We can live in love in slow motion, motion, motion | 20
Ja tylko chciałam wspomnieć, że moje serduszko nie było ready na to, że wbijecie 800 followków przed weekendem i nawet nie wiem jak mam wam za to podziękować (z pewnością obiecanym taekookiem) Zrobiliście mi dzień, to ja teraz robię wam dzień z Promise, kocham was xx
...
Powrót do pracy okazał się cięższy niż Yoongi przypuszczał, a otwierając oczy o godzinie czwartej nad ranem, walczył z ogromną chęcią wyrzucenia swojego budzika przez okno. Na domiar złego nie miał przy sobie swojej antystresowej maskotki, ponieważ tuż po przyjeździe Jimin stwierdził, że musi wrócić do mieszkania, które wynajmował razem z Kookiem i Tae, i spotkają się dopiero na planie nagrań. Albo nie był gotów konfrontację i nie chciał, żeby doszło między nimi do czegoś więcej, o czym nie powiedział mu wprost; Yoongiemu pozostało jedynie się domyślać.
— Aloha! — Obejrzał się za siebie, gdy do garderoby ponownie wkroczył rozradowany menedżer. Przyjrzał się mu uważnie, dostrzegając kilka zmian na jego ciele, twarzy i włosach. Jego skóra była opalona, w miejscu rękawów pozostały widoczne ślady po słońcu, a w dodatku jego kosmyki były teraz w odcieniu piasku, opadając delikatnymi falami na jego czoło. — Co tam słychać? Jak było na wyjeździe z twoim chłopakiem? — Odkąd razem z Jiminem wmówili mu, że są parą (a teraz faktycznie nią byli) nie mógł oprzeć się, by to bez przerwy powtarzać. Cieszył się z tego, że Yoongi w końcu sobie kogoś znalazł.
— Miałem szczerą ochotę, żeby się tu dzisiaj nie pojawić. A odpowiadając na twoje pytanie, Busan nie jest takie złe jak myślałem. Jimin przedstawił mnie swojej rodzinie, spędziliśmy też trochę czasu sami. — Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie spaceru i wieczoru przy komedii romantycznej. Nie wydarzyło się między nimi nic więcej, ale przecież nie musieli się nigdzie spieszyć, czasu mieli pod dostatkiem. — A co u ciebie i Namjoona?
— Zabrał mnie na Hawaje! Z okazji naszej trzeciej rocznicy, wyobrażasz to sobie? Planował to za moimi plecami od kilku miesięcy. Było super! Opalaliśmy się na plaży, uczyliśmy nurkowania, zobaczyliśmy rafę koralową no i Nam łapał kraby — dodał, przewracając oczami na pasję swojego chłopaka. Kochał go, ale niektóre z jego dziwactw go przerażały.
Ich rozmowy ucichły, kiedy do środka przedostał się uśmiechnięty od ucha do ucha Jimin. Oblizał usta, równając spojrzenie z siedzącym przy toaletce Yoongim, a kiedy makijażystka skończyła swoją pracę, wtulił się w jego ciało jak stęskniony za właścicielem kotek.
— Macie pięć minut! — Hobi wraz z dziewczyną pozostawili ich samych w garderobie. Jimin z radością wpił się w nawilżone balsamem usta Mina, mrucząc przy tym i ugniatając jego ramiona.
— Tylko uważaj na makijaż — ostrzegł go starszy, jednak ten nic sobie z tego nie robił.
— Nie martw się, nic nie popsujesz.
— Mówiłem o sobie — wyjaśnił, a on kujnął go w biodro. — Wyspałeś się?
— Wyspałbym się bardziej, gdybyś był w pobliżu.
— Gdybym był w pobliżu, nie zmrużyłbyś oka przez resztę nocy. — Musnął palcami jego szyję.
— Czuję się dziwnie z tym, że już się nie nienawidzimy — wyznał, nie tracąc uśmiechu z twarzy, gdy Yoongi odpowiedział mu śmiechem.
— Dzisiaj będziesz miał okazję trochę się ze mną posprzeczać.
— Dlaczego? — Spojrzał na niego z zaciekawieniem, czując jak ten trąca go w nos i prowadzi w stronę drzwi.
— Przekonasz się za moment.
Po wejściu na plan zajęli miejsca naprzeciwko siebie; Jimin z resztą uczestników, Yoongi z jurorami. Kobieta, która jako jedyna nie brała udziału w pojedynku, wytłumaczyła im na czym polega nowe wyzwanie.
— W dzisiejszym odcinku podzielimy się na dwie grupy. Do obu zostanie przydzielony jeden z jurorów. Waszym zadaniem będzie przygotowanie przystawki, głównego dania oraz deseru na wesele. Oceni was para młoda, a zwycięzcy otrzymają wstęp do luksusowej restauracji. Powodzenia!
Jimin zrozumiał przed czym ostrzegał go Yoongi, kiedy okazało się, że w tej rundzie będzie konkurować z drużyną, którą dowodził. Ostro podwyższył mu poprzeczkę, ale nie zamierzał się poddawać. Jego grupa także otrzymała kucharza do pomocy, a w pojedynku nie liczyła się tyle ich pomoc, co pomysłowość i smak potrawy.
— Stresujesz się czymś, myszko? — Odwrócił się, by zrównać spojrzenie z Yoongim. Przypatrywał się mu ze złośliwym uśmieszkiem, podwijając rękawy koszuli, jakby szykował się do pojedynku na pięści, a nie gotowania. Myślał, że tym sposobem go przestraszy?
— To będzie przyjemność pokonać twoją drużynę, kotku — szepnął w odpowiedzi, odpowiadając mu dokładnie tym samym uśmiechem. Nic nie robił sobie z tego, że swoim zachowaniem zwracał uwagę uczestników i kamerzystów, a reżyser wręcz namawiał ich do tych słownych potyczek.
Gdy zegar poszedł w ruch, w kuchni zrobiło się gorąco. Wszyscy pracowali na najwyższych obrotach, próbując skomponować coś z produktów, które zostały im przydzielone. Jimin czuł się dobrze w roli kapitana drużyny, ani na moment nie zapominając o swojej roli. Nie dał odciągnąć się uwadze kamer, pilnując, żeby każda potrawa została przygotowana na czas.
Kiedy przyszło do ogłoszenia werdyktu i każdy z uczestników spróbował potraw przeciwnej drużyny, zaczął czuć się dziwnie. Na początku zrobiło mu się duszno i gorąco, zaczęło kręcić mu się w głowie. Nie chciał jednak zgłaszać swojego złego samopoczucia reszcie załogi i przerywać nagrania, wiedząc, że po ogłoszeniu wyników, będą mogli swobodnie zejść z planu.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, kiedy zatoczył się i bezwładnie upadł na ziemię.
— Jimin! — Yoongi jako pierwszy zauważył, że coś jest nie tak. Nie zwracając uwagi na kamery, doskoczył do nieprzytomnego chłopaka i podniósł wzrok na pozostałych członków grupy. — Co się stało?!
— W-Wszystko było z nim w porządku. Próbował tylko ciasta... — bąknęła jedna z uczestniczek.
— Ciasta? — Yoongi rozejrzał się po rozstawionych na stole deserach, uświadamiając sobie, że chłopak informował go kiedyś o swojej alergii. — Truskawki — szepnął pod nosem, wychylając się w stronę ekipy. — Dzwońcie po pomoc!
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro