Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Rodzicielskie przesłuchanie"

Sobota
13:30

Sobota zazwyczaj kojarzy się każdemu z leżeniem do 18 w łóżku, Netflixem i słodyczami. Możecież wierzyć lub nie ale moje soboty też tak wyglądały. Dopóki nie zgodziłam się na robienie porojektu z Parkerem.

- Więc jak sądzisz - westchnełam analizując wszystko co do tej pory zebraliśmy - Miłość między rodzeństwem była lepsza wcześniej czy teraz ? - spytałam spoglądając na bruneta, który mieszał od jakiejś godziny swoją kawę.

- Ten sukinsyn zaczepiał cię wcześniej ? - zapytał nieustepliwie drążąc temat, którego tak długo starałam się unikać.

- Boże Iaaan - przeciągnełam zamykając laptopa - Jednak nie masz chęci na robienie projektu - powiedziałam jakby sama do siebie

- Odpowiesz ? - intensywnie się we mnie wpatrywał.

Przez te kilkanaście dni zdążyłam zauważyć że Ian to cholernie dziwna osoba. Sama nie wiem kiedy mam się śmiać a kiedy płakać. To jest tak cholernie irytujące, nie mogę się przy nim zachowywać normalnie.

A w ogóle chcesz się tak zachowywać ?

W sumie to już sama nie wiem. Westchnełam i spojrzałam na bruneta, który dalej gapił się na mnie. Miał lekko przymrużone oczy, na które spadało kilka kosmyków jego ciemnych włosów. Był zdenerwowany, bo jego tęczówki były prawie czarne a linia żuchwy bardzo zarysowana.

Wole odpowiedzieć niż zostać przez niego zabita.

- To nie był pierwszy raz, wcześniej zatrzepiał mnie chcąc żebym się z nim umówiła. Na początku odpowiadałam kulturalnie że nie jestem zainteresowana. Ale kiedy stał się natarczywy zaczełam się na niego drzeć co chyba nie było najlepszym pomysłem - skupiłam swój wzrok na paznokciach, które nagle stały się ciekawsze niż wszystko dookoła.

- Dotykał cię ?

- Co to kurde rodzicielskie przesłuchanie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie lekko się już denerwując.

Moje życie prywatne to nie zasrany interes Parkera.

- Tak czy nie ? - spytał ponownie a jego głos znów się obniżył.

- Dwa albi trzy razy chciał dotknąć mojegi tyłka, ale jedyne co uzyskał to moja odbita ręka na jego policzku - nieswojo się czułam opowiadając takie rzeczy osobie, którą ledwo znam.

- Powiedz mi jedno, czemu nie poszłaś z tym do jakiegoś nauczyciela ? - nachylił się nad stołem opierając o niego ręce.

- Słuchaj, Harry nie jest pierwszym debilem, który w taki sposób próbował mnie zaliczyć i dodać do swojej listy. Nauczyciele są już tym znudzeni i nie chcą słyszeć o takich rzeczach. Zresztą i tak jedyne czego bym się dowiedziała to fakt że "chłopcy w tym wieku tacy są" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - Więc nauczyłam się sama sobie z nimi radzić. Zresztą nic nie poradze na to że wasza płeć jest taka nie wyżyta.

- A ja poradze - mruknął zabierając swoją kurtkę i jakby nigdy nic wyszedł z kawiarni.

Co on kombinuje ?

***
Westchnełam odbijając po raz kolejny piłkę. Byłam tak śmiertelnie znudzona że leżałam na łóżku w pokoju i podrzucałam wszystkim co miałam przy sobie. Nie zdążyłam złapać piłki, która odbiła się od łóżka i poleciała gdzieś w głąb sypialni.

Jęknełam obracając się na brzuch. Wyciągnełam ręke po poduszkę, w którą chwile później wtopiłam twarz.

Ian pieprzony Parker nie odzywał się do mnie od trzech godzin czyli od wyjścia z kawiarni. Nie wiem co on kombinuje i dlaczego ale wydaje mi się że to nie skończy się dobrze. Bynajmniej nie dla niego. Bo jak nie Harry go zabije to ja.

Usłyszałam pisk na dole i już chciałam wstać ale stwierdziłam że mama pewnie znowu zobaczyła jakiegoś pająka, którego tam nie ma. Więc nie ruszyłam się ani o milimetr i dalej wpatrywałam się w ściane.

- Inga ! Masz gościa ! - usłyszałam po chwili głos mamy.

- Jestem w pokoju ! - krzyknełam

Pewnie przyszła Noemi, mama tak dawno jej nie widziała że mogła tak zareagować. I tak stawiam że to był pająk. Usłyszałam kroki a zaraz później otworzyły się drzwi.

- Kto ma tak fascynujące życie że nawet do mnie nie zadzwoni ? - odwróciłam gwałtownie głowę na głos chłopaka.

- Tommy ! - pisnełam w jednej sekundzie teleportując się w jego ramiona - Spodziewałam się każdego oprócz ciebie - mruknełam wtulona w chłopaka

- Też cię kocham - szatyn dźwięcznie się zaśmiał.

Thomas Smith dwudziesto czteroletni singiel. Ma gdzieś około 185 cm wzrostu i jest dobrze zbudowany. Niebieskie oczy przypominające ocean i jasno brązowe włosy wiecznie postawione to znak rozpoznawczy. Jego poczucie humoru przekracza wszelkie normy i do tego świetnie gotuje. Facet idealny.

Dalej się dziwie czemu nie ma dziewczyny, ktoś chętny ?

- Czemu nie powiedziałeś mi że przyjeżdżasz ? - spytałam odsuwając się.

- Jak myślisz ? - wzruszyłam ramionami - No żeby ci zrobić niespodzianke, bąblu - znów się zaśmiał przy tym czochrając moje włosy.

- Nie nazywaj mnie tak bo cię zabije - powiedziałam zupełnie poważnie

- Za bardzo mnie kochasz - pokazał mi język

- W twoich snach - przedrzeźniłam szatyna a po chwili obaj wybuchliśmy śmiechem.

- To opowiadaj co u ciebie - Tom usiadł na łóżku udając że rozgląda się po pokoju.

Co mam mu powiedzieć. Że jakieś dwa tygodnie temu zaczełam robić projekt o miłości z chłopakiem, którego dopiero poznaje. Plus debil z wymiany próbuje mnie przelecieć i czasami zmacać.

- Wszystko w jak najlepszym porządku - uśmiechnęłam się siadając obok niego.

- Tak poprostu wszystko okej ? - spojrzał na mnie lekko ździwiony.

- Tak poprostu - powtórzyłam - Gadaj co u ciebie. Masz wreszcie jakąś dziewczynę ? - spytałam wiedząc że nie cierpi tego tematu.

- O Jezu - jęknął kładąc się na łóżku na co ja wybuchłam śmiechem.

Męczenie brata to zdecydowanie ulubione zajęcie każdej dziewczyny mającej takiego debila przy sobie jak ja.

Hejo ❤️
Dodaje bo NisiaJestem mnie do tego zmusiła XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro