Strata życia
-(MrD)- Witam serdecznie i zapraszam do kolejnego odcinku Killing Game! Obecnie zawodnicy starają się zdobyć informacje co takiego dzieje się w naszym gameplay'owym świecie.
-(Charles)- Przepraszam, nie wszyscy. Eyetime się zgubił.
-(Skroll)- Tak samo Debil.exe! On chodzi w kółko! Wokół drzewa!!! Hahaha!
Usłyszałem od osób zapatrzonych w ekrany osobiste. I aż uruchomiłem główny ekran. Na początku ukazał mi się Eyetime, który stał pod pagórkiem i co chwila otwierał i zamykał mapę. W tle ekrany, za pagórkiem przed którym się znajdował było widać jedno z miast.
Strzeliłem facepalm i przełączyłem obraz na Sonic'a.exe, który biegał wokół dużego drzewa z wyciągniętymu rękami jakby kogoś gonił. Obok trzewa na ziemi tarzała się wiewiórka, prawdopodobnie ze śmiechu. Czemu mam wrażenie, że on ją wcześniej gonił?
-(MrD)- Em... no dobra, to jest dziwne. Nie zwracajmy na to uwagi. Więc zanim przejdziemy do odcinka mam dwie sparwy do załatwienia. Pierwszą jest sychar: Jaki jest ulubiony owoc żołnierza?
-(FunPolishFox)- No jaki?
-(MrD)- Granat! Dziękuję bardzo, a teraz małe ogłoszenie. Proszę czytelników, znaczy się oglądających o zamawianie pytań do wywiadu. Pytania proszę kierować do zawodników, mnie, widowni i każdego kto tu się pojawił. Dziękuję za uwagę, przechodzimy do odcinka!
I tak zasuneła się kurtyna, by po chwili się odsłonić pokazując uruchamiający się ekran.
***
Drużyna Raka mózgu obecnie rozmawiała z pewną grupką obywateli, powodując się szczegółów swojego zadania.
- Więc twierdzi pan, że władca demonów zamieszkał w czarnej wierzy na środku wulkanu i ssyła na te ziemię plagi złych stworzeń? - upewnij się Jeff.
- Tak, dokładnie - odpowiedział mu stary wąsacz siedzący na średniowiecznej ławce pod tawerną razem z brodaczem w średnim wieku i jakąś kobietą. Wszyscy mieli kufle z piwem.
- Człowieku, ty się dobrze czujesz? - upewniła się Nina.
- Właśnie Leszek, nie myl faktów! To równie dobrze może być Władczyni Demonów! Proszę mu wybaczyć, czasem zupełnie ignoruje zdrowy rozsądek. Ostatnio chciał poprowadzić rolników do strajku w celu zmniejszenia kosztów płacy za ziemię. Kompletnie mu odbiło... - straciła się kobieta.
- Władca za dużo rząda! Przesadza z tą daniną! - odpowiedział wąsaty mężczyzna nazwany Leszkiem.
- Lechu stary, te pomysł ze strajkiem jest tak głupi, jak to że Władca Demonów może być kobietą... - zaczął brodacz, ale...
- Zamknij się Józef! - krzykneli razem pozostali dwaj.
W tym samym czasie w menu Raków Mózgu pojawiła się informacja o postępie. Teraz musieli zdobyć więcej informacji o domniemanym Władcy Demonów.
- No dobrze, dziękujemy za te informacje, my już pójdziemy... - odezwał się Jack i zabrał swoich kumpli.
- No to co teraz? - zapytała się Nina.
- Trzeba jeszcze kogoś zapytać - stwierdził Jeff.
- Ej, ludzie czy tyljo ja widzę wykrzyknik? - zapytał ślepy Jack.
Dwaj Killerzy skierowali twarze w stronę w którą "patrzył" Jack. Stała tam jakaś kobieta przy stoisku z futrami. Podeszli do niej.
- Em... dzień dobry - odezwał się Jack. Kobieta spojrzała na nich.
- Witam, witam przy moim straganie, chcecie kupić jakieś skóry?
- Nie dziękuję, potrzebujemy informacji. Chodzi o postać Władcy Demonów. Lub Władczyni - odezwała się stojąca najbliżej Nina.
- Och, więc szukacie informacji. Wiem kto może coś wiedzieć, jednak nie zdradzę tego za darmo.
- A czego pani chcę? - zapytał Jack.
- 20 skór wilków i 5 skór niedźwiedzi. Wiedzę, że twardzi z was bohaterowie, więc na pewno dacie radę - opowiedziała kobieta.
- Ej Paniusiu, to trochę za dużo jak za jedną informację. Daj coś więcej! - odezwał się Jeff.
- Hm... no dobra, załatwcie mi te skóry, a zostaniecie 150 sztuk złota. Zadowoleni? - zapytała kobieta troszkę mniej uprzejmym tonem, jednak nadal uśmiechnięta.
- Stoi! - oświadczył Jeff. Wtedy w ich zadaniach pojawiła się nowa rubryka: Zadania poboczne, a pod nią nowe zadanie:
"Nosił wilk razy kilka..."
Niżej był opis.
Zdobądź 20 skóra wilków i 5 skóra niedźwiedzi.
A jescze niżej opis postępu grupy:
0/20 wilczych skór
0/5 niedźwiedzich skór
A
jeszcze niżej opis nagrody:
150 sztuk złota
informacje
Stało sił coś jeszcze. Jeffowi wyskoczyło powiadomienie:
Zdobyto tytuł: Handlarz
- No dobra to idziemy do lasu! - oznajmił zadowolony z siebie Jeff i ruszył w stronę granicy miasta. Za nim poszła jego drużyna.
¤¤¤
(To od dziś oznacza zmianę miejsca akcji w grze)
W innym mieście drużyna Zabawkowego przedstawienia szła na rynek. Postanowili, że właśnie tam zaczną zdobywać informacje.
Szli właśnie przez drogę, kiedy nagle ktoś z tyłu krzyknął by zeszli z drogi.
Odwrócili się prędko i zobaczyli mknący ulicą dziwmy powóz bez konie, z metalową kabiną i kominem. Będzie prosto na nich.
O ile Jason zdążył uskoczyć, tak Puppet skończył stratowany przez koła owego pojazdu...
¤¤¤
- Aaaał! - wydarł się Puppeter budząc się w dziwnym miejscu.
Znajdował się na czranej podłodze, wszytko wokół było fioletowe i jakby usiane gwiazdami. Wyglądało trochę jak kosmos.
Przeglądając się, marionetkarz zobaczył czarne biurko, przy którym siedziała dziewczyna dość dziecięcej postury, w czranym stroju, z białymi włosami i czerwonymi oczami. Patrzyła prosto na niego.
- Em... witaj. Kim jesteś? Co to za miejsce?
- Nazywam się Dina. Właśnie zmarłeś.
- Co?! - wykrzyknął zszokowany Puppet. Na to Dina machneła ręką i pokazał się ekran na którym było widać jak powód rozjeżdża ducha - No nie wierzę... tak dać się zabić... to co teraz?
- Teraz koniec, przegrałeś, czaeka na ciebie piekło.
- Co?! Żartujesz sobie?!
- Tak - nagle przed Diną pojawiło się kilka kart. Były odwrócone grzbietami, na których były czaszki - musisz ponieść ofiarę, by wrócić do gry. Los zadecyduje. Możesz stracić coś z ekwipunku, level, doświadczenie, pieniądze, dwa życia zamiast jednego lub nie stracić nic poza jednym życiem. Wybieraj.
Puppeter spojrzał na karty jakby były z soli i lekko wyciągnął w ich stronę rękę. Po minucie namysłu wziął pierwszą z brzegu. Reszta znikła.
Na karcie był napis lvl. i czerwone strzałki skierowane w dół.
Puppet wstrzymał oddech.
- Powinieneś stracić jeden level i zainwestowane w niego punkty, jednak jesteś jeszcze na pierwszym poziomie, więc po postu tracisz jedno życie. Brawo ty.
Nad głową ducha pojawiła się wielka 10, która po chwili zmieniła się w 9. Po tym Dina pstrykneła palcami i Puppet zniknął...
¤¤¤
Duch pojawił się nagle obok zszokowanego Jasona patrzącego na odjeżdżajacy pojazd. Leżące na drodze ciało znikło.
Jason spojrzał na niego.
- Puppeter ty żyjesz?! Zaraz w sumie nie żyjesz, bo jesteś duchem, ale... jakim cudem?!
- Zaraz ci opowiem. Ale czy to był mechaniczny powóz?
- Parowy. Ale opowiadaj, co się właśnie stało.
I tak wznowili drogę na rynek, a lampooki opowiedział rudowłosemu jak wygląda "śmierć" w naszej grze.
Jason od razu poznał Mrocznego Komisarza, ma niemiłe wspomnienia po znajomości z jedną z nich.
Po pewnym czasie dorarli na rynek i rozdzielili się. Jason poszedł w prawo, a Puppeter w lewo. W pewnym momencie duch dostrzegł stragan n którym przy którym siedziała starsza kobieta na bujanyk fotelu. Przed nią stały mała kromki z pasztetem, a obok nich puszki z napisem "Pasztet Babuni". Zaciekawiony duch ruszył w jego stronę.
***
-(Leo)- Ej zaraz, skąd puszki w średniowieczu?
-(FunPolishFox)- Przed chwilą Puppeter został rozjechany przez powóz parowy, a ty pytasz skąd puszkowane żarcie?
Leo już chciał jakoś zripostować, ale nie mógł nic wymyślić, więc otworzył plecak, wyjął podręcznik do histori i zaczął szukać rozdziałów o średniowieczu.
***
Puppeter stanął przed stoiskiem i spojrzał na kanapki.
- Poczęstuj się mój drogi, dziadkowi zawsze smakują - odezwała się miło staruszka. Puppet wziął jedną i ugryzł, po czym otworzył szeroko oczy.
- Łał, babciu to jest zajebiste! Kupuję pięć!
- Pięć sztuk złota za puszkę - odezwała się babcia.
- Drogo, ale biorę - powiedział Puppet i zapłacił staruszce.
||PRZERWA NA REKLAMY||
||KONIEC REKLAM||
***
Nagle połowa widowni w ubiegła do toalety, zostawiając tylko tych z naprawdę mocnym żołądkiem.
Jednak nawet oni dołożyli na chwilę to co jedli. Było warto.
***
¤¤¤
Sonic.exe w końcu przestał gonić wiewiórkę, która dawno uciekła w las i ruszył do najbliższego miasta, jednak źle zobaczył to ma mapie i trafił na jakąś farmę. Z braku pomysłów zapukał do drzwi.
- Tak? - otworzyła mu sztrasza, pulchna pani z białymi włosami, w okrągłych okularach i w żółtym fartuchu - Och, co za uroczy gość - powiedziała i wytarmosiła Exe za policzek - W czym mogę pomóc?
- Ał, niech mnie pani puści! - krzyknął Exe i strzepnął jej ręką, na co ta tylko zachichotała - Nazywam się Sonic.exe i szukam drogi do miasta. Mógłaby mi Pani pomóc? - zapytał siląc się na uprzejmość.
- Och, mój mąż tam jutro jedzie, więc chetnie cię zabierze. A na razie wejdź, dam ci kawałek ciasta - i wciągnęła go do środka, zanim ten zdąrzył zareagować.
Sonic.exe znalazł się w wiejskim salonie, przy jednej ścianie były schody na piętro, przy innej drzwi do kuchni, pod tą na przeciw schodów stał stary telewizor (ale i takbza nowy na średniowiecze i steampunk, ale ciii...). Pod schodami stały dwa fotele, z czego na jednym siedział jakiś chud dziad w zielonych ogrodniczkach, okrągłych okularach i brązowej czapce, czytający gazetę.
- Poczekaj tu chwilę, zaraz ukroje ci ciasta - powiedziała kobieta i wyszła do kuchni, a Sonic lekko podszedł do faceta, chcąc mu się przyjrzeć. Ten opuścił gazetę i spojrzał na jeża.
- Głupi stwór! - powiedział i odwrócił się sięgając za coś na fotelu za sobą. Po chwili szybko się odwrócił w dużej zielonej masce, tak dużej, że nie powinna się tam zmieścić - Ugabugabuga!
- Aaaaaa! - wykrzyknął zaskoczony Sonic i aż lekko uniósł się w powietrze, a oczy i język wyleciały mu do przodu.
Po chwili padł na plecg, a na jego klace piersiowej co chwila pojawiał się pagórek w kształcie serca.
Jedyne co zarejstrował oprócz chichrającego się dziada to powiadomienie:
Zdobyto tytuł:
Chojrak Tchórzliwy Pies
¤¤¤
Drużyna E, nazwana przez społeczność Błazeńska Parada radziła sobie świetnie. Wiedzieli jak poradzić sobie w średniowiecznym mieście o zarobili 500 sztuk złota, robiąc uliczny pokaz.
Obaj zdobyli też tytuł Cyrkowiec.
Aktalnie zmierzali oni w stronę kowala, chcąc kupić jakiś sprzęt, kiedy podszedł do nich jakiś niski mężczyzna.
- Witajcie przyjaciele, widziałem wasz występ, byliście niesamowici, prowadzę specjalny obwoźny cyrk i jetem pewien, że wasza dwójka jest tym, czego od tak dawna szukałem! Co byście powiedzieli na podpisanie umowy? - zaproponował wyciągając z kieszeni pióro i jakiś dokument.
- Pojebało cie koleś, nie jesteśmy na sprzedaż! - powiedział Candy Pop, patrząc na niego jak na wariata.
- Poczekaj Pop. Dlaczego Pana cyrk jest specjalny? - zapytała Candy.
- To dlatego, że moją jedyną obsadą są kobiety i już od dawna szukam faceta, który byłby godny występować z nimi! - powiedział mały człowieczek.
- To gdzie mam podpisać? - zapytał Candy Pop biorąc od niego pióro i już miał podpisać nim umowę, kiedy został pociągnięty za kołnierz przez swoją siostrę.
- Idziemy Pop.
- Ale...
- Nie!
- Ale...
- Zapomnij!
I tak Cane zabrała żłobiącego w ziemi stopami Popa, który nadal trzymając w wyciągniętej ręce pióro patrzył na zdziwionego właściciela wspaniałego cyrku.
¤¤¤
Sojusz E, nazwany przez społeczność Muzyczne Zabójstwo, właśnie opuszczał miasto. Zdobyły wsyztskie im potrzebne i teraz zmierzały w stronę zamku jednego z siedmiu wielkich magów, by dowiedzieć się jak pokonać wroga i odblokować ukryte umiejętności postaci.
- Ej, Amy jak myślisz, czym są te umiejętności postaci? - zapytała Kate.
- Nie wiem, może są to zdolności pasujące do nas w prawdziwym życiu?
- Hm... więc ty byś pewnie miała coś z głosem.
- Raczej tak - zgodziła się Amy Słodkogłosa - A ty?
- Nie mam pojęcia. Ale wiesz co mi przyszło do głowy?
- Co?
- Kojarzysz Pinkamene? Te od Splendor'a? Gdyby ona była w tej grze, jej osobisty atak pewnie nazywałby się Smile.
- Hehe, dobre. To by było...
Nagle obie się zatrzymały patrząc na przelatujące im przed oczami sceny apokalipsy.
- Nigdy więcej o tym nie mówmy - powiedział jednocześnie i ruszyły w dalszą podróż w ciszy.
- Tak też dochodzimy do końca dzisiejszego rozdziału - powiedziałem pojawiając się na tle dwóch odchodzących postaci - Dziś poznaliśmy część fabuły, dowiedzieliśmy się jak wygląda życie po śmierci i udało nam się zniesmaczyć połowę widowni. A co będzie dalej? Czy Rak Mózgu zbierze skóry i wykona pierwsze zadanie bopoczne? Czy Eyetime w końcu zajrzy za pagórek? Tego i wiele więcej dowiecie się podając Projekt... Killing... Game!
***
-(Pinkamena)- Ale o co im chodziło z tym uśmiechem? Hej? Czemu wszyscy się odemnie odsuwacie? O co chodzi? No hej!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro