Rozdział 27
Dzisiaj zakończenie roku. Boje się tam iść. Nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji. Wybrać Jeongguka czy SooWoo? Czemu ja muszę dokonać wyboru? Westchnęłam. Przecież muszę się tam pokazać. Szłam powoli. Mimo wszystko dotarłam na miejsce. Rozglądałam się. Nigdzie nie było widać SooWoo. Poczułam ulgę. Weszłam do budynku. Dziewczyny już na mnie czekały.
- YongRim - zwróciłam się do dziewczyny - Przepraszam za ostatnią akcję, ja... jestem w trudnym okresie. Wiele osób ode mnie wymaga czegoś czego ja sama nie chcę. Mam nadzieję, iż mi wybaczysz - czułam się głupio.
- Ja też nie mam ochoty się gniewać. Ja również przepraszam - przytuliłyśmy się na zgodę.
- Jeongguk już jest? - spytałam.
- Tak, przyprowadził też resztę zespołu - uśmiechnęła się JiSoo.
- Och - jedyne co wydobyło się z moich ust - W końcu to ich Golden Maknae.
- Szkoda tylko, że Taehyung w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. To jest takie irytujące! Mam mu prosto w twarz powiedzieć co do niego czuję? Tak trudno zauważyć, że jest mi bliski i mogę coś do niego czuć? - wybuchłam śmiechem. Pozostałe z nas również.
- Co was tak bawi? Tak, wiem jestem głupia. Są miliony dziewczyn, które czują to samo co ja. Tylko jest jedna różnica. Ja go mam pod ręką! - wybuchła.
- Odwróć się, idiotko - nie wytrzymałam. Musiałam jej pomóc.
Jej pisk rozbawił mnie jeszcze bardziej. Zaczerwieniła się, niczym burak. Wyglądała tak śmiesznie. Myślałam, że ze śmiechu na zawał zejdę. Porozumiałam się z przyjaciółkami i zostawiłyśmy ich samych. Poszłyśmy na miejsce, gdzie miała się odbywać cała ceremonia. Pech chciał, iż chłopcy stali zaraz przy drzwiach. Od razu nas zauważyli. Przywitałam się z każdym z nich. JiSoo pocałowała Jimina. Prawie zapomniałam o ich związku. Starałam się unikać wzroku mojego chłopaka. Czego ja tak naprawdę chce? Postanowiłam pójść i sprawdzić czy SooWoo się pojawił. Niestety tak. Po rozdaniu dyplomów i innych świadectw każdy poszedł w swoją stronę. Na placu czekał na mnie ten, który nie powinien. Podszedł do mnie. Kook szedł zaraz za mną. Przystanął. Spojrzałam na niego. Wyglądał na przerażonego.
- Odsuń się od niej w tej chwili - zakrył mnie swoim ciałem.
- Znowu się spotykamy. Szkoda, że zapomniałem mojego atrybutu - SooWoo się wyszczerzył.
- Znasz go? - spytałam cicho Jeongguka. Kiwnął głową.
- To on mnie wtedy zaatakował - odpowiedział. Wytrzeszczyłam oczy.
- Ty cholerny skurwysynu! - złość nade mną zapanowała - I ty jeszcze chciałeś, żebym z tobą chodziła? Jesteś praktycznie mordercą! Spieprzaj stąd póki możesz. Dobrze wiesz co mogę zrobić - ostrzegłam.
- Czemu nagle go bronisz? Zastanawiałaś się, prawda? Nie ukryjesz tego przede mną. Jesteś z nim, bo jesteś. Nic nie oczekujesz od tego związku - nie wytrzymałam. Dałam mu w twarz z pięści. Po raz pierwszy w moim życiu użyłam całej swojej siły.
Chłopakowi zaczęła krwawić warga. Cieszyłam się, że mój atak był na tyle silny. Jednak on chciał mi oddać. Zasłoniłam się, ale wtedy do akcji wkroczył mój chłopak. Jeongguk raz, dwa się z nim rozprawił. Chłopak uciekł z podkulonym ogonem. Dopiero teraz zauważyłam tłum wpatrujący się w nas. Ktoś krzyknął, żeby się rozeszli. Popatrzyłam się na Kooka. Jaka ja byłam głupia! Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. Prawie popełniałam największy błąd w życiu. Kiedy się już uspokoiłam BTS odwieźli mnie do domu. Czekałam, aż odjadą, ale tego nie robili. Po chwili z auta wysiadł najmłodszy z członków. Wyminął mnie i zapukał do drzwi. O dziwo otworzył mu tata. Nie za często jest w domu o tej porze.
- Dzień dobry - ukłonił się - Chciałbym porozmawiać z panem o córce.
- Proszę wejść - tata go wpuścił.
Co on chce zrobić?
-------------------------------------------------
Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro