28
Wasz wypad na basen
Cole:
Z nieba lał się prawdziwy żar i nic nie chciało ci się robić. Włączyłaś tylko jakiś wiatrak w twoim pokoju, otworzyłaś okno i walnęłaś się na łóżko. Chwilę tak poleżałaś i wzięłaś jakąś książkę. Na jednej stronie była jakaś karteczka z dzisiejszą datą. "Upieraj kostium do pływania i się szykuj, bo ja ci nie pozwalam tak gnić i nic nie robić. Cole".
-Ale ja lubię gnić. Szczególnie w taki upał.
-A ja ci nie pozwalam tak marnować tego dnia.
Odskoczyłaś na bok i przy okazji walnęłaś się o ścianę. Twego chłopaka najwyraźniej to rozbawiło, ale ciebie nie.
-Cole nie strasz mnie tak.
-Szykuj się. Czekam na dole.
Podsumujmy fakty. Chłopak wszedł przez okno. Przestraszył cię tak, że uderzyłaś się o ścianę. Masz dwa powody, żeby spróbować go utopić. Szybko wstałaś z łóżka i zaczęłaś szukać swego [dwuczęściowy/jednoczęściowy] kostiumu. Znalazłaś go na dnie szafki. Na całe szczęście nie miałaś za dużo rzeczy do chowania, ponieważ to nie była największa szafka. Na kostium założyłaś jakieś ciuchy i wzięłaś swoją torbę. Przy drzwiach czekał już Cole. Wyszliście i skierowaliście się do najbliższej pływalni. Chłopak już wcześniej wszystko zaplanował. Poszłaś zdjąć swoje ubrania i je schować. Nie trzeba ukrywać, że ktoś podglądał. Trzeci powód. Zanurzyłaś swoje stopy w lekko zimnej wodzie i usiadłaś na krawędzi. Po chwili dołączył się twój chłopak. Tylko że on wszedł do basenu i próbował cię namówić, żebyś też weszła.
-Nie sądzisz, że jest trochę zimna.
-Przecież jest upał, ale skoro nie chcesz po twojemu to będzie po mojemu.
Już chciałaś uciekać, ale ktoś złapał cię za kostkę i pociągnął do siebie. Czwarty powód.
-Cole co ja kiedyś mówiłam?
-Że mnie kochasz i mogę tak robić.
Uśmiechnął się szeroko. Wykorzystałaś okazję i zanurzyłaś go całego. Długo nie musiałaś czekać na jego zemstę, bo po chwili to on był na górze i ciebie zanurzył.
Jay:
Oglądałaś jakieś przypadkowe seriale w telewizji, kiedy twój telefon został opętany przez jakiegoś szatana. Jak nie dzwonił jak porąbany to co chwile coś do ciebie przychodziło. Wzięłaś go do ręki i odblokowałaś. Teraz to nie dziwnego, że dostał padaczki. Ponad sto wiadomości od twego chłopaka i około dwudziestu nieodebranych połączeń również od niego. Widać, że mu się nudzi. Nagle usłyszałaś, jak ktoś puka do drzwi. Poszłaś je otworzyć i zobaczyłaś swego chłopaka. Wpuściłaś go do środka i posłałaś mu srogie spojrzenie.
-Jay.
-T-tak?
-Nie mogłeś od razu przyjść a nie wypisywać tyle wiadomości.
Podrapał się z tyłu głowy i kiwnął głową na tak.
-To co chcesz robić?
-Myślałem, żeby zabrać cię tam, gdzie się poznaliśmy. Co ty na to?
Uśmiechnęłaś się i pocałowałaś go w policzek.
-Zaraz będę.
Poszłaś tylko znaleźć swój kostium i wziąć torbę. Po upływie dziesięciu minut byłaś gotowa. Twój chłopak zasiadł na chwilę na kanapie i oglądał telewizję. Dobrze, że w domu były dwa piloty. Wzięłaś jednego do ręki, dla nie poznaki. Użyłaś swojej mocy i wyciągnęłaś pilot do przodu. Na początku był zaskoczony, ale gdy ujrzał cię z tym urządzeniem w ręku, szybko wstał.
-No to idziemy.
Wyszliście z twego mieszkania i poszliście na basen. Poprosiłaś o odpowiedni kluczyk i poszłaś zdjąć swoje ciuchy. Biedaczek. Nie wiedział gdzie jesteś nie mógł cię podglądać. Dołączyłaś się do swego chłopaka, który był już w basenie.
-Może mały wyścig.
-Wiesz, że przegrasz skarbie.
-Zobaczymy.
No i na końcu z tobą przegrał. Mimo, że dawałaś mu jakieś fory.
-Myślałam, że jesteś szybszy.
Nie usłyszałaś jego odpowiedzi. Uśmiechnął się łobuzersko i już po chwili byłaś pod wodą.
Kai:
Leżałaś na łóżku w swoim pokoju i słuchałaś muzyki. Na biurku miałaś otwartą dwulitrową butelkę swego ulubionego picia. Nic ci się nie chciało. Zamknęłaś na chwilę swoje oczy i wsłuchałaś się w piosenkę. Nagle poczułaś jak ktoś na tobie siada. Otworzyłaś swoje oczy i zobaczyłaś nikogo innego niż swego chłopaka.
-Kai może nie dziś. Jest za gorąco.
-Wiem co ochłodzi.
-A może byśmy gdzieś wyszli?
-Masz jakiś pomysł.
Jego ręka znajdowała się już pod twoją koszulką.
-Może basen.
Chwilę pomyślał, po czym wstał z ciebie.
-No to się szykuj. Za chwilę wychodzimy.
Gdy wyszedł odetchnęłaś z ulgą, bo naprawdę ci się nie chciało. Założyłaś na siebie swój kostium oraz jakąś koszulkę i krótkie spodenki. Byłaś gotowa do wyjścia. Chyba nawet szybciej od Kai'a. Czekałaś już przy wyjściu, kiedy się zjawił. Coś czułaś, że to może się niezbyt dobrze skończyć. Wzięłaś swój kluczyk od szafki i poszłaś. Na twoje "szczęście" twój chłopak miał szafkę obok ciebie. Więc sama się domyśl co zrobił zanim poszedł. Albo podpowiem. Żebyś się pośpieszyła, złapał cię za tyłek. Kiedy dojrzałaś go przy krawędzi basenu, postanowiłaś się zemścić. Jak najciszej mogłaś podeszłaś do niego i go popchnęłaś. On zdążył złapać cię za rękę i poleciał do basenu razem z tobą.
Lloyd:
Byłaś w swoim tajnym miejscu, o którym nikt nie wiedział. Na dworze upał a tobie zachciało się poćwiczyć swoją moc. Nagle usłyszałaś znajomy ci dzwonek telefonu, podbiegłaś do swojej torby i odebrałaś telefon.
-Halo?
-[T/I] robisz coś dziś?
-Właściwie to nie a co.
-Może poszłabyś ze mną na basen?
-Jasne. Słyszałam, że nie opodal powstał super basen. Podobno można tam serfować.
-Ty umiesz serfować?
-Co taki zdziwiony. Spotkajmy się w parku.
Rozłączyłaś się i wzięłaś swoje rzeczy. Droga nie zajęła ci dużo czasu, ponieważ byłaś nieopodal. Usiadłaś na ławce i czekałaś na blondyna. On pojawił się po jakiś czasie obok ciebie.
-Jesteś gotowa?
-Mhm.
No i poszliście. Chłopak chyba coś się lekko stresował. Na miejscu zdjęłaś swoje ciuchy i poszłaś po deskę. Stanęłaś obok swego chłopaka i wskoczyłaś do wody. Usiadłaś na desce i czekałaś na niego.
-A można w dwie osoby na jednej?
Zaśmiałaś się pod nosem i mu pozwoliłaś, mimo że wiedziałaś, że to zły pomysł. No i potem oboje tego doświadczyliście. Kiedy była pierwsza fala, przewaliliście się z deski. Był tak kilka razy, aż w końcu nie wpadłaś na pewien pomysł. Kazałaś chłopakowi stanąć przed tobą tyłem i utrzymać się na desce. Ty się go złapałaś i pewien czas tak serfowaliście.
-I co nie było tak strasznie.
Uśmiechnął się.
Morro:
-Nie idę.
-A co boisz się wody?
-Dobrze wiesz co się stanie.
-Nie chcesz zaryzykować?
-NIE.
-Skarbie, a spójrz na swoją nogę.
Gdy tak ci marudził, postanowiłaś coś wymyślić. Namoczyłaś ręcznik wodą i położyłaś mu na jedną nogę tak, że nie zobaczył. Zdjęłaś mu go i spojrzałaś na niego.
-No to idziemy.
-CHWILA JAK?!
Zostawiłaś skołowanego chłopaka samego, a sama poszłaś się przebrać. No niestety nie odbyło się bez pewnych kłopotów. Twego duszka trzeba było wyciągać z pokoju. Bardzo długo ci to zajęło, ale w końcu ci się udało. O mały włos, a byś się wydała. Gdy doprowadzał cię do szewskiej pasji, chciałaś użyć swojej mocy, ale się powstrzymałaś. Wzięłaś swój kluczyk i zostawiłaś rzeczy. Kiedy spotkałaś swego chłopaka przed wejściem na basen, wokół ciebie pojawiła się mroczna aura. Od razu wbiegł do środka i przy okazji się poślizgnął. Wpadł do wody, a ty miałaś niezły ubaw. Po chwili sama do niego dołączyłaś. Gdy się przemógł, to bawił się świetnie, a tak to prawie cały czas marudził.
Zane:
Sama zaproponowałaś mu wypad na basen. Na początku proponował lodowisko, ale udało ci się go przekonać do swego zdania. Czekałaś na niego przed wejściem. Dość szybko się pojawił. Cały czas myślałaś nad jedną rzeczą. Czy twoja moc nie zrobi ci jakiegoś psikusa i ujawni się, kiedy będziecie w basenie. Jednak nie dałaś po sobie poznać, że jesteś czymś zmartwiona. No ale jak to Zane. Wyczuł to od razu i zapytał co się stało. Zaśmiałaś się nerwowo i wymyśliłaś co na poczekanie. Kłamać to ty nie potrafisz.
-Może innym razem Zane ci powiem. Możemy porozmawiać o tym jutro.
-Dobrze. Rozumiem, że jest to dla ciebie trudne.
Kiwnęłaś twierdząco głową. Dzięki swojemu chłopakowi, zapomniałaś o twoich zmartwieniach.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
U Zane'a nie miałam za bardzo pomysłu. Jak sobie radzicie z tym upałem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro