Wyjęte z mojej historii
Już nie pamiętam jak to dokładnie było, albo wchodziłem po tych schodach, albo z nich schodziłem.
Stwierdźmy, że schodziłem.
kocham tą piosenkę :')
-----------------------------------
Po zakończonej lekcji wiolonczeli, kiedy w moich uszach pozostawały jeszcze kolejne dźwięki granej muzyki, usłyszałam melodię.
Zamiast zejść, przebrać się i pojechać do domu, zostałam.
Przez moje ciało przeszły dreszcze podniecenia. Znałam ten utwór, jak i każdą graną przez tajemniczą osobę nutę. Zaczęłam nawet cicho nucić pod nosem kolejne wersy piosenki.
Po prostu stałam i czekałam, sama nie wiem na co.
Tak bardzo pragnęłam wejść do tej klasy, poznać się z tym człowiekiem.
Kiedy już chciałam tam wejść, zaczęłam się bać.
Kiedy myślałam, że to był już koniec - nadal grała.
Myślałam, że serce pęknie mi na paręnaście odłamków szkła. Niestety nie miałam wtedy aż takiej dobrej samooceny, aby rozpocząć sama rozmowę z drugim człowiekiem. Odpuściłam z wielkim bólem malującym się w sercu.
Do dzisiaj się za to obwiniam.
Kiedy słyszę czyjąś grę na pianinie, w moich brzuchu zbierają się motyle. Uwielbiam jego dźwięk, klawisze, każdy możliwy element.
Nie powiem, że czasami potraktowałam je źle, ale go nie pomalowałam, jak je zostałam w mojej sali ćwiczebnej. Wtedy nie umiałam nic na nim zagrać - aż tak byłam skołowana.
Każdy najmniejszy dźwięk, a nawet przypadkowo naciśnięty klawisz jest dla mnie jak ambrozia. Przy nim odpływam, zatracam się w czynnościach pianisty, nie umiem się od niego oderwać. Działa na mnie jak magnes.
Kiedy przechodzę koło sali z fortepianem, a nawet pianinem, na mojej twarzy zawsze znajduje się przeogromny uśmiech, zajmujący połowę mojej twarzy.
Tylko teraz pytanie - kim była ta osoba?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro