All I can do is say that these arms were made for holding you | 12
Kto ma ochotę na rozdział między lekcjami?
Miłego dnia xx
...
— Jak mogłeś zadzwonić do naszej matki?! — Rzucił się na swojego brata, jak tylko udało mu się przekroczyć próg domu. Nie dbał o siedzącego na kanapie Taehyunga ani Yoongiego, który uparł się, że dla kontrolowania sytuacji pojedzie razem z nim. W tej chwili liczył się tylko Jungkook, jego niewyparzony jęzor i debilny pomysł, po którym obaj mogli zginąć marnie otoczeni matczyną troską. — Pytam się, jak mogłeś mi to zrobić?! Kto dał ci prawo do decydowania o moim życiu?
— Jimin, daj spokój, to przecież nasza matka. Chciała wiedzieć co u ciebie słychać, nie powiedziałem jej niczego złego. — Dotknął dłoni brata, starając się go uspokoić, ale ten odsunął się od niego z oburzeniem.
— Nie, nie powiedziałeś — prychnął, naśladując ton młodszego. — Bo ty od razu chcesz mnie wpędzić do grobu!
— Ktoś mi wyjaśni co jest tutaj grane? — Taehyung po raz pierwszy od pojawienia się w domu mężczyzn zdecydował się zająć głos. Nie znosił kłótni, w dodatku, nie zamierzał obserwować jak ktoś atakuje jego narzeczonego. Popatrzył na Yoongiego, w nadziei, że jako najlepszy przyjaciel, stanie po jego stronie, ale ten tylko wzruszył ramionami.
— Nie patrz tak na mnie, wiem tyle co ty.
— To naprawdę nic takiego. Jimin zwyczajnie dramatyzuje — odezwał się po chwili Jungkook, mierząc się spojrzeniem z bratem. — Zadzwoniłem dzisiaj do mamy powiadomić ją o naszym ślubie i zapowiedzieć, że przyjedziemy w odwiedziny. Wyobraź sobie jej zdziwienie, gdy dowiedziała się, że Jimin kogoś ma. — Skierował swoje słowa do przyszłego małżonka, a następnie odwrócił się do Jimina. — Nie miała z tobą kontaktu od trzech miesięcy, miała prawo się martwić.
— Nic nie rozumiesz! — Chłopak objął się ramionami, czując, że zdenerwowanie zaczyna zwalczać jego wytrzymałość, a nie miał zamiaru wybuchać płaczem na ich oczach, dlatego szybkim krokiem opuścił salon i z trzaskiem drzwi zamknął się w pokoju. Yoongi z opóźnieniem zauważył, że wszystkie spojrzenia przeniosły się w jego stronę.
— Przepraszam za to, hyung. Mam nadzieję, że uda ci się uspokoić Jimina. — Miał otworzyć usta, żeby zaprotestować, ale uznał, że nie wypadało. Jeśli dalej utrzymywali z Jiminem swoje kłamstwo o związku, to zgodnie z rolą chłopaka powinien go teraz wspierać. Pomaszerował spowolnionym krokiem w stronę jego pokoju, stukając kilka razy i nasłuchiwał odpowiedzi.
— Jimin? Wpuść mnie — poprosił cicho, odsuwając się, gdy chłopak odblokował zamek. Nawet na niego nie spojrzał, z powrotem rzucając się na łóżko i chowając twarz w poduszkę.
— O co chodzi, zapomniałeś czegoś? — spytał, wstrzymując się od płaczu i przecierając kąciki oczu. W tle z głośników wieży stojącej na komodzie płynęło "Lost Stars" Adama Lenive'a, czego Yoongi nie potrafił zrozumieć. On zazwyczaj jak miał zły humor, wściekał się bardziej, słuchając smętów niż swoich dobrych, starych rapsów.
— Nie, chciałem tylko... Dotrzymać ci towarzystwa — przypomniał sobie słowa Jimina z jakimi zatrzymał go ostatniego wieczoru. Szatyn pamiętał je idealnie, a słysząc jego odpowiedź, nie potrafił powstrzymać krótkiego uśmiechu wypływającego na jego twarz.
— Nie zgrywaj się, możesz już iść. — Podniósł się na łóżku, popychając ramię mężczyzny, który ani myślał mu teraz ustępować. Poprawił poduszkę, kładąc się plecami na łóżku i przymykając na moment oczy.
— Zostanę, masz całkiem wygodne łóżko.
— Twoje jest wygodniejsze.
— Nie zaprzeczę, ale ja to ja. Gdyby w przeszłości nie wyszło mi z gotowaniem, zostałbym testerem materacy. — Jimin przewrócił oczami, chociaż jego humor uległ znacznej poprawie od pojawienia się mężczyzny. — To dlaczego jesteś taki zły na Jungkooka? — zapytał, czując, że to odpowiedni moment na podjęcie tematu.
— Bo powiedział o nas mojej mamie? Bo nadal pracuję w szkole tańca, a moja kariera nie ma żadnej przyszłości? Jest dużo powodów. To nie tak, że nie chcę się z nią kontaktować, po prostu łatwiej mi ukryć pewne sprawy. Mam wtedy pewność, że jej nie rozczaruję. — Przyciągnął nogi do reszty swojego ciała, zamyślając się. — Może jestem jej pierwszym dzieckiem, ale na pewno nie ulubionym. Mój ojciec zostawił ją, gdy była w szóstym miesiącu ciąży, a ja? Jak podrosłem zrobiłem to samo, tylko, że ja wyjechałem do szkoły tańca spełniać swoje marzenia. Myślałem, że jak wygram w programie, to założę własną szkołę i będę miał się czym pochwalić. Teraz, przyjeżdżając tam, tylko się ośmieszę. W przeciwieństwie do Jungkooka. Jest ode mnie młodszy, a już osiągnął spory sukces. Ludzie uwielbiają jak występuje na scenie, w dodatku zaczął planować własny ślub. Ma wszystko, a ja?
— A ty jesteś na dobrej drodze — odparł Yoongi, spotykając się z jego nieprzekonaną miną. — Dostałeś się do programu, tak czy nie? Więc jestem pewien, że z resztą też ci się uda. A to już jakiś punkt zaczepienia.
— Nie, jeśli nie pomogę zdobyć ci Taehyunga.
— Na razie skupmy się na tym, co musisz zrobić. Jungkook wspominał, że mają odwiedzić twoją mamę. Skoro już o nas wie, to może powinienem pojechać tam z tobą? — zaproponował, a Jimi wytrzeszczył oczy.
— Nie przeżyjesz tego! Moja mama to detektyw. Będzie wypytać nas o każdy, nawet najmniejszy szczegół i pewnie każe mojemu ojczymowi sprawdzić twoją wierność, zanim udzieli nam błogosławieństwa. Musiałaby cię naprawdę polubić, a ty dużo wymęczyć, żeby zdobyć jej zaufanie. Zresztą, co ja wygaduję... Naprawdę chcesz przejść to wszystko ze mną?
— A wątpisz w mój urok osobisty? Jestem pewien, że sobie poradzimy. Poza tym, chyba nie chcesz pozwolić na to, żeby Jungkook był lepszy od ciebie? Pokonajmy ich, ich własną bronią. — Uśmiechnął się triumfalnie, widząc jak w oczach chłopaka powraca ich dawny blask. A kto wie, może tym sposobem upieką dwie pieczenie na jednym ogniu? Nie mogli być tak słabi w udawaniu pary.
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro