Good boy || Cake
Pomysł od DominikaTomczak 💕
Luke - 25 lat
Calum - 18 lat
1,5 tysiąca słów
Luke POV
Kolejny już dzień usiadłem do komputera po powrocie z pracy, już od dłuższego czasu szukałem sobie odpowiedniego uległego, ale najwidoczniej nie dane mi to było. Nawiązywałem już kontakt z kilkoma, ale nie odpowiadali mi, albo byli zbyt otwarci, albo chodziło im tylko o pieniądze. Zagryzłem wargę zauważając uroczego chłopaczka o ciemnych włosach i błyszczących ciemnych oczach, uśmiechał się nieśmiało do zdjęcia, postanowiłam od razu do niego napisać.
Luke: Hej słodziaku xx
Calum: Dzień dobry Panie
Oblizałem usta na samą myśl jak dobrym uległym będzie ten chłopak, przyjrzałem jeszcze raz się jego zdjęciu pełne, różowe usta, wyglądał bardzo młodo, obstawiałem wręcz, że nie jest jeszcze pełnoletni co przy moich 25 latach jest dużą różnicą.
Luke: Powiedz mi skarbie ile masz lat?
Calum: 18 Panie.
Luke: Ja 25, nie przeszkadza Ci to?
Calum: Jest w porządku Panie.
Luke: Skarbie rozluźnij się i wolałbym, żebyś nazywał mnie tatusiem :)
Calum: O Boże to takie gorące.
Luke: Od razu lepiej ;) Powiedz mi coś o sobie skarbie.
Rozsiadłem się na kanapie u mnie w salonie, ten chłopak zaczął mnie intrygować, czekałem na jego odpowiedź, wyobrażając go sobie przede mną, ubranego w jakąś krótką spódniczkę i rozciągnięty sweter.
Calum: Uczę się w liceum, raczej dobrze się uczę, mam młodszą siostrę, która ma na imię Mali, jestem dość nieśmiały i mam tylko jednego przyjaciela w szkole, który ma na imię Ashton.
Luke: Widzę, że mam do czynienia z mądrym kotkiem.
Calum: Powiedz mi coś o sobie tatusiu.
Luke: Pracuje w biurze, interesuję się muzyką, gram na gitarze, mam dwóch braci
***
Calum POV
Luke: Calum kotku, piszemy już ze sobą dość długo, może chciałbyś się ze mną spotkać?
Calum: Cholera tatusiu, tak!
Luke: Co mówiłem o przeklinaniu? Jak tylko się spotkamy dostaniesz karę za te swoje odzywki skarbie.
Calum: Przepraszam tatusiu :( Ale tak bardzo cieszę się na nasze spotkanie.
Luke: Też się cieszę, więc może podjadę pod Twoją szkołę jutro?
Calum: Będzie idealnie! Kończę o 13.30 i mam wolne do końca dnia.
Luke: W takim razie czekaj na mnie słoneczko xx
Byłem podekscytowany dzisiejszym spotkaniem z Luke'iem, założyłem ciasne, czarne jeansy i do tego grafitowy, luźny sweter którego rękawy zakrywały moje dłonie. Postanowiłem także rozjaśnić pasmo moich włosów.
- Jesteś pewien tego co robisz Cal? - spytał z troską Ashton.
- Definitywnie. - przytaknąłem, ale bawiłem się nerwowo palcami - Luke jest naprawdę w porządku.
- Gdyby coś było nie tak dzwoń do mnie od razu, przyjadę bez względu na wszystko. - zapewnił mnie przyjaciel.
- Dziękuję Ashy. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na szkolny parking - O mój boże to on! - pisnąłem na co mój przyjaciel się zaśmiał.
- Leć już i baw się dobrze. - odparł i uścisnął mnie na pożegnanie jak zawsze.
Ruszyłem w jego stronę, stał oparty o samochód z nosem w swoim telefonie, jego idealne nogi opinały czarne spodnie, miał też na sobie białą koszulę, czarny krawat i marynarkę, delikatna grzywka opadała na jego czoło, a moje nogi zaczęły mięknąć. Luke musiał usłyszeć moje kroki bo jego wzrok skierował się na mnie, uśmiechnął się i rozłożył ręce, bez wahania wtuliłem się w niego i zaciągnąłem się jego cudownym zapachem, oderwaliśmy się od siebie i dopiero teraz zauważyłem jak duża różnica wzrostu jest między nami, spojrzałem się w górę i utonąłem w jego niebieskich tęczówkach.
- Hej. - powiedziałem nieśmiało.
- Hej słoneczko. - uśmiechnął się - Wsiadaj. - otworzył drzwi od samochodu.
Wsiadłem do auta, a wcześniej zostawiłem plecak na tylnym siedzeniu, Luke usiadł za kierownicą i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Chcesz coś zjeść czy jedziemy od razu do mnie? - spytał.
- Właściwie ja już jadłem, więc możemy do Ciebie. - odparłem.
- Dobrze bo ja też już jadłem. - uśmiechnął się.
Luke przez całą drogę był skupiony na drodze, a ja patrzyłem gdzie jedziemy, była to mi dość znana okolica, znajdowałem się nie więcej niż 15 minut piechotą od mojego mieszkania. Luke zaparkował w podziemnym parkingu, a następnie wjechaliśmy windą na 12 piętro, otworzył drzwi i puścił mnie przodem, rozejrzałem po mieszkaniu które było bardzo nowocześnie urządzone. Podszedłem do okna z którego wychodził widok na miasto, musiałem przyznać, że Luke ma bardzo dobry gust.
- Cal? - odwróciłem się w jego stronę - Siadaj obgadamy wszystkie zasady. - wskazał na fotel obok siebie.
- Z-zasady? - zająkałem się.
- Jako mój uległy musisz się trzymać pewnych zasad. - odparł poważnie.
- Okej. - odparłem i usiadłem we wskazanym miejscu.
- Po pierwsze jesteś mój i nie przyjmuje innych wersji, po drugie słuchasz się mnie, po trzecie zero przeklinania i będą za to kary, po czwarte, ale to już wiesz mówisz do mnie tatusiu, chyba że jesteśmy w miejscu publicznym, wtedy możesz mówić do mnie po imieniu i po piąte, moje ulubione. - uśmiechnął się i sięgnął po torbę która była za kanapą na której siedział i podał mi ją - Idź do łazienki i od razu mi się w tym pokaż skarbie.
Zdezorientowany wziąłem pakunek i poszedłem do łazienki po czym zamknąłem drzwi, spojrzałem do torby i uniosłem brwi, czarna spódniczka, białe zakolanówki, tego samego koloru luźny sweterek i różowe koronkowe majtki. To było cholernie dziwne, ale w ten dobry sposób, ubrałem rzeczy, które dostałem, a swoje złożyłem i schowałem do torby. Nieśmiało wyszedłem z łazienki u poszedłem do salonu, gdzie czekał na mnie Luke, spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Chodź tu Cal. - poklepał swoje kolana.
Usiadłem na jego kolanach, czułem jak moje policzki pieką i nie mogłem nic na to poradzić, stresowałem się trochę na ten kontakt z Luke'iem, bo pierwszy raz miałem tak bliski kontakt z mężczyzną.
- Wiesz skarbie, że należy Ci się kara za te wszystkie przekleństwa? Hym? - wymruczał mi do ucha.
- Umm tak. - spuściłem głowę.
- Tak co? - warknął jeżdżąc dłonią po moim nagim udzie.
- Tak tatusiu. - powiedziałem szybko.
- Taki grzeczny chłopczyk. A teraz przełóż się prze moje kolana. - polecił, a ja spojrzałem przerażony - Nie będę dwa razy powtarzał Cal.
Szybko zrobiłem to co powiedział Luke, jego palce przejechały przez tył moich ud i podciągnęły spódniczkę do góry, usłyszałem jak bierze oddech muskając palcami moje pośladki.
- Teraz dam Ci pięć klapsów Cal za przeklinanie. - poinformował mnie.
Gdy pierwszy klaps spadł na moje pośladki pisnąłem zaskoczony tym uczuciem, moja skóra piekła, ale nie było to bardzo nieprzyjemne.
- Więc Cal dlaczego, akurat mnie wybrałeś? - spytał po wymierzeniu ostatniego klapsa.
Byłem zdezorientowany całą sytuacją, zdecydowanie podnieciłem się i czułem jak mój penis napiera na koronkowy materiał majtek.
- Odpowiedz mi Calum. - warknął i po raz kolejny złączył swoją dłoń z moim pośladkiem.
- Inni dominanci byli zbyt agresywni i wymagali za dużo. - jęknąłem, gdy masował moją obolałą skórę.
- Będziesz grzecznym chłopcem? - spytał.
- Tak tatusiu. - westchnąłem.
- Mam się Tobą zająć skarbie? - mruknął.
- Poproszę. - błagałem już.
Luke wstał i złapał moją dłoń, następnie poprowadził mnie do swojej sypialni, górował nade mną, pochylił się i złożył na moich ustach pocałunek, który oddałem. Westchnąłem w jego usta, gdy ujął w swoje dłonie moje pośladki, ściągnął mój sweter po czym rozpiął spódniczkę która wylądowała przy moich kostkach. Luke zdjął z siebie marynarkę i krawat, po czym oblizał usta lustrując mnie.
- Zdejmij moją koszulę skarbie. - odparł.
Trzęsącymi się dłońmi rozpinałem guzik po guziku, aż w końcu zsunąłem biały materiał z jego ramion, swoje spodnie zdjął sam po czym popchnął mnie na łóżko, gdzie ponownie połączył nasze usta. Luke zostawiał mokre ślady na całej mojej klatce piersiowej i brzuchu, w pewnym momencie zsunął ze mnie koronowe majtki dzięki czemu moja erekcja nie była już ściśnięta ciasnym materiałem, zaczął masować moją długość wywołując u mnie jęki zadowolenia. Luke sięgnął do szafki i wyjął z niej lubrykant, wylał go na swoje palce i zaczął drażnić moje wejście, aż w końcu poczułem je w sobie.
- Mój chłopczyk taki śliczny, taki delikatnu, niby niewinny, a taki seksowny. - odparł dokładając drugi palec - Chcę Cię słyszeć skarbie. - powiedział robiąc malinkę na mojej kości biodrowej.
- T-tatusiu więcej. - poprosiłem.
- Taka chętna księżniczka? - uśmiechnął się.
Nałożył na siebie prezerwatywę i wziął jeszcze trochę lubrykantu rozprowadzając go po swojej długości, ustawił sie przy moim wejściu i powoli wszedł we mnie. Krzyknąłem na ból i uczucie rozpierania, Luke dał mi chwilę aby się przyzwyczaić po czym zaczął sie poruszać. Ból mieszał się z przyjemnością, te drugie uczucie zaczęło potem gotować, juz nawet nie starałem się powstrzymywać jęków. Zacisnąłem palce na jego ramionach, gdy trafił w moją prostatę, widząc moją reakcje ustawił sie tak, że trafiał w nią z każdym pchnięciem, dzięki czemu doszedłem po kilku ruchach.
- Tak tatusiu. - wyskomlałem, gdy poczułem że on także szczytuje.
- Cal skarbie byłeś cudowny. - mruknął całując mnie z uczuciem.
Luke przykrył mnie kocem i przyciągnął do swojej klatki piersiowej, składając pocałunek na moim karku, a ja czułem że jestem we właściwym miejscu.
Luke POV
Po potwornie ciężkim dniu w pracy właśnie wracałem do domu, była już 18.00, a ja siedziałem tak długo w pracy przez jakiś ważny projekt, ale dzięki temu mam jutro cały dzień wolny. Otworzyłem drzwi, zdjąłem marynarkę i odwiesiłem ją na wieszak.
- Tatuś! - usłyszałem radosny pisk i chwilę później słodki chłopak był już w moich ramionach.
- Jak Ci minął dzień kochanie? - spytałem przeczesując jego włosy.
- Zrobiłem Ci obiad tatusiu. - odparł.
- Więc grzeczny chłopiec otrzyma nagrodę. - musnąłem jego usta.
Po dwóch tygodniach naszej relacji zaproponowałem Calumowi zamieszkanie ze mną na ci szybko się zgodził, moje uczucie do tego chłopaka z dnia na dzień jest coraz większe, a świadomość że codziennie czeka na mnie w domu po to, aby z radością wpaść w moje ramiona to najlepsze uczucie na świecie.
******************************
Mile widziane komentarze :3
Zapraszam na mój profil na Holiday Madness || Ziall >>>
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro