Happyend||Muke
Pomysł od Gabrys2001 💞
Uwagi:
1.5 k słów
Mpreg
Luke POV
Przewróciłem oczami, gdy zatrzymaliśmy się przy kolejnym skupisku małych domków. Wiedziałem, że mój ojciec chce dobrze dla tych ludzi, ale ja zamiast jeździć i rozdawać im jedzenie mógłbym robić masę innych rzeczy, jednak po tym jak ojciec obdarzył mnie poważnym spojrzeniem, wiedziałem że nie ma mowy o uniknięciu tego obowiązku. Nasza służba rozdawała różnorodne towary, a ja obserwowałem wszystko z boku. Mój wzrok przyciągnął widocznie młody chłopak, a blond roztrzepanych wlosach, nie należał do najwyższych. Pomagał - jak założyłem - swojej matce, nosząc jedzenie oraz wodę do domu. Nasze służby zaczęły sprzątać bałagan, a ja byłem pewny, że chce mieć tego chłopca koło siebie. Podszedłem do niego i odchrząknąłem.
- Jak się nazywasz?
Patrzył na mnie wielkimi oczami, zadałem mu proste pytanie, a on nawet nie kwapi się żeby mi odpowiedzieć.
- On nie mówi. - nagle odezwała się kobieta z boku - Stało się coś i nie mówi, jednak nie wiemy co, bo nie może opowiedzieć wasza książęca mość. - wytłumaczyła matka chłopaka.
- On idzie ze mną. - burknąłem.
- Litości Michael to mój jedyny syn. - spanikowała kobieta.
- Straże! Zaprowadzić chłopaka do wozu. - wydałem rozkaz.
Blondyn szarpał się przez chwilę, ale gdy zobaczył że to nic nie da po prostu wszedł do wozu. Pożegnałem się i sam wsiadłem do środka. Po dwóch godzinach dotarliśmy do zamku, na dziedzińcu stal mój ojciec, a jeden sługa zdawał mu sprawozdanie z całej akcji. Otworzyłem tył wozu i złapałem Michaela za łokieć, żeby po chwili wyprowadzić go z pojazdu.
- Luke dobry boże kto to? - spojrzał na nas mój ojciec.
- Chłopak z wioski. - wzruszyłem ramionami.
- Żartujesz sobie? Trzeba do odwieźć do domu tam gdzie jego miejsce. - oburzył się mężczyzna.
- Ale ojcze, ja go uratowałem. Pałętał się samotnie po wiosce i nie potrafił wskazać swojej rodziny, więc zapewne został porzucony. Plus jest niemową. U nas na zamku będzie miał dużo lepiej, może zostać moim osobistym sługą i tak kogoś szukałem. - odpowiedziałem wiedząc, że nikt nie zaprzeczy moim słowa, bo za bardzo się boją swojej pozycji.
- To inna sprawa. W takim razie zgadzam się na wszystko. Mam nadzieję, że w wioskach wszystko poszło zgodnie z planem.
- Wszystko poszło pomyślnie, lud był bardzo zadowolony. - zapewniłem go.
- Cieszę się synu. - poklepał mnie po plecach - Teraz zajmij się tym chłopakiem i przedstaw mu obowiązki.
- Oczywiście ojcze.
❌❌❌
*narracja 3 osobowa*
Powiedzenie, że Michael miał dużo pracy było niedopowiedzeniem. Nie dość, że ledwo dawał radę ze swoimi obowiązkami to Luke traktował go praktycznie jak niewolnika. Hemmings obrażał chłopaka, bił i niszczył jego pracę. Młodszy chłopak pewnego dnia umył i doprowadził do połysku podłogę w sypialni Luke'a, a ten najzwyczajniej w świecie przeszedł po świeżo wypastowanej podłodze w brudnych butach w których był w lesie. Michael nie raz miał dość, chciał wrócić do domu jednak nie miał pojęcia jak tam dotrzeć oraz jak wydostać się z zamku bez większych konsekwencji.
- Daj spokój temu chłopakowi. - westchnął Ashton.
- Irwin jesteś moim przyjacielem, ale nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. - upomniał go Luke.
- Po prostu nie wiem co on ci zrobił, że aż tak go męczysz. - przewrócił oczami Ashton.
- Kiepsko wykonuje swoje obowiązki. - wzruszył ramionami niebieskooki.
- To nie powód, żeby go wyzywać i bić. - skrzywił się.
- Najwyraźniej zasłużył, koniec tematu. - uciął Hemmings.
Zachowanie Luke'a nie zmieniło się w najmniejszym stopniu, dalej męczył chłopaka i zwracał uwagę za najmniejsza bzdurę.
Wszystko skumulowało się jednej nocy, młody Hemmings sięgnął po alkohol pamiętając dokładnie zdarzenia sprzed paru lat. Ciągle miał w głowie śmierć matki która była mu bardzo bliska, była dla niego właściwie przyjaciółką. Jej śmierć bardzo go zmienila i właściwie przez to był jaki był. Luke upił się tym razem jak nigdy wcześniej, chwiejnym krokiem odnalazł sypialnie Michaela i bez zbędnych ostrzeżeń wparował do niej. Młodszy był przerażony tym co się dzieje, był na skraju snu i nie spodziewał się żadnej wizyty, tym bardziej pijanego niebieskookiego.
- I co się gapisz? - burknął - Nie nadajesz się do niczego i jeszcze nic nie robisz. Do tego nie potrafisz nawet się odezwać co jest kurewskie irytujące.
To był początek tyrady Luke'a, potem było już tylko gorzej. Szły kolejny wyzwiska, aż dotarli do rękoczynów. Michael nie miał siły walczyć, a stało się coś czego obawiał się najbardziej. Hemmings wykorzystał go, posunął się do kroku, który był najgorszym koszmarem Mike'a. Prosto mówiąc młodszy chłopak został zgwałcony i zostawionych na pastwę własnych myśli.
❌❌❌
Luke następnego dnia obudził się z ogromnym bólem głowy, wiedział że przesadził z alkoholem. Starał się postawić do pionu, ale skończyło się to mocnymi zawrotami głowy i zwrotem całej zawartości żołądka w toalecie. Dopiero kiedy jego organizm się uspokoił, a on sam usiadł w spokoju na łóżku dotarło do niego co zrobił wczoraj chłopakowi, którego zabrał z wioski. Przesadził również w tym temacie, musiał jakoś to naprawić. Wziął szybki prysznic, ubrał się w świeże ciuchy i skierował do sypialni Michaela. Zapukał i nie słysząc odpowiedzi postanowił jednak wejść do środka. Rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył chłopaka. W pomieszczeniu były drzwi za którymi znajdowała się łazienka, Luke postanowił sprawdzić czy tam nie ma chłopaka. Znalazł go, ale nie spodziewał się tego co zastanie. Młodszy leżał na łazienkowych płytkach w kałuży krwi, która wydobywała się z jego nadgarstków. Po początkowej panice, zorganizował pomoc, a Mike został przetransportowany do szpitala. Do Luke'a nie mogli dotrzeć, że chłopak chciał zrobić sobie krzywdę przez niego, miał nadzieję że wyjdzie z tego cało i obiecał sobie, że nie potraktuje już nigdy nikogo tak jak traktował jego.
❌❌❌
Michael został uratowany, Luke dotarł do jego pokoju chwilę po tym jak stracił przytomność. Młodszy po trzech dniach odzyskał przytomność, a Hemmings skakał wokół niego, cały czas sprawdzając czy mu czegoś nie brakuje. Mike na początku był przerażony obecnością starszego, doskonale pamiętał co się działo przed trafieniem do szpitala. Jednak z czasem zobaczył, że chłopak nie miał złych zamiarów.
Po wyjściu ze szpitala, Luke dalej chodził wokół Michaela. Pilnował, aby zawsze miał coś do picia obok siebie, aby nie chodził głodny i miał jakąś dawkę świeżego powietrza oraz ruchu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi przykro Michael, tak bardzo żałuję tego co się stało. Zrobiłbym wszystko żeby cofnąć czas. - odparł niebieskooki.
- Zdążyłem zauważyć, że żałujesz. - niespodziewanie się odezwał.
- Chwila, ty jednak mówisz. Twoja matka mówiła, że jesteś niemową. - powiedziała zszokowany Luke.
- Były pewne wydarzenia w moim życiu, które o tym zdecydowały. - westchnął.
- Boże Mike, nawet nie wiesz jak mi źle z tym wszystkim. - pokrecił głową Hemmings.
- Widzę to w twoich oczach. Nie odzywałem się wcześniej... - zaczął, ale starszy mu przerwał.
- Nie musisz mi o tym mówić, nie zmuszaj się. - powiedział szybko.
- Po prostu chce ci o tym powiedzieć, komuś w końcu muszę. - wydusił z siebie - Mój były chłopak nie pozwalał mi się odzywac bez pozwolenia, jeśli to zrobiłem dostawałem kary, bił mnie, wyzywał, głodził. To było naprawdę straszne. Traktował mnie bardzo źle, nikomu nigdy nie życzyłbym takiej relacji w jakiej my byliśmy.
- Nigdy więcej, nic ci nie zrobię Mike. Obiecuję. Co więcej będę dbał o twoje bezpieczeństwo i nikt nigdy cię nie skrzywdzi. - obiecał dotykając uspokajająco dłoni młodszego i patrząc w jego zaszklone oczy.
❌❌❌
*rok później*
- No Luke to bardzo duży krok, rozmawiałeś o tym z ojcem? - spytał Ashton.
- Wszystko uzgodnione. - pokiwał głową niebieskooki.
- Nie miał nic przeciwko temu? On jakby nie ma królewskich korzeni. - zdziwił się Irwin.
- Moja matka też nie miała, ojciec powiedział że liczą się uczucia, a nie pochodzenie i on to bardzo dobrze rozumie. - na ustach chłopaka pojawił się niewielki uśmieszek.
- Więc dziś podczas balu, huh?
- Dokładnie tak, ale wezmę go w ustronne miejsce. - pokiwałem głową.
- Tak to idealny pomysł. - poparł go przyjaciel.
Bal zaczął się hucznie jak to zwykle bywa. Luke i Michael ubrani w dopasowane garnitury towarzyszyli na początku królewskiej parze. Po kilku toastach, przemowie króla i tańcach Luke chwycił młodszego za rękę i wyprowadził na lekko oświetlony taras, który na ich szczęście był pusty.
- Michael oddychaj w porządku skarbie? - Hemmings złapał za jego dłonie, widział że chłopak czymś się stresuje.
- Um, tak oddycham. Czemu tu jesteśmy? - wydusił z siebie.
- Dużo przeszliśmy, ale w końcu dotarliśmy do tego etapu, gdzie jesteśmy szczęśliwi i ja naprawdę nie mógłbym sobie wyśnić lepszego zakończenia tych zdarzeń. Znaczysz dla mnie bardzo dużo i moje uczucie do ciebie jest nieskończone. Michaelu Cliffordzie, miłości moja. Wyjdziesz za mnie? - Luke uklęknął i wyjął z kieszeni marynarki pudełeczko z prosty zlotu pierścionek z małym oczkiem.
- Luke wstań. - poprosił Mike.
- Nie zgadzasz się? - spytał spanikowany już Hemmings.
- Zanim odpowiem, ja muszę ci coś powiedzieć. - wziął głęboki oddech.
- Tak? - uniósł brew niebieskooki.
- Luke, ja... Ja jestem w ciąży. - Mike przymknął oczy i czekał na reakcję ze strony chłopaka.
- Matko! Kochanie to cudowna wiadomość! - ucieszył się Luke - Teraz czekam na twoją odpowiedź. - odparł obejmując młodszego.
- Tak, jezu tak! - pisnął szczęśliwy chłopak.
Starszy odsunął się i wyjął pierścionek z pudełeczka, po czym założył go na palec Mike'a.
- Teraz będziemy tylko tu, ja i nasze maleństwo. - uśmiechnął się Hemmings.
- Lepszego happy endu nie mogłem sobie wyobrazić. - odetchnął Clifford wtulając się w teraz już narzeczonego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro