Exchange|| Zouis
Pomysł od @noemiharpia ♥
Uwagi:
♥1D istnieje
♥ 1,5 k słów
Louis POV
Przeciągnąłem się schodząc po schodach do kuchni, miałem już do niej wejść kiedy zobaczyłem krzątającego się po niej Zayna, zrobiłem szybki w tył zwrot i zamknąłem się w łazience. Ostatnio miedzy nami nie ma najlepszej atmosfery, Zayn zachowuję się dziwnie w stosunku do mnie, a ja sam nie wiem jak na to reagować, byliśmy bardzo blisko siebie, nawet muszę przyznać że poczułem do Zayna coś więcej, ale starałem się nie okazywać tego żeby nie psuć naszej przyjaźni, co i tak nic nie dało. Dopiero jak usłyszałem ucichający głos Malika wyszedłem, aby w końcu zjeść śniadanie. Odetchnąłem zastając w kuchni Nialla do którego dosiadłem się, przegadaliśmy sprawę dzisiejszego wyjścia na urodziny naszego znajomego, gdzie idziemy całym zespołem. Na szczęście mieliśmy przerwę między nagrywaniem kolejnej płyty i trasą, dzięki czemu mieliśmy okazję trochę odpocząć. Resztę dnia przesiedziałem w swoim pokoju, aż do szesnastej kiedy to zszedłem na dół ubrany w czarne rurki i granatową koszulę z krótkim rękawem. Zebraliśmy się w piątkę na dole, przyłapałem Zayna na gapieniu się i posłałem zdezorientowane spojrzenie na co wzruszył ramionami tylko. Na szczęście po chwili podjechał po nas van, zająłem szybko miejsce przy oknie koło Nialla i patrzyłem na to co działo się na zewnątrz. Zatrzymaliśmy się przed niewielką chińską knajpką, była elegancka, obsługa od razu wzięła od nas kurtki i zaprowadziła do sali, która była dla nas zarezerwowana. Złożyliśmy życzenia jubilatowi, dostaliśmy po lampce szampana i zaczęliśmy rozmawiać ze znajomymi. Kilkanaście minut później mieliśmy znaleźć swoje miejsce, które było oznaczone karteczkami z imionami i nazwiskami, znalazłem swoje krzesełko i spojrzałem na karteczkę mojego sąsiada po prawej, którym okazał się Zayn.
- Niall? - zwróciłem się do przyjaciela - Moglibyśmy się zamienić miejscami? - spytałem.
- Nawet nie możesz usiąść koło mnie? Aż tak cię obrzydzam? - rzucił mulat.
- Możecie sobie odpuścić? - spytał Liam.
- To nie ja mam problem z miejscem. - prychnął Malik.
- Po prostu nie mam na to ochoty! - założyłem ręce na wysokości klatki piersiowej.
- A to niby czemu? - ciągnął kłótnię.
- To już nie jest twoja sprawa, nie muszę ci się tłumaczyć. - szedłem w zaparte.
Nasza wymiana zdań zdawała się nie mieć końca, aż w końcu Liam usadził nas po dwóch różnych stronach, dzięki czemu mogliśmy w końcu zjeść normalnie posiłek który został dla nas przygotowany. Po całej uczcie na każdym talerzyku zostało położone ciasteczko z wróżbą, z ciekawości od razu otworzyłem smakołyk i przełamałem, wyciągnąłem karteczkę z tekstem, a ciastko od razu wpakowałem sobie do buzi, rozwinąłem kartkę w dłoniach i przeczytałem.
"Wspólne nieszczęście zbliża ludzi"
Przewróciłem oczami bo nie zrozumiałem ani słowa z tej wróżby. Do końca przyjęcia nie odzywałem się, aby nie powiedzieć czegoś czego potem będę żałował. Wracając zająłem znowu miejsce koło Nialla i praktycznie przylepiłem się do okna. Dotarliśmy do naszej willi i tak samo bez słowa poszedłem do swojego pokoju, rozebrałem się do bokserek i padłem na łóżko, sytuacja między mną a Zaynem jest nie do zniesienia, a ja już nie wiem co powinienem zrobić.
***
Promienie słońca zbyt mocno ogrzewały moją skórę co mnie obudziło, przetarłem oczy i dopadła mnie chwila zdziwienia bo przecież okna w moim pokoju skierowane są na zachód. Usiałem na łóżku i rozejrzałem się, znałem dobrze ten pokój, ale wcale nie był mój, charakterystyczne ściany pełne graffiti, gitara w kącie i biurko w szkicach. Rozejrzałem się po pokoju, byłem w nim sam co dziwne, skierowałem się do wyjścia, jednak szybko wróciłem się do lustra które minąłem.
- Co do kurwy? - rzuciłem widząc Zayna w odbiciu.
Spojrzałem na moje ręce, które nie miały takiego odcienia skóry jaki powinny, wybiegłem dosłownie z pokoju i wpadłem do tego w którym powinienem być. Złapałem się za głowę widząc siebie, a raczej swoje ciało leżące w łóżku i smacznie śpiące.
- Obudź się. - potrząsnąłem nim - No dalej. - podniosłem głos nie mogąc się równocześnie do niego przyzwyczaić.
- Jezu nie dacie się nigdy wyspać. - usiadł i spojrzał na mnie - Powiedz mi czemu widzę siebie? Kurwa znowu śnią mi się jakieś głupoty. - przetarł twarz dłońmi.
- To nie jest sen Zayn, zamieniliśmy się ciałami. - powiedziałem przerażony.
- Obudź się, obudź się, obudź no! - powtarzał szczypiąc swoją skórę.
- Ej zostawisz mi ślady na ramionach. - oburzyłem się i strzepnąłem jego rękę.
- Czyli to nie jest sen? - spojrzał na swoje ręce, po czym podbiegł do lustra - Jak to możliwe? - spytał.
- Nie mam pojęcia, ale jestem równie przerażony co i ty. - pokręciłem głową.
- Jak to odwrócić? - dalej panikował.
- Nie mam pojęcia, ale musimy coś wymyślić. - westchnąłem.
Ja ogarnąłem śniadanie i siedzieliśmy w moim pokoju szukając rozwiązania dla naszego problemu, nie mogliśmy jednak nic znaleźć, a przekopywaliśmy już internet którąś godzinę z rzędu.
- Louis! - usłyszałem krzyk Nialla i już miałem zareagować, ale Zayn mi przerwał.
- To raczej dni mnie wiesz? - zaśmiał się - Co jest? - odkrzyknął.
- Lottie i Fizzy do ciebie! - odpowiedział i spojrzeliśmy się na siebie.
- Cholera zapomniałem. - uderzyłem się w czoło.
- Louis! - wpadły moje siostry i rzuciły się na mojego przyjaciela.
- H-Hej. - powiedział ostrożnie.
- Ooo hej Zayn. - Lottie mnie zauważyła, a ja tylko jej pomachałem.
- To co idziemy do tej nowej galerii? - rzuciła Fizzy.
- Musicie mi wybaczyć bo nie czuje się dziś najlepiej. - odparł.
- Ale obiecałeś Lou. - jęknęła Lottie uwieszając się na nim co było jej typowym zagraniem, spojrzał na mnie błagalnie, a ja pokręciłem głową.
- Dziewczynki Lou dziś pół nocy wymiotował, nie sądzę że to dobry pomysł, tym bardziej że może zasłabnąć w każdej chwili. - odparłem.
- No dobrze, ale jak tylko poczujesz się lepiej to pójdziemy prawda? - Fizzy spojrzała mu prosto w oczy.
- No jasne. - uśmiechnął się.
Dziewczynki jeszcze chwilę posiedziały i na szczęście postanowiły wrócić do siebie, Zayn odetchnął, a tylko śmiałem się bo to było dość zabawne. Mulat gdyby mógł zabijać wzrokiem już dawno bym nie żył. Byłem już zmęczony poszukiwaniami rozwiązania, ale nie możemy przecież być w nie swoich ciałach do końca życia. Prawda?
***
Tydzień później dalej byliśmy w tej samej sytuacji, staraliśmy się wytłumaczyć chłopakom naszą zamianę ciał, ale tylko zaśmiali się i stwierdzili że próbujemy ich wkręcić. Jedno co wyszło na dobre to czas spędzony wspólnie z Zaynem, spojrzałem na przyjaciela siedzącego na przeciwko mnie z nosem w komórce.
- Zayn? - zwróciłem się do niego.
- Hyym? - mruknął.
- Przepraszam za to jak się ostatnio zachowywałem w stosunku do ciebie. - westchnąłem, a on spojrzał od razu na mnie.
- Nie ma problemu. - uśmiechnął się i wrócił wzrokiem do komórki.
Przeszukałem swoje kieszenie i nie mogłem znaleźć swojego telefony, podniosłem się i poszedłem do pokoju Zayna, przeszukałem łóżko i szafkę nocną, aż w końcu spojrzałem na biurko gdzie znalazłem swoją zgubę. Już miałem odchodzić kiedy mój wzrok przykuł czarny, skórzany zeszyt, nie powinienem przeglądać ale ciekawość wzięła górę. To co tam zobaczyłem i przeczytałem przerosło moje oczekiwania, było kilka szkiców mnie w różnych sytuacjach, a do tego zanotowane, nie dokończone piosenki po których łatwo zorientowałem się że chodzi o mnie albo o nas. Z transu wyrwał mnie dzwonek do drzwi, Zayn krzyknął że otworzy, pokręciłem głową i zamknąłem notes.
- Boże Shaggy to ja, czemu mnie nie poznajesz! - usłyszałem krzyk chłopaka.
Shaggy to był pies Zayna, który mnie nienawidził, rzucał się na moje nogi i podgryzał kostki, więc tylko mogę się domyślać co robi z mulatem.
- Louis chodź tu proszę! - powiedział płaczliwie.
Poderwałem się i ruszyłem do chłopaka, zbiegając po schodach poplątały mi się nogi i spadłem prosto na Zayna, który stał na dole. Zamrugałem parę razy, zorientowałem się że musiałem stracić przytomność.
- Louis wszystko okej? - pochylił się nade mną Zayn.
Chwilę zajęło mi złączenie faktów, ale jak tylko zorientowałem się że widzę Zayna a nie siebie samego złapałem za jego koszulkę, przyciągnąłem go do siebie i połączyłem nasze usta. Mulat przez chwilę był zdezorientowany, ale oddał pocałunek.
- Byłem taki głupi Zee, unikałem cię bo się w tobie zakochałem, bałem się odrzucenia więc stwierdziłem, że łatwiej będzie cię unikać. - powiedziałem płaczliwie - Kocham cię Zayn.
- Też cię kocham Loulou, już wszystko w porządku. - przytulił mnie ciasno.
Poczułem szarpanie przy nogawce, Zayn odsunął się i ze śmiechem wziął swojego psa po czym wypuścił go do ogrodu. Wrócił do mnie i pomógł mi wstać, po chwili znowu połączył nasze usta, a ja nie mogłem być bardziej szczęśliwy w tym momencie. Przerwał nam kolejny dzwonek do drzwi, mulat otworzył drzwi, Ashton i Luke wpadli przerażeni do nas i ledwo oddychali.
- Co się stało? - spytałem.
- Kurwa nie uwierzycie! Zamieniliśmy się ciałami! Wczoraj byliśmy w chińskiej knajpie wieczorem i było wszystko okej, rano się budzimy i bum!- wykrzyknął Luke, który z tego co zrozumiałem był Ashtonem w tej chwili.
Ja i Zayn wybuchnęliśmy śmiechem, trzymałem się za brzuch nie mogąc się powstrzymać przed chichotem.
- Musicie to sami rozpracować. - przytuliłem się do Zayna, a on ucałował moją skroń.
- Chińskie restauracje mają swoje dziwne tajemnice. - rzucił rozbawiony Malik.
- Ale pomagają zbliżyć ludzi. - dodałem i pocałowałem chłopaka.
*******************************************************
Zapraszam na moje inne prace:
♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro