Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IMAGIN ALEC

- Alec, ja już tak dłużej nie wytrzymam!- krzyknęłaś zła na przyjaciela.
- Ale |t.i| wiesz przecież, że nic na to nie poradzę, że wolę się nie odzywać i zgodzić aby uratować moją rodzine. Ożenię się z nią czy to Ci się podoba czy też nie. - odparł zachowując spokój.
- Rób co chcesz, ale zapomnij, że będę tam stała i patrzyła jak popełniasz najwiekszy błąd w swoim życiu- odparłaś, po czym zaczełaś pakować swoje rzeczy do walizki - Zamieszkam jakiś czas u Simona.
- U tego podziemnego?
- Tak, mam dość spraw Nocnych Łowców. Narazie- warknełaś na odchodne.

Tak więc twoja miłość od dzieciństwa, żeni się z inną kobietą tylko dlatego bo rodzina od niego tego wymaga. Zrozumiałabyś to gdyby nie to że tworzyłaś z nim już związek, wydawało Ci się że Cię kocha tak bardzo jak ty jego. Niestety, tak bardzo się pomyliłaś.

Wyszłaś z instytutu i od razu skierowałaś się do domu Simona, gdzie mieszkał razem z Izzy. Wiedziałaś że zawsze możesz na nich liczyć, zwłaszcza że byli oni szczęśliwi kiedy zwiazałaś sie z Aleckiem. Zapukałaś, a twoim oczom ukazała się mała dziewczynka o wyglądzie Izzy.
-Ciocia! A gdzie wujek Alec?
- Dziś przyszłam bez wujka, chyba Ci to nie przeszkadza co mała?
- A pobawisz się ze mną w ogrodzie?
- Oczywiście skarbie, ale najpierw muszę porozmawiac z twoimi rodzicami.
- Mama i tata są teraz w kuchni. Spokojnie ciociu, tym razem tata gotuje.
Poszłaś za nią do kuchni. Simon i Izzy zawzięcie o czymś dyskutowali, gdy tylko Cie zobaczyli z walizką od razu wiedzieli o co chodzi. Izzy podeszła i mocno Cię przytuliła. Po krótkiej wymianie zdań poszłaś do swojego pokoju trochę odpocząć a następnie do ogrodu pobawić się z małą Cami.

Dni mijały powoli, a noce... szkoda mówić, płakałaś przez większość czasu, aż nadszedł dzień ślubu. Wyglądałaś koszmarnie, oczy czerwone, skóra blada, nie zdołałaś sie nawet uśmiechnąć ale musiałaś tam być. Więc ubrałaś się, ogarnełaś i po chwili razem z Izzy i Simonem oraz małą, ruszyliście do instytutu powitać parę młodą.

Ceremonia się rozpoczęła, nie mogłaś powstrzymać łez kiedy zaczeła sie przysięga małżeńska. Przeprosiłaś Izzy i już chciałaś wyjść gdy ktoś złapał Cię za łokieć. Matka Aleca i Izzy.
- Skarbie co się stało?- zawsze traktowała Cię jak córkę ale wiedząc za nią Aleca nie mogłaś nic powiedzieć.
Więc tak stałaś jak słup soli, a wszystkie spojrzenia były skierowane na Ciebie.
Stało się coś co pewnie nazwałabyś cudem ale cudów nie ma. Alec zostawił Lydię i ruszył w twoim kierunku, uwolniłaś sie z uścisku i jak naszbciej skierowałaś sie do wyjścia. Łapiąc za klamkę, ktoś chwycił Cię w objęcia i mocno pocałował. Przy wszytkich obecnych na sali, tak po prostu. Odepchnełaś go.
- Alec, ja tak nie mogę. Idź zrób co musisz, tylko nie każ mi na to patrzeć.
- Jedyne co muszę w tej chwili zrobić, to nie pozwolić Ci odejść. Wiem postąpiłem jak totalny idiota, ale tak bardzo Cie kocham, że kiedy Cię zobaczyłem zrozumiałem, że to właśnie Ciebie chce poślubić.
- A Lydia? Rodzina?
- Przeprosze i wszystko im wyjaśnię, tylko ty się teraz liczysz- powiedział i biorąc Cię na ręce wyszedł.

Kilka lat pozniej

Razem z Aleckiem wzieliście ślub po roku, rodzina to zaakceptowała i Lydia o dziwo też. Z tego co Ci wiadomo tworzy teraz rodzinę z jakimś sławnym nocnym łowcą i ma trójkę wspaniałych dzieci.

A ty? Jesteś szczęśliwa u boku Aleca, który bardzo o Ciebie dba, a co najważniejsze kocha Cie ponad życie. Spodziewacie sie za parę miesięcy dziecka. Taką rodzinę sobie właśnie wyobrażałaś.

☆☆☆
  Witajcie, jak wasze nastroje podczas kwarantanny?
Jest ktoś tu jeszcze?
Z braku zajęć postanowiłam coś napisać, czy wrócę na stałe to nie wiem.
Dajcie znać jak wam się podobało w komentarzach.
☆PH☆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro