Half Angeles
Propozycja od xxJustMeBitchxx
Larry: Harry myśli że jako jedyny anioł urodził się z jednym skrzydłem. Nie wie nic o legendzie, że kiedyś narodzi się dwójka aniołów z jednym skrzydłem i będzie musiała się połączyć. A cóż drugim takim aniołem jest Louis.
Trochę to zmieniłem, ale dobrze o tym wiesz 😊 I ogólnie to zepsułem 😅 Zabij mnie "siostro" kiedy chcesz.
Lets go 😂
Słów około 2110
Harry od samego początku wiedział, że jest kimś więcej niż zwykłym śmiertelnikiem. Jako małe dziecko często widywał u siebie tuż za prawym ramieniem białe niczym puch pióra. Lśniły w świetle jak diamenty. Niestety nigdy nikt mu nie wierzył. Każdy wmawiał mu, że to tylko dziecięca fantazja. Z czasem brunet sam zaczął myśleć tak jak oni. Blask piór z każdym dniem malał, aż całkowicie zniknął.
Teraz zielonooki ma dwadzieścia sześć lat i prowadzi swoją małą księgarnię. Omija oczywiście półki z tematyką fantastyczną, bo przypomina mu się jego dzieciństwo. Wtedy jeszcze wierzył w te wszystkie brednie, które były tam wypisane. Wierzył, że ma jedno skrzydło, że urodził się do czegoś ważniejszego niż tylko życie na ziemi. A teraz nie wierzył w te głupoty i toczył swoje życie jak tylko chciał.
I wszystko układało dobrze do momentu, gdy w jego księgarni pojawiła się dziwna postać. Jednym ruchem sprawił, że drzwi zamknęły się na klucz, a okna zasłoniła jakaś biała płachta. Ów człowiek(jeśli w ogóle nim był) unosił się lekko nad ziemią, a powietrze wokół niego było praktycznie widoczne i namacalne.
Harry poczuł narastający w nim strach. Chciał uciec, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Tak jakby przyrósł do podłogi.
-Harry.. - brunet skamieniał - Synu mój jedyny.
Nagle strach zamienił się w coś dziwnego. Coś jakby na niego upadło i przygwoździło do ziemi. Nagle upadł nie wiedząc co w ogóle się dzieje. Na chwilę(a tak mu się przynajmniej wydawało) stracił przytomność. Kiedy otworzył ponownie oczy leżał na podłodze, a w księgarni było ciemno jak w środku nocy. Na jego piersi coś leżało. Zielonooki chwycił daną rzecz i odkrył, że to książka.
Chyba upadł, gdy wkładał ją na regał, a to wszystko mu się przyśniło.
Wstał i po omacku ruszył w stronę gdzie powinien znajdować się włącznik światła. Kiedy rozbłysły lampy chłopak zdał sobie sprawę, że coś było dalej nie tak. Na drzwiach wisiał napis "zamknięte",a okna były zasłonięte żaluzjami. Książka, którą trzymał nigdy nie znajdowała się w jego księgarni.
Po bliższym przyjrzeniu się jej można było zauważyć, że jest stara i prawdopodobnie pochodziła z XVIII-XIX wieku.
Otworzył ją delikatnie i to co zobaczył bardziej go utwierdziło w tym, że zwariował. Na pierwszej stronie widniał napis "HARRY Angel of Happiness". Każda inna kartka była pusta. Tak jakby on sam miał je zapisać.
I wtedy poczuł przeraźliwy ból na prawym ramieniu. To było tak jakby coś chciało się wydostać z jego wnętrza. Księga wypadła mu z rąk, a on sam upadł na kolana wydając z siebie przeraźliwy krzyk.
Niewiara boli - jakaś część go krzyczała to w nim.
Coś zatrzepotało za jego plecami. Przerażony odwrócił głowę w tamtą stronę i zobaczył coś o czym zapomniał, a raczej coś o czym chciał myśleć jako o wytworzenia dziecięcej fantazji.
Śnieżnobiałe pióra układały się w skrzydło i Harry musiał go dotknąć, aby upewnić się, czy na pewno tam jest. Niestety jego dłoń przeszła przez nie jak przez obraz rzucany przez rzutnik.
Zwariował!
*
Zielonooki całkowicie nie mógł sobie poradzić z całą sytuacją dlatego teraz siedział w mieszkaniu swojego przyjaciela, Niall'a. Chłopak lubował się w takich sprawach, więc H tylko u niego mógł szukać pomocy.
-Widziałeś?
- Co? - Harry zapytał lekko zdenerwowany. Blondyn jednak to olał i otworzył książkę. Na pierwszej stronie dalej widniał napis "Harry, anioł szczęścia" - Przecież ci mówiłem, że to tam jest.
- Ale patrz - Horan odwrócił książkę i ponownie ją otworzył. Tym razem na kartce pisało coś innego. Harry otworzył szeroko oczy.
"Louis Angel of Love"
-Jest taka legenda. - podszedł do jednego regałów z książkami -Raz na kilka tysięcy lat rodzą się anioły z jednym skrzydłem. Miłość i szczęście. Chyba muszą się połączyć..
- Co Typieprzysz?!
- Ja? Spójrz na siebie - Niall wyciągnął jedną zksiążek i usiadł tuż obok loczka. Położył księgę przed nimi i przewertował kartki, aż znalazł to czego szukał. - Dwa anioły zwiastujące szczęście i miłość. - Wskazał na postacie wyciągnięte z mitologii - Anioł z lewym skrzydłem, to osoba o czystym jak łza sercu. W około niego za sprawą jego mocy ludzie łączą się w pary, ale on sam nie może zaznać miłości. Anioł z prawym skrzydłem. Czyli ty - Wskazał palcem na H - Anioł niewinny. Emanuje szczęściem. Dlatego wszyscy w jego obecności są szczęśliwi.
- Co za brednie
-Ale to prawda! Każdy czuje przy Tobie się szczęśliwy. Jakoś twoi byli odchodzili z uśmiechem na twarzy.
Chłopak prychnął i próbował ułożyć się wygodnie na krześle, niestety skrzydło mu to uniemożliwiało.
- Musisz znaleźć anioła miłości..
-Po cholerę?
Niall spojrzał na Harry'ego z lekko krzywą miną.
-Jedno bez drugiego istanieć nie może. - Usta blondyna zacisnęły się w wąską linię. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, ażwreszcie wyrzucił z siebie najgorszą z najgorszych prawd - Jeśli się nie odnajdziecie i nie złączycie, obydwaj umrzecie.
- Co zabrednie!
- Brednie? To ty łazisz z jednym skrzydłem. - Irlandczyk mocno się oburzył - Chcę, abyś żył dlatego sam go poszukam - Zamknął z dużą siłą księgę i wstał.
- Ile mamy czasu? - Harry sam nie wierzył we własne słowa.
- Do pełni.. -Niebieskooki podrapał się po głowie - Czyli jakieś trzy dni.
Styles złapał się za głowę. Jak miał niby znaleźć daną osobę skoro nawet nie wie gdzie szukać! Jak cała ta legenda nie jest ściemą, a ta sytuacja jakiś parszywym snem, to on Harry Styes za trzy dni będzie leżał martwy. Cudna przyszłość go czekała.
*
Jeszcze tego samego wieczoru wyruszyli na poszukiwania.
- Jak mam niby szukać kogoś z tym -wskazał za siebie - na plecach.
- Tylko osoby wierzące i o czystym sercu je zobaczą. Jesteśmy w Londynie, czemu się martwisz? Widziałeś kiedyś prostytutkę z czystym sercem i wiarą - chłopak się roześmiał. Harry wiedział, że przyjaciel ma rację. Mało tu takich osób.
- Jak go znajdziemy w gąszczu tylu ludzi?
-Księga daje wskazówki..
No i było na tyle tłumaczeń N. H miał po prostu iść za chłopakiem i udawać, że jest pełen szczęścia.Po dłuższym zastanowieniu się brunet doszedł do wniosku, że nigdy tak naprawdę nie był szczęśliwy. Zawsze wmawiał sobie, że to uczucie gości w jego sercu. Czyżby brak połączenia z"Miłością" wyssał to z niego?
*
Pierwszy dzień poszukiwań zakończył się fiaskiem. Nie wpadli nawet nan ajmniejszy trop drugiego anioła, a księga milczała. Harry już odliczał godziny do swojej śmierci. Ciągle się zastanawiał, czy będzie umierał w męczarniach. Skoro wydobycie skrzydła z jego wnętrza było tak bolesne, to co będzie z umieraniem?!
Zacisnął mocno zęby i smętnie szedł do domu ściskając w dłoniach coś co niby miało mu pomagać.
- Dlaczego ja? - wyszeptał w stronę książki - Dlaczego?
I wtedy stało się coś czego się niespodziewał. Złota okładka zaświeciła się i wypadła mu z rąk. Chłopak rozejrzał się. Na jego szczęście nikogo nie było. Spojrzał w bok, znajdował się obok jakiej księgarni, której nigdy wcześniej nie widział.
- Dziwne - pochylił się, aby podnieść to co mu wypadło i wtedy zobaczył jak na czystej stronie tworzy się złocisty obrazek przedstawiający drzwi i witrynę jakiegoś sklepu. Zmarszczył się i przyjrzał się temu co powstało. Spojrzał ponownie na księgarnię. Malowidło przedstawiało dokładnie wejście do niej. Czyli mieli trop. Czyżby dana osoba była powiązana z nią.
"Księgarnia pod czarnymskrzydłem"
H podrapał się po głowie zastanawiając się, czy to nie kolejna wskazówka. Możliwe, że osoba której szukał miała czarne skrzydło.
Niestety księgarnia była już od kilku godzin zamknięta, musiał wrócić tu jutro.
Napisał jeszcze wiadomość do Niall'a i pognał do domu. Musiał pożegnać się z bliskimi.
*
Rano obaj wybrali się zbadać owy trop, który wskazała im księga. Pomiędzy tysiącami ludzi śpieszącymi się próbowali dotrzeć do księgarni.
Niall zachowywał się jak szczęśliwe małe kociątko, które nie umie znaleźć sobie miejsca. Harry nie podzielał jego radości. Chciał zakończyć tą całą zavawę. Miał ochotę wyrwać sobie skrzydło i dać je wprezencie z całym tym brzemieniem komuś innemu. Nie chciał być tu, nie chciał być tym kim jest.
Nagle pomiędzy tłumem zobaczył czarne pióra.
- Patrz - wskazał to Niall'owi - To może on
-Myślisz, że Miłość nosi się na czarno? - parsknął, ale jego twarz zmieniła wyraz jak księga zamigotała złotą poświatą.
-Otwórz ją - Harry ponaglał przyjaciela. Blondyn powoli otworzył książkę, a ich oczom ukazał się rysunek czarnych jak popiół skrzydeł - Księga wie lepiej, prawda?
Ruszyli w stronę w jaką skierowała się dana osoba i wtedy znaleźli się pod księgarnią, gdzie wczoraj był Harry. Bez zastanowienia weszli do środka. H poczuł się jakby był w innym świecie. Stare regały z pięknymi zdobieniami stały wszędzie. Każdy detal wystroju wskazywał, że właściciel uwielbiał antyki i starodawne projekty wnętrz. Tu było jak z bajki. Wyobrażał sobie jak wchodzą tu damy w pięknych zdobionych sukniach do ziemi prowadzone przez swoich mężów.
-Słucham? - do rzeczywistości przywraca go cichy spokojny głos. Przed nim stał niski chłopak z lekko przygaszonymi niebieskimi oczami. Biła od niego przyjemna aura. H czuł to czym emanował niebieskooki aż wewnątrz siebie.
- To on - choć Harry niewidział u niego skrzydła, to czuł, że to on. Dlatego zrobił coś głupiego. Przyciągnął do siebie drobnego chłopaka i złączył ich usta. Przecież w każdej bajce to pocałunek pokonuje wszystko. Chłopakowi to raczej się nie spodobało, dlatego go odepchnął - Co ty odwalasz człowieku. Zaraz wezwę policję!
- Co siędzieje, kochanie? - gdzieś z zaplecza wyłoniła się postać. Chłopak nie był o wiele starszy niż oni. Jego ciemna karnacja współgrała z jego czarnymi oczami. Wyglądał jak demon w czystejpostaci. I na pewno nim był! Jego czarne skrzydła falowały jakby pod wpływem wiatru.
- Wyjdźmy stąd - Niall pociągnął za rękaw Harry'ego, ten jednak się nie ruszył. I wtem księga o sobie przypomniała, malując na czystej kartce Mulata w postaci demona -Harry..
I za nim zdarzyli cokolwiek zrobić, mężczyzna machnął ręką zamykając za nimi drzwi.
- Co się dzieje? - zapytał niebieskooki
- Nic, kochanie - mężczyzna dotknął ramienia chłopaka. Jego aura nagle przygasła, a on sam upadł nieprzytomny.- A teraz wy..
Niall spojrzał z zaciętymi ustami na H i wcisnąłmu w dłonie księgę.
- Pilnuj jej jak oka w głowie i zajmij się szatynem - i wtedy blondyn zrobił coś czego nie spodziewał się ponim przyjaciel. Machnął ręką przez co wszystkie książki po jego prawej stronie wysunęły się z regałów i zawisły w powietrzu. Kolejny ruch ręką sprawił, że poleciały w stronę Mulata. Harry upadł na ziemię, aby nie zostać ofiarą w zderzeniu z którąś z encyklopedii. Na czworaka podszedł do niebieskookiego. Sprawdził czy żyje i pomiędzy latającymi przedmiotami wciągnął go na zaplecze. Zamknął za sobą drzwi, choć dobrze wiedział, że to i tak nic nie da. Demon jednym palcem pewnie je otworzy.
-Obudź się - lekko poklepał chłopaka po policzku - Proszę, obudź się. I jak na zawołanie powieki chłopaka uniosły się i Hazz mógł spojrzać w przymglone niebieskie oczy.
- Zostaw mnie! - chłopak odsunął się na bezpieczną odległość - Gdzie mój chłopak?!
- Twój demon niszczy księgarnię, a mój przyjaciel mu w tym pomaga. Ale Niall to ten, który chce nas uratować. W ogóle nie wiedziałem, że posiada takie moce. Będę musiał z nim o tym porozmawiać jak skończy się bawić z tym twoim fagasem..
- Ty masz skrzydło - wskazuje w miejsce, gdzie za prawym ramieniem chłopaka poruszało się delikatnie białe skrzydło.
- Punkt za spostrzegawczość - H dotknął piór i zadał sobie sprawę, że skrzydło nagle zrobiło się materialne. Wcześniej czuł je tylko psychicznie, a teraz mógłje dotknąć - Ty też je masz prawda? - szatyn spuścił wzrok -Tylko nie wiem dlaczego go nie widzę. Czyżbyś nie wierzył?
Coś ciężkiego uderzyło o drzwi lekko je uszkadzając. Brunet aż się wzdrygnął. Odwrócił się przez co zrzucił coś z półki. Kilka jego piór uniosło się do góry, aby po chwili spaść. Jedno z nich upadło na dłoń niebieskookiego. Od razu zmieniło barwę z bielina czerwień.
Okładka księgi rozbłyskała się. Harry otworzył ją i zobaczył kilka piór w kolorze czerwonym i białym.
- Nie umiem tak.. - wyszeptał nagle szatyn. Jedna z łez upadła na pióro i stało się coś niespodziewanego. Jakaś ciemna aura spłynęła z chłopaka i rozpłynęła się w powietrzu. Tuż za jego lewym ramieniem ukazało się czerwone niczym krew skrzydło - Nie chcę tak żyć - zasłonił twarz dłońmi - Boje się, nie wiem corobić.
Harry odłożył księgę i ukląkł przed chłopakiem, objął go ramionami i mocno przytulił do siebie.
-Ja też nie..
Wtedy to się stało. Jakieś silne pole magnetyczne wytworzyło się pomiędzy nimi. Różnobarwne światło rozświetliło ich obu. Okna, drzwi, nagle zniknęły a milion barw zaczęło rozchodzić się po całym świecie. Legenda stała się prawdą, a proroctwo się wypełniło. Miłość i szczęście połączyły się w jedność. Od tej pory panuje między nimi harmonia, tylko od czasu do czasu jakiś demon chce wykraść się między nie i zniszczyć to, dlatego należy wierzyć w dobre zakończenie, że miłość przynosi szczęście.
"Ludzie to anioły z jednym skrzydłem, dlatego aby się wznieść, musimy trzymać się razem."
Maria Konopnicka
Pewnie zastanawiacie się co się stało z Harry'm i Louis'em. Mogę zapewnić, że żyją w szczęściu i miłości, bo tylko dzięki sobie mogą latać.
Koniec
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro