11
Tydzień później...
- Lena -
Od trzech dni nie widziałam Styles'a. Wcześniej przyszedł tylko kilka razy, abym zmieniła mu opatrunki, ale to tyle. Za to jego przyjaciel Luke się do mnie przyczepił. Przychodził do mnie z pożywieniem, pozwalał skorzystać z łazienki, a czasem próbował mnie poderwać i powiedział, że jak powiem coś o tym Harry'emu, to źle skończę.
Miałam już naprawdę wszystkiego dość. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej, ale tylko jeżeli chodzi o psychikę. Po prostu wiem, że o ile kiedyś stąd wyjdę, nie będę taka sama. Czułam się samotna i chciałam jak najszybciej umrzeć. Szczerze mówiąc, sama modliłam się o najszybszą śmierć.
Moje przemyślenia przerwało skrzypnięcie drzwi. Podkuliłam kolana bliżej swojej brody i oplotłam nogi ramionami. Styles spojrzał na mnie i zamknął za sobą drzwi. Podszedł bliżej mnie i ukucnął centralnie naprzeciwko mojego drżącego ciała.
- Rozmawiałem z twoją matką. - zaczął dziwnie spokojnie. Zero chamskiego, albo złego tonu? Woah. - Szczerze mówiąc ma w dupie, czy cię mam, czy też nie. - dodał.
- Nic nowego. - odchrząknęłam, czując chrypkę w gardle.
- Powiesz mi dlaczego? - zapytał, a ja zmarszczyłam lekko brwi w niezrozumieniu. - Dlaczego jest taka obojętna?
- Nie wiem. - szepnęłam. - Zawsze tak było, jest i będzie.
Lustrował mnie całą wzrokiem z lekko uchylonymi ustami i przeczesał swoje włosy. Był dziwnie spokojny i miły, aż nie wiedziałam, jak mam się zachowywać. Będę robiła wszystko, aby go nie wkurzyć.
- Chodź. - podniósł się do pozycji stojącej i wyciągnął dłoń w moją stronę. Spojrzałam na nią bardzo niepewnie, a on westchnął. - Nic ci nie zrobię. Po prostu chodź ze mną.
Złapałam jego dłoń, a on pomógł mi wstać. Poprawiłam swoje spodnie i szłam za nim. Zeszliśmy na dół, po czym stanęliśmy w kuchni. Harry kazał wypieprzać Luke'owi z domu na kilka godzin, co chłopak z chęcią wykonał. Zasiadłam na krześle barowym i złączyłam swoje dłonie pod stołem.
- Luke przynosił ci regularnie jedzenie? - zapytał.
Spojrzałam na niego, mrugając kilka razy, gdy on oczekiwał odpowiedzi. Oczywiście, że nie przynosił, bo lubił się nade mną znęcać i jeść na moich oczach. Pokiwałam niepewnie głową, a on zacisnął usta w wąską linię.
- Wiesz, że nienawidzę kłamstwa? - zaczął groźnie. - Powiedz mi kurwa prawdę, albo będę wściekły. - warknął, ściskając w dłoni szklankę, która pękła.
Zachłysnęłam się powietrzem, widząc jego oczy, które z sekundy na sekundę ciemniały. Wzięłam głębszy oddech i otworzyłam usta.
- Nie. Nie przynosił mi regularnie jedzenia. - powiedziałam słabo.
- Wiedziałem. - prychnął, kopiąc w szafkę. - Może i myślisz, że jestem chujem, bo cię zamknąłem, ale nigdy bym cię nie głodził. - dodał oschle. - Byłem pewny, że chociaż w takiej kwestii mogę mu zaufać. Pożałuje.
- Proszę. - powiedziałam gwałtownie, a on spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem. - N-nie rób mu n-nic. - mój głos się strasznie trząsł.
- Zamknij się! - wrzasnął, uderzając pięścią w blat. - Czekaj... czy ty się go boisz? - zmrużył oczy, podchodząc bliżej mnie.
Moje serce biło jak oszalałe, a oddech przyspieszył. Czekał na moją odpowiedź, a ja jedynie pokiwałam głową. Styles warknął i rzucił krzesłem o ścianę, po czym oparł się dłońmi o blat.
- Dlaczego się go boisz?! - krzyknął. - Mów! Mam cię kurwa zmusić?! - był czerwony z wściekłości.
- Bo on... często mnie podrywał. A kiedy kończył ostrzegał, że źle skończę, gdy tobie o tym powiem. - spuściłam wzrok na swoje stopy.
- Ach, tak? - zaśmiał się sarkastycznie z zaciśniętymi zębami. - Niech tylko wróci, kurwa. Chcę, abyś patrzyła jak cierpi, dobrze? - śmiał się przerażająco, podchodząc do mnie.
- Harry...
- Cicho! - wrzasnął, śmiejąc się przy tym.
Co się z nim kurwa dzieje?! Oddychał ciężko, a po jego twarzy spływał pot, któty sklejał jego loki. Upadł na kolana, przecierając twarz, a ja stanęłam przed nim, nie wiedząc, co zrobić. Cholera, Lena! Jesteś lekarzem do chuja! Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i ujrzałam Luke'a, który zmarszczył brwi na nasz widok.
- Co tu...
- Zginiesz, skurwielu! - ryknął Harry i w ciągu sekundy chwycił go za koszulkę. - Jesteś kolejnym, fałyszym kurwa przyjacielem! Jesteś kurwa nikim! - wciąż krzyczał.
Zadał mu tak mocny cios w twarz, że usłyszałam odgłoś zderzenia jego pięści z szczęką blondyna. Zakryłam sobie usta, szlochając cicho i odeszłam do tyłu. Uderzył go jeszcze trzy razy w twarz, a potem kilka razy w brzuch. Kiedy rzucił go na podłogę kopał go po żebrach, głowie i nogach. Moja twarz była zapuchnięta od płaczu, ale w końcu postanowiłam zareagować.
- Harry. Przestań! - krzyknęłam słabo, a on odwrócił się w moją stronę, zaprzestając swoich ruchów. Jego klatka szybko się unosiła i opadała, ciało oblane było potem, mięśnie niesamowicie nim telepały, aż nie upadł na kolana.
- Podoba ci się, kochanie? - wydyszał, uśmiechając się ledwo. Odskoczyłam do tyłu, bojąc się jego, a on zaczął głośniej oddychać. - Pomóż mi, Lena. - powiedział, opadając na podłogę. - Pomóż mi. - jego oczy się zamykały.
- Nie zamykaj oczu! - otrząsnęłam się, szarpiąc swoje włosy w roztargnieniu.
Pobiegłam na górę, kierując się do pomieszczenia, w którym leczyłam Harry'ego i odnalazłam Tranxene*. Przelałam trochę do strzykawki i spowrotem zbiegłam na dół. Styles leżał, dysząc ciężko i cały czas powtarzał "nie, nie, nie", co czasamy przeradzało się w krzyk. Upadłam obok niego na kolana i spojrzałam na niego przerażona.
- Lena, ratuj mnie. - zamykał oczy.
- Nie zamykaj oczu, do cholery! - klepałam go po twarzy.
Wstrzyknęłam mu lek w odpowiednie miejsce i czekałam przy nim, aż nie zacznie działać. Po kilku minutach zasnął i spał jak dziecko. Poszłam do łazienki i zamoczyłam ręcznik w chłodnej wodzie. Wytarłam nim czoło Harry'ego z potu, po czym odgarnęłam jego loki do tyłu.
****
Kiedy opatrzyłam Luke'a, który ocknął się po godzinie, nakazałam mu, aby przeniósł Harry'ego do jego sypialni. Postanowiłam mu pomóc, chociaż to niewiele pomogło, bo jest naprawdę potężny. Hemmings poszedł do siebie, a ja ułożyłam odpowiednio Harry'ego na łóżko i opuściłam jego pokój.
Jedno już wiem na pewno : Harry ma problemy psychiczne.
____________________________________________
*Tranxene - lek przeciwlękowy, przeciwdrgawkowy oraz uspakajający.
/kylizzzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro