Boxer || Ziam
Pomysł od DominikaTomczak
Liam - 24 lata
Zayn - 19 lat
Uwagi: mpreg
2,2 tyś słów
Liam POV
Byłem bardzo ciekawy dzisiejszego dnia, mam mieć spotkanie z dzieciakami z liceum, konkretnie z trzecioklasistami. Dotarłem do szkoły gdzie przywitał mnie dyrektor, a potem wskazał klasę, przywitałem się z nauczycielem który akurat powinien mieć z nimi lekcje po czym sam usiadłem częściowo na biurku i zacząłem opowiadać o moich treningach, walkach i zawodach. Rozglądałem się po sali, mój wzrok przyciągnął chłopak siedzący przy samych drzwiach, zdziwiło mnie że był sam w ławce, ale muszę przyznać że jest piękny, egzotyczna uroda, głębokie brązowe oczy i ciemne potargane włosy. Następną częścią spotkania były pytania od klasy, odpowiadałem na nie swobodnie, zdziwiło mnie gdy jedna z dziewczyn z końca sali rzuciła pytanie o moją orientacje, jednak nie miałem zamiaru kłamać i gdy już chciałem odpowiedzieć, że jestem gejem, blond włosy chłopak siedzący w trzeciej ławce wtrącił się.
- Lepiej niech pan uważa na słowa bo ten pedał Zayn jeszcze na pana poleci. - rzucił, a cała klasa zaczęła się śmiać.
Chłopak, który zwrócił moją uwagę podniósł wzrok i nagle wybiegł z sali, cała klasa dalej się śmiała, a ja mocno się zdenerwowałem.
- Jak masz na imię? - spytałem sucho chłopaka.
- James. - odparł trochę przestraszony, czyli osiągnąłem to co chciałem.
- Więc James jeśli nie potrafisz pokazać szacunku do innych, oni nie pokażą go Tobie i radziłbym raczej uważać bo Twoje chamstwo szybko może obrócić się przeciwko Tobie. - warknąłem i wyszedłem z klasy.
Chłopak o imieniu Zayn przez cały czas siedział mi w myślach, to jak krucho wyglądał ujęło moje serce i miałem ochotę się nim zaopiekować.
Zayn POV
Przez większość czasu błąkałem się po ulicach miasta, nie mogłem uwierzyć, że James ośmieszył mnie przed samym Liamem Payn, moim crushem. To nie tak, że to było pierwszy raz, James z kumplami bardzo często się nade mną znęcali. Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem Liama na stronie internetowej spodobał mi się, oglądałem każdą jego walkę i wywiady, na informacje, że przyjedzie do naszej szkoły ekscytowałem się jak nigdy niczym dotąd, a James mnie ośmieszył na oczach wszystkich. Robiło się powoli ciemno, postanowiłem wrócić do domu, tam i tak będą mnie ignorować jak zawsze. Gdy już byłem niedaleko swojego domu poczułem dłonie na swoim ciele i zostałem pociągnięty na bok, miałem ochotę krzyczeć, ale głos mężczyzny który to zrobił uspokoił mnie, oczywiście poznałem ten głęboki głos.
- Ej Zayn spokojnie to ja, po prostu nie chcę żeby ktoś mnie poznał. - wytłumaczył.
- O-Okej. - zająknąłem się.
- Co się stało na dzisiejszej lekcji czemu wybiegłeś? - spytał.
Odwróciłem się do niego przodem, moje oczy napełniły się łzami i obraz lekko mi się rozmazał jednak Liam dalej stał przede mną i dalej wyglądał cudownie.
- Od trzech lat jestem poniżany za bycie gejem, trzy pieprzone lata liceum i dalej ze mnie drwią. - wyrzuciłem z siebie - Rodzice w ogóle nie zwracają na mnie uwagi, praca jest dla nich ważniejsza na tyle, że nie dostrzegają mojego cierpienia. - rozpłakałem się na dobre, a on mnie przytulił.
- Ej spokojnie. - mówił cicho.
- C-Czemu się mną przejmujesz? - pociągnąłem nosem.
- Bo nie zasługujesz na takie życie. - odparł - Twoi rodzice są w domu?
- N-Nie. Mama jest w pracy, a tata w delegacji. - odpowiedziałem.
- Okej pójdziemy do Ciebie, weźmiesz parę rzeczy i przeprowadzisz się do mnie, zmienimy Ci szkołę i będzie lepiej, Jesteś pełnoletni, więc nie będzie z tym problemu. - postanowił, a ja miałem ochotę piszczeć ze szczęścia.
- Mówisz serio? Zrobisz to dla mnie? - spytałem bo nie mogłem uwierzyć.
- Zrobię to. - uśmiechnął się i tak się własnie stało.
***
Minęły już ponad dwa tygodnie od kiedy mieszkam z Liamem, jestem naprawdę szczęśliwy, chodzę do nowej szkoły, razem gotujemy, sprzątamy, oglądamy telewizję i wiele innych rzeczy. Dzisiaj miałem wolne od szkoły, praktycznie jest już końcówka roku, więc nawet nie opłaca się chodzić bo nic się nie dzieje. Razem z Liamem postanowiliśmy zrobić jakieś ciasteczka, ale stwierdziłem że lepszym pomysłem będzie jeśli mąka zamiast w misce wyląduje na jego twarzy.
- O nie! Doigrałeś się Zayney! - zaśmiał się i zaczął mi oddawać.
Nie wiem jakim cudem skończyłem z mąką we włosach i Liamem zbyt blisko mnie, mój oddech stał się płytszy i przyspieszył, nie mogłem uwierzyć gdy Liam połączył nasze wargi, więc dopiero po chwili oddałem pocałunek. Chłopak podniósł mnie i dalej się całując przenieśliśmy się na kanapę, tam zaczął błądzić rękami pod moją koszulką i chciał ją zdjąć.
- Liam j-ja nigdy nie robiłem tego. - zawstydziłem się.
- Spokojnie słoneczko, będę ostrożny. Dobrze? - powiedział z troską.
Pokiwałem delikatnie głową, a on pozbył się po kolei naszych ubrań, byłem bardzo skrępowany gdy zdejmował moje bokserki i zaczął pocierać mojego w pół twardego penisa, dalej całował mnie delikatnie, potem pogłębiając to. Gdy byłem już całkowicie twardy ustawił mnie tak, że byłem do niego wypięty, usłyszałem jak spluwa na rękę, a potem poczułem jego palec przy moim wejściu.
- Muszę Cię przygotować w porządku? - zwrócił się do mnie.
- Jest okej. - zagryzłem wargę.
Wsunął we mnie palec, a ja skrzywiłem się na dziwne uczucie, które potęgowało się z każdym dołożonym kolejnym palcem, gdy stwierdził że już wystarczy wszedł we mnie swoją długością, krzyknąłem z bólu, a on uspokajająco całował mój kar i moje plecy. Po chwili zaczął się poruszać, moje ciało owładnęła przyjemność, jęczałem przy każdym pchnięciu chłopaka, a on szeptał mi do ucha jak bardzo mnie kocha i jaki jestem cudowny, z moich oczu znowu leciały łzy tylko tym razem były to łzy szczęścia. Doszedłem pierwszy brudząc materiał kanapy, a tuż po mnie skończył Liam w moim wnętrzu, wzdrygnąłem się gdy ze mnie wyszedł a sperma pociekła po moich udach. Moje zawstydzenie sięgnęło zenitu, gdy Liam poszedł po ręcznik i wytarł moje ciało, a potem wyczyścił kanapie, na której i tak został widoczny ślad. Ubraliśmy się i usiedliśmy na kanapie wtulając się w siebie.
- Też Cię kocham Liam, jeśli oczywiście to co mówiłeś to była prawda. - zebrałem odwagę i wyznałem mu to.
- Oczywiście słoneczko, kocham Cię jak nikogo innego. - ucałował moją skroń.
- Już wtedy, gdy przyszedłeś na naszą lekcje mi się podobałeś, znalazłem Cię kiedy w internecie i byłeś moim crushem. - zaśmiałem się, a on zrobił to razem ze mną.
- Jakie są Twoje marzenia? - spytał.
- Dobre studia, praca, rodzina. - wyliczyłem - A Twoje?
- Być lepszy w boksie, ustatkować się, wyjechać na jakieś porządne wakacje. - rozmarzył się.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez dłuższą chwilę rozmawiając o naszych marzeniach i planach na kolejne lata, mając nadzieję że spędzimy je wspólnie.
***
Wakacje rozpoczęły się pełną parą, napisałem wszystkie potrzebne egzaminy choć nie czułem się najlepiej w ostatnich dniach, umówiłem dziś wizytę u lekarza, nie mówiłem nic o tym Liamowi bo miał wystarczająco dużo swoim zmartwień związanych z walkę, która odbędzie się za dwa dni. Mój chłopak - bo tak już mogłem go nazwać - pojechał na walkę, a ja poszedłem do przychodni w której od razu skierowano mnie na podstawowe badania krwi. Następnie musiałem zaczekać koło 30 minut na wyniki, po tym czasie pani doktor zaprosiła mnie do gabinetu, usiadłem na krzesełku w czasie gdy ona wypisywała jakiś świstek.
- Zayn Malik tak? - spytała.
- Zgadza się. - przytaknąłem.
- Gratuluję! Jesteś w ciąży. - uśmiechnęła się, a ja zamarłem - Tutaj proszę skierowanie na USG, które zostanie wykonane od ręki i dowiesz się ile ma maleństwo. - podała mi karteczkę - Gabinet numer 45. - dodała.
- Dziękuję. - przełknąłem ślinę.
Usiadłem na krzesełku przy gabinecie i zacząłem głęboko oddychać, jedna z dziewczyn siedzących tam przyniosła mi kubeczek z wodą za który byłem w tym momencie wdzięczny. Gdy już pierwsze emocje opadły udałem się ze skierowaniem do właściwego gabinetu, tam zostałem położony na leżance, na moim brzuchu został rozsmarowany zimny żel i pani doktor zrobiła badanie. Prawie płakałem, gdy pokazała mi małą fasolkę na monitorze i poinformowała mnie, że to końcówka pierwszego miesiąca, wywnioskowałem z tego że to się stało po naszym pierwszym stosunku, kiedy to nie używaliśmy prezerwatywy, cholera. Nie mogę mu zrujnować życia dzieckiem, pójdę na jego walkę, bo nie chce rozproszyć go przed pojedynkiem, tym bardziej tak ważnym dla niego.
Liam POV
Udało się! Cholera wygrałem to! Nie mogę być bardziej szczęśliwy, od razu po ogłoszeniu wyników i po zrobieniu paru zdjęć poszedłem do szatni, gdzie miał na mnie czekać Zayney. Zdziwiłem się widząc puste pomieszczenie, jednak znalazłem kopertę na stoliku od razu rozpoznałem pismo mojego chłopaka.
Liam,
przepraszam, że robię to w ten sposób, ale nie chce Ci rujnować kariery, nie szukaj mnie, nie pytaj nikogo o mnie, bo i tak to nic nie da, pamiętaj że zawsze będę Cię kochał.
Zayn
Przejrzałem jeszcze kopertę w której znalazłem dziwne zdjęcie, dopiero po napisie na górze "Zayn Malik 4 tydzień" zorientowałem się, że to zdjęcie USG dziecka, dziecka mojego i Zayna. Nie mogłem tego tak zostawić, zadzwoniłem do odpowiednich osób, żeby jak najszybciej dały i informacje, gdzie jest mój chłopak. Akurat gdy się ubrałem przyszła wiadomość informująca mnie, że mój chłopak znajduje się na lotnisku, na które z resztą dotarłem w zaskakującym tempie. Ja i moi ludzie rozdzieliliśmy się szukając, który lot mógł wybrać Zayn, papparazi którzy wzięli się z nikąd utrudniali mi zadanie, jednak coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić łazienki. To był strzał w dziesiątkę w drugiej sprawdzanej przeze mnie toalecie znalazłem mojego chłopaka, trzymającego się za brzuch i płaczącego, podniosłem go delikatnie i zobaczyłem ślad krwi na kafelkach co mną wstrząsnęło i szybko wyszedłem z nim z lotniska i skierowałem się w stronę samochodu.
- Liam? Czemu to robisz? Zostaw mnie, zmarnuje Ci życie, jestem w ciąży. Przepraszam. - bełkotał i stracił przytomność.
Jak najszybciej dotarliśmy do szpitala, wpadłem tam z chłopakiem wykrzykując, żeby go ratowali, że jest moją miłością i nie dam rady żyć bez niego. Lekarze zabrali mi go, a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić, mam nadzieję że i z nim i z dzieckiem będzie wszystko w porządku.
***
Ostatnie trzy dni były najgorszymi w moim życiu, prawie nie jadłem i nie spałem, cały czas siedziałem z Zaynem który był w śpiączce. Prawie przysypiałem siedząc na krzesełku koło koło jego łóżka, ale poczułem ucisk na dłoni i w końcu ujrzałem te piękne miodowe tęczówki.
- Czy ono żyje? - spytał cicho.
- Żyje, jest w wszystko w porządku. - uśmiechnąłem się - Pójdę po lekarza.
- Liam przepraszam, to tak nie może być... - zaczął panikować, ale uciszyłem go pocałunkiem i poszedłem po lekarza.
Po tygodniu Zayn został zwolniony do domu, ale musiał na siebie bardzo uważać, zdrowo się odżywiać i brać dodatkowe witaminy. Przed szpitalem było mnóstwo paparazzi, chroniłem Zayna przed błyskami fleszy i przepychającymi się ludźmi. W końcu udało nam się dotrzeć do samochodu, gdy tylko odjechaliśmy spod szpitala, Zayn usnął na miejscu pasażera, mieliśmy splecione dłonie, które trzymał na swoim brzuchu, szczerze nie mogłem się doczekać kiedy to maleństwo będzie na świecie.
***
Nigdy nie zapomnę najbardziej wzruszającego z momentów ciąży Zayna, popłakałem się wtedy jak małe dziecko.
- Liam chodź tu! - krzyknął mój chłopak, a ja od razu zerwałem się z kuchni i podbiegłem do niego, leżał na kanapie i trzymał ręce na swoim widocznym już brzuchu.
- Co się stało skarbie? - uklęknąłem obok niego, po akcji z lotniska byłem trochę nadopiekuńczy względem niego, ale cholera kto by nie był?
- Daj ręce. - polecił podwijając swoją koszulkę.
- O co chodzi? - spytałem zdezorientowany.
Przyłożył moje ręce do swojego brzucha, na początku nie wiedziałem co chce mi przez to pokazać, ale prawie krzyknąłem, gdy poczułem kopnięcie.
- Czy to? - spojrzałem w jego oczy.
- To nasze dziecko. - uśmiechnął się.
Dalej trzymałem ręce na jego brzuchu, łzy spływały po moich policzkach, uśmiechałem się i całowałem brzuch mojego chłopaka.
Wiele wieczorów spędziłem jeszcze na leżeniu z moją ręką na ciążowym brzuchu Zayna, w pewny momencie nawet sam ciężarny miał tego dość, ale mi zawsze było mało. A teraz? Stoję przed porodówką słysząc krzyki mojego rodzącego chłopaka. Chciałem tam wejść, ale niestety nie dostałem pozwolenia bo za bardzo panikowałem. Po kilku godzinnym chodzeniu po korytarzu zostałem zawołany przez pielęgniarkę, gdy wszedłem na salę i zobaczyłem Zayna leżącego w łóżku z małym zawiniątkiem znowu się popłakałem. Oczywiście zrobiłem milion zdjęć na co mój chłopak jęczał niezadowolony bo wygląda jak gówno na co za każdym razem odpowiadałem, że dla mnie zawsze wygląda cudownie. Zayn urodził zdrowego chłopca, Ethan Payn wniósł do naszego życia wiele zmian, ale dobrze nam to zrobiło.
Pierwsze co zrobiłem po powrocie Zayna ze szpitala to oświadczyłem się mu, oczywiście się zgodził, a ślub odbył się pół roku później, co lepsze w czasie naszego wesela mój chłopak oświadczył, że jest w drugiej ciąży. Byłem bardzo szczęśliwy bo nie chciałem zakończyć sprawy na jednym dziecku, a im mniejsza różnica wieku między nimi tym lepiej.
I tak oto siedzę teraz na kanapie z Zaynem, który jest już w siódmym miesiącu ciąży, tym razem oczekujemy małej Lissy, szczerze mówiąc mam nadzieję, że mała urodzi się w dniu moich urodzin bo data porodu jest blisko nich.
- Hej malutka zrobisz tatusiowi niespodziankę na urodziny? - powiedziałem do brzucha Zayna i pocałowałem go.
- Ale będzie z niej rozrabiaka, przepycha się strasznie, Ethan był delikatniejszy. - narzekał Zayn.
- Moja księżniczka będzie twardą babką. - uśmiechnąłem się.
Ethan siedział obok Zayna i co raz rączkami dotykał jego brzucha coś mamrocząc do siebie, musiałem przyznać, że ten obrazek był cudowny, ja, mój mąż, mój syn i nie narodzona jeszcze córeczka. Jestem ciekawy czy moje życie potoczyłoby się tak, gdyby Zayn nie został zwyzywany wtedy w szkole?
****************************************************
Przepraszam, że tak późno, ale napisałam część po czym stwierdziłam, że była gówniana i skasowałam ją, po czym napisałam wszystko od początku i wyszło to. Mam nadzieję, że nie jest jakieś tragiczne :3
Zapraszam >>>>
♥ Sweet lies || Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro