Nikt nie chce teraz poezji
Nikt nie kupuje teraz poezji
Nikt nie chce teraz poetów
A na cóż oni temu nudnemu
Szaremu społeczeństwu?
A co my, wojny mamy?
Rozbiory Polski? Głody?
Mamy jakiś kryzys,
Klęskę, strajk?
Coś by się tam takiego znalazło
Ale to i tylko może
Bo czyż wojnę mamy, Boże?
Rewolucję jakąś?
A no pandemia niby
Niby jest
Niby ludzie umierają, chorują
Nie niby — JEST
Ale na cóż tu komu poeta
I kto by poetek słuchał
Strajki kobiet, poetki do piachu
Poeci tylko prawilni, kościelni
A kto w pandemii chce wiersza
Wiersza od wieszczki słuchać?
Ludzie wolą głuchąć
Nawet słuchając muzyki
Choć teksciarze tak bardzo
Starają się o przekaz, czasem
Ktoś głową ruszy, by zrozumieć
Co śpiewa, co nuci, czy co rapuje
Hera, koka, hasz, LSD
Gdyby jej posłuchali, być może
Dziś by nie ćpali
A na cóż mi mój
biedny język strzępić
Nie warto, bez sensu
I tak nikt nie słucha
Śpijcie już, dobranoc
A ja pójdę z Chochołami
Nikt nie chce teraz poezji
40521
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro