Rozdział 2
Przyszłam do szkoły wcześniej. Chciałam podziękować pielęgniarce za to, że się mną wczoraj zajęła. Zapukałam do drzwi. Kobieta podawała leki przeciwbólowe jakiejś dziewczynie.
- Przepraszam. Przyszłam podziękować za wczoraj. Bardzo mi pani pomogła. Praktycznie nie czuje dyskomfortu. Dziękuje bardzo - ukłoniłam się.
- Nie trzeba. To moja praca - posłała mi promienny uśmiech.
Z gabinetu poszłam od razu do klasy. Ogarnęło mnie zdziwienie, bo w ławce za mną siedział Jeongguk. Usiadłam jak gdyby nigdy nic.
- Pobiłeś swój rekord. Dwa dni pod rząd w szkole. Gratuluję - odwróciłam się w jego stronę.
- Dzięki - uśmiechnął się - Jak twoje kolano? - zmienił temat.
- Boli - skłamałam - Chcę rekompensaty - skrzyżowałam ręce na piersi.
- W jakiej postaci? - spytał.
- Wkręcisz mnie i dziewczyny na wasz koncert. Będziemy też mogły spotkać się z wami osobiście - zażądałam.
- Pragniesz wiele za głupie kolano. Spuść z ceny - próbował się targować.
- Okej. Masz nam załatwić spotkanie z chłopakami - to chyba sprawiedliwa cena.
- Dlaczego tak bardzo chcesz się z nimi spotkać? - dziwił się.
- Nie ja. Po prostu chcę, by moje przyjaciółki spełniły swoje marzenie. To tyle - wzruszyłam ramionami.
- Zobaczę co da się zrobić - zgodził się na moje warunki.
Kilka minut później w klasie pojawiły się te szczęściary.
- Kupicie mi keyboard za to co dla was zrobiłam - powiedziałam na wstępie.
- Co masz na myśli? - spytała podejrzliwie EunMi.
- Nie mów mi, że dzięki tobie dostałam piątkę z fizyki - zaśmiała się YongRim.
- Załatwiłam wam osobiste spotkanie z BTS. Brawa dla mnie - byłam z siebie dumna.
- O Boże - zaczęła się śmiać JiSoo - Już myślałam, że mówisz poważnie.
- Mówię poważnie - nie rozumiałam ich postawy - Ten co za mną siedzi rozwalił mi kolano, więc zażądałam rekompensaty. Głównie myslałam o was - dodałam cicho.
- HaRi!!! - wszystkie trzy rzuciły się, by mnie przytulić.
W tym momencie do klasy wszedł nauczyciel. Pewien ktoś zaczął mnie stukać w ramię. Odwróciłam się.
- Mogę się przysiąść? - zapytał - Nie mam podręcznika.
- Czy ty w ogóle masz głowę? - syknęłam - Siadaj.
- Dzięki, ratujesz mi życie - przysiadł się. Nauczyciel nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Czy nie możesz sobie kupić albo pożyczyć od kogoś książki? Pewnego dnia i mnie nie będzie w szkole - to się nie zdarzy, bo zawsze jestem w szkole.
- Nie mam na to za bardzo czasu. A nawet jeśliby cię nie było, mam sporo fanek - puścił mi oczko.
- A podobno boisz się kobiet - mruknęłam.
- Że co? - zrobił śmieszną minę.
- Możesz być ciszej? Zaraz dostaniemy karę - starałam się zamknąć dyskusję.
- To ty tu jesteś głośno - zauważył.
- Wcale, że nie - zaprzeczyłam.
- Czy ja państwu w ostatniej ławce przeszkadzam? - spytał profesor - Jeżeli usłyszę choćby szelest z tamtej strony zostaniecie po lekcji na rozmowę - ostrzegł.
- Tak, panie profesorze. Przepraszamy! - wstaliśmy i ukłoniliśmy się.
Spojrzałam na niego z mordem w oczach. Tylko zadzwoni dzwonek. W głowie już miałam plany, jak mu się odwdzięczyć za to upokorzenie. Za dokładnie siedem minut miał być koniec lekcji. Czekałam na to z niecierpliwością.
- Ej, pożyczysz mi ołówka? - spytał.
- Ostatnia ławka zapraszam do mnie po lekcji - nauczyciel nawet nie odwrócił się w naszą stronę.
- Zabiję cię - syknęłam.
- Wybacz - skulił się.
Zadzwonił dzwonek. Poszliśmy w stronę biurka przy którym siedział fizyk.
- Co było tak ciekawego, że musieliście to sobie powiedzieć na lekcji? - spytał.
- Niech się pan pyta tego tu - kiwnęłam głową na Jeongguka.
- Proszę wybaczyć. To wszystko moja wina - lekko się ukłonił.
- Jednak oboje w tym uczestniczyliście. Dzisiaj zostaniecie po szkole i wyczyścicie sprzęt, który dla was przygotuję. Zgłoście się do tej klasy po lekcjach - pozwolił nam wyjść.
Kiedy tylko wyszliśmy odczekałam, aż przejdziemy do miejsca, w którym nie było za wiele osób. Walnęłam tego idiotę w głowę. Należało mu się.
- Za co? - złapał się za miejsce, gdzie go uderzyłam.
- Mam najlepsze zachowanie, a ty mi je psujesz! Jeszcze nigdy nie miałam kary za rozmawianie na lekcji! - wyjaśniłam.
- Dobra! W zamian za to dopisz mi coś do rachunku - masował bolące miejsce.
- Hmmm... Dasz mi swój numer. Będę cię nękać w nocy - zrobił minę pedofila.
- Jesteś straszna - stwierdził i podał mi swój numer.
- Teraz chociaż możesz się pochwalić nowo zdobytym przyjacielem - uśmiechnęłam się.
- Przyjacielem? - był wyraźnie zaskoczony.
- Tamte trzy zrobiły mi przypał. Dlatego się przyjaźnimy. Ty również mi zrobiłeś przypał, więc prędzej czy później zostalibyśmy przyjaciółmi - dla mnie to było normalne.
- Chociaż hyungowie nie będą się ze mnie nabijać. Do zobaczenia później - pomachał mi.
Aigoo. Dziewczyny mnie zabiją za to, że się z nim przyjaźnie. Leniwym krokiem poczłapałam do klasy anglojęzycznej.
----------------------------------------------------------------
Uwaga! Ta przyjaźń nie jest za szybko. Serio. Widziałam przypadki szybszych przyjaźni xDD Wiem, że teraz jest nudno, ale to przez to, iż to początek. Wiecie, że początki słabo mi wychodzą. Jednak mam nadzieję, że wam się spodobało :D Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro