Baby, I don't want to feel alone | 05
— Czy my przypadkiem nie pomyliliśmy szkoły tańca z cukiernią? Bo widzę tu same ciacha!
Jeśli wydawało mu się wcześniej, że angażowanie w coś Jina będzie dobrym pomysłem, to to był ten moment, kiedy żałował, że w ogóle się odezwał. Bo gdy tylko wyznał mu w czym leży jego problem, on jak ekspert w rozwiązywaniu problemów zarządził nową misję w postaci zawarcia układu z bratem chłopaka jego najlepszego przyjaciela.
A mógł zostać w domu, przesypiając cały dzień na wygodnym materacu i w ciepłej pościeli niż pchać się do tego skupiska potu, cienkich podkoszulków i muzyki, od której bolała go głowa.
— Panowie na zajęcia? — Siedzący na recepcji mężczyzna wyszedł im na spotkanie. Miał na sobie obcisłe leginsy i długą podartą koszulkę, aż na widok takiego zestawienia Yoongiemu przypomniało się zjedzone kilka godzin wcześniej śniadanie.
Jin był w zupełnie odwrotnej sytuacji.
— A nie, tak tylko popatrzeć. — Uśmiechnął się, zaczerpując wdechu, gdy zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział. — T-To znaczy... Przyszliśmy porozmawiać z Jiminem! Może pan go do nas zawołać?
— Jimin! Jakiś przystojniak o ciebie pyta... — krzyknął w stronę sali i puścił brunetowi oczko, nim powrócił do stanowiska swojej pracy. — Za moment powinien się zjawić.
— Dziękujemy!
Yoongi klął pod nosem, czekając na przyjście chłopaka. Nie znosił tego miejsca równie mocno jak siłowni i wszystkiego, co wiązało się z ruchem oraz aktywnością fizyczną. Matka natura nie obdarowała go ponadprzeciętną sprawnością, więc wolał oszczędzać swe nogi na stare czasy.
Jimin w końcu się przed nimi zjawił. W przeciwieństwie do swojego kolegi miał na sobie zapiętą prawie pod samą szyję bluzę i szerokie dresy, a na głowie czapkę z daszkiem. Uśmiechnął się do Jina, a później jego wzrok zatrzymał się na najlepszym przyjacielu chłopaka jego brata i na tym skończyła się radość.
— Chodźcie, mam teraz wolną salę. — Kiwnął głową, czekając, aż mężczyźni pójdą za nim. Ominął ciekawskiego kolegę z pracy stojącego w korytarzu i zamknął drzwi od sali, do której weszli. — Powiesz mi w końcu o co chodzi? Po co chciałeś się ze mną spotkać i dlaczego towarzyszy nam... Przepraszam, pańska godność?
— Detektyw Kim Seokjin z biura detektywistycznego "Kim Seokjin" w Seulu, przyjaciel Yoongiego. — Starszy wyciągnął rękę na przywitanie.
— Park Jimin, tancerz. — Uścisnął ją nieśmiało i przerzucił wzrok na Yoongiego.
— Chciałem sporządzić umowę, na wypadek gdybyś próbował mnie oszukać. A także potwierdzić, że zgadzasz się na wszystkie zawarte w niej podpunkty. Jin jest naszym pośrednikiem.
— Poważnie? Zachowujesz się jakbym miał oskubać cię z majątku! Pokaż to. — Odebrał mu kartkę z dłoni i zaczął ją studiować, skubiąc się co chwilę po brodzie. — Hmm... Co ma znaczyć ten podpunkt czwarty, "związek"?
— Wynajmujesz mieszkanie razem z Jungkookiem i Taehyungiem, tak? A ja potrzebuję pretekstu, żeby częściej ich odwiedzać. W tej sytuacji najlepszą opcją byłoby, żeby...
— Nie ma takiej opcji! — Odrzucił dokument z powrotem w jego ręce, na co Yoongi spojrzał na niego z grymasem.
— Ale na zdradę się zgodziłeś.
— Jaką znowu zdradę? Powiedziałem tylko, że pomogę zdobyć ci Taehyunga, nic więcej!
— Który jest w związku z twoim bratem.
— Od czterech miesięcy. To nie tak, że ingeruję w ich małżeństwo. — Przewrócił oczami. — Oni się nawet dobrze nie znają. Zresztą, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie będę spotykać się z tym palantem!
— Ten palant wciąż tutaj stoi.
I pewnie doszłoby do rękoczynów, gdyby nie szybka reakcja Jina, który stanął pomiędzy nimi i rozłożył szeroko ramiona.
— Stop it! Wy dwaj, macie się natychmiast uspokoić! Porozmawiam z Jiminem na osobności. Yoongi, mógłbyś skoczyć po kawę? Dla mnie latte. I koniecznie słodzona! — Wypchnął przyjaciela za drzwi, biorąc kilka głębszych wdechów.
— Słuchaj, Jimin... Ja wiem, że to wygląda tak jakby Yoongi nie potrafił obchodzić się z uczuciami innych ludzi i na co dzień tak jest... Ale poza kamerami to naprawdę w porządku facet! Po prostu potrzebuje kogoś, kto naprowadzi go na właściwą drogę, pokaże co i jak. Nie musisz go nawet lubić. Wystarczy, że spędzicie trochę czasu w towarzystwie Tae i twojego brata, a ty w nagrodę dostaniesz przepustkę do programu. Czy to nie brzmi jak spełnienie marzeń?
— Bardziej przepustka do piekła. Nie wiem czy to zniosę. On jest taki gburowaty, że od samego patrzenia podnosi mi się ciśnienie! — przyznał z irytacją w głosie, poprawiając końcówki swoich brązowych włosów. Po tym jak Yoongi obraził go publicznie za ich kolor nie mógł patrzeć na siebie w lustro, bo przypominały mu o słowach tego głąba, a przebywanie w jego otoczeniu przez dłuższy czas tylko zwiększało ryzyko konfliktu.
— Nikt nie musi wiedzieć jak jest naprawdę. To zostanie tylko między nami! Ale pomyśl sobie jak zareagowałby twój były, gdyby zobaczył, że codziennie odwiedza cię jakiś obcy facet — dodał, a Jimin drgnął, unosząc głowę.
— Skąd... Aż tak to widać?
— Lata doświadczenia w zawodzie robią swoje — zaśmiał się niewinnie. Gdyby ludzie zdawali sobie sprawę jak wiele rzeczy można pozyskać z ich portali społecznościowych...
— Nie znoszę tego, że musimy tu razem pracować. Gdybym tylko miał szansę coś z tym zrobić, wygrałbym pierwsze miejsce w programie i założył własną szkołę... Masz rację, nie mogę się teraz poddać. — Zacisnął dłonie w pięści, gdy do ich uszu dotarło pukanie.
— Przyniosłem kawę. — Brunet wszedł do środka, wręczając kubek z parującą kawą Jinowi i odwrócił się w kierunku Jimina z nietęgą miną. — Przemyślałeś zdanie, czy mam szukać kogoś na twoje miejsce?
Chłopak przygryzł wargę i popatrzył na detektywa, który zachęcił go do mówienia.
— Zostanę twoim udawanym chłopakiem, ale musisz zastosować się do moich porad. Jeśli chcesz, żeby ktokolwiek nam w to uwierzył — podkreślił, a starszy od niego mężczyzna przytaknął głową.
— Jeśli któryś z was złamie umowę, będzie zmuszony wypłacić drugiemu odszkodowanie. Czy to dla was jasne? — Jin popatrzył na nich obu w skupieniu, wyciągając drugą umowę.
— Jak słońce, a teraz dawaj długopis — ponaglił go Yoongi, pochylając się nad stolikiem, aby przypieczętować ich misterny plan.
— Podpiszcie tutaj, tutaj i jeszcze... O, tutaj! — Obaj ze zniecierpliwieniem wypełnili papiery i oddali je z powrotem w ręce głównego spiskowca bez zerkania do druku. Nie wiedzieli tylko, że przez swoje własne roztargnienie podpisali nie ten arkusz, co chcieli.
— Ogłaszam was parą, możecie się... Nienawidzić dalej, czy co wy tam robicie! A ja lecę do urzędu dostarczyć papiery mojemu klientowi, bo mi zamkną! Do zobaczenia! — Najstarszy machnął ręką na ich piorunujące spojrzenia i w pośpiechu wyszedł z sali, pozostawiając dwójkę w niezręcznej ciszy.
Jimin odchrząknął, poprawiając bluzę, która przypadkowo osunęła się na jego wystające obojczyki i przykuła uwagę Yoongiego, czego nie był świadomy.
— Wpadnij do mnie jutro przed osiemnastą to obgadamy szczegóły.
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro