15
Tydzień później...
- Harry -
Spojrzałem w lustro i uważnie się sobie przyglądałem. Czułem do siebie samego obrzydzenie, a co dopiero muszą sobie myśleć inni ludzie.
Jesteś okropny, kto by cię zechciał?
Potrząsnąłem głową, aby pozbyć się moich okropnych myśli i oparłem dłoń o ścianę. Westchnąłem ciężko, zamykając oczy i wziąłem kilka głębszych wdechów.
Słaby i popierdolony Harry... hahaha!
- Nie! - wrzasnąłem, przejeżdżając dłonią po ścianie.
Otarłem swoje czoło, które już było pokryte lekką warstwą potu i zacisnąłem szczękę. Wypuściłem powietrze z płuc i zamachnąłem się pięścią, uderzając nią w lustro. Od razu pękło, a jego kawałki opadły na panele. Oddychałem ciężko i totalnie olałem moje pęknięte kostki.
Jaki normalny człowiek się tak zachowuje?! Lecz się, psycholu!
Chwyciłem swoje włosy między palce i mocno za nie ciągnąłem, po czym podszedłem do ściany. Oparłem dłonie po bokach i kilka razy uderzyłem głową o ścianę. Cholera, to musiało mi pomóc.
Wciąż jesteś popierdolony! Zamknąłeś dziewczynę tydzień temu i ani razu do niej nie zajrzałeś! Skąd wiesz, czy żyje?!
Z moich oczu ciekły łzy, a ja szybko je otarłem, udając, że nic takiego nie miało miejsca. Wyszedłem z pomieszczenia, trzaskając drzwiami, które prawie wypadły z zawiasów i udałem się do pokoju, w którym była Lena. Powoli otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka.
- Lena... - powiedziałem cicho, ale nie zareagowała.
Nienawidzi cię, nienawidzi cię, nienawidzi!!!!
Potrząsnąłem lekko głową i bezwiednie jęknąłem. Blondynka uniosła na mnie wzrok, a jej oczy były mocno podkrążone. Trzęsła się, patrząc na mnie przerażona. Jej usta były spierzchnięte, włosy w cholernym nieładzie, a jej ciało chudsze o kilka kilo.
Wygląda tak przez ciebie...
- Wstań. - rozkazałem i tak też zrobiła. - Teraz chodź za mną.
Nie ruszyła się. Podszedłem jeszcze bliżej, widząc, że nie ma siły. Chwyciłem ją w stylu panny młodej, uważając, aby nie połamać jej kości i opuściłem pokój. Dziewczyna cicho oddychała, oczy się przymykały, a ciało trzęsło ze strachu. Zaniosłem ją do pomieszczenia, w którym spała po... karze i ułożyłem ją na łóżku.
Bez słowa zszedłem na dół, pociągając za swoje włosy w celu uspokojenia i udałem się do kuchni. Zrobiłem dla niej sporo kanapek z szynką oraz serem, a potem herbatę. Ułożyłem wszystko na drewnianej tacy i ostrożnie szedłem na górę. Położyłem ją na jej kolanach, a następnie usiadłem obok.
Cierpliwie czekałem aż się naje, a w tym czasie podziwiałem jej piękno. Miała ładne usta, które świetnie sprawdziły by się podczas niewinnych zbliżeń. Jestem przekonany, że wiele kobiet zazdrościło jej naturalnie pięknych, dużych piersi oraz zgrabnego, cudownego tyłka, a także długich nóg i szczupłego brzucha.
Po chwili odłożyła tacę, masując delikatnie swój brzuch i przełknęła ostatni kęs. Powiedziałem jej, aby się przespała, a rano pozwolę jej się wykąpać. Zrobiła to, a ja zgasiłem światło i podszedłem do niej ponownie. Stanąłem nad nią, pochylając się lekko i sięgnąłem dłonią do jej policzka. Musnąłem go palcami, przez co przeszedł mnie dreszcz. Miała cholernie gładką skórę. Musiała być naprawdę zmęczona, bo nawet nie uchyliła powiek.
Patrzyłem na nią kilka sekund, uśmiechając się jak prawdziwy psychopata, po czym opuściłem pokój. Zamknąłem jej pokój na klucz, a następnie poszedłem do swojego pokoju. Chwyciłem torbę, do której spakowałem krótkie spodenki, koszulkę, bidon z wodą, rękawice i ręcznik. Zbiegłem na dół, machając kluczami, a następnie wciśnięciem guzika zasłoniłem żelazne żaluzje w całym domu. Wyszedłem z domu, zamknąłem go na klucz, po czym ruszyłem w dobrze znaną mi stronę.
Chciałbym często chodzić do miasta, ale czekam aż sprawa o mnie ucichnie. Jeszcze jakieś dwa tygodnie, o czym stale powiadamia mnie mój informator. Nasunąłem na nos okulary, a na głowę kaptur i powolnym krokiem udałem się na siłownię.
Po drodze zastanawiałem się do czego potrzebna mi jest Lena. Z jednej strony nie jest i mógłbym ją normalnie zapierdolić. Druga część mnie się do niej przywiązała i nie zamierza tak łatwo dać jej odejść. Cóż, mogłaby być niezłą pomocą domową. Na przykład czasami coś by mi sprzątnęła, ale bardziej chodzi mi o gotowanie. Oczywiście, mógłbym robić to sam, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. To jest naprawdę dobry pomysł, a ona nie ma nic do powiedzenia. Nie w tej kwestii.
****
- Lena -
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dość długo musiałam spać, bo zegarek stojący na szafce wskazywał szóstą rano. Jęknęłam, przeciągając się lekko i podniosłam się z miękkiego łóżka. Na dworze było jeszcze ciemno, a w domu całkowicie cicho.
Przeczesałam swoje włosy i chciałam podjąć krok, który mógłby kosztować mnie całe życie. A mianowicie wyjście z pokoju. Samodzielnie. Powolnym krokiem szłam w stronę drzwi i w tym samym czasie co Harry nacisnęłam klamkę. Złapałam ciężko oddech i odeszłam do tyłu, a drewniana powłoka się otworzyła, ukazując wysoką sylwetkę z burzą loków.
- Lena. Właśnie przyszedłem po ciebie, bo miałem zabrać cię pod prysznic. - powiedział surowym głosem, lustrując moje ciało wzrokiem. - Rusz się.
Zrobiłam, co kazał. Chwilę później stałam już w łazience, ściągając swoje ciuchy. Wsadziłam je do kosza na pranie i od razu weszłam pod ciepły strumień. Dokładnie umyłam swoje ciało żelem truskawkowym, a włosy szamponem kokosowym. Spłukałam całą pianę i owinęłam się puchatym ręcznikiem. Wybrałam komplet białej bielizny, czarne rurki, białą bokserkę i bordowe vansy. Wysuszyłam włosy, wyprostowałam je i zrobiłam makijaż, który składał się z podkładu i tuszu do rzęs.
Opuściłam łazienkę, zostawiając po sobie porządek, a Styles machnął dłonią, abym szła za nim. Mocno się zdziwiłam, gdy mnie nie ostrzegł, ani nic. Szłam powoli, po czym zaprowadził mnie do swojego salonu i kazał usiąść.
- Chciałbym zawrzeć z tobą pewien układ. - zaczął, zaciskając lekko swoje malinowe wargi. - Byłabyś moją sprzątaczką, ale przede wszystkim kucharką. - mówił dalej. - A ja wtedy mógłbym zgodzić się na jakieś twoje życzenie... więc?
- Cóż, dobrze. - wzruszyłam ramionami. - Wypuść mnie stąd.
- Popieprzyło cię? - prychnął, tracąc cierpliwość. - Widzę, że nie potrafisz się ze mną dogadać. W takim razie ja wymyślę twoje wynagrodzenie. - puścił mi oczko. - Dostaniesz swój pokój, będziesz mogła robić co chcesz, ale tylko na terenie domu. Jak chcesz wybrać się na ogród, musisz mnie o to poprosić. Rozumiemy się? - syknął.
- T-tak. - pokiwałam głową, unikając jego okropnego wzroku.
- Świetnie, a teraz zrób mi coś na śniadanie. - rzucił niedbale i opuścił pomieszczenie.
_____________________________________
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro