Rozdział 4
SASUKE
Trochę późno zorientowałem się, że jestem śledzony, ale w sumie nic w tym dziwnego skoro nie wyczuwałem żadnego zagrożenia. Doskonale wiedziałem kto za mną podąża i z wielką chęcią bym go za to zamordował . Kiedy w końcu miałem już dość tego cholernego ogona, zatrzymałem się gwałtownie i krzyknąłem.
-Jeżeli zaraz nie wyjdziesz z ukrycia Itachi, to własnoręcznie cię zamorduje!
-Długo ci zajęło wyczucie mnie- powiedział mój brat pojawiając się nagle koło mnie.
- Co ty tu robisz?- spytałem beznamiętnie.
-Ratuje cię przed popełnieniem największego błędu w twoim życiu- wyjaśnił, a ja spojrzałem na niego zaskoczony.
-Błędu?
- Tak, błędu- warknął nagle poważniejąc. Nie lubiłem tych jego nagłych zmian nastrojów, ponieważ Itachi był wtedy bardzo niebezpieczny. - Co ty sobie myślisz zostawiając Naruto w wiosce?!
- Nie mam wyjścia! Kabuto groził, że mam przyjść sam inaczej go zabiją, a ja nie przeżyje jeżeli coś mu się stanie- dodałem już znacznie ciszej. Myślałem, że Itachi mnie zrozumie, ale niestety spojrzał na mnie jak na zupełnego idiote.
- Czy ty sam siebie słyszysz?- suknął. - Nie możesz myśleć tylko o sobie!
- Nie myślę o sobie tylko o nim!- ryknąłem co może nie było najlepszym pomysłem, ponieważ oczy Itahi'ego niebezpiecznie się zwęziły. Chyba go wkurzyłam, pomyślałem z niepokojem. Nie należałem do słabych, ale mój brat to była zupełnie inna liga, nie mogłem się z nim równać. Chociaż nigdy bym się do tego nie przyznał przed innymi, a już zwłaszcza przed nim.
-Wcale o nim nie myślisz,bo gdybyś to robił nie zostawiłbyś go samego w wiosce.
- Czy ty nie rozumiesz, że mu grożono?!
-A czy ty nie rozumiesz, że jestem bardzo silny?- spytał chłodny głos chłopaka, którego wolałbym tu teraz nie widzieć. Zza drzewa wyszedł Naruto, a tuż za nim Kiba. Już chciałem okezyczeć Itachi'ego za to, że nie powiedział mi, że przyrargał mojego ukochanego ze sobą, ale w porę ugryzłem się w język. Czyli ta dwójka nas oby podeszła, pomyślałem ponuro, ponieważ Itachi był równie zaskoczony co ja. Kiedy w końcu otrząsnął się z szoku podbiegł do Kiby i chwycił go mocno w ramiona. Zaskoczyła mnie ta reakcja, ale postanowiłem tego nie komentować.
-Miałeś go czymś zająć, a nie przyprowadzić tu!- zawołał mój brat kiedy w końcu puścił Kibe. Nie powinieneś był tego mówić, pomyślałem widząc jak w oczach Naruto pojawia się groźny błysk.
- Zająć się mną? A co ja mam pięć lat? - syknął zbliżając się do Itachi'ego, który odruchowo się cofnął. Już po tobie braciszku. - Nie jestem idiotą! Dobrze wiedziałem co ten idiota wymyślił!- ryknął nagle wskazując na mnie palcem. Będzie z niego świetny Hokage skoro już teraz jest gorszy od Tsunade, przemknęło mi przez myśl. Pewnie gdybym mu to powiedział to by nie uwierzył, ale taka była prawda. O kurde, pomyślałem widząc, że Naruto idzie w moją stronę. Jeszcze nigdy nie wiedziałem, żeby był tak wściekły! Kiedy Naruto stanął przede mną kątem oka zauważyłem, że Itachi wzdycha z ulgą. On został uratowany, ale za to ja zgine.
- Mam gdzieś dlaczego mnie zostawiłeś, nie obchodzi mnie też ile niebezpieczeństw na nas czycha - zaczął spokojnie, a ja wytrzeszczyłem na niego oczy. Spodziewałem się po nim wybuchu złości, jednak on był całkowicie opanowany i w pewien sposób jeszcze bardziej przerażający. - Nie mam jednak zamiaru zostawić cię samego podczas walki z Orochimaru.
- Naruto...- zacząłem, ale zamilkłem szybko widząc jak w jego oczach pojawia się niebezpieczny błysk.
-Chodź Kiba- zawołał i już po chwili brązowowłosy chłopak był przy nim. Obaj przeszli obok mnie jakbym był powietrzem i ruszyli w strone, w którą ja zmierzałem. Przez parę chwil stałem tak patrząc się za nimi, ale po chwili poczułem jak Itachi kładzie mi rękę na ramieniu.
-Witaj w świecie miłości. On już zrozumiał o co w tym chodzi - mówiąc to Itachi wskazał na odchądzących chłopaków. Spojrzałem na niego dziwnie. O co mu chodzi?- Ale z tego co widzę, przed tobą jeszcze długa droga - dodał po czym ruszył za pozostałą dwójką, a mi nie pozostało nic innego jak uczynić to samo.
💝💝💝
NARUTO
Chyba jeszcze nikt nigdy nie rozwścieczył mnie do tego stopnia! Co za osioł! Jak można się pchać samemu w paszcze lwa bez kogokolwiek do pomocy?! Przecież to podchodziło pod samobójstwo! Mówił, że chciał mnie bronić, że nie przeżyłby gdyby coś mi się stało, ale do jasnej cholery byłem jednym z najpotężniejszych shinobi w wiosce! Nie potrzebowałem tego by się za mnie poświęcać! Zresztą, czy on nie rozumie, że gdyby on umarł to ja też? I to niby ja nie uważałem na lekcjach Iruki, pomyślałem ponuro. Nie zamierzałem mu jednak przypominać o jednak z najważniejszych zasad ninja. Niech sam się z tym pomęczy.
-A gdzie zgubiłeś Akamaru?- spytał Sasuke, który znalazł się bardzo blisko mnie. Serce zaczęło walić mi szybciej, ale nie zaszczyciłem go nawet jednym spojrzeniem.
-Został w domu - wyjaśnił Kiba, koło którego szedł Itachi. Byli naprawdę uroczą parą i z tego co wiedziałem chodzili ze sobą od około półtora roku. Prawie każdy kto wiedział o ułaskawieniu Itachi'ego nie miał wątpliwości co do tego, że są parą. Te serduszka, które latały wokół nich były widoczne na kilometr! Niestety zawsze jednak przydarzy się ktoś tak mało spostrzegawczy, że tego nie zauważy. W tym wypadku był to Sasuke, a ja zastanawiałem się czy jest ślepy czy głupi.
~Bardzo możliwe, że to i to~odezwał się w mojej głowie Kurama, a ja roześmiałem się cicho.
-Z czego się śmiejesz?- spytał Sasuke, patrząc na mnie z niemym pytaniem w oczach. Miałem ogromną ochotę na objęcie go lub chociaż złapanie za rękę jak to zrobił Kiba z Itachim, ale dalej byłem na niego wściekły. Dlatego też zignorowałem jego pytanie i przyspiszyłem kroku.
~Nie jesteś dla niego zbyt ostry? W końcu robił to dla ciebie~ powiedział demon.
~Wcale nie dla mnie, ale dla siebie!
~ Nie chciał by stała ci się krzywda.
~ Jestem silny! Poza tym, jako mój chłopak powinien mi powiedzieć o tym, że zamierza odejść z wioski!
~ Ale on się o ciebie martwi~ przypomniał, a ja gdybym tylko mógł walnął bym go. Dlaczego on stoi po stronie Sasuke, skoro to on zawinił?! To było nie fair zwłaszca, że Itachi i Kiba też chyba było przeciwko mnie. A olewam to, pomyślałem i właśnie wtedy to się stało. Zanim zdążyłem zareagować przede mną wyrósł ogromny facet, który zrobił dziwny ruch ręka i już po chwili poczułem ogromy ból w okolicach brzucha. O cholera, pomyślałem. Zanim straciłem przytomność usłyszałem jak ten, który mnie zaatakował mówi:
-A ostrzegano cię Sasuke. Teraz stracisz to co kochasz- po tych słowach nastąpiła zupełna ciemność.
Hejka! Skończyłam! Podobał się? Rozdział ten dedykuję
Trollek28
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro