Rozdział 36
W ciągu ostatniego tygodnia bardzo ciężko pracowaliśmy na planie. Z Jeonggukiem wymienialiśmy jedynie uprzejmości. Podsłuchałam, jak wspomina o comebacku. Ciekawe jaki koncept wybiorą tym razem? Dzisiaj po raz pierwszy zaprosił mnie do wspólnej rozmowy.
- O co chodzi? Zazwyczaj ze mną nie rozmawiasz - próbowałam wyczytać coś z jego twarzy.
- Mam dla ciebie wiadomość. Razem z dziewczynami, oprócz YongRim, bo ona z żadnym z nas nie ma zamiaru chodzić, prawda? - kiwnęłam głową - Macie się stawić dzisiaj o dziewiętnastej w wytwórni. Dzisiaj zostanie podjęta decyzja co do naszych związków.
- Co? - byłam zdezorientowana - Jak myślisz? Jaki będzie wynik? - musi wiedzieć cokolwiek w tej sprawie.
- Niestety nie mam żadnych informacji - odpowiedział.
- Rozumiem - rozmowa nam się nie kleiła.
- HaRi! Pomożesz mi? - podeszła do nas Yoo Jung.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niej.
Odeszłam z nią na bok. Chciała, abym zagrała jej rolę. Często tak robi, żeby sprawdzić, jak inni by to zagrali. Jest przeurocza. Po skończonych zdjęciach nareszcie wróciłam do domu. Spojrzałam na zegarek. Zaraz będzie osiemnasta. Zadzwoniłam do EunMi i JiSoo. Dziewczyny powiedziały, iż spotkamy się na miejscu. Umyłam się i przebrałam. Byłam dobrej myśli. Pojechałam na miejsce taksówką. Muszę sobie zrobić prawo jazdy. Koniecznie. Zauważyłam EunMi. Przywitałam się z nią.
- Jak sądzisz? Pozwolą nam? - denerwowała się.
- Kto wie. Może, jak im zaśpiewasz to nam pozwolą - kiedyś śpiewała.
- Nie... nie robiłam tego od dawna - pokręciła głową.
- Hejka! To co wchodzimy? Za pięć minut wyznaczony czas - dołączyła do nas JiSoo.
Weszłyśmy do środka. W całym budynku dało się słyszeć piosenkę, której wcześniej nie słyszałam. Wymieniłam spojrzenia z dziewczynami. Jestem pewna, iż słyszę głos Rap Monstera. Miałyśmy się tam udać, ale pojawiła się kluska. Patrzył na mnie złowrogo. Byłam przecież pijana!
- Dzień dobry - ukłoniłyśmy się.
- Za mną - ruszył.
Posłusznie za nim truchtałyśmy. Otworzył jedne z drzwi mieszczących się na korytarzu. Wyglądało to na gabinet. Zasiadł za biurkiem.
- Bardzo ich kochacie? - spytał.
- Jest dla mnie najważniejszy. Nie dane było mi z nim spędzić za wiele czasu, ale kocham go. Nie zostawię w potrzebie. Będzie mógł mieć na mnie oparcie. Będę mu pomagać - deklarowała się EunMi.
- Poczułam się bardzo skrzywdzona, kiedy odbieraliście mi Jimina. Jest moim pierwszym chłopakiem. Może nie brzmi to przekonująco, ale w moim sercu zajmuje szczególne miejsce. Proszę pozwolić mi z nim być - ukłoniła się.
- A ty? Jestem bardzo ciekawy tego co mi powiesz - zwrócił się do mnie.
- Może cię to nie przekonać, ale nie umiem mówić o swoich uczuciach. Jestem pewna tego, iż jest częścią mojego życia. To się raczej nie zmieni. Odmienił moje życie - przyglądałam się temu człowiekowi. Chyba skreśliłam mój związek z Jeonggukiem.
- Po wysłuchaniu przemów waszych i chłopaków stwierdzam, iż nie mogę wam zabraniać się spotykać. Będzie to niekorzystne dla Bangtanów, jak i dla fanów. Są w pokoju numer dwadzieścia - wytrzeszczyłam oczy.
- Dziękujemy! - ukłoniłyśmy się i przytuliłyśmy.
EunMi wybiegła z pomieszczenia, jako pierwsza. Rozejrzała się i pobiegła schodami. Z JiSoo zrobiłyśmy to samo. Znalazłyśmy drzwi z numerem dwadzieścia. EunMi już nic nie obchodziło. Nie pukając wpadła do pokoju. Pobiegła do Taehyunga i się na niego rzuciła. Prawie się przewrócił.
- Mamy pozwolenie! - śmiała się - W końcu mogę to zrobić - wpiła się w jego usta.
Reszta patrzyła na tą uroczą parę. Uśmiechnęłam się. JiSoo już tkwiła w ramionach Jimina. Mówili coś do siebie, ale nie mogłam usłyszeć. Spojrzałam się na Kooka. Powoli do niego podeszłam.
- Czy tylko mi się wydaje, że nie potrafimy być uroczy i kochani? - spytałam.
- Masz rację. My jesteśmy wyjątkowi - wpatrywał się we mnie.
- Skoro jesteśmy wyjątkowi to trzeba wymyślić coś oryginalnego - podzieliłam się moim zdaniem.
- Tylko mnie potem nie zabij - w mojej głowie rodziło się milion pomysłów, co on może zrobić.
Przerzucił mnie przez ramię. Co ja? Worek kartofli, że się tak wyrażę. Już go miałam zbić, ale się powstrzymałam po usłyszeniu jego słów.
- To my znikamy. Wrócimy nad ranem - oznajmił i ze mną wyszedł - Było oryginalnie? - był wyraźnie z siebie zadowolony.
- Kiedyś cię ukatrupię - obiecałam.
- Dlaczego nie teraz? - spytał.
- Musimy nadrobić stracony czas - złączyłam nasze usta w pocałunku.
- Nadrabiajmy ten czas powoli - przytulił mnie.
-------------------------------------------------
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO TAEHYUNG!!! :D Nie jestem dobra w życzeniach, więc tym razem krótko :) Aby spełniły się jego marzenia, nadal był tak dobrym człowiekiem, żeby uśmiech nie schodził mu z twarzy, aby był naszym Tae! :)
Piosenka była dzisiaj wykonywana i Moni <3 O Jezu! Niech im zrobią taki koncept przy kolejnym comebacku!!! Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro