25
Dwa miesiące później...
- Harry -
Siedzę tu przez pieprzone dwa miesiące. Dwa pierdolone miesiące! Przez cały czas myślałem o niej. Lena. Przyznaję szczerze, że pobyt tutaj rzeczywiście mi pomógł. Zmieniłem się. Nie jestem już agresywny, nie nienawidzę świata. Jest tak jak kiedyś i podoba mi się to. Nie wiem, po co jeszcze mnie tutaj trzymają, skoro wszystko jest świetnie. Jedyne, co pozostało z tamtego Harry'ego, to szaleństwo na punkcie Leny, ale to wszystko.
Poznałem tutaj kilka osób, które miały nawet większe problemy niż ja. Jest tutaj taka jedna Kate, która miała ogromny problem, ponieważ jest seksoholiczką. Nawet ładna dziewczyna, ale kompletnie nie mój typ, no i nie dorównuje urodzie Leny rzecz jasna. Ma zbyt ostre rysy twarzy i jest za bardzo nachalna. Kilka razy próbowała mnie na coś namówić, ale ostro jej odmawiałem. Nie dość, że jest seksoholiczką, to ma jeszcze problemy psychiczne. Wymyśla sobie coś i robi z tego wielką aferę.
Drugą osobą, którą poznałem jest Gwen. Jest starsza ode mnie, bo ma już trzydzieści lat, ale fajnie mi się z nią rozmawiało. Była jedyną osobą, która w pełni mnie rozmawiała, ponieważ miała ten sam problem psychiczny. Opowiadała mi dużo o swoim życiu i przyznam, że miała o wiele gorzej niż ja. Jej rodzice byli alkoholikami, a ona była ich workiem treningowym. Powiedziała mi, że powinienem kochać swoich rodziców oraz siostrę. Przez wiele nocy sobie o tym myślałem, aż stwierdziłem, że ma rację.
Poznałem jeszcze chłopaka o imieniu Travis. Chłopak młodszy ode mnie o dwa lata, a miał problemy z alkoholem, narkotykami oraz schizofrenię hebefreniczną. Tłumaczyłem mu wiele razy, że używki nie wróżą nic dobrego, ponieważ wiem to z własnego doświadczenia. Ogólnie rzecz biorąc jest dobrym chłopakiem, ale na początku nie pałałem do niego sympatią. Wręcz przeciwnie - kilka razy mu wpierdoliłem. Bał się mnie, ale kiedy byłem po kilku tygodniach leczenia, przeprosiłem go.
- Dzień dobry, Harry. - usłyszałem głos Helen, która od początku była moją pielęgniarką. To starsza kobieta, która traktuje mnie jak swojego własnego wnuczka.
- Dzień dobry. - uśmiechnąłem się szeroko.
- Mam dla ciebie śniadanie i świetną wiadomość. - usiadła obok mnie, chwytając moją dłoń.
- Jaką? - uniosłem brwi zdziwiony.
- Dzisiaj wieczorem opuszczasz szpital. - zachichotała, a moje oczy przybrały wielkość piłek tenisowych.
- Naprawdę?! - mój głos stał się piskliwy.
- Tak, Harry. - odpowiedziała stanowczo, a ja przytuliłem ją mocno.
- Kurwa, w końcu! - krzyknąłem zadowolony.
- Słownictwo! - oberwałem od niej w tył głowy. Wywróciłem na to oczami.
Rozmawiałem z nią jeszcze kilka minut, po czym powiedziała, że musi iść do jeszcze kilku sal. Zjadłem w spokoju śniadanie i odłożyłem tacę na stolik. Cieszyłem się jak debil na myśl, że jeszcze kilka pierdolonych godzin i będę wolny. Muszę zobaczyć Lenę, po prostu muszę. Nie wiem, jak wygląda. Znaczy wiem, ale może się zmieniła. A może ona ma... chłopaka?
Nie!!!
Nie ma żadnego, pierdolonego faceta. Nie może mieć. Westchnąłem ciężko i wyjrzałem przez okno. Jest cholernie gorąco, a ja mam kisić się w pokoju?! No chyba nie. Otworzyłem drzwi, po czym wyszedłem z pokoju. Pokierowałem się na tutejszy ogród i usiadłem na ławce obok Travis'a. Od razu wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów, a ja wyciągnąłem jednego. Wsadziłem go do ust i odpaliłem, po czym się zaciągnąłem.
- Dzisiaj wychodzisz? - zapytał, zerkając na mnie.
- Tak. - pokiwałem głową. - W końcu, kurwa.
- Ja mam terapię po obiedzie, więc pożegnam się teraz. - wstał, a ja razem z nim. - Powodzenia. Walcz o tą Lenę. - uścisnął mnie po męsku.
- Dzięki. Trzymaj się. - poklepałem go po plecach.
- Lena -
Dzisiaj wzięłam sobie wolne, ponieważ dostałem informację od lekarza Harry'ego, że dzisiaj wychodzi. Stresowałam się, a z drugiej strony bardzo chciałam go zobaczyć. Jestem ciekawa jak przebiegło całe leczenie i jak się czuje.
Po szybkim prysznicu ubrałam na siebie świeżą bieliznę, jasne rurki z dziurami na udach oraz bordową koszulkę na krótki rękaw. Był lipiec, a u nas było wyjątkowo gorąco. Na stopy założyłam białe, krótkie conversy, a potem rozczesałam swoje włosy i wysuszyłam je. Wyprostowałam wszystkie kosmyki i zrobiłam delikatny makijaż, który składał się z podkładu, tuszu do rzęs i błyszczyka w kolorze nude. Chwyciłam torebkę i opuściłam mieszkanie.
Moje dłonie się tak telepały, że nie potrafiłabym prowadzić samochodu. Złapałam autobus, który kierował się w tamtą stronę, a po czterdziestu minutach byłam na miejscu. Wysiadłam na przystanek i powolnym krokiem szłam do szpitala. Moje dłonie się trzęsły, serce mocno biło, a warga była przeze mnie automatycznie przegryzana. Spojrzałam na ławkę, znajdującą się obok szpitala i westchnęłam, widząc Harry'ego, który tam siedział. Na drżących nogach podeszłam do niego i zlustrowałam go wzrokiem, co także on postąpił w stosunku do mnie.
Jego włosy były znacznie dłuższe, oczy błyszczały, a na jego ustach był delikatny uśmiech. Jednak, gdy znalazłam się przed nim, jego uśmiech stał się szerszy. Ukazał swoje białe, idealnie proste zęby oraz urocze dołeczki. Cholera, nigdy nie widziałam go w takim stanie. Czy Harry, o którym wspominała Anne wrócił?
- Cześć, Lena. - wychrypiał z uśmiechem.
- Harry. - ułożyłam dłoń na ustach. - Jak się czujesz?
- Świetnie. - odpowiedział. - Lepiej niż kiedykolwiek. - zaśmiał się.
Jezu, jest taki... wesoły. Cudowny.
- Nie przywitasz się ze mną? - uniósł brew pytająco.
Podeszłam do niego i nie wiedząc, co mam zrobić, po prostu go przytuliłam. Oplotłam jego kark, a on moją talię. Jego twarz schowała się w moich włosach, a ja rozpłakałam się przy jego szyi. Nie mogłam dłużej tłumić w sobie tych wszystkich emocji. Tak bardzo za nim tęskniłam.
- Tęskniłaś za mną, prawda? - odsunął mnie kawałek od siebie, aby na mnie spojrzeć.
- Tak. - pokiwałam energicznie głową, a on starł kciukami moje łzy.
- Jestem z tobą i zawsze będę. - cmoknął czubek mojej głowy i ułożył na nim podbródek.
___________________________________
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro