Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Tylko się zabezpieczajcie"

Wtorek
16:25

Kolejny raz przeglądnęłam się w lustrze sprawdzając czy mój strój dobrze wygląda. Miałam na sobie czarne jeansy z wysokim stanem, do tego biała bluzka z Lewisa wsadzona w spodnie, a na dodatek kapcie - kotki, które ubóstwiam. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, tak aby nie przeszkadzały mi w „upiększaniu" Iana, a na twarzy miałam lekki makijaż w postaci tuszu do rzęs i kredki do brwi.

Kiedy upewniłam się że wyglądam wystarczająco dobrze, ruszyłam na dół aby powiadomić mamę o przyjściu chłopaka. Znając życie i ją zaczęła by snuć domysły że Ian to mój chłopak a później że nie mogę z nim być bo się z kimś pobił.

Z głębokim wdechem weszłam do salonu gdzie rodzicielka oglądała serial. Usiadłam obok niej i przez krótką chwilę wpatrywałam się w ekran jednak wiedząc że mam coraz mniej czasu, postanowiłam zacząć rozmowę.

- Mamo, pamiętasz jak mówiłam ci że robię projekt na literaturę z takim chłopakiem ze szkoły ? - spojrzałam w jej stronę jednak ona nie drgnęła dalej uważnie obserwując losy bohaterów.

- No wspominałaś, jak wam idzie ? - spytała nie powierzając mi większej uwagi.

- Super - mruknęłam - I on tu dzisiaj przyjdzie - dodałam jeszcze ciszej.

Wkącu jakiś odruch. Mama spojrzała na mnie z nieodgadnioną miną jakby próbując zobaczyć czy czasami nie kłamie.

Staram się jak mogę.

- Będziecie pracować nad projektem ? - znów odwróciła głowę w stronę telewizora, pewnie nie chce niczego przegapić.

- Tak dokładnie - moje serce na chwile stanęło. Wiedziałam że mama się zgodzi ale zawsze była ta nutka niepewności.

- Okej, zejdźcie później na kolacje, bo podejrzewam że do 20 się nie wyrobicie - puściła mi oczko - no leć bo ten kochaś zaraz przyjdzie - prawie zepchnęła mnie z łóżka na co ja wybuchłam śmiechem. Super, zaczęła myśleć że jesteśmy razem.

- Jak wyglądam ? - spytałam przygładzając bluzkę.

- Pięknie córa - uśmiechnęła się a w kącikach jej oczu dojrzałam łzy.

Halo, ja nie idę na bal maturalny tylko upiększać mojego kolegę od projektu.

- Tylko nie baraszkujcie tam za bardzo - krzyknęła kiedy już weszłam do kuchni.

- Mamoooo - jęknęłam przeciągając ostatnią literkę a w odpowiedzi usłyszałam jej śmiech.

Wzięłam jakieś słodycze i sok po czym ruszyłam na górę. Postawiłam to wszystko tradycyjnie na biurku i sprawdziłam powiadomienia. Głównie dotyczyły one instagrama ale znalazło się też kilka wiadomości od Noemi.

Emi: Masz mi to wszystko wyjaśnić bo inaczej jutro cię zabije.
Emi: widzę że jesteś dostępna !
Emi: Ingaaaa ja chce wiedzieć ;-;
Me: Noe nie dam teraz rady ;) później pogadamy
Emi: a co jest niby ważniejszego od wytłumaczenia swojej przyjaciółce miłosnych zalotów do Iana Parkera ?
Me: po pierwsze nie ma żadnych miłosnych zalotów.
Emi: zwał jak zwał
Me: a po drugie Ian Parker
Emi: CO ?!

Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zablokowałam telefon i z prędkością światła ruszyłam na dół. W duchu modliłam się aby mama nie otwierała drzwi. Jednak moje modły nie zostały wysłuchane bo zanim jeszcze zdążyłam krzyknąć „ja otworze", mama już witała się z chłopakiem.

- Hej - uśmiechnęłam się lekko zdyszana - Mamo idziemy do góry robić projekt - spojrzałam na rodzicielkę dobitnie akcentując czynności jakie będziemy tam wykonywać.

- Dobra dobra, ja już znam te „będziemy robić projekt" - zaśmiała się a ja spaliłam totalnego buraka - Myślisz że jakie kity wciskałam rodzicom kiedy spotykałam się z twoim ojcem. Oj nie takie rzeczy się robiło

- Mamo ! - warknęłam na co rodzicielka tylko bardziej się roześmiała.

- Mogę wejść ? - Ian z lekkim uśmiechem ale i ze zdenerwowaniem przypomniał nam że jeszcze tam stoi.

- Ta pewnie - odpowiedziałyśmy równocześnie.

Chłopak wszedł, zamknął drzwi i ściągnął buty oraz kurtkę. Jednak kaptur dalej zasłaniał jego twarz tak jak mu poradziłam.

- Idziemy robić projekt - powtórzyłam i pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę schodów.

- Tylko się zabezpieczajcie ! - usłyszałam krzyk mamy a zaraz później śmiech Parkera.

Puściłam jego rękę, którą trzymałam aż po same drzwi mojego pokoju i weszłam do środka odrazu rzucając się na łóżko. Jęknęłam czując jak moje policzki dosłownie się palą i właśnie w tej chwili żałowałam że nie nałożyłam pudru.

- Fajną masz mamę - usłyszałam głos bruneta obok siebie.

Podniosłam głowę i przysięgam że gdyby wzrok mógł zabijać to on by już nie żył. Mama przyczyniła się do stworzenia największych upokorzeń mojego życia. Ale i tak ją kocham, jeśli jej nie uduszę po wyjściu Parkera.

- Nie dziękuje - mruknęłam ponownie wtapiając twarz w poduszkę.

- Czyli ona myśli że my ? - spytał i choć nie widziałam jego twarzy do byłam pewna że się uśmiecha.

- Tak dokładnie - podniosłam głowę i dodałam prawie krzycząc - I teraz pewnie siedzi pod drzwiami i czeka na rozwój sytuacji.

Ian znów wybuchł śmiechem. Ostatnio robi to bardzo często, co nie powiem jest fajne. Jednak dalej boje się że ten limit niedługo się wyczerpie i wróci Ian dupek Parker.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na chłopaka. Dalej miał zakrytą twarz, mimo że siedzieliśmy sami w pokoju. Podniosłam rękę i ściągnęłam kaptur tym samym dotykając jego włosów, które swoją drogą były bardzo miękkie.

O cholera. Nie przemyślałam tego.

Ian zastygł w miejscu a jego melodyjny śmiech zastąpiła cisza. Wpatrywaliśmy się w siebie bez większego sensu. Poczułam że po raz kolejny tego wieczoru robię się czerwona, więc spuściłam głowę przyglądając się swoim dłoniom. Jednak wiedziałam a przede wszystkim czułam że brunet nie spuścił wzroku i dalej się we mnie wpatruje.

- Siedź tu a ja idę po narzędzia pracy - mruknęłam i nie podnosząc głowy ruszyłam do łazienki.

Z szafki wyciągnęłam kosmetyczkę, wzięłam jeszcze podkład i kilka pędzli po czym wróciłam do bruneta. Siedział na swoim miejscu i przeglądał coś w telefonie.

- Zapraszam na krzesło - wskazałam ręką na obrotowy przedmiot.

Ian schował telefon i ruszył na wskazane miejsce. Położyłam wszystko na biurku obok i ruszyłam do drzwi aby upewnić się że nikogo za nimi nie ma. Na szczęście mama nie postanowiła podsłuchiwać i dalej oglądała telewizję. Wróciłam do bruneta i otworzyłam apteczkę w poszukiwaniu wacika i płynu miceralnego. Kiedy znalazłam potrzebne rzeczy odwróciłam się w stronę chłopaka, który najwyraźniej obserwował dokładnie każdy mój ruch.

Krępujące, nie powiem.

- Odchyl głowę - poleciłam a Ian odrazu to wykonał.

Chwyciłam lekko jego brodę aby się nie ruszał i zaczęłam przemywać siniaka, który teraz wyglądał na jeszcze większego niż na zdjęciu. Przez co czułam się tylko i wyłącznie gorzej.

- Więc, co ze mną zrobisz ? - spytał dalej mnie obserwując.

- Zgwałcę i zamknę w piwnicy - zaśmiałam się nieco rozładowując atmosferę.

- Jak będziesz mi dawała dużo jedzenia to mogę zostać - uśmiechnął się.

- Nie uśmiechaj się bo wtedy mi przeszkadzasz - mruknęłam - Nie będę dawała ci dużo jedzenia bo zgrubniesz i co ja wtedy z tobą zrobię - odłożyłam wacik i wzięłam podkład. Nałożyłam trochę na dłoń po czym wzięłam gąbeczke i odwróciłam się do Iana.

- Czyli zamierzasz mnie głodzić ? - spytał z bardzo wyczuwalnym w głosie sarkazmem.

- Dokładnie - najdelikatniej jak tylko mogłam zaczęłam nakładać podkład na jego twarz - mamy podobny odcień skóry - zmieniłam temat, głodzenie mnie przeraża.

- Po czym to wywnioskowałaś ? - lekko zmrużył oczy.

- Bo podkład idealnie pasuje i za bardzo nie odstaje od twojej karnacji - kiedy upewniłam się że podkład zakrywa cały policzek wzięłam się za korektor.

Nałożyłam go w miejsca w których siniak był najbardziej widoczny. Później dodałam jeszcze trochę pudru głównie po to żeby miejsce z podkładem tak bardzo się nie wyróżniało. Odsunęłam się i sprawdziłam jak wygląda praca wykonana przeze mnie praca. Nie ma tak źle.

- Proszę bardzo - podałam mu małe lusterko aby mógł się przejrzeć.

Patrzał tam dłużej niż powinien i zaczynałam się bać że zrobiłam coś nie tak. Ale z drugiej strony ciekawie było patrzeć na Iana, który bardzo dokładnie się przegląda.

- Świetnie, ale mam dwa pytania - spojrzał na mnie odkładając lusterko.

- Malować będę cię przed szkołą a później pożyczę ci płyn miceralny żebyś mógł to zmyć - odpowiedziałam zanim jeszcze zdążył zapytać.

- Skąd wiedziałaś że właśnie o to chce zapytać ? - zdziwiony spowrotem teleportował się na łóżko.

- Kobieca intuicja - puściłam mu oczko - Aha i nie przecieraj tego policzka bo wszystko zejdzie - usiadłam obok i wzięłam do ręki opakowanie żelków po czym je otwarłam i zaczęłam jeść a Parker się przyłączył.

- Zapamiętam - uśmiechnął się przegryzając słodycze.

Ian Parker dwa dni z rzędu u mnie w pokoju, siedzi, uśmiecha się i po prostu jest. Cud.

No siemankooo !
Jak wam mijają wakacje ?
Rozdział miał wlecieć wczoraj, ale zauważyłam że dzisiaj mijają dwa lata od mojego założenia wattpada 😍 Niemożliwe jak ten czas szybko leci...

Do następnego słodziaczki 😂❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro