Leaving||Ziall
Pomysł od Natiink 💞
Uwagi:
- 2,5 k słów
- smut
**********
- Zostajecie połączeni w zespół. - usłyszałem głos mężczyzny.
Odwróciłem się w stronę reszty chłopaków i nieznane mi ramiona przygarnęły moje ciało do siebie. Nie myślałem o tym dłużej i oddałem uścisk. Dostałem się do X-Factora, moje marzenie się spełniło, może nie do końca tak jak chciałem, ale jednak. Minęła pierwsza euforia, zrobiłem krok do tyłu i zobaczyłem chłopaka, który trzymał mnie w swoich ramionach. Przystojny brunet o ciemniejszej karnacji i czekoladowych oczach, musiałem przyznać, że był przystojny, ale teraz miałem ważniejsze sprawy na głowie. Zeszliśmy ze sceny i każdy ruszył w swoją stronę do swoich rodzin.
- Jestem w X-Factorze mamo! - krzyknąłem wpadając w objęcia kobiety.
- Jak to? Przecież już nie było miejsc? - zdziwiła się - Wierzyłam w ciebie, ale nagle się znalazły miejsca?
- Połączyli mnie i czwórkę chłopaków w zespół, wchodzimy do programu jako zespół. - motałem się w swoich wypowiedziach.
- Cudownie kochanie, leć z nimi porozmawiać bo chyba macie o czym. - poczochrała moje włosy.
Dwóch chłopaków stało niedaleko nas, podszedłem do nich lekko zestresowany.
- Hej! Jestem Harry. - uśmiechnął się szeroko brunet i podał mi rękę.
- A ja Louis. - drugi chłopak też wydawał się przyjazny.
- Ja jestem Niall. To szalone prawda? - spojrzałem na nich.
- Całkowicie, ale w ten dobry sposób. - przyznał Harry.
- Jeszcze brakuje nam dwóch. - mruknął Louis.
- Zgłaszam się. - usłyszałem przyjemny głos i odwróciłem się do chłopaka, który mnie przytulał - Jestem Zayn. - przedstawił się i podał każdemu dłoń.
- I jeszcze ja. Jestem Liam. - ostatni z nas dotarł na miejsce.
- Jakiś plan działania? - spytałem cały czas zerkając na Zayna.
- Możemy właściwie pojechać do mnie w najbliższym czasie, mamy domek gdzie spokojnie możemy wszystko obgadać i stworzyć jakiś plan działania. - zaproponował Harry.
- Tak to dobry pomysł. - przyznał Liam.
- Dobrze chłopcy, wymieńcie się numerami i rozejdźmy się do domów, każdy miał chyba dziś wystarczająco emocji. - odezwała się nieznana mi kobieta.
Przekazaliśmy sobie nasze numery i zrobiliśmy sobie jeszcze zdjęcie przed areną w której odbywało się przesłuchanie. Czeka nas dużo pracy, ale nie mogę się tego doczekać.
🎤🎤🎤
Miałem wrażenie, że wszystko przepadło. Trzecie miejsce, szło nam za dobrze od samego początku. Miałem ochotę się rozpłakać, ale nie zrobię tego na antenie. Kompletnie nie słuchałem rozmów i odciąłem się od wszystkiego.
- Niall zeszliśmy z anteny. - usłyszałem głos Zayna i poczułem jego dłoń na moim ramieniu.
- Tak w porządku. - pokiwałem głową.
- Nie klam, zdążyłem cię już trochę poznać i nie jest w porządku. - westchnął obejmując mnie.
- Poprostu jest mi przykro Zayn. - westchnąłem.
- Jak każdemu z nas. - usłyszałem Louisa za mną.
- Głowa do góry Niall i tak daleko zaszliśmy. - uśmiechnął się Liam.
- Chłopcy mogę was na słowo? - podszedł do nas Simon.
Poszliśmy za mężczyzną do garderoby i usiedliśmy na dość dużej kanapie. Zayn był przyciśnięty do mnie, co raz spoglądał w moją stronę i lekko się uśmiechał.
- Chcę wam zaproponować kontrakt. - powiedział prosto z mostu.
- Co? Przecież nie wygraliśmy. - odezwał się Liam.
- Ale macie duży talent i stworzyliście już sobie markę, możecie zajść naprawdę daleko, a ja chciałbym wam pomóc. - odparł mężczyzna.
- To wow, dużo. Ale czy właśnie nie do tego cały czas dążyliśmy? - rzucił Harry, a my wszyscy mu przytaknęliśmy.
Mulat szeroko się do mnie uśmiechnął, a ja nie moglem tego nie odwzajemnić.
🎤🎤🎤
- Hej Niall, uspokój się. - Zayn gładził moje plecy - Występowaliśmy już przecież tyle razy.
- Ale to jest nasza piosenka, nasza! - dosłownie wariowałem ze stresu.
- Damy radę Niall, musimy dać z siebie wszystko, tak? - uściskał mnie mocno.
- A co jeśli nie dam rady? - spytałem.
- Będę ja, reszta chłopaków i pomożemy ci. Przecież nie będziesz tam sam prawda?
- No niby tak. - mruknąłem.
- No właśnie, więc głowa do góry i idziemy bo wszyscy na nas czekają. - poklepał moje plecy.
🎤🎤🎤
Siedziałem w pokoju hotelowym i nie wiedziałem co powinienem zrobić. Byliśmy na samym początku naszej drugiej trasy, a ja uświadomiłem sobie w pełni pewną rzecz. Byłem na zabój zakochany w Zaynie i to od dłuższego czasu. Kiedy cokolwiek działo się w moim życiu on zawsze był, pierwszy duży koncert, pierwsza trasa, wszystkie przerażające sytuację z fanami, Zayn jakimś cudem zawsze mnie znajdywał i pomagał.
- Niall? - usłyszałem krzyk i pukanie do drzwi, jednak nie odezwałem się nawet słowem - Chyba go jednak nie ma w pokoju. - dopiero rozpoznałem Harry'ego.
- Może jest u Zayna? - tym razem odezwał się Louis i głosy ucichły.
Zazdrościłem tej dwójce ich relacji, od samego początku ciągnęło ich ku sobie i nawet nie wypierali się tego - przynajmniej w naszym towarzystwie. Ja bałem się, że zepsuje naszą przyjaźń, bałem się też odrzucenia. Wyświetlacz mojego telefonu rozświetlił się, a ja spojrzałem na niego.
Od Zayn:
Ni? Gdzie jesteś? Harry i Louis Cię szukali, wyszedłeś z hotelu?
Od Zayn:
Proszę odezwij się bo zaczynamy się martwić. Jeśli nie chcesz nigdzie wychodzić poprostu powiedz, możemy obejrzeć we dwójkę jakiś film i coś zjeść.
Od Zayn:
Idę sam Cię szukać...
Chwilę później usłyszałem pukanie do drzwi, nakryłem głowę poduszka starając się stłumić dźwięki.
- Niall wiem, że tam jesteś! - głos Zayna był wyraźny - Jestem sam, resztą poszła na imprezę. - dodał.
- Ze mną dobrze, dogoń ich i dotrzymaj towarzystwa. - odkrzyknąłem wiedząc, że szybko nie odpuści.
- Wolę dotrzymać towarzystwa tobie. - odparł, a ja w duchu szalałem z rozrywających mnie emocji - Możesz mi otworzyć? Jeśli nie chcesz nie musimy razem spędzać czasu, chce tylko upewnić się że z tobą wszystko okej.
Nie umiem mu odmawiać, poprostu nie potrafię. Przeczesałem dłonią włosy i włączyłem lampkę koło łóżka, żeby dawała trochę światła. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je przed nim.
- Płakałeś. - stwierdził i wszedł do pokoju - Czemu?
- Nie płakałem. - pokręciłem głową - Źle się czuję poprostu.
- Powiedzmy, że ci wierzę. - westchnął mulat - Potrzebujesz czegoś? Mam wyjść czy mogę zostać?
- Możesz zostać. - opadłem znowu na łóżko.
- Powiesz co się dzieje? - położył się obok mnie.
- Mówiłem, że nic. - nie potrafiłem mu spojrzeć w oczy.
Pisnąłem, gdy mulat usiadł na moich biodrach i zaczął mnie łaskotać. Malik wiedział, jak mnie łaskotać i gdzie były moje wrażliwe miejsca. Wiłem się pod chłopakiem, śmiejąc się na cały głos
- Będę cię torturował dopóki mi nie powiesz. - powiedział poważnie.
Nie mogłem się w tamtym momencie powstrzymać, chwyciłem za kołnierzyk jego koszulki i przyciągnąłem go do pocałunku. Przez chwilę trwaliśmy w bezruchu, palce chłopaka zatrzymały się. W mojej głowie przewijały się scenariusze tego jak to może potoczyć się dalej, bałem się otworzyć oczy. Moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy poczułem ruch warg Zayna. Mulat kontynuował pocałunek, co akurat byli wyjściem ktorego nie rozważałem wcale. Usta chłopaka były takie jakie sobie zawsze wyobrażałem miękkie i gładkie, całował mnie jakbym miał się zaraz rozpaść. Sam miałem wrażenie, że to sen i powoli sam zacząłem oddawać pocałunek. Nie wiedziałem ile to trwało. 5 minut? 15 minut? Czy pół godziny? Zayn oderwał się ode mnie u oparł swoje czoło o moje, jego oczy były przymknięte, a on wydawał mi się jeszcze piękniejszy niż kilka chwil temu. Wiedziałem, że mulat czeka na jakiekolwiek wyjaśnienia, ale sam nie wiedziałem co powinienem mu powiedzieć w tym wypadku.
- Mogę mieć cię za kogoś więcej niż przyjaciela. - wydusiłem z siebie.
- Niall...
- Wiem, że to nieodpowiednie, ale ja nie potrafię nad tym zapanować. Poprostu czuje się przy tobie bezpieczniej i chciałbym mieć cię cały czas przy sobie...
- Niall...
- Ale ja nie wiem jak ty do tego podejdziesz i boję się, że to wszystko zepsuję moją głupotą, a tego bym sobie nie wybaczył... - rozgadałem się, ale nie dane mi było dokończyć.
Mulat niespodziewanie pochylił się do mnie i ponownie połączył nasze wargi. Niemal natychmiast oddałem pocałunek, który był zdecydowanie krótszy niż poprzedni.
- Zdecydowanie za dużo gadasz. - odparł Zayn - Cały czas chciałem ci powiedzieć, że dla mnie też jesteś czymś więcej, myślałem bardzo podobnie do ciebie. - westchnął - Nie chciałem, żeby po wszystkim było między nami niezręcznie.
- Chwila. - dotarło do mnie to co właśnie usłyszałem - Czyli podobam ci się?
- Tak. - bez wahania potwierdził.
- Czy to jakiś pieprzony żart? - kręciłem głową.
- Ty byłeś zaszyty w pokoju właśnie przez to co powiedziałeś? Przez twoje uczucia względem mnie?
- To było dość przytłaczające. - przyznałem.
- Co powiesz w takim razie na filmy i coś do jedzenia, a jutro byśmy gdzieś razem wyszli? - zaproponował.
- Jakby randka?
- Zdecydowanie randka. - pokiwał głową mulat.
- Cóż, to dobry plan. - uśmiechnąłem się.
Zayn pochylił się do mnie i tym razem dał mi tylko szybkiego buziaka, po czym zszedł z moich bioder. Moje serce dalej biło jak szalone, ale byłem naprawdę szczęśliwy.
🎤🎤🎤
- Zaraz zamarznę. - mruknąłem kuląc się.
- Mamy dosłownie dziesięć minut piechotą do hotelu Niall, chwilka i będziemy. - zapewnił mnie Zayn.
- Wiem, ale jednak. - westchnąłem.
- Jak tylko wejdziemy do pokoju zajmę się tobą prawidłowo. - obiecał brunet, a ja momentalnie przyspieszyłem kroku na co usłyszałem wyraźny śmiech.
Był marzec, wiatr był nieprzyjemny, a ulice mokre od deszczu. Byliśmy w trakcie trasy, a nam na szczęście udało się wyrwać na kolację do restauracji oczywiście dla wszystkich jako przyjaciele, ale jak było naprawdę wiedzieliśmy tylko my.
- Co powiesz na wspólną kąpiel? - zasugerował - Rozgrzejesz się, bo mam wrażenie że mi zaraz zamarzniesz.
- A może najpierw się mną zajmujesz tak jak obiecałeś. - zagryzłem.
- Ktoś tu jest niecierpliwy. - uśmiechnął się brunet.
Chwilę później wpił się w moje usta, czułem w tym pocałunku tęsknotę i coś przyciągającego. Miałem wrażenie, że Zayn trzyma mnie mocniej niż zwykle, jego dłonie mocno ściskały moje biodra i wiedziałem, że będą tam jutro fioletowe ślady. Nie musieliśmy długo czekać, żeby zostać w samych bokserkach. Mulat obcałowywał moją szyję i powstrzymywał się od zrobienia na niej malinek za które zarząd by nas chyba udusił.
- Tak bardzo cię kocham Niall. - Malik ucałował moje czoło po czym sięgnął do plecaka po lubrykant i prezerwatywy.
- Też cię kocham Zayney. - przyciagnąłem go za kark i ponownie pocałowałem.
Podczas całowania się nasze biorą cały czas się o sobie ocierały, kiedy w końcu ciemnooki zsunął moje bokserki i pozbył się swoich byliśmy maksymalnie twardzi. Zayn całował powoli każdy fragment mojego ciała, drocząc się ze mną.
- Proszę. - jęknąłem wypychając biodra do góry.
- Powoli skarbie, chce się z tobą kochać. - mruknął sięgając po lubrykant.
Mulat rozgrzał żel w rękach i powoli zaczął mnie rozciągać, mówił mi przy tym masę komplementów i to nigdy wcześniej nie było tak uczuciowe jak dzisiaj.
Starałem się wstrzymywać wszystkie jęki, które ze mnie wychodziły, jednak kiedy palce chłopaka trafiły na moją prostatę nie wytrzymałem, jęknąłem dość głośno, a w zamian to Zayn przyspieszył swoje ruchy. Byłem bardzo blisko orgazmu, kiedy jego palce się wycofały, zostawiając mnie pustego z szybkich oddechem.
Malik ponownie mnie pocałował, po czym założył prezerwatywę i ponownie użył rozgrzanego wcześniej w dłoniach lubrykantu. Wszedł we mnie jednym plynnym ruchem, wstrzymałem na chwilę powietrze i sapnąłem. Pokiwałem mu głową i zaczął się we mnie poruszać, to było powolne i głębokie, cały czas całowaliśmy się, a ja wypijałem paznokcie w jego plecy upewniając się że zostawię na nich ślady.
To wszystko trwało dłużej niż zazwyczaj, a ja doszedłem praktycznie nietknięty co wcześniej zdarzylo się może dwa razy. Po wszystkim mulat przygotował dla nas ciepłą kąpiel z pianą i przeniósł mnie z łóżka prosto do wanny. Malik usiadł za moimi plecami i objął mnie, błądząc palcami po moim brzuchu. Był dziś nadzwyczaj przylepny i uczuciowy. Nie chciałem pytać o powód bo zepsułoby to całą przyjemną atmosferę, która nas otaczała. Ważne było to, że byłem blisko ukochanej osoby.
🎤🎤🎤
- Jak to dziś nie wystąpi?! - spojrzałem na faceta z zarządu wielkimi oczami.
- Rozchorował się. - odparł neutralnym głosem.
- Nikogo z nas nie informował o tym. - zdziwił się Harry.
Chwyciłem za komórkę i natychmiastowo wybrałem jego numer. Nie odbierał, ani za pierwszym, ani za drugim, ani nawet za dziesiątym razem. Wysłałem mu jeszcze kilka smsów mając nadzieję, że odpowie na chociaż jednego z nich.
- Jesteście poważni, że wychodzimy we czwórkę? - upewnił się Liam.
- Tak i poinformujecie widownię, że Zayn jest chory. Z tego co wiemy zmienił też miejsce pobytu, bo fani wiedzą w którym hotelu mieszkacie i jutro pewnie będą pod nim tłumy po informacji o jego chorobie. A teraz idźcie już na swoje miejsca, za pięć minut ruszacie. - mezczyzna zakończył swoje wyjaśnienia i odszedł od nas.
- Niall? - Louis położył dłoń na moim ramieniu - Coś się stało między Wami? - spytał delikatnie.
- Nie. - pokreciłem głową - Wczoraj wyszliśmy razem, potem też było wszystko w porządku. Jeszcze dziś rano zanim wyszedłem wcześniej z Harrym na zakupy było wszystko dobrze.
- Wszystko się wyjaśni w swoim czasie. - mruknął Liam - Teraz naprawdę już musimy iść.
🎤🎤🎤
- Czy ktoś nam powie co do cholery się dzieje?! - podniosłem głos.
Miałem dosyć życia w niepewności, minął ponad tydzień od informacji o chorobie Zayna, a on dalej nie dał znaku życia o sobie. Zarząd zwołał nas na jakieś spotkanie, siedzieliśmy w jednej z sal konferencyjnych areny, nie mieliśmy pojęcia o co chodziło.
- Niall uspokój się, czekamy na jeszcze jedną osobę i zaczniemy spotkanie. - odparł Rayan.
Po chwili wszedł kolejny facet w garniturze i usiadł przy stole.
- Może się domyślacie, a może nie spotkaliśmy się tu w sprawie Zayna. - zamarłem słysząc to.
- Czy coś z nim nie tak? - zawahał się Liam.
- On powiedzmy, że ma się dobrze. Ale podjął bardzo ważną decyzję zarówno ważną dla was jak i dla niego. - odezwał się nieznany nam facet.
- Nie przeciągając, Zayn podjął decyzję o odejściu z zespołu. - w sali zapadła przerażająca cisza, miałem wrażenie że zemdleję.
- Niall wszystko w porządku? Jesteś bledszy niż zazwyczaj. - przestraszył się Harry.
- Trzymaj. - Louis wcisnął mi w ręce wodę.
- Wiadomo czemu zapadła z jego strony taka decyzja? - odezwał się Louis.
- Pan Malik zostawił tą informację dla siebie, kazał was serdecznie pozdrowić i przeprosić oraz poinformować, że odezwie się w stosownym czasie. - poinformował nas mężczyzna.
Na resztę spotkania kompletnie odciąłem się od tego co się działo wokół mnie. Czekałem tylko, aż się ono skończy i bedę mógł spokojnie wszystko z siebie wyrzucić. Buzowało we mnie tyle sprzecznych emocji, których istnienia nawet wcześniej nie odkryłem. Czułem, że po policzkach płyną mi niekontrolowane łzy, bo potraktował mnie tak jakbym nic dla niego nie znaczył.
Jak tylko usłyszałem, że jesteśmy wolny wypadłem z sali jak z procy. Nie wiedziałem jakim cudem mam przetrwać dzisiejszy koncert po takiej informacji.
- Niall! Poczekaj! - usłyszałem krzyk Harry'ego za mną.
- Zostawcie mnie! - wpadłem do garderoby i zacząłem kręcić się po niej nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Harry złapał mnie w swoje ramiona, objął mocno, wtedy nie wytrzymałem i wybuchnąłem płaczem. Styles dzielnie znosił mój napad gniewu pomieszanego z żalem. Cieszyłem się, że nie starał się mnie na siłę pocieszać, cierpliwie czekał aż mój atak przejdzie i będziemy mogli normalnie porozmawiać. Tylko ja nie wiedziałem, czy będę w stanie kiedykolwiek opisać jak czułem się w tamtym momencie.
🎤🎤🎤
- Będziesz dalej dobijał się oglądając urywki z tego koncertu? - Safaa położyła się obok mnie.
- Nie interesuj się. - bruknąłem.
- Czemu z nim nie porozmawiałeś? On zasługiwał na to Zayn. Zobacz - wskazała na ekran - jego zapuchnięte oczy widać nawet przez makijaż. - westchnęła.
- Jestem egoistyczny i niebyłym w stanie powiedzieć mu tego w oczy. A tak szybko o mnie zapomni i ruszy dalej. - wypuściłem głośno powietrze znowu skupiając się na ekranie.
- Nie masz jaj Zayn, mogliście to utrzymać mimo twojego odejścia. - stwierdziła dziewczyna.
- Już to widzę, oni w swiatowej trasie, a ja tu w Bradford na tyłku. To by i tak z czasem przepadło. A teraz możesz wyjść. - przysunąłem laptopa do siebie bliżej.
Od tygodnia siedziałem oglądając koncert, który odbył się po tym jak chłopcy dowiedzieli się o moim odejściu. W żadnym z nich nie było życia, ale w oczach Nialla widać bo ból, którego nigdy nie chciałbym zobaczyć. Widziałem, że płakał na piosenkach które obaj uwielbialiśmy, że szukał mnie wzrokiem w momentach choreografii w których byliśmy koło siebie. Wszystko spieprzyłem, ale nie widzę już odwrotu, zraniłem wszystkich dookoła i teraz podniosę za to konsekwencje. Swoje własne, wewnętrzne, ale one są nawet gorsze od bólu fizycznego, bo ten by kiedyś odszedł, a tego sobie nigdy nie wybaczę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro