„Rodzicielskie przesłuchanie"
Sobota
13:30
Sobota zazwyczaj kojarzy się każdemu z leżeniem do 18 w łóżku, Netflixem i słodyczami. Możecież wierzyć lub nie ale moje soboty też tak wyglądały. Dopóki nie zgodziłam się na robienie porojektu z Parkerem.
- Więc jak sądzisz - westchnełam analizując wszystko co do tej pory zebraliśmy - Miłość między rodzeństwem była lepsza wcześniej czy teraz ? - spytałam spoglądając na bruneta, który mieszał od jakiejś godziny swoją kawę.
- Ten sukinsyn zaczepiał cię wcześniej ? - zapytał nieustepliwie drążąc temat, którego tak długo starałam się unikać.
- Boże Iaaan - przeciągnełam zamykając laptopa - Jednak nie masz chęci na robienie projektu - powiedziałam jakby sama do siebie
- Odpowiesz ? - intensywnie się we mnie wpatrywał.
Przez te kilkanaście dni zdążyłam zauważyć że Ian to cholernie dziwna osoba. Sama nie wiem kiedy mam się śmiać a kiedy płakać. To jest tak cholernie irytujące, nie mogę się przy nim zachowywać normalnie.
A w ogóle chcesz się tak zachowywać ?
W sumie to już sama nie wiem. Westchnełam i spojrzałam na bruneta, który dalej gapił się na mnie. Miał lekko przymrużone oczy, na które spadało kilka kosmyków jego ciemnych włosów. Był zdenerwowany, bo jego tęczówki były prawie czarne a linia żuchwy bardzo zarysowana.
Wole odpowiedzieć niż zostać przez niego zabita.
- To nie był pierwszy raz, wcześniej zatrzepiał mnie chcąc żebym się z nim umówiła. Na początku odpowiadałam kulturalnie że nie jestem zainteresowana. Ale kiedy stał się natarczywy zaczełam się na niego drzeć co chyba nie było najlepszym pomysłem - skupiłam swój wzrok na paznokciach, które nagle stały się ciekawsze niż wszystko dookoła.
- Dotykał cię ?
- Co to kurde rodzicielskie przesłuchanie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie lekko się już denerwując.
Moje życie prywatne to nie zasrany interes Parkera.
- Tak czy nie ? - spytał ponownie a jego głos znów się obniżył.
- Dwa albi trzy razy chciał dotknąć mojegi tyłka, ale jedyne co uzyskał to moja odbita ręka na jego policzku - nieswojo się czułam opowiadając takie rzeczy osobie, którą ledwo znam.
- Powiedz mi jedno, czemu nie poszłaś z tym do jakiegoś nauczyciela ? - nachylił się nad stołem opierając o niego ręce.
- Słuchaj, Harry nie jest pierwszym debilem, który w taki sposób próbował mnie zaliczyć i dodać do swojej listy. Nauczyciele są już tym znudzeni i nie chcą słyszeć o takich rzeczach. Zresztą i tak jedyne czego bym się dowiedziała to fakt że "chłopcy w tym wieku tacy są" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - Więc nauczyłam się sama sobie z nimi radzić. Zresztą nic nie poradze na to że wasza płeć jest taka nie wyżyta.
- A ja poradze - mruknął zabierając swoją kurtkę i jakby nigdy nic wyszedł z kawiarni.
Co on kombinuje ?
***
Westchnełam odbijając po raz kolejny piłkę. Byłam tak śmiertelnie znudzona że leżałam na łóżku w pokoju i podrzucałam wszystkim co miałam przy sobie. Nie zdążyłam złapać piłki, która odbiła się od łóżka i poleciała gdzieś w głąb sypialni.
Jęknełam obracając się na brzuch. Wyciągnełam ręke po poduszkę, w którą chwile później wtopiłam twarz.
Ian pieprzony Parker nie odzywał się do mnie od trzech godzin czyli od wyjścia z kawiarni. Nie wiem co on kombinuje i dlaczego ale wydaje mi się że to nie skończy się dobrze. Bynajmniej nie dla niego. Bo jak nie Harry go zabije to ja.
Usłyszałam pisk na dole i już chciałam wstać ale stwierdziłam że mama pewnie znowu zobaczyła jakiegoś pająka, którego tam nie ma. Więc nie ruszyłam się ani o milimetr i dalej wpatrywałam się w ściane.
- Inga ! Masz gościa ! - usłyszałam po chwili głos mamy.
- Jestem w pokoju ! - krzyknełam
Pewnie przyszła Noemi, mama tak dawno jej nie widziała że mogła tak zareagować. I tak stawiam że to był pająk. Usłyszałam kroki a zaraz później otworzyły się drzwi.
- Kto ma tak fascynujące życie że nawet do mnie nie zadzwoni ? - odwróciłam gwałtownie głowę na głos chłopaka.
- Tommy ! - pisnełam w jednej sekundzie teleportując się w jego ramiona - Spodziewałam się każdego oprócz ciebie - mruknełam wtulona w chłopaka
- Też cię kocham - szatyn dźwięcznie się zaśmiał.
Thomas Smith dwudziesto czteroletni singiel. Ma gdzieś około 185 cm wzrostu i jest dobrze zbudowany. Niebieskie oczy przypominające ocean i jasno brązowe włosy wiecznie postawione to znak rozpoznawczy. Jego poczucie humoru przekracza wszelkie normy i do tego świetnie gotuje. Facet idealny.
Dalej się dziwie czemu nie ma dziewczyny, ktoś chętny ?
- Czemu nie powiedziałeś mi że przyjeżdżasz ? - spytałam odsuwając się.
- Jak myślisz ? - wzruszyłam ramionami - No żeby ci zrobić niespodzianke, bąblu - znów się zaśmiał przy tym czochrając moje włosy.
- Nie nazywaj mnie tak bo cię zabije - powiedziałam zupełnie poważnie
- Za bardzo mnie kochasz - pokazał mi język
- W twoich snach - przedrzeźniłam szatyna a po chwili obaj wybuchliśmy śmiechem.
- To opowiadaj co u ciebie - Tom usiadł na łóżku udając że rozgląda się po pokoju.
Co mam mu powiedzieć. Że jakieś dwa tygodnie temu zaczełam robić projekt o miłości z chłopakiem, którego dopiero poznaje. Plus debil z wymiany próbuje mnie przelecieć i czasami zmacać.
- Wszystko w jak najlepszym porządku - uśmiechnęłam się siadając obok niego.
- Tak poprostu wszystko okej ? - spojrzał na mnie lekko ździwiony.
- Tak poprostu - powtórzyłam - Gadaj co u ciebie. Masz wreszcie jakąś dziewczynę ? - spytałam wiedząc że nie cierpi tego tematu.
- O Jezu - jęknął kładąc się na łóżku na co ja wybuchłam śmiechem.
Męczenie brata to zdecydowanie ulubione zajęcie każdej dziewczyny mającej takiego debila przy sobie jak ja.
Hejo ❤️
Dodaje bo NisiaJestem mnie do tego zmusiła XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro