Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Baby, I don't want to feel alone | 05


— Czy my przypadkiem nie pomyliliśmy szkoły tańca z cukiernią? Bo widzę tu same ciacha!

Jeśli wydawało mu się wcześniej, że angażowanie w coś Jina będzie dobrym pomysłem, to to był ten moment, kiedy żałował, że w ogóle się odezwał. Bo gdy tylko wyznał mu w czym leży jego problem, on jak ekspert w rozwiązywaniu problemów zarządził nową misję w postaci zawarcia układu z bratem chłopaka jego najlepszego przyjaciela.

A mógł zostać w domu, przesypiając cały dzień na wygodnym materacu i w ciepłej pościeli niż pchać się do tego skupiska potu, cienkich podkoszulków i muzyki, od której bolała go głowa.

— Panowie na zajęcia? — Siedzący na recepcji mężczyzna wyszedł im na spotkanie. Miał na sobie obcisłe leginsy i długą podartą koszulkę, aż na widok takiego zestawienia Yoongiemu przypomniało się zjedzone kilka godzin wcześniej śniadanie.

Jin był w zupełnie odwrotnej sytuacji.

— A nie, tak tylko popatrzeć. — Uśmiechnął się, zaczerpując wdechu, gdy zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział. — T-To znaczy... Przyszliśmy porozmawiać z Jiminem! Może pan go do nas zawołać?

— Jimin! Jakiś przystojniak o ciebie pyta... — krzyknął w stronę sali i puścił brunetowi oczko, nim powrócił do stanowiska swojej pracy. — Za moment powinien się zjawić.

— Dziękujemy!

Yoongi klął pod nosem, czekając na przyjście chłopaka. Nie znosił tego miejsca równie mocno jak siłowni i wszystkiego, co wiązało się z ruchem oraz aktywnością fizyczną. Matka natura nie obdarowała go ponadprzeciętną sprawnością, więc wolał oszczędzać swe nogi na stare czasy.

Jimin w końcu się przed nimi zjawił. W przeciwieństwie do swojego kolegi miał na sobie zapiętą prawie pod samą szyję bluzę i szerokie dresy, a na głowie czapkę z daszkiem. Uśmiechnął się do Jina, a później jego wzrok zatrzymał się na najlepszym przyjacielu chłopaka jego brata i na tym skończyła się radość. 

— Chodźcie, mam teraz wolną salę. — Kiwnął głową, czekając, aż mężczyźni pójdą za nim. Ominął ciekawskiego kolegę z pracy stojącego w korytarzu i zamknął drzwi od sali, do której weszli. — Powiesz mi w końcu o co chodzi? Po co chciałeś się ze mną spotkać i dlaczego towarzyszy nam... Przepraszam, pańska godność?

— Detektyw Kim Seokjin z biura detektywistycznego "Kim Seokjin" w Seulu, przyjaciel Yoongiego. — Starszy wyciągnął rękę na przywitanie.

— Park Jimin, tancerz. — Uścisnął ją nieśmiało i przerzucił wzrok na Yoongiego.

— Chciałem sporządzić umowę, na wypadek gdybyś próbował mnie oszukać. A także potwierdzić, że zgadzasz się na wszystkie zawarte w niej podpunkty. Jin jest naszym pośrednikiem.

— Poważnie? Zachowujesz się jakbym miał oskubać cię z majątku! Pokaż to. — Odebrał mu kartkę z dłoni i zaczął ją studiować, skubiąc się co chwilę po brodzie. — Hmm... Co ma znaczyć ten podpunkt czwarty, "związek"?

— Wynajmujesz mieszkanie razem z Jungkookiem i Taehyungiem, tak? A ja potrzebuję pretekstu, żeby częściej ich odwiedzać. W tej sytuacji najlepszą opcją byłoby, żeby...

— Nie ma takiej opcji! — Odrzucił dokument z powrotem w jego ręce, na co Yoongi spojrzał na niego z grymasem.

— Ale na zdradę się zgodziłeś.

— Jaką znowu zdradę? Powiedziałem tylko, że pomogę zdobyć ci Taehyunga, nic więcej!

— Który jest w związku z twoim bratem.

— Od czterech miesięcy. To nie tak, że ingeruję w ich małżeństwo. — Przewrócił oczami. — Oni się nawet dobrze nie znają. Zresztą, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie będę spotykać się z tym palantem!

— Ten palant wciąż tutaj stoi.  

I pewnie doszłoby do rękoczynów, gdyby nie szybka reakcja Jina, który stanął pomiędzy nimi i rozłożył szeroko ramiona.

— Stop it! Wy dwaj, macie się natychmiast uspokoić! Porozmawiam z Jiminem na osobności. Yoongi, mógłbyś skoczyć po kawę? Dla mnie latte. I koniecznie słodzona! — Wypchnął przyjaciela za drzwi, biorąc kilka głębszych wdechów.

— Słuchaj, Jimin... Ja wiem, że to wygląda tak jakby Yoongi nie potrafił obchodzić się z uczuciami innych ludzi i na co dzień tak jest... Ale poza kamerami to naprawdę w porządku facet! Po prostu potrzebuje kogoś, kto naprowadzi go na właściwą drogę, pokaże co i jak. Nie musisz go nawet lubić. Wystarczy, że spędzicie trochę czasu w towarzystwie Tae i twojego brata, a ty w nagrodę dostaniesz przepustkę do programu. Czy to nie brzmi jak spełnienie marzeń?

— Bardziej przepustka do piekła. Nie wiem czy to zniosę. On jest taki gburowaty, że od samego patrzenia podnosi mi się ciśnienie! — przyznał z irytacją w głosie, poprawiając końcówki swoich brązowych włosów. Po tym jak Yoongi obraził go publicznie za ich kolor nie mógł patrzeć na siebie w lustro, bo przypominały mu o słowach tego głąba, a przebywanie w jego otoczeniu przez dłuższy czas tylko zwiększało ryzyko konfliktu. 

— Nikt nie musi wiedzieć jak jest naprawdę. To zostanie tylko między nami! Ale pomyśl sobie jak zareagowałby twój były, gdyby zobaczył, że codziennie odwiedza cię jakiś obcy facet — dodał, a Jimin drgnął, unosząc głowę.

— Skąd... Aż tak to widać?

— Lata doświadczenia w zawodzie robią swoje — zaśmiał się niewinnie. Gdyby ludzie zdawali sobie sprawę jak wiele rzeczy można pozyskać z ich portali społecznościowych...

— Nie znoszę tego, że musimy tu razem pracować. Gdybym tylko miał szansę coś z tym zrobić, wygrałbym pierwsze miejsce w programie i założył własną szkołę... Masz rację, nie mogę się teraz poddać. — Zacisnął dłonie w pięści, gdy do ich uszu dotarło pukanie.

— Przyniosłem kawę. — Brunet wszedł do środka, wręczając kubek z parującą kawą Jinowi i odwrócił się w kierunku Jimina z nietęgą miną. — Przemyślałeś zdanie, czy mam szukać kogoś na twoje miejsce?

Chłopak przygryzł wargę i popatrzył na detektywa, który zachęcił go do mówienia.  

— Zostanę twoim udawanym chłopakiem, ale musisz zastosować się do moich porad. Jeśli chcesz, żeby ktokolwiek nam w to uwierzył — podkreślił, a starszy od niego mężczyzna przytaknął głową.

— Jeśli któryś z was złamie umowę, będzie zmuszony wypłacić drugiemu odszkodowanie. Czy to dla was jasne? — Jin popatrzył na nich obu w skupieniu, wyciągając drugą umowę.

— Jak słońce, a teraz dawaj długopis — ponaglił go Yoongi, pochylając się nad stolikiem, aby przypieczętować ich misterny plan.

— Podpiszcie tutaj, tutaj i jeszcze... O, tutaj! — Obaj ze zniecierpliwieniem wypełnili papiery i oddali je z powrotem w ręce głównego spiskowca bez zerkania do druku. Nie wiedzieli tylko, że przez swoje własne roztargnienie podpisali nie ten arkusz, co chcieli.

— Ogłaszam was parą, możecie się... Nienawidzić dalej, czy co wy tam robicie! A ja lecę do urzędu dostarczyć papiery mojemu klientowi, bo mi zamkną! Do zobaczenia! — Najstarszy machnął ręką na ich piorunujące spojrzenia i w pośpiechu wyszedł z sali, pozostawiając dwójkę w niezręcznej ciszy.

Jimin odchrząknął, poprawiając bluzę, która przypadkowo osunęła się na jego wystające obojczyki i przykuła uwagę Yoongiego, czego nie był świadomy.

— Wpadnij do mnie jutro przed osiemnastą to obgadamy szczegóły.   

...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro