Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Perfect 2||Larry

Od autorki: dużo osób chciało kontynuacji tego prompta więc oto jestem z Perfect 2! :D cieszycie się? czekam na komentarze >>>> 

Uwagi: 2 k słów, kontynuacja Perfect || Larry


Louis POV

- No dalej, zdejmij mi w końcu tą opaskę z oczu. - poprosiłem.

- Jeszcze chwila skarbie już prawie jesteśmy. - usłyszałem tuż przy uchu.

Cholernie niewygodnie było iść nie widząc gdzie się idzie, ufałem Ianowi ale nie miałem pojęcia co chłopak tym razem wymyślił.

- Okej gotowy? - spytał, gdy w końcu się zatrzymaliśmy.

- Tak, tak proszę. Już możesz ją zdjąć? - odparłem.

- Niespodzianka! - zdjął mi opaskę.

- M-Miami? - zrobiłem wielkie oczy.

- Skąd wiesz, gdzie jesteśmy? - spytał.

- Byłem w tym hotelu z dziesięć lat temu, boże Ian to cudowna niespodzianka! - rzuciłem się w ramiona mojego chłopaka.

- Należą nam się wakacje skarbie, a swoją drogą to przedwczesny prezent na rocznicę. - objął mnie od tyłu.

- Dziękuję. - ułożyłem swoje dłonie na jego.

- Chodźmy się zameldować. - złapał mnie za rękę i poprowadził do lobby. 

Dostaliśmy karty do pokoju i wsiedliśmy do windy, była ona odnowiona bo wyglądała zupełnie inaczej niż te dziesięć lat temu. Nasz pokój był na ostatnim piętrze, był duży i miał oddzielny pokój dzienny oraz sypiania w której była duża łazienka. Zostawiliśmy nasze rzeczy po czym postanowiliśmy przejść się na wybrzeże bo mieliśmy jeszcze jakieś półtorej godziny do obiadu. Była cudowna pogoda, chodziliśmy wzdłuż brzegu i rozmawialiśmy sobie, mieliśmy tu zostać przez kolejne osiem dni co równało się z prawdziwym odpoczynkiem na który tyle czekałem. Gdy dotarliśmy pod hotel było tam pełno dziennikarzy i krzyczących dziewczyn, ledwo przedarliśmy się przez tłum pokazując hotelowe opaski oraz karty do pokoju udowadniające, że w nim mieszkamy. Weszliśmy do lobby, gdzie było podobne zamieszanie choć dużo mniejsze niż na zewnątrz, niestety mój wzrost nie ułatwiał mi obserwacji. 

- Harry! Harry! - usłyszałem krzyczącą dziewczynę przez co zrobiło mi się gorąco.

- Widzisz kogo tam otoczyli? - spytałem Iana.

- Chłopak, brązowe dość długie włosy, skądś go kojarzę. - stwierdził - To chyba jakiś aktor albo piosenkarz. - dodał, a ja przełknąłem ślinę - Idziemy na kolację? Mam dość tych krzyków.

- Tak, jasne. - ścisnąłem mocniej jego rękę i poszliśmy do hotelowej restauracji. 

Starałem się wyrzucić z głowy możliwość, że chłopak z lobby to Harry Styles, długo po moich wakacjach w Miami próbowałem wyrzucić go z mojej głowy, ale nie obeszło się bez słuchania jego piosenek i obserwowania jego kont na serwisach społecznościowych, potem każdego chłopaka z którym się spotykałem porównywałem do niego. Dopiero jak cztery lata temu poznałem Iana, zacząłem normalnie żyć, a za dwa tygodnie mamy trzecią rocznicę naszego związku.

- Ziemia do Louisa. - zaśmiał się Ian machając mi ręką przed twarzą.

- Jestem, jestem. - uśmiechnąłem się.

- Wszystko okej? - ujął moją dłoń.

- Tak, jestem zmęczony, podróż zmiana klimatu. - westchnąłem.

- To co? Dziś wino i film w pokoju? - zaproponował. 

- Jestem za. - dałem mu szybkiego całusa.

Wstaliśmy, a Ian od razu objął mnie ramieniem i ucałował w czoło, moja ręka owinęła się za to wokół jego pasa, tak wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się do windy, czekając na nią wtuliłem się w mojego chłopaka. Chwilę później usłyszałem charakterystyczny dzwoneczek windy, drzwi się otworzyły, a ja mimowolnie spojrzałem do jej środka i od razu pożałowałem, jakieś trzy metry ode mnie stał Harry Styles w idealnie skrojonym garniturze i ciemnych okularach. Wyszedł szybko z windy z innym facetem, który musiał być jego ochroniarzem bo miał w uchu tą dziwną słuchaweczkę, nawet nie spojrzał w moją stronę, ale może to nawet lepiej. Tak jak uzgodniliśmy z Ianem cały wieczór spędziliśmy oglądając filmy, pijąc wino i przytulając się.

***

- Ian nie dam rady. - pociągnąłem chłopaka za rąbek koszulki - Moja głowa pęka.

- Znowu to niskie ciśnienie? - objął mnie troskliwie.

- Dokładnie. - westchnąłem.

- A może jakbyś wypił drinka to by ci pomogło? - zaproponował.

- Brałem tabletki, więc nie ma szans. - odparłem.

- Chcesz wrócić do pokoju? - spytał.

- Pójdę sam, zostań baw się dobrze. - stwierdziłem.

- Na pewno Lou? Mogę z tobą posiedzieć. - powiedział.

- Ja pewnie pójdę się położyć, więc na spokojnie zostań tu i baw się, ja się do niczego nie nadaję. - zapewniłem go.

- To odprowadzę cię do pokoju chociaż. - zaproponował.

- Nie jestem dzieckiem Ian, dam sobie radę. - ucałowałem jego policzek.

- Jak coś to dzwoń. - dał mi szybkiego całusa.

Wolnym krokiem wyszedłem z kompleksu basenowego, przeszedłem przez lobby i wsiadłem do windy, wcisnąłem guzik na ostatnie piętro i przyłożyłem głowę do zimnego lustra, raz na jakiś czas przy niskim ciśnieniu mam okropne bóle głowy, które nie wiem jak zwalczyć. W końcu drzwi windy się otworzyły i czym prędzej z niej wyszedłem przy okazji uderzając w coś, przymknąłem uczy, czując czyjeś ręce na moich ramionach.

- Przepraszam bardzo, jestem nieprzytomny. - bąknąłem i spojrzałem lekko w górę, zielone oczy przeniknęły mnie na wylot.

- Lou? - usłyszałem ochrypły, dobrze znany mi głos.

- Harry. - momentalnie oprzytomniałem.

- Boże nie widziałem cię tyle czasu. - odparł z entuzjazmem i przytulił mnie mocno.

Miałem w sobie kupę sprzecznych emocji, na raz byłe szczęśliwy, przestraszony i zmieszany, stałem nie wiedząc czy zrobić jakikolwiek ruch w jego stronę. 

- Ledwo poznałem cię na pierwszy rzut oka. - odsunął mnie na długość ramion i przeskanował - Wszystko okej Louis? - spytał.

- Mam potworny ból głowy przez niskie ciśnienie, wybacz. - odparłem.

- Bardzo jest źle? - trzymał cały czas dłoń na moim ramieniu.

- Nie, aż tak, ale jest to irytujące. - stwierdziłem krzywiąc się.

- Chcesz posiedzieć ze mną? - zaproponował - Szedłem na dół po coś do jedzenia. 

- Nie idziesz nad imprezę przy basenie? - zdziwiłem się.

- Za dużo szumu bym narobił, nie mam siły na to. - machnął ręką.

Skończyło się na tym, że Harry zamówił jedzenie do pokoju, a my usiedliśmy na kanapie w salonie i rozmawialiśmy, a właściwie to on opowiadał mi o tym co działo się w jego życiu i jak zaczął solową karierę. Przyjemnie się go słuchało, jego głos był hipnotyzujący, nagle usłyszałem go przy moim uchu.

- Tak bardzo tęskniłem. - szepnął po czym jego usta znalazły się na mojej szyi - Zaraz podniesiemy ci to ciśnienie. - dodał.

Nie myśląc za wiele odchyliłem głowę, dając mu dostęp do szyi, złożył tam kilka pocałunków po czym połączył nasze usta, serce biło mi jak szalone, zupełnie tak jak te dziesięć lat temu. Harry podniósł mnie z kanapy i cały czas całując przeniósł do sypialni, gdzie rozebrał mnie i siebie do bielizny. Jęknąłem, gdy usiadł na moich biodrach, ocierając się o moją już pełną erekcję, obrócił mnie na brzuch i zdjął ze mnie bokserki.

- Twój tyłek jest tak samo idealny jak dziesięć lat temu. - stwierdził po czym złożył po pocałunku na każdym pośladku.

Po chwili jego palce rozciągały mnie, a ja jęczałem niekontrolowanie ściskając pościel w pięściach.

- Tak samo głośny, tak samo perfekcyjny dla mnie. - mruknął.

Wyjął palce z mojego wnętrza, nagle poczułem pieczenie na pośladku i wszedł we mnie gwałtownie, zachłysnąłem się powietrzem i starałem się rozluźnić. Cały pokój wypełniał dźwięk obijającej się o siebie skóry pomieszany z moimi jękami, moja erekcja ocierała się o łóżka dając mi dodatkowe doznania, było zupełnie tak jak wtedy, kiedy miałem z nim swój pierwszy raz. Drugi klaps wylądował na moim pośladku, niedługo potem doszedłem prosto na hotelową pościel, a Harry chwilę później we mnie. Wszedł ze mnie, po czym odwrócił mnie na plecy i pocałował mocno, uśmiechnąłem się na to, za to on podniósł mnie i zaprowadził do łazienki, gdzie wzięliśmy wspólny prysznic. Ubrałem swoje rzeczy i wycierając głowę wszedłem do sypialni chłopaka.

- Właściwie mam pytanie. - stwierdził - Z kim tu przyjechałeś? - rzucił.

W tamtym momencie dotarło do mnie co właściwie zrobiłem, zdradziłem mojego chłopaka z którym byłem w prawie trzyletnim związku. Spojrzałem na Harry'ego i pokręciłem głową na co uniósł brew.

- Przepraszam. - wydusiłem z siebie i wstałem.

- Louis co jest? Czemu... - nie zdążył dokończyć bo wybiegłem z pokoju i czym prędzej znalazłem się u siebie.

Zrzuciłem z siebie ubrania po czym wskoczyłem pod kołdrę, było chwilę po 23.00, a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Mój ból głowy przeszedł, ale zastąpiły go potężne wyrzuty sumienia, zdradziłem Iana, który w życiu na to nie zasługiwał. Usłyszałem skrzypnięcie drzwi, więc czym prędzej udawałem, że śpię. Chłopak podszedł do mnie i przeczesał dłonią moje włosy, po czym ucałował moje czoło, miałem ochotę rozpłakać się na ten gest. Łóżko ugięło się po drugiej stronie, po czym zostałem przytulony przez Iana, nienawidzę siebie za to co zrobiłem.

***

Cały kolejny dzień przesiedziałem w pokoju, Ian nawet nie protestował, dał mi kompletny spokój. 

- Zbieraj się. - rzucił Ian pod wieczór.

- Nie mam siły. - jęknąłem.

- No dalej Louis, chodź, pójdziemy na dół zjemy coś dobrego od razu poprawi Ci się humor. - poprosił, a ja nie potrafiłem mu się oprzeć.

Założyłem ciemne rurki i granatową koszulę, Ian miał na sobie białą. Zjechaliśmy na dół i skierowaliśmy się do restauracji w której było wyjątkowo tłoczno dziś co bardzo mi nie pasowało. Usiedliśmy przy stoliku, powiedziałem Ianowi, że zdam się na niego jeśli chodzi o wybór jedzenia. Rozglądałem się po sali, aż w końcu dostrzegłem dobrze znaną mi burzę loków, na szczęście on mnie jeszcze nie widział, układałem w głowie plan jakby się stąd wyrwać. Chwilę później dostaliśmy nasz posiłek, zjadłem czym prędzej i tupałem nogą czekając, aż Ian skończy i będziemy mogli wyjść, jednak on odchrząknął i spojrzał na mnie.

- Louis jesteśmy razem już trzy lata, nie wiem kiedy ten czas przeleciał, ale jeśli kolejne lata mają być tak cudowne, chcę ich spędzić jak najwięcej przy twoim boku. Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem? - klęczał tuż przede mną z otwartym pudełeczkiem w której był pierścionek.

Uwaga całej sali była zwrócona w naszym kierunku, miałem wrażenie że moje serce wyskoczy z klatki piersiowej, bezwiednie mój wzrok pokierował się na Harry'ego, który patrzył na mnie wielkimi, zdziwionymi oczami pełnymi jakieś nieznanej mi emocji. Spojrzałem na Iana, który cierpliwie czekał na moją odpowiedź.

- J-ja... Przepraszam Ian, tak bardzo cię przepraszam, ale nie zasługujesz na to. - pokręciłem głową już praktycznie płacząc.

Wbiegłem z restauracji, nie wiedziałem gdzie się podziać, pobiegłem na koniec korytarza i wbiegłem na klatkę schodową, której nikt raczej nie używa. Usiadłem na schodach i wpadłem w prawdziwą histerię, wystarczyło jedno spotkanie Harry'ego żeby rozwalić całe moje poukładane życie. 

- Louis? - skuliłem się nie chcąc z nikim rozmawiać - Hej Lou, chcesz porozmawiać? - Harry usiadł obok mnie.

- Ja sam nie wiem co to było, Ian i ja byliśmy razem trzy lata, ale jak zobaczyłem ciebie w windzie pierwszy raz, a potem drugi to zmiękłem, wszystko wróciło. Wszystko nad czym tak długo pracowało, wróciło na pstryknięcie palcami. Ten wyjazd to był prezent na rocznicę od Iana, a ja zdradziłem go i odrzuciłem jego zaręczyny. Jestem okropny. - płakałem jak dziecko.

- Nie Louis nie obwiniaj siebie. - położył dłoń na moim ramieniu.

- Nie Harry, zrobiłem coś strasznego. Do tego zdałem sobie sprawę, że zakochałem się w osobie nieosiągalnej dla mnie. - pokręciłem głową.

- O czym ty mówisz? - rzucił.

- Kocham ciebie Harry, od tamtych wakacji, siedzisz w mojej głowie, wszystkich porównywałem do ciebie, najgorsze jest to że nie znalazłem nikogo lepszego niż ty. Jestem taki głupi, nie potrafię ułożyć sobie życia, wszystko... - moje wywody przerwał Harry łączący nasze usta. 

Bez wahania oddałem pocałunek, siedzieliśmy w ciszy na ciemnej klatce schodowej całując się z takim uczuciem jak nigdy wcześniej, po moich policzkach dalej leciały łzy, ale już ich nawet nie wstrzymywałem. Oderwaliśmy się od siebie, a Harry oparł swoje czoło o to moje.

- To zawsze byłeś ty Lou, od kiedy pierwszy raz zobaczyłem się po drugiej stronie pokoju, kiedy robiliśmy wszystkie te szalone rzeczy, kiedy kochaliśmy się pierwszy raz. Tylko tym razem może będziesz mógł mnie przedstawić swojej mamie. - zaśmiał się lekko, a ja mu zawtórowałem - Przez te dziesięć lat nie było dnia żebym o tobie nie myślał, a wiesz czemu? - spytał, na co pokręciłem głową - Bo jesteśmy dla siebie idealni skarbie. Kocham cie Louis. - wyznał.

- Też cię kocham Harry. - wtuliłem się w niego i byłem pewny, gdzie jest moje miejsce na ziemi.

******************************************************

Zapraszam do moich prac:

♥Holiday madness||Ziall
♥Sweet lies||Ziall
♥Holiday miracle||Ziall

♥Mistake || Ziall

ziallxziall

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro