Perfect || Larry
Pomysł od @hiLouHarry ♥
Od autorki: Chciałam zawrzeć w nim jak najwięcej i cholera nauczcie mnie pisać krótsze prompty bo chyba lekko przesadziłam, jak bym się postarała to by fanfiction z tego wyszło...
Prompt inspirowany piosenką "Perfect" One Direction
♥3,5 k słów ♥
Louis POV
Odetchnąłem stawiając walizkę koło mojego łóżka, byłem bardziej niż podekscytowany tymi wakacjami, najgorsze z tego wszystkiego było dzielenie pokoju z Lottie. Rodzice wymyślili sobie wspólne wakacje zanim ich kochana córeczka wyjedzie na studia, ja jestem dwa lata młodszy od Lottie i już skaczę ze szczęścia na samą myśl, że za miesiąc wyprowadza się z domu na drugi koniec stanów. Mieszkamy w Los Angeles, a ona wyprowadza się do Nowego Jorku, teraz czekają nas dwa tygodnie w słonecznym Miami.
- Dziś mają przyjechać! - usłyszałem denerwujący głos siostry - Ja też nie wierzę, że jestem w tym samym hotelu co będzie One Direction!
Przewróciłem oczami bo słyszałem to już enty raz w ciągu ostatniego miesiąca, One Direction to, One Direction tamto, rzygać mi się od tego chce. Mój telefon wydał z siebie dźwięk co okazało się być wiadomością od ojca.
- Mamy być za jakieś trzydzieści minut na obiedzie. - powiedziałem do dziewczyny.
- Nie słyszysz Louis, że rozmawiam? - fuknęła - Mów dalej, ten idiota jak zwykle mi przeszkadza.
Przez kolejne piętnaście minut słuchałem jej trajkotania, aż w końcu raczyła skończyć rozmowę i przebrała się.
- Idziemy na obiad, a odstroiłaś się jakbyśmy co najmniej na kolacje w jakieś porządnej restauracji szli. - skomentowałem.
- Jaki ty jesteś niekumaty. - westchnęła - W każdym momencie mogę wpaść na któregoś z chłopaków z 1D. - pokręciła głową - A jeszcze jakby to był Harry! To bym tam chyba zemdlała.
- Cokolwiek. - machnąłem ręką.
Na szczęście dotarliśmy na posiłek o czasie, rodzice poinformowali nas że potem pójdziemy zobaczyć okolicę, nagle rozległ się pisk i krzyki, Lottie dosłownie zaświeciły się oczy i już miała się odezwać kiedy tata powiedział stanowczo "nawet o tym nie myśl" na co jej mina zrzedła. Ja i Lottie skończyliśmy wcześniej jeść i postanowiliśmy wrócić do naszego pokoju, wjechaliśmy na odpowiednie piętro i wyszliśmy z windy, nagle dziewczyna złapała mnie za ramię i wbiła w nie paznokcie. Spojrzałem się przed siebie i dosłownie pięć metrów przed nami stało dwóch chłopaków, których rozpoznałem z plakatów w pokoju Lottie.
- Proszę tylko nie krzycz. - uprzedził ją blondyn.
- Jeśli posłuchasz się nas dostaniesz autografy całej czwórki. - odparł szatyn stojący obok.
- Okej. - pokiwała głową w amoku, a mi chciało się śmiać - Idziesz ze mną. - rzuciła gdy chciałem odejść.
- A ja tam po co? - uniosłem brew.
- Ktoś musi mi zrobić zdjęcie z chłopakami? - powiedziała jakby to było jasne od początku.
Przewróciłem oczami i poszedłem za nimi, weszliśmy do jakiegoś pokoju, stanąłem przy drzwiach i zająłem się moją komórką, Lottie nie mogła zamknąć buzi co zapowiadało dość długą wizytę tutaj.
Harry POV
Siedzieliśmy z Zaynem w pokoju czekając na Liama i Nialla, którzy mieli nam przekazać plan działania na dziś, siedziałem na parapecie grzebiąc w telefonie, oczywiście na twitterze były już setki zdjęć z naszego wejścia do hotelu. Drzwi otworzyły się i zobaczyłem najpierw chłopaków, potem dziewczynę o jasnoróżowych włosach, a na końcu chłopaka, który od razu oparł się o ścianę. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, nie reagował na nas jak większość ludzi co tylko utwierdziło mnie w fakcie, że musi być ciekawą osóbką. Brązowe włosy w nieładzie, zwykła biała koszulka, wąskie, czarne spodnie z dziurami na kolanach, proste vansy, ale mogą uwagę przykuł ten nieziemski tyłek, który aż się sprosi o złapanie.
- Boże tak bardzo cieszę się, że mogę was poznać, nim się nie przejmujcie. - machnęła ręką na chłopaka - To mój beznadziejny młodszy brat Louis, a ja jestem Lottie i jestem z tego samego rocznika co Harry super prawda? - dziewczyna dalej mówiła, ale ja się wyłączyłem.
A więc ma na imię Louis, jest młodszy ode mnie, więc strzelam, że ma jakieś 17/18 lat, do tej pory nawet nie podniósł wzroku z nad telefonu. Dopiero jak odchrząknąłem, zamrugał, podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy, nie mogliśmy przerwać kontaktu wzrokowego dopóki nie musiałem podpisać plakatu jego siostrze, która przylepiła się do mnie do tego stopnia, że nie byłem w stanie zrobić kroku po pokoju bez niej.
- Lots za jakieś piętnaście minut mamy być w holu, inaczej rodzice nas zabiją. - odparł.
- Boże Louis, zawsze musisz psuć zabawę? - jęknęła.
Chłopak zrobił nam kilka zdjęć i z wiązanką podziękowań swojej siostry wyszli z pokoju mojego i Zayna. Do końca dnia obraz chłopaka cały czas gdzieś się plątał po moich myślach, chętnie poznałbym go bliżej.
Louis POS
- Boże Harry jest taki gorący. - stwierdziła Lottie rzucając się na łóżko gdy wróciliśmy z wieczornego wypadu w porcie.
- Który to Harry? - spytałem.
- Harry Styles, ten z dłuższymi włosami, loki, koszule. - odparła dziewczyna.
Czyli chłopak, który tak mi się przyglądał nazywał się Harry, niestety muszę przyznać Lottie rację ponieważ Styles jest cholernie gorący. Nikt z mojej rodziny nie wiedział, że jestem gejem i wolałbym żeby tak zostało. Wpisałem w wyszukiwarkę imię i nazwisko chłopaka, moją komórkę zalała masa zdjęć z koncertów, nagrań i wiele innych. Zachłannie czytałem informacje o nim, ale skrzywiłem się czytając jaki z niego kobieciarz i łamacz serc, zablokowałem telefon i położyłem się na łóżku, powinienem w ogóle nie sprawdzać go w końcu to super gwiazda, a ja tylko zrobiłem sobie nadzieję po tym jak patrzył mi się prosto w oczy.
Kolejne dwa dni minęły strasznie szybko, rodzice dziś postanowili iść na randkę, więc mieliśmy wieczór tylko dla siebie, oczywiście z góry założyliśmy że nie spędzimy go razem, mimo że oboje wybieraliśmy się na imprezę nad hotelowym basenem. Byłem podirytowany nie mogąc sięgnąć po alkohol bo na imprezach w domu nie żałowałem go sobie, ale niestety tu obowiązywały opaski o różnych kolorach i moja niestety była biała informując wszystkich dookoła, że nie wolno mi pić alkoholu. Kilka dziewczyn przystawiało się do mnie, ale grzecznie im odmawiałem, zacząłem spacerować bo okolicy, nagle poczułem dłoń na moim nadgarstku i pociągnięcie, zrobiłem wielkie oczy widząc Harrego prowadzącego mnie na tył hotelu. W końcu stanęliśmy w jakimś ciemnym miejscu, starałem się złapać oddech i go uregulować.
- Co do kurwy? - wydusiłem z siebie.
- Jedziemy się zabawić. - rzucił wyjmując z kieszeni pilota od auta i otwierając te stojące najbliżej nas.
- Skąd myślisz, że chcę spędzać czas z tobą. - założyłem ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Nie mówi mi, że świetnie się bawisz z tą cudowną opaską krzyczącą wręcz, że jesteś niepełnoletni. - zaśmiał się.
- Okej masz mnie. - zawtórowałem mu.
Nie wiem co mnie podkusiło, żeby wsiąść z nim do samochodu i jechać przez siebie, nie znam go, może wywiezie mnie nie wiadomo gdzie, nie znam Miami, ale on wydawał się jakby dobrze wiedział gdzie się kieruje. Dojechaliśmy do jakieś dzikiej plaży, Harry zaparkował i wyjął z bagażnika jakąś torbę, usiedliśmy na masce samochodu, chłopak podał mi puszkę z piwem i sam sobie wziął jedno.
- Będziesz potem prowadził? - spytałem pokazując na napój w jego rękach.
- To tylko jedno piwo, z resztą jest noc i chwilę tu posiedzimy. - machnął ręką.
Rozmawialiśmy o wszystkim i śmialiśmy się w niebogłosy, Harry rzeczywiście wypił jedno piwo, a ja piłem już trzecie.
- Wracamy? - spytał Harry.
- Chyba tak. - odparłem widząc na ekranie komórki, że jest już po trzeciej.
Wsiedliśmy do auta i chłopak ruszył, wcisnął dwa guziki po czym dach się schował, a szyby się opuściły, muzyka rozbrzmiewała na całą okolicę, a ja śmiałem się i czułem się naprawdę dobrze w towarzystwie Harry'ego. Cieszyłem się jak dziecko z wiatru rozwiewającego moje włosy, samochód przyspieszył, a ja krzyczałem jak głupi. Niedaleko hotelu musieliśmy przyprowadzić się do normalnego stanu, dalej słyszałem szum w mojej głowie od piwa, które wypiłem wcześniej.
- Gdzie idziesz? - złapał mnie za rękę, gdy kierowałem się do holu.
- Do pokoju? - rzuciłem.
- Nie możemy wejść głównym wejściem. - zaśmiał się - Chodź! - nie puścił mojej ręki i przeszliśmy przez metalowe drzwi.
Chłopak rozglądał się na każdym kroku, szliśmy przez ciemny korytarz najciszej jak tylko mogliśmy, aż dotarliśmy do schodów przeciwpożarowych, którymi weszliśmy na odpowiednie piętro. Ciepła ręka chłopaka nie pozwalała mi się skupić na niczym innym, na szczęście korytarz też był pusty, podeszliśmy pod moje drzwi i zacząłem bujać się przenosząc ciężar z palców n pięty i na odwrót.
- Dzięki za poprawienie tego gównianego wieczoru. - wypaliłem.
- To ja dziękuję za towarzystwo. - odparł oblizując wargi.
Pochylił się do mnie i przywarł swoimi ustami do moich, od razu oddałem pocałunek, zarzuciłem ręce na jego szyję, a jego dłonie powędrowały do moich bioder, był sporo wyższy ode mnie i z bliska jeszcze bardziej przystojny.
- Do jutra Lou. - puścił mi oczko i zostawił przed pokojem.
Wszedłem do siebie, Lottie spała na swoim łóżku, a ja pospiesznie rozebrałem się do bokserek i sam również poszedłem spać.
***
- Cholera Louis powiedz. - jęknęła Lottie.
- Mówiłem ci, że to nie twoja sprawa co robiłem. - prychnąłem.
- Wróciłeś nie wiadomo kiedy, byłeś nie wiadomo z kim i gdzie, ciekawe co na to rodzice powiedzą. - uniosła brew.
- Ciekawe co powiedzą na twoje picie alkoholu, bo to nie tak że nie widziałem wczoraj jak znalazłaś sobie miłe towarzystwo. - odgryzłem się.
Zeszliśmy nad basen, gdzie byli już nasi rodzice, okazało się że zespół Harry'ego również spędzał poobiednią przerwę nad wodą, co raz podchodzili do nich fani po zdjęcia czy autografy. Nie mogłem oderwać wzroku od niego, miałem wrażenie jakby dopiero co oderwał swoje usta od moich. W pewnym momencie skrzyżowaliśmy spojrzenia, a Harry posłał mi ciepły uśmiech co lekko odwzajemniłem. Oparłem się na leżaku i chłonąłem przyjemną atmosferę wokół mnie oraz promienie słoneczne, no przynajmniej dopóki ktoś mi ich nie zasłonił.
- Hej Lottie, Louis. - usłyszałem znajomy głos i podniosłem się żeby zobaczyć Harry'ego oraz jego blondwłosego przyjaciela - Macie ochotę pograć w siatkowkę w basenie? Pomyśleliśmy, że miałoby było spędzić razem czas. - dodał.
- Ja zostaję tutaj, ale chętnie pooglądam. - rzuciła moja siostra, a ja biłem się z myślami.
- W sumie czemu nie. - wzruszyłem ramionami.
Czas nad basenem minął mi bardzo szybko, cały zespół okazał się być bardzo w porządku, mieli świetne poczucie humoru. Podziękowałem im za wspólną grę, kiedy rodzice krzyknęli że zbieramy się powoli.
- Przyjdź dziś do mojego pokoju o 19.00. - rzucił Harry przytrzymując mnie zanim odszedłem - Obejrzymy coś, pogadamy. - dodał.
- Postaram się, ale nie obiecuję. - stwierdziłem.
Okazało się, że rodzice znaleźli sobie jakiś znajomych więc ja i Lottie mieliśmy luz w dysponowaniu swoim czasem. Po kolacji wrociliśmy do pokoju, wziąłem portfel, kartę do pokoju i komórkę po czym skierowałem sie do wyjścia.
- A Ty gdzie? - spytała moja siostra.
- Spędzić czas z kolegami? - uniosłem brew.
Spojrzała się podejrzliwie, ale postanowiła nie komentować. Przeszedłem na drugi koniec korytarza i zapukałem w drzwi rozglądając się czy ktoś mi się nie przygląda.
- Louis jesteś! - przede mną stał uśmiechnięty Harry.
- Jestem. - przytaknąłem i wpuścił mnie do pokoju, który był że trzy razy większy niż mój i Lottie.
- Rozgość się, chcesz coś do picia? - zaproponował.
- Nie dziękuję. Jesteś sam? - spytałem.
- Tak Zayn wyszedł spotkać się z jakimś starym znajomym, będzie późno o ile w ogóle wróci. - opadł na kanapę tuż obok mnie.
- Więc twój zespół ma jakąś przerwę? - zagadałem.
- Pół na pół, po części odpoczywamy i mamy popisać trochę piosenek. - odparł.
Chłopak włączył telewizję i oglądaliśmy jakieś przypadkowe programy, komentując je przy okazji, jedna myśl tylko ciągle chodziła mi po głowie.
- Czemu właściwie mnie tu zaprosiłeś? - nie wytrzymałem i spytałem.
- Wydajesz się być ciekawą osobą Louis, a dlaczego ty tutaj przyszedłeś? - odwrócił się do mnie i uśmiechnął cwaniacko.
Speszyłem się cholernie, ale od wczorajszego pocałunku nie mogłem wyrzucić go ze swojej głowy, a teraz kiedy pochylał się do mnie zrobiło mi się gorąco jak nigdy.
- No dalej Lou, czemu tu przyszedłeś? - szepnął do mojego ucha.
Nie wytrzymałem napięcia i wpiłem się w jego wargi, bez problemu złapał mnie za biodra i przerzucił tak, że siedziałem na nim okrakiem. Wplątałem palce w jego loki i pociągnąłem za nie na co zamruczał, pogłębił pocałunek i dołączył do niego język, po chwili oderwaliśmy się od siebie, żeby nabrać powietrza.
- Wiesz, że nie mogę nic ci obiecać. - powiedział Harry - Nie będę twoim księciem, nie przedstawisz mnie rodzicom. - odparł starając się opanować oddech - Jeśli to jest to czego chcesz, możemy przeżyć razem fajną przygodę.
- Chcę. - odparłem bez wahania.
Cały wieczór spędziliśmy całując się, przytulają i najzwyczajniej w świecie gadając, dopóki nie musiałem wrócić do swojego pokoju bo Lottie znowu by wypytywała co robię.
***
Cały mój pobyt w Miami minął pod znakiem, wymykania się z pokoju żeby spotkać się u Harry'ego bo nie mogliśmy się pokazać nigdzie publicznie co trochę było smutne, ale obecność Harry'ego wszystko wynagradzała. Na samą myśl, że jutro wracam do Los Angeles ściskało mnie w żołądku, po trzecim dniu mojego znikania Lottie po prostu przestała pytać się mnie gdzie idę i z kim, ponieważ wiedziała że i tak niczego się nie dowie. Tym razem Harry kazał mi przyjść do siebie wcześniej, więc poinformowałem rodziców że wychodzę ze znajomymi i nie będzie mnie na kolacji. Punkt siedemnasta byłem pod drzwiami Harry'ego, chłopak wpuścił mnie do środka i od razu po zamknięciu drzwi pchnął mnie na ścianę łącząc nasze usta, lubiłem to że zaskakiwał mnie takimi akcjami.
- Cześć. - mruknął odrywając się ode mnie.
- Hej. - zachichotałem kiedy w końcu mogłem normalnie stanąć.
- Nie było problemu z wyjściem? - spytał będąc w swojej sypialni.
- Nie, rodzice powiedzieli że dziś możemy sami zorganizować sobie czas. - rzuciłem opadając na kanapę.
- Nie rozsiadaj się za bardzo. - rzucił we mnie jakimś materiałem.
- Co? - uniosłem brew.
- Idziemy do kina, a potem wrócimy do hotelu i zjemy tu w pokoju kolację. - uśmiechnął się.
- Jesteś pewny, że wyjście to dobry pomysł? - zawahałem się.
- Jeśli nie spróbujemy to się nie przekonamy, zakładaj bluzę, zaraz dam ci jakieś okulary przeciwsłoneczne, dobrze że założyłeś długie spodnie. - powiedział szukając czego w szufladzie.
- Ugotuję się w niej. - stwierdziłem poprawiając materiał, który był na mnie za duży, rękawy zakrywały moje dłonie.
- Jest idealnie. - przyznał po tym jak założył ciemne okulary na mój nos.
- Jak ty chcesz się w ogóle gdzieś dostać? - spytałem.
- Pojedziemy autem Nialla, jest w podziemnym garażu i wybrałem kino nie w centrum miasta tylko trochę dalej. - wytłumaczył.
Wykorzystaliśmy moment kiedy w hotelu była kolacja i udało nam się dostać do podziemnego parkingu, wsiedliśmy do Range Rovera z przyciemnianymi szybami i ruszyliśmy przed siebie. Miałem wrażenie jakbyśmy byli na prawdziwej randce, wyglądał świetnie w rozpiętej koszuli, okularach przeciwsłonecznych i kapeluszu, byłem wdzięczny mu za włączenie klimatyzacji bo inaczej już pot spływałby mi po plecach. Na miejscu Harry wytłumaczył mi, że seans zaczyna się za jakieś pięć minut, wtedy dopiero wyjdziemy z auta i wejdziemy na salę jak już będzie ciemno. Harry dał mi jeden bilet tłumacząc, że skoczy po coś do picia i popcorn na co przytaknąłem, zająłem miejsce na samym końcu i czekałem na chłopaka, który zjawił się chwilę później. Obejrzeliśmy całkiem niezłą komedię, śmiałem się prawie cały czas, a Harry trzymał mnie za rękę. Po tym jak seans się skończył poczekaliśmy, aż wszyscy wyjadą i sami ruszyliśmy do wyjścia, założyłem kaptur i okulary, Harry przepuścił mnie w drzwiach doznałem szoku przez błysk fleszy, schyliłem się i zasłoniłem kapturem twarz. Po jakiś czasie udało nam się dotrzeć do samochodu i ruszyliśmy w stronę hotelu.
- Boże Lou tak bardzo cię przepraszam. - pokręcił głową Harry.
- Rozumiem, spokojnie. - zapewniłem go.
- Nie Louis mogłem to przewidzieć. - obwiniał siebie.
- Wzięli mnie za dziewczynę. - skrzywiłem się patrząc w ekran telefonu.
- Co? - dopytał Harry.
- Wszedłem na twittera, są nasze zdjęcia z kina i piszą "Harry Styles widziany z nieznaną dziewczyną w kinie na obrzeżach Miami, nie byliśmy w stanie określić jej tożsamości ponieważ miała na sobie bluzę gwiazdy, która idealnie ją zakamuflowała". - doczytałem - Nie wiem czy się cieszyć, że mnie nie rozpoznali, czy wkurwić bo wzięli mnie za dziewczynę.
- Wiesz twój tyłek mógłby zmylić nie jedną osobę. - odparł z cwanym uśmieszkiem.
Przewróciłem oczami, chłopak miał już coś powiedzieć, ale usłyszałem muzyczkę, która musiała być jego dzwonkiem w telefonie.
- Hej Niall co jest? - rzucił Harry.
- Papsy pod hotelem, lepiej podjedź od drugiej strony i od razu do garażu, są też w lobby więc nie wiem jak się przewiniesz bo my wyszliśmy z ochroniarzem. - odparł jego przyjaciel.
- Dzięki za ostrzeżenie, do zobaczenia. - pożegnał się Harry i zakończył połączenie.
- I z tym zrobimy? - spytałem.
- Ufasz mi? - spojrzał na mnie.
- Chyba tak. - odparłem ostrożnie.
- To dobrze. - uciął.
- Boże Harry! Nie, nie ufam ci, cofam wszystko co powiedziałem. - wydusiłem z siebie szybko oddychając.
- Przynajmniej się ze mną nie nudzisz. - zaśmiał się, a ja nie wytrzymałem i mu zawtórowałem.
- Tak, ale myślałem że ci wszyscy ludzie w kuchni zabiją nas za wtargnięcie tam. - pokręciłem głową.
- Będziesz miał co wspominać. - pokręcił głową po czym zadzwonił do restauracji, żeby coś zamówić.
Ja w końcu pozbyłem się tej bluzy, po naszej ucieczce przed obiektywami zgrzałem się jak chyba nigdy. Pół godziny później siedzieliśmy na łóżku Harry'ego jedząc pyszne rzeczy, które zamówił, okno w jego pokoju wychodziło na miasto, było już ciemno, a miasto widocznie tętniło życiem. Chłopak odłożył nasze naczynia na stolik i stanął tuż obok mnie.
- Nie mogę uwierzyć, że jutro wracam do LA. - westchnąłem.
- Nigdy cie nie zapomnę Lou. - przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
Złapałem za jego koszulkę i połączyłem nasze usta, szedłem tyłem dopóki nie poczułem łóżka i nie opadłem na nie ciągnąc za sobą Harry'ego. Byłem pewny tego co chce zrobić, rozpiąłem koszulę chłopaka i zsunąłem ją z jego ramion, śledziłem opuszkami palców skórę pokrytą tuszem, niedługo później oboje byliśmy nadzy, zadziwiłem sam siebie bo nie czułem żadnego skrępowania przed nim.
- Rozluźnij się skarbie. - szepnął mi do ucha.
Poczułem jego palec przy moim wejściu, starałem się wykonać jego polecenie, ale to było tak nowe uczucie, dopiero kiedy pocałował mnie uspokoiłem się. Niedługo potem rozciągał mnie trzema palcami, a robiłem wszystko żeby nie jęczeć bo to uczucie było tak cholernie dobre.
- Jesteś... - już wiedziałem co chciał powiedzieć więc go uprzedziłem.
- Tak, cholera tak. - wyjęczałem.
Przez chwilę czułem pustkę, ale po niej nastąpił ból, Harry dał mi chwilę na przyzwyczajenie się po czym zaczął wykonywać delikatne ruchy, ścisnąłem mocno dłońmi pościel już nie panując ad jękami. Myślałem, że zwariuję kiedy zaczął poruszać jeszcze dłonią po moim penisie, nie potrzebowałem dużo do spełnienia, wytrysnąłem prosto w jego dłoń, a on nie długo po mnie doszedł we mnie.
- Jesteś idealny dla mnie Louis, a ja jestem idealny dla ciebie. - szepnął.
Harry ucałował moje czoło po czym położył się obok mnie, resztę nocy spędziliśmy przytulając się i całują, ciesząc się po prostu swoją obecnością.
*6 miesięcy później*
- A co to za zgromadzenie? - rzuciłem widząc Lottie z przyjaciółkami w salonie.
- Zaraz premiera nowej piosenki One Direction! - rzuciła jedna z nich.
- Cicho zaczyna się! - syknęła Lottie.
Uśmiechnąłem się widząc na ekranie Harry'ego, tęskni mi się za nim co raz, ale odległości i jego kariery nie przeskoczymy, nie mam z nim kontaktu od czasu Miami. Postanowiłem zostać chwilę w salonie i posłuchać tego co stworzyli.
I might never be your knight in shining armour,
Miałem wrażenie jakbym już to gdzieś słyszał.
I might never be the one you take home to mother,
Cholera to słowa Harry'ego do mnie jak zaczęliśmy naszą "przygodę".
When I first saw you, from across the room,
I could tell that you were curious, oh yeah,
Pamiętam do dziś jak Lottie szalała ze szczęścia gdy poszliśmy do pokoju Harry'ego po autografy, a on wtedy dosłownie prześwietlał mnie swoim wzrokiem.
But if you like causing trouble up in hotel rooms,
And if you like having secret little rendezvous,
If you like to do the things you know that we shouldn't do,
Baby, I'm perfect, baby I'm perfect for you,
And if you like midnight driving with the windows down,
And if you like going places we can't even pronounce,
If you like to do whatever you've been dreaming about,
Baby You're perfect, baby You're perfect
Miałem ochotę płakać bo cholera to było wszystko to co robiliśmy w Miami, starłem szybko łzy z policzków, to były dobre wspomnienia, najlepsze jakie mam do tej pory.
And if you like cameras flashing every time we go out, oh yeah,
Nawet wspomniał o udanym/nieudanym wyjściu do kina kiedy zebrali się paparazzi i wzięli mnie za dziewczynę.
- Jak myślicie który z nich ją napisał? - rzuciła szatynka siedząca na podłodze.
- Słyszałam, że Harry. Podobno jak wtedy był w Miami miał kogoś, to ta dziewczyna z którą przyłapali go na wychodzeniu z kina. - odparła blondynka.
- W sumie to w stylu Harry'ego. - stwierdziła Lottie.
Nie miałem zamiaru wyprowadzać ich z błędu, a co swoje to wiem.
Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Harry.
****************************************************
Zapraszam do moich prac:
♥Holiday madness||Ziall
♥Sweet lies||Ziall
♥Holiday miracle||Ziall
♥Mistake || Ziall
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro