Imagin Jace
Od dłuższego czasu zastanawiałaś się czy Jace traktuje Cię poważnie. Więc kiedy zobaczyłaś dwie kreski na teście ciążowym, miałaś spore obawy co do tego.
Ze smętną miną przechadzałaś się po oranżerii nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie zauważyłaś nawet, że oprócz Ciebie ktoś tu jeszcze jest.
- (T.I)!
- Ja pierdziele! Alec! Nie strasz mnie tak nigdy wiecej - pogroziłaś mu palcem.
Gdy doszłaś do siebie po małym szoku pojawieniem się przyjaciela, znowu na twoją twarz wpłyną smutny wyraz.
- Ej, co Ci jest?
- Ehh, nic się nie dzieje Alec.
- Błagam, mnie nie oszukasz (T.I). Mów co się stało i nie próbuj mnie okłamywać, przecież wiesz, że zawsze Ci pomogę.
- Tylko, że mi się nie da pomóc, nie w tej sytuacji. - zmęczona opadłaś na ławkę. - Nikomu nie powiesz, nawet Jace'owi?
- Obiecuje.
- Jestem w ciąży - powiedziałaś na jednym wdechu, po czym zapadła niezręczna cisza.
- Musisz mu powiedziec.- w końcu się odezwał.
- Wiem, ale nie teraz.
- Teraz. Nie ma co zwlekać
- Obiecuje, że mu powiem ale błagam muszę sama narazie sobie to poukładać. Nie mów mu, proszę Alec.
- No dobra.- wstał i ruszył w stronę wyjścia- pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć i na Izzy też. Kochamy Cię. - i wyszedł zostawiając mnie samą.
Po trzech tygodnia ukrywania i omijania Jaca szerokim łukiem byłaś już zmęczona, więc postanowiłaś mu powiedzieć po śniadaniu.
- Dzień dobry! Rodzinko jak wam mija dzień a co najważniejsze co jest na śniadanie?
- Ja bym tego na twoim miejscu nie ruszał, dziś Izzy robiła kasze manną.
- No wiesz co Jace?!
I w tym momenie poczułaś, że zbiera Ci się na wymioty. Wybiegłaś z kuchni i pędem udałaś się do łazienki. Słyszałaś jak Jace Cię woła ale nie mogłaś nic powiedzieć. Znalazłaś ubikacje i zwymiotowałaś całą zawartością brzucha. Usiadłaś zmęczona na podłodze a łzy poplynely po twoich policzkach.
- Skarbie, co sie dzieje? Aż tak Cię zemdliło od jedzenia Izzy?
- To nie to. Jace, dłużej nie dam rady. Muszę Ci coś powiedzieć. Wiem, że możesz mnie zostawić bo nasz zwiazek nie był na poważnie ale...
- Wiem.
- Co?
- Wiem.- powtórzył.
- Ale co wiesz?
- Nasz związek był inny. Ale nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia i zajmę się Tobą i naszym dzieckiem.
Podniosłaś głowę i wpatrywałaś się w niego po czym lekko się usmiechnełaś.
- Kocham Cię. A Alec'owi urwę głowę.
- Co czemu?
- Bo Ci powiedział.
- Co powiedział? - patrzył na Ciebie zdezorientowany.
- O ciąży. A o czym.
- Alec wiedział?!
- Nie mówił Ci? To skąd...
- Po pierwsze to ja mu urwę głowę bo wiedział a nie powiedział, a po drugie zostawiłaś test na umywalce.
- Przepraszam, tak się bałam.
- Cii, kochanie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej - chciał Cie pocałować ale lekko go odepchnełaś - Wymiotowałam, musze umyć zęby. Poczekaj chwile. - nic sobie z tego nie zrobił po czym złapał Cię w talii i mocno pocałował.
☆☆☆
Jak wam mija dzionek?
☆PH☆
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro