Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6: ZsG

   Chłopak powoli otworzył oczy. Ziewnął a dopiero potem przyjrzał się miejscu w którym się znalazł. Ze zdziwieniem odkrył, że nie jest przerażony tajemniczym pokojem, choć powinnien być. Może był spokojny dlatego że, już raz znalazł się w podobnej sytuacji. Nie wspominając o tym że, już kilka razy obudził się obok Frau. To raczej było by bardziej przerażające. Chyba...

   Chłopak usiadł powoli na brązowej kanapie. Musiał przyznać że, spało mu się na niej wyjątkowo wygodnie. Po chwili dopiero zorientował się o braku butów na jego stopach. Widocznie ktoś musiał mu je ściągnąć. Nie pamiętał by w trakcie walki pozbył się obuwia i tylko w niebieskich skarpetkach atakował wroga.

-Więc Frau musiał mnie tu przynieść.-Wypowiedział na głos swe myśli, które rozbrzmiały w pokoju. Wstał i przez chwilę kręcił się po pomieszczeniu. Brązowa kanapa, dwa fotele jak i mała, niska ława pasowały do ścian w kolorach różnorodnej szarości. Biały dywan dodawał uroku a komody z różnymi książkami przyciągały uwagę. Kiedy Teito ponownie usiadł, cały swój wzrok postanowił wbić w jedyne drzwi w tym pokoju. Patrzył na nie czekając aż ktoś się pojawi. Nie miał żadnego zamiaru kręcić się po obcym domie, który prawdopodobnie należał do demona. Nie oznaczało to jednak że, nagle stał się cierpliwy.

   Po krótkiej chwili drzwi lekko się uchyliły. Teito w podskoku złapał za klamkę i mocno pociągnął. Kapłan nie patrząc na osobę która przed nim stała, zaczął krzyczeć.

-Ile miałem czekać zanim przyjdziesz?! I dlaczego tu jestem?! Wiem że, zemdlałem ale z łaski swojej mogłeś mnie zabrać do mojego domu!!! Już zaczynałem cię lubić a ty co?! Napewno chciałeś mnie zgwał...

-Nie, nie. Nie chciałem...-Powiedziała cicho postać zwracając tym samym uwagę Teito. Chłopak był wyższy od Kapłana. Jego poskręcane jasno fioletowe włosy dodawały majestatu spokojnej twarzy. Lekko uśmiechnięty, wpatrywał się swoimi lawendowymi oczami w Teito. Kapłan zawstydził się i dopiero teraz zaczął się martwić. To nie był Frau który był w stosunku do niego...miły. Nie znał tej osoby więc zaczął się zastanawiać czy nie lepiej stąd natychmiast uciec. A co jeśli to nie Frau go zabrał, a porwał go jakiś inny demon?

-Ja...ten...no...-Jęczał Teito nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji.

-Myśleliśmy że, nadal śpisz. Widzę jednak iż, twoje siły wracają o wiele szybciej niż myślałem.

-O hym...tak.-Wyszeptał Teito.

-Jestem Labrador. Miło mi cię poznać.-Powiedział młody chłopak a potem podszedł do komody. Obok książek stała mała ozdobna doniczka z niewielką roślinką. Wyciągnął dłoń z której zaczęło emitować zielone światło. W kolejnej chwili roślina urosła. Oplotła swymi pnączami prawie całą komode. Zielone pęty nawet sięgały białego dywanu. Labrador przyglądał się przez moment białym kwiatom by następnie zerwać jeden z nich. Podszedł do Teito i wyciągnął kwiat w jego stronę. Kapłan bacznie obserwował chłopaka, który okazał się demonem. Tak jak myślał, wpadł w niezłe tarapaty.

- Labrador, mam nadzieję że, nie masz zamiaru poderwać mojego słodkiego?

   Teito spojrzał szybko w stronę drzwi i zobaczył Frau. Niemal poczuł ulgę która trwała jedynie krótką chwilkę.

-Frau! Ty debilu! Dlaczego tu jestem?!

-I mój słodziak zmienił się w bestię.-Skomentował Frau.

-No nie wiem czy można nazwać ciebie piękną.-Powiedział Teito ze złośliwym uśmiechem.

-Przecież na mnie lecisz.-Oświadczył blondyn podchodząc pewnym krokiem do kapłana. Tamten zaś nadal nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.

-To TY na mnie lecisz!-Krzyknął wściekły jak i zarumieniony. Frau jednak nic sobie z tego nie zrobił i pochylił się nad Teito całując go. Blondyn objął kapłana i przyciągnął bardziej jego ciało do siebie. Teito nie protestował. Nie był nawet w stanie. Zamknął oczy i rozkoszował się nagłym, miłym pocałunkiem. Może leciutko polubił demona oraz jego osobowość ale nigdy mu tego nie wyzna. Czuł by się jak totalny głupek.

   Kiedy wkońcu oderwali się od siebie, Frau zabrał głos.

-Prawda, lecę na ciebie. Zostań moim chłopakiem.

   Teito stał w szoku. Tego się jednak nie spodziewał. Sądził że, blondyn prędzej położy łapy na jego ciele niż poprosi go...o coś takiego.

-Nie będzie ci ze mną źle! Naprawdę! Jestem silny i urokliwy. O pieniądze nie będziesz musiał się martwić. I co?-Kusił demon wpatrując się w zdziwione oczy Teito, który nie mógł odezwać się z szoku. Labrador także stał jak zaczarowany słup soli. Nadal trzymał kwiat w ręce i choć z jego twarzy nic nie można było wyczytać, to jednak był to jeden z najdziwniejszych wydarzeń w jego całym życiu. A był demonem i żył już dość długo.

   Niespodziewanie do pokoju weszła kolejna postać, która jak tylko zobaczyła zalecającego się blondyna, uderzyła go pięścią w głowę. Frau złapał się za bolące miejsce, puszczając chłopaka głośno jęcząc. Wysoki mężczyzna o brązowych włosach ominął Frau i zwrócił się do Teito.

-Wybacz mi jego zachowanie. Niestety prawdopodobnie urodził się jako inwalida umysłowy. Jedynie co możemy zrobić to się nim opiekować. Więc dziękuję ci za twoją ciężką pracę.-Oznajmił poprawiając swoje okulary.

-Aha.-Wyszeptał chłopak w odpowiedzi. Z tego wrażenia tylko to był w stanie wykrztusić.

-Co to miało być Castor?!-Zapytał Frau wściekły. Chciał jakoś przekonać do siebie kapłana, sprawić by w jego oczach wyglądał niesamowicie a potem wyjść gdzieś razem, ale jak zawsze okularnik musiał się wtrącić. Nie daruje mu tego.-Zaraz cię...!

-Chcesz coś powiedzieć?-Zapytał Castor. W całym pokoju atmosfera stała się ciężka oraz mroczna. Teito czuł jakby miał zaraz się udusić a Frau patrzył przerażony na swojego przyjaciela. Labrador zaś stał jakby był już to tego przyzwyczajony.

-Nie...ja...uwielbiam cię mój drogi przyjacielu!-Zaśmiał się sztucznie Frau, starając się przekupić okularnika.

-To dobrze!-Powiedział Castor uśmiechając się. Nagle cała ciężka atmosfera zniknęła. Teito odetchnął z ulgą a Frau starał się zdusić w sobie gorycz porażki.

-Ten kwiat który pragnie ci dać
Labrador będzie cię chronił od zła.-Wyszeptał okuralnik zwracając się do chłopaka, on zaś podszedł do mniejszego demona i z wdzięcznością przyjął podarek.

-Więc dlaczego tutaj jestem?-Zapytał kapłan.

-Frau przyniósł cię tutaj kiedy złapał tamtego demona. Nie chciał cię samego zostawić ale musiał także zająć się swoimi oobowiązkami.-Odpowiedział Castor na zadane pytanie ponownie poprawiając okulary.

-Zadanie?-Zdziwił się Teito. Nie wiedział jakie zadania mogły mieć demony.

-Jesteśmy częścią ZsG.-Dodał chłopak o fiołkowych włosach i usiadł na fotelu. Okularnik czując że, nadchodzi dłuższa rozmowa, także postanowił spocząć.

-Co to?-Zapytał znowu zaciekawiony kapłan i usiadł na kanapie. Po chwili znudzony z lekka Frau dołączył do niego.

- Zboczono-seksowana grupa.-Oznajmił Frau i szybko przeskoczył przez oparcie mebla. Tam gdzie przed momentem siedział, pojawiła się czarna dziura. Teito zatrząsł się siedząc obok palącego się materiału. Wstał natychmiast i odsunął się.

- Nie słuchaj inwalidy. ZsG to grupa zero-siedem ghost.-Rzekł Castor opuszczając rękę.

-Normalnie jak James Bond.-Wyszeptał Teito a Frau uniósł brwii.

-Kto?

-Taki tajny agent.-Rzekł Teito odwracając się na chwilę do blondyna. Po chwili ponownie skupił całą sswoją uwagę na Castora.-Mów dalej.

-Obecnie zajmujemy się polowaniem na zbuntowane demony, które nie przestrzegają praw.

-Główne prawo mówi aby nie atakować ludzi, jednak starsi, pamiętający poprzednie czasy, nie chcą uznać stosunkowo nowych reguł. Za to często młodzi pragną zaszaleć.-Wytłumaczył Labrador. Castor popatrzył na niego lekko zdziwiony by po sekundzie odwrócić wzrok i poprawić okulary. Frau za to podszedł do Teito od tyłu i go przytulił do siebie.

-Nie wierzę! Labrador! Od dawna nie wypowiedziałeś tak dużo słów!-Zawołał blondyn nie zwracając uwagi na sprzeciwy chłopaka. Teito jedną ręką próbował odsunąć od siebie dłonie demona, a w drugiej nadal trzymał kwiat.

-Być może nie chcę marnować słów na debila.-Odpowiedział chłopak uśmiechając się cudownie.

-Czemu ja się z wami zadaję? Nie! Nie odpowiadaj Castor!-Krzyknął kiedy zobaczył jak demon otwiera usta.-Myślę też że, czas już byś wrócił do domu...albo gdzieś ze mną poszedł jak wolisz...

-Wara od chłopaka.-Powiedział stanowczo okularnik, ponownie wysyłając małą kule ognia w stronę blondyna. Gdyby Frau tego nie uniknął mógłby źle skończyć. Teito natomiast cieszył się ze swojej niskości. Kula poprostu przeleciała mu nad głową, mijając go.

-W tym Frau ma sporo racji. Pierwszy raz. Teito powinnien już wrócić. Co nie, Castor?

-Tak.-Zgodził się okularnik i wstał z miejsca. To samo zresztą zrobił drugi demon. Frau lekko się bocząc poszedł za swoimi kolegami, machając Teito by do nich dołączył. Przeszli przez długi korytarz z kilkoma wejściami, zatrzymując się na jego końcu.

-Tu masz buty.-Oznajmił Labrador. Teito nie zwlekając założył je i odwrócił się do trójki demonów.

-Dziękuję wam za opiekę.

-Proszę bardzo.-Rzekł Castor.

-Odwiedź nas jeszcze.-Poprosił Labrador.

-Pewnie!-Zapewnił, i wyszedł na zewnątrz. Obok niego zaraz pojawił się Frau.

-Odprowadzę cię.

-Niech będzie...ale niczego nie próbuj!-Ostrzegł chłopak.

-Dobra...

/////

Matury się skończyły!!!...tak,
wiem że już miesiąc temu...
Ale emocje nadal ze mnie schodzą :D
Myślałam że uda się mi dodać rozdział jeszcze w maju, no ale się przeliczyłam!

Też jest u was tak gorąco?

Dziękuję za waszą obecność!
Przepraszam za błędy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro