„Tylko się zabezpieczajcie"
Wtorek
16:25
Kolejny raz przeglądnęłam się w lustrze sprawdzając czy mój strój dobrze wygląda. Miałam na sobie czarne jeansy z wysokim stanem, do tego biała bluzka z Lewisa wsadzona w spodnie, a na dodatek kapcie - kotki, które ubóstwiam. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, tak aby nie przeszkadzały mi w „upiększaniu" Iana, a na twarzy miałam lekki makijaż w postaci tuszu do rzęs i kredki do brwi.
Kiedy upewniłam się że wyglądam wystarczająco dobrze, ruszyłam na dół aby powiadomić mamę o przyjściu chłopaka. Znając życie i ją zaczęła by snuć domysły że Ian to mój chłopak a później że nie mogę z nim być bo się z kimś pobił.
Z głębokim wdechem weszłam do salonu gdzie rodzicielka oglądała serial. Usiadłam obok niej i przez krótką chwilę wpatrywałam się w ekran jednak wiedząc że mam coraz mniej czasu, postanowiłam zacząć rozmowę.
- Mamo, pamiętasz jak mówiłam ci że robię projekt na literaturę z takim chłopakiem ze szkoły ? - spojrzałam w jej stronę jednak ona nie drgnęła dalej uważnie obserwując losy bohaterów.
- No wspominałaś, jak wam idzie ? - spytała nie powierzając mi większej uwagi.
- Super - mruknęłam - I on tu dzisiaj przyjdzie - dodałam jeszcze ciszej.
Wkącu jakiś odruch. Mama spojrzała na mnie z nieodgadnioną miną jakby próbując zobaczyć czy czasami nie kłamie.
Staram się jak mogę.
- Będziecie pracować nad projektem ? - znów odwróciła głowę w stronę telewizora, pewnie nie chce niczego przegapić.
- Tak dokładnie - moje serce na chwile stanęło. Wiedziałam że mama się zgodzi ale zawsze była ta nutka niepewności.
- Okej, zejdźcie później na kolacje, bo podejrzewam że do 20 się nie wyrobicie - puściła mi oczko - no leć bo ten kochaś zaraz przyjdzie - prawie zepchnęła mnie z łóżka na co ja wybuchłam śmiechem. Super, zaczęła myśleć że jesteśmy razem.
- Jak wyglądam ? - spytałam przygładzając bluzkę.
- Pięknie córa - uśmiechnęła się a w kącikach jej oczu dojrzałam łzy.
Halo, ja nie idę na bal maturalny tylko upiększać mojego kolegę od projektu.
- Tylko nie baraszkujcie tam za bardzo - krzyknęła kiedy już weszłam do kuchni.
- Mamoooo - jęknęłam przeciągając ostatnią literkę a w odpowiedzi usłyszałam jej śmiech.
Wzięłam jakieś słodycze i sok po czym ruszyłam na górę. Postawiłam to wszystko tradycyjnie na biurku i sprawdziłam powiadomienia. Głównie dotyczyły one instagrama ale znalazło się też kilka wiadomości od Noemi.
Emi: Masz mi to wszystko wyjaśnić bo inaczej jutro cię zabije.
Emi: widzę że jesteś dostępna !
Emi: Ingaaaa ja chce wiedzieć ;-;
Me: Noe nie dam teraz rady ;) później pogadamy
Emi: a co jest niby ważniejszego od wytłumaczenia swojej przyjaciółce miłosnych zalotów do Iana Parkera ?
Me: po pierwsze nie ma żadnych miłosnych zalotów.
Emi: zwał jak zwał
Me: a po drugie Ian Parker
Emi: CO ?!
Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zablokowałam telefon i z prędkością światła ruszyłam na dół. W duchu modliłam się aby mama nie otwierała drzwi. Jednak moje modły nie zostały wysłuchane bo zanim jeszcze zdążyłam krzyknąć „ja otworze", mama już witała się z chłopakiem.
- Hej - uśmiechnęłam się lekko zdyszana - Mamo idziemy do góry robić projekt - spojrzałam na rodzicielkę dobitnie akcentując czynności jakie będziemy tam wykonywać.
- Dobra dobra, ja już znam te „będziemy robić projekt" - zaśmiała się a ja spaliłam totalnego buraka - Myślisz że jakie kity wciskałam rodzicom kiedy spotykałam się z twoim ojcem. Oj nie takie rzeczy się robiło
- Mamo ! - warknęłam na co rodzicielka tylko bardziej się roześmiała.
- Mogę wejść ? - Ian z lekkim uśmiechem ale i ze zdenerwowaniem przypomniał nam że jeszcze tam stoi.
- Ta pewnie - odpowiedziałyśmy równocześnie.
Chłopak wszedł, zamknął drzwi i ściągnął buty oraz kurtkę. Jednak kaptur dalej zasłaniał jego twarz tak jak mu poradziłam.
- Idziemy robić projekt - powtórzyłam i pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę schodów.
- Tylko się zabezpieczajcie ! - usłyszałam krzyk mamy a zaraz później śmiech Parkera.
Puściłam jego rękę, którą trzymałam aż po same drzwi mojego pokoju i weszłam do środka odrazu rzucając się na łóżko. Jęknęłam czując jak moje policzki dosłownie się palą i właśnie w tej chwili żałowałam że nie nałożyłam pudru.
- Fajną masz mamę - usłyszałam głos bruneta obok siebie.
Podniosłam głowę i przysięgam że gdyby wzrok mógł zabijać to on by już nie żył. Mama przyczyniła się do stworzenia największych upokorzeń mojego życia. Ale i tak ją kocham, jeśli jej nie uduszę po wyjściu Parkera.
- Nie dziękuje - mruknęłam ponownie wtapiając twarz w poduszkę.
- Czyli ona myśli że my ? - spytał i choć nie widziałam jego twarzy do byłam pewna że się uśmiecha.
- Tak dokładnie - podniosłam głowę i dodałam prawie krzycząc - I teraz pewnie siedzi pod drzwiami i czeka na rozwój sytuacji.
Ian znów wybuchł śmiechem. Ostatnio robi to bardzo często, co nie powiem jest fajne. Jednak dalej boje się że ten limit niedługo się wyczerpie i wróci Ian dupek Parker.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na chłopaka. Dalej miał zakrytą twarz, mimo że siedzieliśmy sami w pokoju. Podniosłam rękę i ściągnęłam kaptur tym samym dotykając jego włosów, które swoją drogą były bardzo miękkie.
O cholera. Nie przemyślałam tego.
Ian zastygł w miejscu a jego melodyjny śmiech zastąpiła cisza. Wpatrywaliśmy się w siebie bez większego sensu. Poczułam że po raz kolejny tego wieczoru robię się czerwona, więc spuściłam głowę przyglądając się swoim dłoniom. Jednak wiedziałam a przede wszystkim czułam że brunet nie spuścił wzroku i dalej się we mnie wpatruje.
- Siedź tu a ja idę po narzędzia pracy - mruknęłam i nie podnosząc głowy ruszyłam do łazienki.
Z szafki wyciągnęłam kosmetyczkę, wzięłam jeszcze podkład i kilka pędzli po czym wróciłam do bruneta. Siedział na swoim miejscu i przeglądał coś w telefonie.
- Zapraszam na krzesło - wskazałam ręką na obrotowy przedmiot.
Ian schował telefon i ruszył na wskazane miejsce. Położyłam wszystko na biurku obok i ruszyłam do drzwi aby upewnić się że nikogo za nimi nie ma. Na szczęście mama nie postanowiła podsłuchiwać i dalej oglądała telewizję. Wróciłam do bruneta i otworzyłam apteczkę w poszukiwaniu wacika i płynu miceralnego. Kiedy znalazłam potrzebne rzeczy odwróciłam się w stronę chłopaka, który najwyraźniej obserwował dokładnie każdy mój ruch.
Krępujące, nie powiem.
- Odchyl głowę - poleciłam a Ian odrazu to wykonał.
Chwyciłam lekko jego brodę aby się nie ruszał i zaczęłam przemywać siniaka, który teraz wyglądał na jeszcze większego niż na zdjęciu. Przez co czułam się tylko i wyłącznie gorzej.
- Więc, co ze mną zrobisz ? - spytał dalej mnie obserwując.
- Zgwałcę i zamknę w piwnicy - zaśmiałam się nieco rozładowując atmosferę.
- Jak będziesz mi dawała dużo jedzenia to mogę zostać - uśmiechnął się.
- Nie uśmiechaj się bo wtedy mi przeszkadzasz - mruknęłam - Nie będę dawała ci dużo jedzenia bo zgrubniesz i co ja wtedy z tobą zrobię - odłożyłam wacik i wzięłam podkład. Nałożyłam trochę na dłoń po czym wzięłam gąbeczke i odwróciłam się do Iana.
- Czyli zamierzasz mnie głodzić ? - spytał z bardzo wyczuwalnym w głosie sarkazmem.
- Dokładnie - najdelikatniej jak tylko mogłam zaczęłam nakładać podkład na jego twarz - mamy podobny odcień skóry - zmieniłam temat, głodzenie mnie przeraża.
- Po czym to wywnioskowałaś ? - lekko zmrużył oczy.
- Bo podkład idealnie pasuje i za bardzo nie odstaje od twojej karnacji - kiedy upewniłam się że podkład zakrywa cały policzek wzięłam się za korektor.
Nałożyłam go w miejsca w których siniak był najbardziej widoczny. Później dodałam jeszcze trochę pudru głównie po to żeby miejsce z podkładem tak bardzo się nie wyróżniało. Odsunęłam się i sprawdziłam jak wygląda praca wykonana przeze mnie praca. Nie ma tak źle.
- Proszę bardzo - podałam mu małe lusterko aby mógł się przejrzeć.
Patrzał tam dłużej niż powinien i zaczynałam się bać że zrobiłam coś nie tak. Ale z drugiej strony ciekawie było patrzeć na Iana, który bardzo dokładnie się przegląda.
- Świetnie, ale mam dwa pytania - spojrzał na mnie odkładając lusterko.
- Malować będę cię przed szkołą a później pożyczę ci płyn miceralny żebyś mógł to zmyć - odpowiedziałam zanim jeszcze zdążył zapytać.
- Skąd wiedziałaś że właśnie o to chce zapytać ? - zdziwiony spowrotem teleportował się na łóżko.
- Kobieca intuicja - puściłam mu oczko - Aha i nie przecieraj tego policzka bo wszystko zejdzie - usiadłam obok i wzięłam do ręki opakowanie żelków po czym je otwarłam i zaczęłam jeść a Parker się przyłączył.
- Zapamiętam - uśmiechnął się przegryzając słodycze.
Ian Parker dwa dni z rzędu u mnie w pokoju, siedzi, uśmiecha się i po prostu jest. Cud.
No siemankooo !
Jak wam mijają wakacje ?
Rozdział miał wlecieć wczoraj, ale zauważyłam że dzisiaj mijają dwa lata od mojego założenia wattpada 😍 Niemożliwe jak ten czas szybko leci...
Do następnego słodziaczki 😂❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro