Rozdział 11: Czerwone oko
W szklanym więzieniu, Teito wpatrywał się z wyczekiwaniem w oczy Frau, który trzymał go w ramionach.
- Więc...- Zaczął kapłan. - Przybyłeś tutaj aby go znaleźć? Tak?
- Tak. - Odpowiedział blondyn.
- I... on jest twoim wrogiem? Tak?
- Tak.
- I... Był twoim kochankiem. Tak? - Zapytał niepewnie chłopak.
- Tak. - Rzekł automatycznie demon, skupiając wzrok na przeciwniku. Kiedy dotarło do niego, to co powiedział, natychmiast uderzył kapłana w głowę. - Nie! Co to za pytanie!
- No bo tylko w filmach najczęściej to kochankowie się gonią! - Krzyknął zbulwersowany Teito, gładząc dłońmi bolące miejsce. Umilkł szybko widząc zdegustowaną twarz Frau.
- Hahaha! - Nigdy nawet nie tknąłbym takiego śmiecia! - Zaśmiał się Kiraimaru, a potem dodał uwodzicielskim głosem. - Wolę inne kąski.
Frau zasłonił kapłana własnym ciałem. Powoli już zaczynała wkurzać go gatka czarnowłosego.
- ZsG, to grupa mająca za zadanie, wyłapywanie demonów, które nie przestrzegają reguł. - Teito pokiwał głową. To już wcześniej zostało mu wyjaśnione. - Dostaliśmy rozkaz aby zająć się kolejnym przypadkiem, który pojawił się gdzieś w tym mieście. Aby go znaleźć, postanowiliśmy zorganizować imprezę. Koleś często się na nich pojawiał. Ciągnęliśmy losy i przegrałem. Musiałem upozorować fajną zabawę. Aby nie rozpoznał kogoś z ZsG, zmieniłem się w ducha.
- Idioci! - Oznajmił nieprzyjaciel, łapiąc się za głowę. - Nie obchodzą mnie imprezy! Zjawiam się tylko tam, gdzie znajdują się duże skupiska ludzi! Debile!
Kiraimaru podniósł prawą dłoń i szybko ją opuścił. Frau złapał Teito, przytulając go mocno. Skoczył do góry, omijając z ledwością szklane sople, które wyłoniły się z ziemi. Następnie wylądowali niedaleko śmiertelnej pułapki.
- Chce się mnie pozbyć. Nic ci nie zrobi. Stój tutaj. - Rozkazał Frau. Chłopak pragnął chwycić go za ramię, jednak nim zdołał to zrobić, demon skoczył.
- Tylko uciekać potrafisz? - Zapytał Kiraimaru z obłąkanym uśmiechem, unosząc obie ręce. W jego czerwonych oczach odbijało się szaleństwo.
Nagle ze wszystkich ścian zaczęły wyłaniać się wielkie sople. Frau przez sekundę zatrzymywał się na ścianach kopuły, by po chwili znaleźć się w innym miejscu. Sople wbijały się w przezroczyste więzienie, niszcząc szklany mur.
Kimimaru wrzasnął ze wściekłości, wysyłając w stronę blondyna, kilka małych ostrzy. Demon ominął je z gracją i zniknął.
Czerwonooki rozejrzał się, szukając przeciwnika i w ostatnim momencie uskoczył przed atakiem.
Frau, który pojawił się za plecami wroga, trzymał w dłoniach czarną kosę. Jej ostrze wbite w podłoże sprawiało wrażenie, jakby chciało rozszarpać ofiarę na kawałki.
Blondyn z łatwością uniósł kosę nad głową, i ruszył do przodu. Kimimaru skrzyżował ręce przed twarzą, blokując atak za pomocą dwóch ostrzy, które nagle zmaterializowały się na jego dłoniach, przyczepione do nadgarstków.
- Niezła impreza! - Krzyknął Frau z radosnym uśmiechem. Brakowało mu adrenaliny, wywołaną walką, gdzie przegrana oznaczała śmierć.
Zadał krótkie szybkie cięcia, które wróg zdołał zablokować. Z milczącym obliczem, Kimimaru wbił swoje ostrze w ziemię. Frau migiem skoczył do góry, przecinając kosą sopel, który nagle się pojawił. Demon o czarnych włosach, korzystając z okazji pojawił się przed blondynem, i kopnął go w brzuch.
-Ghaa!! - Wrzasnął Frau. Jego ciało uderzyło w szklaną podłogę, tworząc wgłębienie.
- Frau! - Zawołał Teito z przestrachem, jednak kiedy zrobił parę kroków do przodu, jego ukochany krzyknął. - Nie podchodź tutaj! Ty palący ludziom włosy, niski człowieku!
Nagle nad blondynem pojawił się Kimimaru. Stanął swoją stopą na prawą dłoń demona, i skutecznie przygwoździł ją do ziemi. Frau jęknął z bólu i puścił kosę, gdy przeciwnik przeniósł cały swój ciężar na drugą nogę, tym samym miażdżąc mu kości. Drugą stopę zaś położył na jego klatce piersiowej.
- Jakieś ostatnie życzenie? - Zapytał, pragnąc zadać śmiertelny cios.
- Taa... - Oznajmił z trudem. Sprawną dłonią powoli sięgnął do kieszeni, wyjmując otwartą, czerwoną paczkę. Wyciągnął z niej papierosa i włożył go do ust. - Wiesz co? Nie jesteś wcale w moim typie.
- Jestem z tego powodu szczęśliwy. - Odpowiedział przeciwnik podekscytowany. - Chyba nie masz czym zapalić. Niestety ja ci nie pomogę.
- Spoko. Obejdzie się. - Rzekł Frau a następnie wrzasnął. - Teito! Pożycz ognia!
- Jasne! - Zgodził się chłopak i wypuścił z dłoni wielką kulę ognia. Kiedy Frau kazał mu zostać na miejscu, i wspomniał jak kiedyś podpalił mu włosy, kapłan odkrył ukryte znaczenie słów. Zrozumiał, iż ukochany chciał aby przywołał kulę ognia, a dzięki rozmowie demonów, miał czas na jej porządne przygotowanie.
- Cholera! - Przeklął Kimimaru, odskakując. Teito mając wyciągnięte przed siebie dłonie, skupił całą swoją uwagę na płomieniach, i zmienił ich kierunek lotu.
Demon przeklinając po raz kolejny, z powrotem przeniósł się tam, gdzie wcześniej leżał Frau, mając nadzieję na jego dobicie. Ominął kulę ognia, jednak na miejscu okazało się, iż ciało blondyna zniknęło.
Kapłan nadal kontrolując ogień, skierował go w stronę przeciwnika i otoczył go nim od przodu. Zanim Kimimaru zdążył się wycofać z pułapki, za jego plecami pojawił się Frau. Trzymając w lewej dłoni kosę, przyłożył jej ostrze do jego szyi. W ustach blondyna nadal znajdował się podpalony papieros.
- I po mnie... - Wyszeptał Czarnowłosy ze smutkiem, opuszczając głowę. Uśmiechnął się jednak po chwili, łącząc obie dłonie ze sobą.
Frau nie widząc dokładnie co robi przeciwnik, chciał poruszyć kosą by odciąć mu głowę. Ze zdziwieniem spojrzał na swoją broń i zobaczył ostrze uwięzione pomiędzy grubymi soplami. Z całą siłą zamachnął się do tyłu, wyrywając kosę z szklanego więzienia i uniósł ją nad głowę, biorąc zamach. W tym samym momencie, Kimimaru odwrócił się i wymierzył przezroczyste ostrze w bezbronną pierś blondyna.
" Nie zdążę!" - Pomyślał Frau, patrząc jak ostre narzędzie znajduje się kilka milimetrów przed jego skórą.
- Nie!!!
Demony nagle usłyszały wściekły krzyk, i poczuły potężną energię.
Gdy ostrze Kimimaru dotknęło ubrania Frau, niespodziewanie pękło na malutkie kawałki.
Czarnowłosy z wrzaskiem cofnął się do tyłu, czując jak małe cząstki sopla, wbiły się w jego dłoń. Dopiero wtedy zauważył, iż nie zdołał nawet dotknąć Frau, ale zamiast tego uderzył w dziwną tarczę. Popielata, jednolita masa, przypominająca kość, znajdowała się przed blondynem. Wyglądała niczym pajęczyna w kształcie skrzydła, której koniec skierowany był ku ziemi. Frau zdumiony śledził fantazyjne wzory, aż wzrokiem dodarł do Teito.
Kapłan stał niedaleko nich, a na jego twarzy malował się gniew oraz determinacja. Na grzbiecie wyciągniętej dłoni znajdował się czerwony kryształ, wyglądający niczym oko. Z niego zaś wychodziło dziwne skrzydło.
- Co to jest?! - Zadał pytanie zafascynowany Kimimaru. Z maniakalnym uśmiechem, powoli zbliżał się do chłopaka.
- Teito! - Krzyknął Frau zaniepokojony. Przeciwnik przypominając sobie o blondynie, odwrócił się do niego pragnąc się go pozbyć. Nie zdołał jednak nawet zrobić kroku, a jego ciało zostało otoczone przez dziwne skrzydła. Nagle wbiły się w jego ręce i nogi, skutecznie go unieruchamiając.
W ciszy rozległ się krzyk demona, który upadł na kolana, wyjąc z bólu.
- Teraz! - Rozbrzmiał nowy głos. Frau bez chwili zwłoki otoczył ramieniem Teito a kosą przeciął popielatą pajęczynę.
Cienkie sznurki, prawie niewidoczne, otoczyły Kimimaru, wiążąc jego ciało Następnie z ziemi wyłąnił się wielki kwiat. Fioletowe płatki zaczęły powoli zamykać się, tworząc więzienie dla otumanionego demona.
Gdy roślina była już szczelnie zamknięta, zaczęła się zmniejszać. Kiedy była już wielkości małej piłki do tenisa, została podniesiona przez chłopaka o jasnofioletowych włosach. Za nim pojawił się zaś mężczyzna, który z uśmiechem poprawił swoje okulary.
- W co wy się znowu wpakowaliście?
- Długa historia, Castor.
/////////
Przepraszam za błędy!
Miłego czytania!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro