Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Miesiąc później...

- Lena -

Dwa dni temu postanowiłam wyruszyć swoim samochodem do miasta. Przez nieuwagę drugiego kierowcy mam wgnieciony cały tył. Nie zadzwoniłam w tej sprawie do Harry'ego, ponieważ wiem, że by panikował. Poszłam z tamtym kierowcą na ugodę, gdyż był to starszy pan.

Ubrałam się w miętowe spodnie oraz luźną, białą bluzkę z koronkowymi rękawami. Na stopy założyłam kremowe sandały na szpilce i poszłam do łazienki. Wyprostowałam idealnie swoje włosy, po czym zrobiłam makijaż, który składał się z podkładu, tuszu do rzęs i bezbarwnego błyszczyka. Założyłam kosmyki włosów za ucho i opuściłam sypialnię.

Wzięłam torebkę, do której wrzuciłam same najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz, który później wsadziłam do torebki. Odnalazłam szybko swój samochód i wsiadłam do niego, aby udać się do warsztatu. Włożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam silnik, po czym włączyłam się do ruchu.

Po dwudziestu minutach spokojnej jazdy byłam na miejscu. Powoli opuściłam samochód, widząc Harry'ego ze zmarszczonymi brwiami i kilka innych mężczyzn, którzy wrócili do swoich zajęć.

- Hej. - uśmiechnęłam się promiennie.

- Hej, kochanie. - cmoknął moje usta. - Co tutaj robisz? - uniósł brew.

Wyglądał bardzo seksownie w granatowym kombinezonie bez koszulki pod spodem. Na jego twarzy było trochę czarnych zabrudzeń, a na dłoniach spoczywały rękawice, które po chwili ściągnął. Nie objął mnie, jak to miał w zwyczaju, ponieważ uważał, że jego ręce nie należą teraz do najczystszych.

- Cóż, spójrz na tył mojego samochodu. - poszłam razem z nim i mu pokazałam. 

- O kurwa. - zagwizdał w zdziwieniu. - Kiedy to się stało?! - burknął.

- Jakieś dwa dni temu. - przegryzłam wargę. - Ale nic mi...

- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! - krzyknął szeptem. - Jak to się w ogóle stało?!

- Jechałam sobie, a starszy pan nie uważał i wjechał w mój tył. Nic mi się nie stało, jedynie się przestraszyłam. - wyjaśniłam, a on zacisnął oczy i odetchnął głośno, aby się uspokoić.

- Lena, tyle razy ci mówiłem! Miałaś o wszystkim mnie informować, a ty nawet nie raczyłaś powiedzieć mi, że miałaś wypadek! - uniósł głos, gdy byliśmy w małym pomieszczeniu i nikt nas nie widział. - Miałaś pierdolony wypadek!

- Nie krzycz na mnie. - założyłam ręce na piersi.

- Jak mam kurwa nie krzyczeć, skoro ty nic mi nie mówisz?! - jego oczy stały się ciemne i wpatrywały się w moje.

- Przepraszam, okej? - starałam się załagodzić sytuację.

- Teraz przepraszasz? Trzeba było wcześniej zastanowić się nad swoimi czynami. - syknął, wypełniając jakiś papier i spowrotem założył rękawice. - Tyler, zerkniesz na ten samochód?! - krzyknął do kolegi, a ten tylko pokiwał głową. - Muszę wracać do pracy.

- Harry...

- Jestem teraz w pracy. - powtórzył.

- Zachowujesz się jak dzieciak. - warknęłam, a on zaśmiał się sarkastycznie.

- Ja? - prychnął. - To nie ja ukrywałem przed tobą, że miałem stłuczkę.

- Gdyby mi się coś jeszcze stało to bym zrozumiała. - zaczęłam. - A tak nie wiem, o co ci chodzi.

- Oczywiście. - zaśmiał się zdenerwowany. - Wracam do pracy. - rzucił i odszedł, zostawiając mnie za sobą. W moich oczach nagromadziły się łzy, dlatego szybko spojrzałam w górę. Postanowiłam zostać twardą i odeszłam, czując na plecach jego palący wzrok. 

Poszłam w stronę miasta, chcąc poprawić sobie humor i tak też się stało. Spędziłam w nim dobre cztery godziny. Odwiedziłam kosmetyczkę, u której wydepilowałam brwi i zrobiłam beżowe paznokcie żelowe. Poszłam do fryzjera, aby zafarbować je całkiem na blond, pozbywając się tym samym ciemniejszych odrostów.

Potem odwiedziłam wiele sklepów, kupując kosmetyki, ciuchy, bieliznę oraz buty. W pewnym momencie, gdy sprawdzałam godzinę zauważyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Harry'ego. Postanowiłam olać to, tak jak on postąpił ze mną. Koło godziny osiemnastej powoli zmierzałam do swojego mieszkania.

Czterdzieści minut później byłam już pod swoim budynkiem. Zdziwił mnie widok Styles'a, stojącego przed drzwiami i czekającego na mnie. Zatrzymałam się w półkroku, a on odwrócił się do mnie przodem i obejrzał mnie dokładnie. Na jego twarzy malował się smutek, gniew oraz zdenerwowanie w jednym. Wyciągnęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi od mieszkania.

- Lena, martwiłem się. Dzwoniłem do ciebie chyba miliard razy. - zaczął skruszony.

- Super. - prychnęłam, chcąc zamknąć mu drzwi przed nosem, lecz jego noga mi to uniemożliwiła. - Weź stopę, proszę. - westchnęłam, nie chcąc się z nim siłować.

- Najpierw ze mną porozmawiasz, a potem się zastanowię. - oznajmił, patrząc na mnie z dłońmi w kieszeniach.

- Sam mnie wypieprzyłeś, gdy chciałam z tobą rozmawiać. Idź sobie. - jęknęłam, naciskając całym ciałem na drewnianą powłokę, jednak jego noga była silniejsza. Pierdolony...

- Nie wypieprzyłem...

- Zostawiłeś mnie, kurwa. Teraz ja nie chcę z tobą rozmawiać. - splunęłam.

Harry wypuścił głośno powietrze, a jego twarz wyrażała w tej chwili jedynie smutek. Nienawidziłam widzieć go w takim stanie, ale sam sobie jest winien. Kocham go i nie zamierzam robić z tego większej sprawy. Jest to kłótnia jak każda, a on musi zrozumieć, że mi też było przykro, gdy mnie zostawił samą. 

Oparł się bokiem ciała o ścianę i patrzył na mnie. Pchnęłam drzwi do przodu, otwierając je na rozcież. Styles się nie poruszył, a ja stałam wpatrując się w niego. Uśmiechnął się lekko, próbując mnie rozbawić, ale ja za wszelką cenę zostałam niewzruszona. Zawsze tak robił, gdy byłam zła. Jego uśmiech powodował u mnie rozpromienienie.

- Lena, kocham cię. - odepchnął się od ściany i podszedł bliżej.

- Harry...

- Kocham, kocham, kocham. - pokazał mi swoje dołeczki, po czym chwycił moje biodra i docisnął nasze czoła do siebie.

- Głupi jesteś wiesz? - parsknęłam, zarzucając na jego kark dłonie.

- Wiem, przepraszam. - spojrzał na mnie. - Przepraszam, że byłem dla ciebie taki ostry i cię zostawiłem. Martwię się zawsze o ciebie, tylko dlatego tak zareagowałem. - wyjaśnił.

- Rozumiem, ale mogłeś mnie wysłuchać. - zacisnęłam usta. - Ja też przepraszam, że ci nie powiedziałam. Od teraz będziesz wszystko wiedział.

- Wszystko, wszystko? - uśmiechnął się zadziornie, na co dostał w ramię.

- To jak. - odeszłam kawałek. - Wejdziesz? - wskazałam na otwarte drzwi.

Harry wywrócił oczami i wszedł, klepiąc przy tym mój pośladek.

______________________________________

/kylizzzie




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro