Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

We took a chance | 15




— Jakiej umowy?

Obaj mężczyźni popatrzyli na siebie w milczeniu. Jimin zagryzł wargi, przystając z nogi na nogę, a Yoongi... Po nim w zasadzie niczego nie można było wywnioskować.

Brunet podszedł do nich bliżej, zakładając ramiona na piersi i obdarzył ich nieufnym wzrokiem. Od początku mu coś w nich nie pasowało. To nagle przygruchanie sobie przez Jimina chłopaka i podróż z nim do domu ich rodziców wydała się jakaś podejrzana. Nie wyglądali też na zbytnio zżytych, z wyjątkiem wieczoru, podczas którego oglądali wspólnie film, ani razu nie nakrył pary na całowaniu się ani przytulaniu. Czy tak zachowywali się ludzie w świeżym związku?

— Jungkook! — Szatyn doskoczył do swojego starszego brata, otaczając go ramionami. Próbował zamaskować swoje zmieszanie uśmiechem i zapewnić go, że wszystko było w porządku. — Ładnie to tak podsłuchiwać rozmowy innych ludzi?

Przestał się uśmiechać, kiedy młodszy odepchnął jego ramię.

— Nie zmieniaj tematu, słyszałem was — burknął, przeskakując wzrokiem to na niego, to na Yoongiego. — I oczekuję odpowiedzi. Co takiego przed nami ukrywacie?

— No bo... Bo Yoongi i ja...

— Jimin, to bez sensu. Po prostu powiedz mu prawdę. — Zamarł, gdy Yoongi otoczył go ramieniem. Próbował przekazać mu coś swoim wzrokiem, ale nie bardzo wiedział, co powinien odpowiedzieć. Musnął jego dłoń, zatrzymując wzrok na serdecznym palcu, aż przeszły go dreszcze. — Nie ma na co czekać, kochanie.

— Masz rację. — Przytaknął mu po chwili i odwrócił się do brata, który zdawał się zniecierpliwiony ich brakiem odpowiedzi. — Nie chcieliśmy tego mówić, żeby nie psuć tobie i Tae specjalnego momentu, ale Yoongi poprosił mnie wczoraj o rękę i... Zgodziłem się!

— Jesteście zaręczeni i nic nam o tym nie powiedzieliście?! — Wszyscy trzej zadrżeli, gdy w pomieszczeniu zjawiła się ich matka. Niech to szlag.

— Przepraszamy, mamo... Ale to wszystko stało się tak nagle, że nie wiedziałem co powiedzieć — zmieszał się jej najstarszy syn, czerwieniąc na twarzy. A przecież jeszcze przed podróżą uprzedzał Yoongiego, że jego rodzina to banda detektywów i muszą być ostrożni na każdym kroku!

— Wystarczyło pokazać pierścionek. — Rodzicielka przewróciła oczami na jego zachowanie i uniosła jego rękę, by obejrzeć biżuterię, ale gdy dostrzegła na niej pustkę, zmrużyła oczy. — Jego też nie założyłeś, żeby podtrzymać kłamstwo? Oj Jiminie, przecież wiesz, że bym się ucieszyła! A ty, od teraz masz się zwracać do mnie mamo! I nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. — Pogłaskała Yoongiego po włosach.

— Teraz nie dziwię się dlaczego Yoongi hyung był niezadowolony. Nie wiem jak mogliście myśleć, że się na was pogniewamy. Ja i Taehyung cieszymy się waszym szczęściem! — Poklepał swojego brata, ale nie zdołał powiedzieć nic więcej, kiedy zostali zawołani na jedzenie.

— Chłopcy, obiad!

...

— Tak sobie myśleliśmy... — Taehyung z Kookiem zaczepili ich wieczorem, gdy rozłożyli się razem w salonie. Jak tylko dojechali na miejsce, czas zlatywał im w mgnieniu oka. Ledwo zdołali przywitać się na obiedzie z rodziną, spędzić trochę czasu na ogrodzie i w obecności ojczyma Jimina, a słońce już miało się ku zachodowi. Po tym jak wszystkich wokół dobiegła już nowina o ich zaręczynach, ich mama nie mogła przestać mówić o zbliżającym się weselu, a Jimin tylko wstrzymywał oddech, gdy któraś ciotka pytała ich o to jak się poznali, czy planują zaadoptować dzieci. Udawanie chłopaka wydawało się łatwe, a narzeczony był wejściem na zupełnie nowy poziom. Teraz nie było już opcji, że rodzina szybko zapomni o Yoongim.

— Skoro wszyscy jesteśmy zaręczeni, to może zaplanujemy ślub na tę samą datę? Podzielilibyśmy się kosztami. Razem z Kookiem uważamy, że najlepiej byłoby wziąć go w czerwcu, za trzy miesiące. Zaprosilibyśmy najbliższych i przyjaciół.

— Za trzy miesiące? — powtórzył za nim Jimin, starając się przekalkulować w głowie, czy ten czas aby na pewno wystarczy im, by zrealizować ich plany.

— Co o tym myślisz, myszko? — Z rozmyślań wybudził go głos Yoongiego.

Los był okrutny, że zamiast pomagać im dopięciu swojego celu, wciągał ich w jeszcze większe kłamstwa i problemy. Nie wiedział jak udało mu się przetrwać obiad z jego rodziną, ale za tą umowę, to miał jeszcze zamiar go opieprzyć, jak tylko zostaną sami.

Teraz jednak musiał kontynuować swoją grę i uśmiechać się szeroko.

— Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię w garniturze. I bez niego — Usiadł na jego kolanach, bawiąc się guzikami od koszuli.

— Dobrze widzieć, że wasza miłość rozkwita — wtrącił Kook, obserwując zakochaną parę. — Już myślałem, że coś między wami nie gra.

— Żartujesz?! Czasem muszę się powstrzymywać, żeby go nie dotykać. Jest taki seksowny. Aż mnie niesie, by wziąć go tu i teraz — mruknął seksownym głosem, wpatrując się w Yoongiego i głaszcząc jego udo.

— Ty jego? — zdziwił się młodszy, ale jemu nawet nie mrugnęła powieka. Ułożył się wygodniej na kolanach swojego udawanego narzeczonego, muskając go palcami.

— Myszka też potrafi być drapieżna.

— To my chyba będziemy się już ewakuować, Tae. — Jungkook wymienił spojrzenie z blondynem, biorąc go za rękę, żeby pójść do sypialni. — A wy bawcie się grzecznie!

Jak tylko drzwi od salonu się zamknęły, Jimin zacisnął dłonie na koszuli.

— Chyba musimy sobie coś wyjaśnić, kotku.

...

Zostaliście oblani? U mnie chyba zapomnieli xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro