domem, dopłynęliśmy do portu i pospiesznie ruszyłem w stronę zamku, straże już zdążyły powiadomić moich rodziców o powrocie, więc powitali mnie na dziedzińcu z wielką radością. Mój ojciec był wściekł gdy usłyszał całą historię i do tego informację, że jestem już połączony, ale wiedział że nic z tym nie zrobi, więc odpuścił sobie wszczynanie awantur. Cała załoga Louisa i Liama znalazła miejsce w naszym królestwie, mężczyźni oraz Niall zostali w zamku próbując stopniowo dogadać się z nową rodziną. Dwa dni po naszym powrocie, straże ogłosiły przybycie księcia Harry'ego, wszyscy stawiliśmy się w wielkim salonie czekając na jego wizytę, czułem zdenerwowanie, ale na szczęście Liam pocierał moje ramiona w geście wsparcia, a Louis ściskał moją dłoń. Zobaczyłem otwierające się drzwi przez które wpadł widocznie niezadowolony mężczyzna z brązowymi lokami, mogłem przyznać, że był przystojny ale nie tak jak moje alfy. 

- Co to ma znaczyć? - podniósł głos wskazując na mnie.

- Mój syn ma już swoje alfy, przykro mi książę że sprawa tak się potoczyła, ale nic już z tym nie zrobimy. - powiedział poważnie mój ojciec.

- Czy wy sobie ze mnie żartujecie? - rozejrzał się po sali, a jego wzrok zatrzymał się na Niallu, który patrzył na niego z wypiekami - Kto to jest? - spytał wskazując na blondyna.

- To Niall, omega która była w załodze moich alf. - odparłem.

- Jestem w stanie odpuścić awantury w zamian za tego pięknego chłopca. - odparł książę Harry.

Wszyscy spojrzeli się na Nialla, który był w widocznym szoku i patrzył się na nas, wiedzieliśmy że kiedyś on tez będzie chciał ułożyć sobie życie z jakąś omegą, a z kim mu będzie tak dobrze jak z księciem.

- Musisz spytać o zdanie Nialla, to o niego tu chodzi, więc niech on zdecyduje. - odparł Liam.

- Więc piękny chłopcze popłyniesz ze mną do mojego królestwa i będziesz mój na zawsze. - klęknął przed nim wystawiając dłoń, którą Niall ujął kiwając głową.

Uśmiechnąłem się widząc, że jest zachwycony tym obrotem zdarzeń, spojrzałem na moje alfy, które widocznie cieszyły się szczęściem swojego przyjaciela. Objąłem Liama i Louisa całując ich po kolei, pożegnaliśmy się z Niallem co nie obyło się bez moich łez. Wiedziałem, że i on i my będziemy żyli długo i szczęśliwie.

*****************************************************************

Zapraszam do moich prac:

♥Holiday madness||Ziall
♥Sweet lies||Ziall
♥Holiday miracle||Ziall

♥Mistake || Ziall

ziallxziall

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro