Fake boyfriend||Larry
Pomysł od kochanej KarcikRudy 💚💙
Od autorki: Wykonałam już wszystkie zamówienia że swojej skrzynki, a prompt od Karo jest bonusem i 80 pracą w tej książce. Niestety z powodu braku czasu - bo pogodzenie pracy i szkoły jest cholernie trudne - muszę zawiesić prompty na czas nieokreślony. Może raz na jakiś czas coś przyjmę, ale będę Was informować na bieżąco. Tymczasem zapraszam Was do prac moich i Karo, gdzie aktualnie na moim profilu na bieżąco są rozdziały 💞💞💞 Do zobaczenia!!
❌❌❌
- Nigdy sobie nikogo nie znajdę Nick. - westchnął - Nie umiem znaleźć sobie chłopaka.
- Ktoś na pewno na ciebie tam czeka. - zapewnił go przyjaciel.
- Nikt nawet nie chce na mnie spojrzeć, nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz byłem na prawidłowej randce. - szatyn opadł na kanapę.
- Lou, wszystko w swoim czasie się ułoży. - Nick podał Tomlinsonowi kubek z gorącą herbatą.
- Pomóż mi Nick, proszę. - poprosił niebieskooki.
- Mogę pomyśleć o jakiś moich znajomych. - zaczął się zastanawiać.
- Naucz mnie jak podrywać chłopaków. - poprawił się Louis.
- Tego się nie da nauczyć Lou, możemy coś pokombinować. - westchnął Nick i zaczął się zastanawiać.
- Zostanę starym kawalerem i kupię sobie masę kotów. - burknął szatyn - Auć. - krzyknął patrząc sobie język gorącym napojem.
- Oh, Lou. - pokręcił głową Nick - Idę w sobotę do znajomego na domówkę, a ty idziesz ze mną postanowił.
- Nie mam ochoty na imprezę. - pokrecił głową Tomlinson.
- To chcesz sobie kogoś znaleźć czy masz zamiar grzać tyłek w domu? - chłopak założył ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Mam nadzieję, że będziesz miał do soboty jakiś dobry plan. - mruknął Louis.
***
- Gotowy na zabawę? - od razu spytał Nick, gdy Louis zajął miejsce pasażera w jego aucie.
- Jak nigdy. - parsknął szatyn z widocznym brakiem entuzjazmu.
- No dalej Lou, będziemy się dobrze bawić. Poznasz parę osób, podobno nie będzie to mała impreza. - szturchnął łokciem przyjaciela.
- Masz jakiś plan? - spytał Tomlinson.
- Będziemy udawać, że się spotykamy. Podobno zajęci goście są bardziej atrakcyjni. - wzruszył ramionami Nick.
- Od kogo dostałeś taka radę? - uniósł brew szatyn.
- Siostra mi to powiedziała. - roześmiał się i ruszył spod bloku przyjaciela.
- Właściwie nie mam nic do stracenia. - westchnął młodszy.
- I prawidłowo. - uśmiechnął się Nick.
Po kilkunastu minutach dotarli do mieszkania w którym odbywała się impreza, było to zauważalne przez głośna muzykę i ludzi którzy stali przed domem paląc swoje papierosy. Louis pogratulował sobie w myślach założenia czarnych obcisłych rurek które idealnie leżały na jego nogach i zdecydowanie podkreślały jego tyłek.
Pierwszym co zrobili to przywitanie się z gospodarzem, Louis uśmiechnął się dość niezręcznie, gdy Nick mówił o tym że się umawiają aktualnie. Rozglądał się po pomieszczeniu patrząc na ilość osób, które będą bawiły się na dzisiejszej imprezie.
- Chcesz się napić Lou? - zaproponował Nick.
- Uhh, bez tego chyba nic nie będę w stanie zrobić. - Tomlinson przełknął ślinę.
- Damy radę. - zapewnił przyjaciela - Rozglądaj się za kimś kto mógłby ci się spodobać.
- Tak, jasne.
Kilka drinków i trzy zupełnie nie udane flirty później, Louis nie widział dla siebie nadziei. Sam nie potrafił wybrać żadnego chłopaka, a ci których wybierał mu Nick nie było ani zabawni, ani specjalnie przystojni - przynajmniej w oczach Tomlinsona. Szatyn już nawet nie miał nadzieji, chwycił kolejne drinki dla siebie i swojego przyjaciela, po czym ruszył z nimi przez tłum ludzi. Nie jego nieszczęście musiał się z kimś zderzyć.
- Oops.
- Hi.
Spojrzał w górę i zobaczył błyszczące szmaragdowe tęczówki. Przez dłuższą chwilę poprostu się na siebie patrzyli, aż w końcu wyraźnie starszy od niego chłopak odchrząknął.
- Przepraszam. Mam nadzieję, że nie ubrudziłeś się. - odezwał się brunet.
- Ja, um. Nie. - Louis nie był w stanie wydobyć z siebie więcej.
- To dobrze. - uśmiechnął się przeczesując dłonią swoje loki w które Tomlinson sam z chęcią wplątałby swoje palce - Myślę, że twój towarzysz czeka na swojego drinka.
- Oh, tak jasne... - zaczął Louis, ale nie dane mu było dokończyć nie znając imienia chłopaka.
- Harry. - dokończył za niego.
- Louis. - pokiwał głową niebieskooki.
- W takim razie do zobaczenia Lou. - brunet puścił mu oczko i minął go.
Tomlinson z nogami jak z waty dotarł do Nicka i podał mu kubeczek z alkoholem.
- Coś długo ci to zajęło. - stwierdził.
- Spotkałem najprzystojniejszego faceta jakiego w życiu widziałem. - odparł rozmarzony szatyn.
- Wypraszam sobie. - prychnął Nick - Dobra, jak się nazywa?
- Harry.
- Harry? Coś więcej? Numer telefonu? Z kim tu przyszedł? - na każde pytanie kręciłem głową - A widzisz go gdzieś tu?
Louis rozglądał się po salonie, gdzie było dość sporo osób, ale bez problemu rozpoznał przystojnego bruneta.
- To ten koło tej platynowej blondynki, stoją koło wejścia. - odpowiedziałem.
- Ta dziewczyna to Jeny, znam ją z imprez. Ten chłopak też bardzo często z nią przychodzi. - mruknął Nick - Chcesz do nich podejść?
- Zdecydowanie tak. - odparł niebieskooki z odwagą, która pojawiła się przez alkohol.
Przecisnęli się przez tłum i trafili do swojego celu.
- Nick! - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Jen! Dobrze cię widzieć. - objął koleżankę - Co słychać?
- Wszystko w porządku, tak w ogóle to mój przyjaciel Harold. - starała się przekrzyczeć muzykę.
- Jen! - jęknął brunet - Ile razy mam powtarzać, że mam na imię Harry.
- Jak zwał tak zwał. - machnęła ręką dziewczyna, natomiast Nick i Harry podali sobie dłonie.
- A my już się znamy. - uśmiechnął się zielonooki skanując wzrokiem Louisa.
- A ja cię nie znam. - dziewczyna wskazała na szatyna.
- Jestem Louis. - odparł i nim zdążył się obejrzeć był w objęciach blondynki.
Prowadzili całkiem przyjemną rozmowę, gdzieś w jej trakcie Nick przerzucił swoją rękę przez ramiona Tomlinsona, co wywołało burzę w głowie Harry'ego. Louis to oczywiście zauważył, bo nie mógł odpuścić sobie przyglądania się przystojnemu chłopakowi. Chciał czegoś więcej z nim, ale tym razem naprawdę się bał, że zepsuje wszystko nieudolnie próbując go poderwać.
***
- Jesteś pewny, że tam będzie? - spytałem dość podekscytowany możliwością kolejnego spotkania z Harrym.
- Rozmawiałem z Jen. Mówiła, że ona i Harry będą tam. - pokiwał głową Nick.
- To świetnie. - zagryzłem wargę.
- Musisz z nim dziś flirtować ile się da Louis, mam nadzieję że uda się stworzyć sytuację w której zostaniecie sam na sam. - mruknął chłopak.
- Boże Nick, tak się boję że to zepsuje. - westchnął Tomlinson.
- Dasz sobie radę. - poklepał przyjaciela po udzie - Bądź czarującym sobą i staraj się być swobodnym w jego towarzystwie.
- Łatwo ci mówić. - westchnął szatyn.
- Hej, trochę wiary w siebie i wszystko pójdzie po twojej myśli, a teraz jedziemy na podbój. - zaśmiał się Nick.
Po dotarciu na miejsce nie musieli długo szukać towarzystwa, Jen uściskała obu chłopaków, a z Harrym podali sobie ręce. Przez pierwszą godzinę wszyscy razem stali na tarasie, gdzie muzyka nie była za głośna, a pogoda pozwalała na przebywanie w późnych godzinach pod gołym niebem.
- Jen! Potrzebujemy zdecydowanie więcej alkoholu. - stwierdził Nick.
- Masz zupełną rację! Idziemy! - zarządziła.
W taki też sposób Harry i Louis zostali razem. Na początku było dość niezręcznie, ale sytuacja rozluźniła się po pierwszym odpowiedzianym przez bruneta żarcie, który był tak beznadziejny, że Louis wybuch śmiechem, ale śmiał się raczej ze śmiechu zielonookieho niż z samego żartu. Harry okazał się bardzo prosty w rozmowie, miał do zaoferowania wiedzę w wielu różnych tematach. Pracował w wytwórni plytowej, uwielbiał gotować i podróżować, a Louis słuchał jak zaczarowany o wszystkim co wyszło z ust bruneta. Natomiast Styles był dosłownie oczarowany młodszym chłopakiem, tym jak uroczo buja się przenosząc ciężar ciała z pięt na palce i spowrotem, tym jak żywo opowiada o swojej dużej rodzinie, a nawet jego wzrostem, jakby nie patrzeć Louis sięgał Harry'emu ledwo do brody. Tomlinson czuł się jak w bańce, która robiła się coraz większa i większa.
- Lou? Gdzie się podział twój chłopak? Zgubiłam go gdzieś między drugim, a trzecim drinkiem. - oczywiście na nieszczęście szatyna bańka musiała pęknąć.
- Chłopaka? - niespodziewanie odezwał się Harry.
- No tak, Nick i Louis umawiają się. -dziewczyna odpowiedziała jakby to było oczywiste - Idę go poszukać.
Między chłopakami zapadła cisza, plan Nicka w tym przypadku zupełnie nie wypalił i Louis w tym momencie uświadomił sobie go jak nigdy wcześniej.
- Serio Louis? - brunet odezwał się z żalem w głosie.
- Harry daj mi to wytłumaczyć. - pokrecił głową niebieskooki.
- Co wytłumaczyć? Przychodzisz na imprezę ze swoim chłopakiem i flirujesz ze mną bezczelnie? Chyba nie mam ochoty o tym słuchać. - powiedział poważnie Styles - Nie życzę ci nigdy, żeby potraktował cię tak ktoś w kim się zauroczyłeś. - dodał i odszedł.
Louis został sam ze łzami w oczach, znowu to się stało. Znowu dostał kosza przez swoją głupotę, ale tym razem bolało to bardziej, bo Harry był naprawdę cudowna osobą. Nie dość, że Tomlinsona to bolało to chłopak był pewien, że zranił bruneta co było nawet gorsze.
- Boże Lou, czemu płaczesz? - szatyn rozpoznał głos przyjaciela.
- O-On... J-Ja... - nie potrafił się wysłowić.
- Oddychaj proszę. Chcesz usiąść? Chcesz wody? - panikował Nick.
- Przyszła Jen, powiedziała że ty i ja jesteśmy razem, a Harry się wkurzył, że filrtowałem z nim będąc zajętym. - powiedział na jednym wdechu.
- Cholera, cholera. - przeczesał dłonią włosy - Trzeba to wyjaśnić i to jak najszybciej.
- Nick on mi się naprawdę podoba. - pociągnął nosem Louis.
- Wiem, wiem. - westchnął - Musimy go poszukać.
Po dłuższej chwili znaleźli szatyna na piętrze koło łazienki w której była Jen, która zdecydowanie przesadziła z alkoholem.
- Harry. - zaczął Nick.
- Jeśli chcesz mi wpieprzyć za podrywanie twojego chłopaka to miej pretensje do niego, bo nie pochwalił się zwiazkiem z tobą. - przerwał mu brunet.
- Harry zaszła pomyłka. - zaśmiał się Nick - To moja wina, bo namówiłem Lou do tego, że będę udawał jego chłopaka. Głupi pomysł, ale między nami niczego nie ma, nie jesteśmy razem.
- To jakiś żart? - Styles uniósł brew.
- Nie, Louis na prawdę cię lubi. Myślę, że powinniście pogadać, a ja przypilnuje Jeny.
- Okej... Tak, to dobry pomysł. - przyznał.
Koniec końców po długiej rozmowie na tarasie, chłopcy wszystko sobie wyjaśnili i postanowili dać sobie kolejną szansę. Louis obiecał, że nie będzie już kręcił i będzie szczery z Harrym. Tomlinson nie mógł uwierzyć w swoje szczęście i obiecał sobie, że zrobi wszystko byle brunet zagościł w jego życiu na dłużej.
***
Dwa tygodnie po szalonej imprezie chłopcy oficjalnie zaczęli być razem. Spędzali razem praktycznie każdą wolną chwilę oraz dalej chodzili na imprezy ze swoimi przyjaciółmi. W dniu, kiedy przypadał dokładnie miesiąc ich związku Harry chodził poddenerwowany swoim pomysłem, ale pierwotnie nie wydawał się on zły ponieważ on i Louis spędzają ze sobą tak dużo czasu, że ta zmiana nie powinna zrobić im większej różnicy w funkcjonowaniu.
- Jestem! - Tomlinson wszedł jak to miał w zwyczaju bez pukania - Mam nadzieję, że masz coś dobrego do jedzenia bo zaraz tu zemdleje. - zaśmiał się szatyn.
- Ohh, jasne. Już wyciągam zapiekankę z piekarnika. - otrząsnął się brunet.
- Kocham twoją kuchnię. - Louis zaciągnął się cudownym zapachem posiłku.
- Otworzysz wino? - poprosił Styles.
- Jasne. - wzruszył ramionami młodszy i zabrał się za swoje zadanie.
Kolacja przebiegała dość cicho, lecz ta cisza nie była jedną z tych przyjemnych i komfortowych.
- Harry? Wszystko w porządku? Jesteś cichy jak nigdy. - odważył się odezwać się Louis.
- Nie... To znaczy tak... - motał się zielonooki.
- Czyli coś jest nie tak. - skrzywił się szatyn - Zrobiłem coś głupiego? Chcesz ze mną zerwać? - zaczął panikować.
- Jezu Louis, nie. Nic z tych rzeczy. - zareagował natychmiast.
- Więc masz zamiar ze mną porozmawiać? - spytał Louis grzebiąc widelcem w resztce zapiekanki.
- Dziś mija miesiąc od kiedy jesteśmy razem, wiem że to dość krótko, ale ja czuję się nadzwyczaj swobodnie w twoim towarzystwie i chciałem zaproponować ci, żebyś się do mnie wprowadził. - wydusił w końcu z siebie.
- Horold głupku, nie strasz mnie tak. Oczywiście, że się do ciebie wprowadzę z resztą miałem ci to zaproponować sam. - zarumienił się niebieskooki.
- Kamień z serca. - brunet ułożył dłoń na swojej klatce piersiowej.
- To co? Pomożesz mi w przeprowadzce? Moglibyśmy jutro zacząć. - zasugerował Louis.
- Czym szybciej będę miał cię koło siebie tym lepiej. - sięgnął po dłoń swojego chłopaka.
- Kocham cię Harry. - wyznał Louis patrząc w te piękne szmaragdowe tęczówki.
- Ja ciebie też kochanie. - nachylił się do szatyna i połączył ich usta w czułym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro